Czym Ryszard III zasłużył sobie na to, by przejść do historii jako najbardziej znienawidzony władca Anglii?
Sharon Penman podejmuje swoją narracyjną wyprawę w wiek XV i dramatyczne czasy Wojny Dwóch Róż, wiedziona nie tylko historyczną ciekawością, lecz także pasją starcia się z mitem. Chce bowiem przywrócić dobre imię człowiekowi, który stał się uosobieniem nikczemności, przewrotności i bezwzględności w dążeniu do celu.
Poznajemy zatem Ryszarda Plantageneta, księcia Gloucester i króla Anglii jako dziarskiego, odważnego, lojalnego i wrażliwego rycerza, który po śmierci przegrał z wrogo spreparowaną pamięcią historyczną.
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2015-08-31
Kategoria: Historyczne
ISBN:
Liczba stron: 482
Fascynujące zwieńczenie trylogii o Ryszardzie III, ostatnim angielskim władcy z linii Yorków, królu, który - jak się po latach okazuje – niesłusznie...
Bestsellerowa powieść o zawiłych i usłanych sekretami losach wielkich rodów piętnastowiecznej Anglii Koleje losu Anne Neville, siłą poślubionej Edouardowi...
Przeczytane:2018-02-16,
Pasjonująca opowieść o średniowiecznych angielskich władcach z rodu Yorków, zmagających się bezustannymi negacjami ich praw do korony, zdradami najważniejszych przyjaciół i dworskimi intrygami. Tworząc swą fascynującą historię autorka wciąga czytelnika w pasjonujące czasy Wojny Dwóch Róż, traktowanej nieco po macoszemu przez podręczniki do historii.
Wojna Dwóch Róż toczyła się w latach 1453-1485 i była kontynuacją Wojny Stuletniej (1346-1435). Przez historyków uznawana jest za najdłuższą i najbardziej krwawą wojnę o sukcesję w dziejach Anglii. Swą nazwę zawdzięcza ona herbom dwóch walczących ze sobą gałęzi z dynastii Plantagenetów - Yorków (biała róża) i Lancasterów (róża czerwona).
Przyczyną Wojny Stuletniej były pretensje władców angielskich do tronu Francji. Choć przez prawie 100 lat Plantageneci wysuwali swe roszczenia wobec francuskiej korony podpierając je coraz to innymi argumentami, nigdy nie udało im się zdobyć jej na dłużej ze względu na spory dynastyczne w swym własnym kraju, które przybrały na sile po zaledwie 18 latach od zawarcia pozornego rozejmu z Francją. Zasiadający wówczas na angielskim tronie Henryk VI z rodu Lancasterów zaczyna cierpieć na chorobę psychiczną, która uniemożliwia mu sprawowanie rządów. Jako że nie posiada on potomka, regentem zostaje jego kuzyn Ryszard z rodu Yorków. Po dwóch latach, gdy Henryk VI powraca do zdrowia i chce odebrać należną sobie władzę - zwłaszcza że w między czasie narodził mu się syn - Ryszard nie chce zrzec się tronu. Uważa on bowiem, że Henryk VI nadal nie jest (i pewnie nigdy nie będzie) przy zdrowych zmysłach, jego nowo narodzony syn zaś jest owocem zdrady jego żony (poczęty został wszakże w czasie ciężkiej choroby swego domniemanego ojca), a poza tym angielska korona i tak powinna należeć do rodu Yorków, gdyż wywodzi się on od drugiego syna założyciela dynastii Plantagenetów, podczas gdy Lancasterowie byli potomkami syna trzeciego. Wówczas to oba rody występują przeciw sobie zbrojnie.
Akcja książki rozpoczyna się w 1459 roku, kiedy to Yorkowie mają za sobą pierwsze wygrane bitwy i posiadają już pewną przewagę nad Lancasterami. Henryk VI znów owładnięty jest chorobą, a faktyczną władzę w kręgach Lancasterów dzierży jego żona, Małgorzata Andegaweńska. Czytelnik podąża wraz z bohaterami przez kolejne 12 lat Wojny Dwóch Róż i dowiaduje się w jaki sposób Yorkowie odnieśli zwycięstwo nad Lancasterami i stali się władcami Anglii.
