Scarlett Garner nie pamięta nic sprzed swoich czwartych urodzin. Gdy tylko próbuje wydobyć z pamięci jakieś wspomnienia, ból głowy staje się nie do zniesienia. Powoli więc godzi się z tym, że jakaś jej część przepadła na dobre.
Kiedy w jej szkole zjawia się nowy uczeń, który próbuje pomóc Scarlett w odzyskaniu wspomnień, dziewczyna zakochuje się w nim bez pamięci. Wydaje się, że wszystko zmierza w dobrą stronę, ale wówczas wypadek samochodowy powoduje pojawienie się przebłysków dawno zapomnianych wydarzeń. Czy na pewno jednak chciałaby je pamiętać? Dobrze, że w tym trudnym czasie może liczyć na Noaha, który oferuje jej takie wsparcie, o jakim marzyłaby każda z nas. Tylko że powody jego zaangażowania stają się coraz bardziej niejasne...
Wydawnictwo: Feeria
Data wydania: 2018-07-18
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
Liczba stron: 352
Tytuł oryginału: Awake
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Karolina Pawlik
Natasha Preston, mimo że przeczytałam już cztery jej książki jest dla mnie zagadką. Brytyjka według mnie pisze bardzo nierówno. Po świetnym debiucie czyli Uwięzionych miałam nadzieję, że każda kolejna książka będzie strzałem w dziesiątkę. Niestety dwie kolejne Silence i Broken Silence okazały się dużo słabsze od wspomnianego debiutu. Jednak, gdy zobaczyłam w ofercie kolejną książkę postanowiłam jeszcze raz spróbować. I tak Skrzywdzona trafiła w moje ręce. Co z tego wynikło?
Scarlett Garner nie pamięta nic sprzed swoich czwartych urodzin. Gdy tylko próbuje wydobyć z pamięci jakieś wspomnienia, ból głowy staje się nie do zniesienia. Powoli więc godzi się z tym, że jakaś jej część przepadła na dobre.
Zacznę dzisiaj trochę nietypowo, bo nie od informacji o książce, a krótkimi rozważaniami na temat pamięci. Główna bohaterka nie pamięta nic, co zdarzyło się przed jej czwartymi urodzinami. I cóż z tego? Dla potrzeb tego wstępu zapytałam kilkoro znajomych co pamiętają z takiego okresu. Wynik jest taki, że po przeczytaniu opisu książki powinnam ją odłożyć. Otóż moi mili, nikt nie pamięta nic z okresu wczesnodziecięcego zamkniętego w przedziale do lat czterech. Przyznaję, że ja także nie sięgam pamięcią tak daleko, oprócz pojedynczych przebłysków i nie widzę w tym problemu. Wobec tego motyw, na którym została utkana fabuła tej powieści wydaje mi się trochę bez sensu. Ale do rzeczy, bo zapewne jesteście ciekawi, co myślę o Skrzywdzonej.
Główną bohaterką powieści Natashy Preston jest szesnastoletnia Scarlett. Dziewczyna z rodzicami i bratem obecnie mieszka w Bath w Wielkiej Brytanii, a do tej pory przeprowadzali się wiele razy, nigdzie nie zagrzewając na dłużej czasu. Scarlett jest spokojną nastolatką, która lubi spędzać czas ze swoimi znajomymi, często oglądając filmy. Pewnego dnia do szkoły dziewczyny trafia nowy uczeń, Noah. Chłopak od razu zwraca uwagę Scarlett i to zainteresowanie wydaje się obopólne. Noah jest ułożonym młodym człowiekiem, ale żeby nie było za słodko, okazuje się, że skrywa straszną tajemnicę. Ale tymczasem miałam wrażenie, że nic się nie liczy nad wątek romantyczny, który połączył bohaterów.
Fabuła nie nabiera rozpędu od początku książki. Prawdę mówiąc akcja trochę się wlecze, a sama historia przypomina zwyczajny romans dwojga nastolatków. Po przekroczeniu magicznej bariery ponad stu stron coś drgnęło i zaczyna się dziać. Scarlett po wypadku samochodowym zaczyna mieć przebłyski wspomnień, ale o tym sza!