Książki historyczne nie są łaskawe wobec Wojny Dwóch Róż, a tym bardziej wobec rodu Yorków. W szkolnych podręcznikach i publikacjach dla młodzieży, z których korzystałam by poszerzyć swoją wiedzę na temat tego okresu, o waśniach pomiędzy Yorkami i Lancasterami znaleźć można jedynie kilkuzdaniowe wzmianki. Więcej informacji daje 20 tom "Wielkiej Historii Świata" wydanej kilka lat temu przez Oxford Educational, gdzie znaleźć możemy trzy rozdziały poświęcone tejże bitwie. Ich autorzy biorą w nich wyraźnie stronę Lancasterów, Yorków określając mianem "uzurpatorów". W innych angielskich opracowaniach historycznych jest ponoć podobnie, o czym informuje nas Sharon Kay Penman we wstępie do "Słońca w Chwale". Pisarka obwinia za ten stan rzeczy dynastię Tudorów, która objęła władzę w Anglii po śmierci wszystkich Plantagenetów i starała się przedstawiać swych poprzedników w jak najbardziej niekorzystnym świetle. I tak - przykładowo - w powieści Edward IV i Ryszard III, książęta z rodu Yorków zasiadający na tronie Anglii, w dostępnym mi źródle historycznym określani są następująco: "Edward IV był doskonałym dowódcą, ale krótkowzrocznym królem. Tylko dzięki bezwzględności i terrorowi utrzymał się przez 22 lata na angielskim tronie", "Edward IV najlepiej czuł się na polu bitwy. W polityce i w życiu prywatnym nie objawiał ani talentów, ani ujmujących cech osobowości." O Ryszardzie piszą zaś: "Nowy protektor, którego już sam wygląd był odstraszający (był bowiem garbaty, mały, o obliczu zwiędłym, z którego tylko para oczu ciskała gromy), postanowił sam zasiąść na tronie. Nie krępował się moralnością, prawem, bojaźnią ludzką i boską". Tymczasem w "Słońcu w Chwale" obaj władcy przedstawieni są jako mężczyźni nad wyraz przystojni, inteligentni, obdarzeni wieloma talentami, biegli zarówno w sztuce wojskowej jak i w polityce. Kobiety ich uwielbiały, poddani zaś darzyli czcią niemal boską. Sharon Kay Penman pisze, że tworząc taki wizerunek młodych Yorków chciała oddać im sprawiedliwość, gdyż jej zdaniem historia potraktowała ich nad wyraz niesprawiedliwie. Choć moim zdaniem pisarka przesadziła nieco w drugą stronę i zbytnio wyidealizowała ich obraz, prawda zaś leży najpewniej po środku, nie da się ukryć że opisała ona Wojnę Dwóch Róż w sposób niezwykle interesujący.
W tej książce wszystkiego jest w sam raz - opisów bitew, politycznych intryg, dworskiego życia, miłosnych perypetii. Z powieściami historycznymi bowiem często tak bywa, że albo naśladują one podręczniki do historii podając jedynie suche fakty, albo skupiają się wyłącznie na jednej dziedzinie życia (na przykład na prowadzeniu wojen) pozostałe zaś traktując po łebkach. W "Słońcu w Chwale" proporcje są odpowiednie. Sharon Kay Penman przywiązuje dużą wagę do chronologii i zgodności z historyczną prawdą opisywanych zdarzeń, tworząc przy tym dynamiczną, wciągającą i wielowątkową fabułę, a nie encyklopedyczne hasła. Pomimo iż jest kobietą (tak, wiem że w tym momencie feministki już mnie nienawidzą, jednak uważam że pisarki tworząc swe utwory zwracają uwagę na zupełnie inne kwestie niż pisarze i mówią o nich innym od męskiego językiem) nie szczędzi nam ona opisów walk, używanego w nich oręża, zadawanych ran i sposobów zabijania do tego stopnia, że nigdy nie powiedziałabym, iż powieść ta wyszła spod pióra kobiety. Z drugiej strony nie ma tu tak zwanego "mordobicia", scen zanadto drastycznych, pozbawionych estetyki, słowem - przemocy jest tylko tyle ile było to konieczne by oddać ówczesną rzeczywistość. Również epizody z życia prywatnego możnowładców są wyważone. Widzimy, że tak jak każdy człowiek kochają oni, poddają się namiętnościom i cierpią gdy ich miłość nie może być spełniona choćby dlatego, że ucierpiałby przez nią interes państwa. Nie przeżywają oni jednak ckliwych romansów rodem z telenowel. Sharon Kay Penman również pisząc o miłości doskonale wpisuje się w konwencję powieści historycznej - królowie zachowują się u niej tak jak prawdopodobnie postępowali w rzeczywistości, niekoniecznie tak jak przystoi to władcom, lecz stosownie dla bohaterów powieści historycznej.
Minusem tej książki są pewne jej błędy edytorskie. Dość często się zdarza, że mylone są imiona wypowiadających się w tekście postaci, i tego kto mówi daną kwestie domyśleć się można jedynie z kontekstu. Nie znam oryginału, także nie wiem czy ten błąd istnieje już w nim, czy pojawia się dopiero w wydaniu polskim. Mylący jest też nagłówek okładki oraz opis z tyłu książki. Nie jest to bowiem - tak jak tam czytamy - powieść o Ryszardzie II, lecz o całym rodzie Yorków. Świadczy o tym chociażby strona 15, która jest kartą tytułową do księgi pierwszej owej powieści zatytułowanej "Edward". Skoro mamy tu księgę pierwszą, "Słońce w Chwale" jest zatem początkiem jakiejś serii, sagi, a nie powieścią jednotomową. Niestety o tym że jest to seria i ile liczy ona ksiąg próżno szukać informacji na okładkach, jak również na stronie wydawnictwa.
Polecam "Słońce w Chwale" wszystkim wielbicielom dobrej literatury, nie tylko powieści historycznych. Niech nie zrazi was, że opowiada ona o bardzo zagmatwanym okresie w dziejach Anglii. Autorka pisze o nim bowiem z takim artyzmem, że z pewnością zafascynuje was ten zapomniany już dziś a jakże interesujący średniowieczny czas.
Recenzja pochodzi z mojego bloga "Świat Powieści": http://swiat-powiesc.blogspot.com/