Podobnie jak we wcześniejszych powieściach, tak i tutaj brytyjska pisarka zastosowała narrację pierwszoosobową, oddając głos naprzemiennie Scarlett i Noahowi. Przyznaję, że opowieść jest spójna i nie posiada luk, a dzięki takiemu przedstawieniu mamy wgląd w myśli, emocje, odczucia i obserwujemy wewnętrzne rozterki oraz zmiany zachodzące w bohaterach. No tak, bohaterowie... Szczerze mówiąc, nieszczególnie polubiłam tych młodych ludzi. Nie wzbudzili we mnie oczekiwanych przy takiej tematyce emocji. Z resztą nie tylko oni, bo prawie każda postać w książce jest zbyt szablonowa.
Mimo kilku zarzutów Skrzywdzoną, po przekroczeniu owej magicznej bariery, czytało mi się nieźle i bardzo szybko. Sama książka zasługuje na zainteresowanie, gdyż tak jak we wcześniejszych powieściach Brytyjka udowadnia, że umie interesująco pisać o rzeczach ważnych (a tymczasem ważna dla tej opowieści jest sekta). Pozostaje mi mieć nadzieję, że wróci do poziomu swojego debiutu.
Skrzywdzona nie jest złą historią, ale jestem pewna, że zdecydowanie bardziej przypadnie do gustu młodszym czytelniczkom. W końcu to nastolatki są docelowymi odbiorcami twórczości Natashy Preston. Jestem pewna, że teraz bardziej zastanowię się nad tym, czy sięgać po kolejną książkę Brytyjki.
Wiem, wiem... teraz czas się określić, czy czytać czy nie. Chyba zostawię wybór wam, ale mam prośbę – podzielcie się ze mną swoimi odczuciami po lekturzeSkrzywdzonej.
Mam pustkę w głowie i nie pamiętam pierwszych czterech lat swojego życia. Te słowa idealnie oddają sytuację w jakiej znalazła się szesnastoletnia Scarlett Garner.
Choć dziewczyna wydaje się pogodzona z tym, iż nie potrafi przypomnieć sobie fragmentu swojej przeszłości wszystko zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni wraz z pojawieniem się w jej szkole nowego ucznia.
Noah to prawdziwy przystojniak i ku zaskoczeniu Scar niemal od razu zwraca na nią uwagę.
Zainteresowanie jest oczywiście odwzajemnione ,a między młodymi wyraźnie iskrzy.
Chłopak delikatnie naciska na ukochaną chcąc by jej pamięć podsunęła właściwe obrazy.
Jakie intencje ma nastolatek? Czym jest tajemnicza wspólnota i czy niemal śmiertelny wypadek samochodowy spowoduje napływ zablokowanych wspomnień? Kim jest Evie?
Tego musicie się dowiedzieć..
Bardzo lubię pióro autorki ,a do książki wróciłam po kilku latach i nadal czytało się ją naprawdę płynnie i bardzo szybko. Nie zabrakło motywów młodzieńczej miłości, traumy z przeszłości, rodzinnych tajemnic I oczywiście przestępstwa, a także nieoczekiwanych zwrotów akcji .
Otrzymałam wszystko co lubię w thrillerach i serdecznie polecam. ?
,,Poświęcenie kogoś dla własnego dobra to egoizm, choćbyśmy ubrali to w nie wiem jak piękne słówka. Życie żadnego człowieka nie jest warte więcej niż życie innego."
Pamięć - pojęcie pełne paradoksów, które zdolne jest zaskoczyć swą pojemnością, lecz równocześnie może szokować swoją ulotnością. Jest jak skarb, którego bogactwa mogą być wydobyte w najmniej spodziewanych momentach. Wystarczy zapach, dźwięk czy obraz, by zapadłe w naszej duszy wspomnienia wyłoniły się na powierzchnię, ożywając przeszłość niczym obrazy na płótnie.
,,Skrzywdzona" to powieść, która wciąga czytelnika w wir tajemnic i emocji, nie pozwalając mu oderwać się od lektury aż do ostatniej strony. Autorka w tej opowieści zabiera nas w podróż przez labirynt pamięci głównej bohaterki, ukazując równocześnie subtelne relacje międzyludzkie i zawiłości ludzkiej psychiki.
Autorka wykreowała postacie w dość specyficzny sposób, który na pierwszy rzut oka może wydać się drażniący lub wręcz enigmatyczny. Jednakże, przy dalszym poznawaniu zaczynamy odkrywać to, co tak skrzętnie ukrywali za nałożoną maską, odsłaniając bogactwo ich osobowości i emocji. To właśnie ta specyficzność w ich kreacji sprawia, że powieść staje się bardziej intrygująca i angażująca.
Śledzenie tej opowieści przypomina podróż przez mroczny las, gdzie każde zakręty i skryte ścieżki kryją nowe tajemnice i niebezpieczeństwa. Sekrety te są jak skryte kamienie milowe na drodze bohaterów, które wiodą ich przez labirynt wydarzeń, pełnych napięcia i zagadek. Autorka stworzyła świat intrygujący w swoich niedomówieniach, który trzyma w ciekawości do ostatniej strony, pozostawiając go z zacierającymi się granicami między fikcją a rzeczywistością.
Pomimo wielu zalet, książka ma również swoje drobne niedoskonałości. Niektóre wątki mogą wydawać się przewidywalne, a dialogi momentami mogą brzmieć nieco sztucznie. Niemniej jednak, te drobne mankamenty nie przeszkadzają w odbiorze ogólnej historii.
Nie daj się zwieść słodkim momentom między bohaterami, bo to właśnie one mogą sprawić, że oczy stają się ślepe, a umysł wyłącza swoje działanie. Chwile miłości i bliskości mogą być jak kolorowe kropki na tle szarej rzeczywistości, która nieuchronnie zbliża się do eksplozji. Gdzieś w tle czeka bomba, która już jest gotowa do wybuchu, a każdy słodki uśmiech czy delikatny gest może okazać się tylko złudzeniem, zakrywającym prawdziwe niebezpieczeństwo.
Bardzo interesująca. Pomieszania z młodzieżowym Romanem A kryminałem. Scarlett ma 16 lat kochającą rodzinę i brata. W szkole ma wielu przyjaciół. Jednak jedynym jej dramatem jest brak pamięci sprzed 4 roku życia kiedy rodzice uratowali ją z płomieni. Pewnego dnia do szkoły przychodzi nowy chłopak Noah. Akurat trafia do klasy scarlett i ma miejsce obok jej. Od razu między nimi iskrzy. Spędzają więcej czasu że sobą i zakochują się w sobie. Kiedy scarlett i jej rodzina ma wypadek samochodowy przypomina jej się jedno wydarzenie z życia. Pragnie dowiedzieć się prawdy. Po wielu namowach rodzice opowiadają że należeli kiedyś do sekty i jej prawdziwi rodzice chcieli złożyć ją w ofierze. Kiedy dotarło do nich że to wszystko jest złe zabrali scarlett i uciekli. Przez wiele lat się ukrywali przed sekta. Niestety jedyną osobą na której zależało scarlett okazała się kłamcą i oszustem. Noah należał do tej sekty i miał za zadanie sprowadzić scarlett do Irlandii do siedziby wspólnoty, do biologicznych rodziców żeby mogli ukończyć rytuał. Wszystko by się źle skończyło gdyby Noah nie przejrzał na oczy i nie uratował Scarlett. Co prawda sam by zginął, bo jego własny ojciec dzgnal go nożem w brzuch, jednak policja odnalazła go i przywiozła do szpitala. Członkowie sekty trafili do szpitala psychiatrycznego i do więzienia A Scarlett i Noah uporzadkowali swoje życie i sąrazem
Scarlett nie pamięta nic sprzed swoich czwartych urodzin. Próby przypomnienia sobie czegokolwiek skutkują wyłącznie bólem głowy. Wkrótce w jej szkole pojawia się nowy uczeń Noah, który próbuje jej pomóc w odzyskaniu wspomnień. Nie mija dużo czasu i zakochują się w sobie. Ale czy aby motywy Noaha są do końca jasne? Dlaczego aż tak zależy mu na tym, by dziewczyna odzyskała pamięć?
Zacznę od plusów „Skrzywdzonej” (bo jest ich mniej). Można do nich zaliczyć tempo akcji. Jest ono odpowiednio szybkie, porywa od pierwszych stron. Książka nie ma zbędnych dłużyzn, trzymała mnie w napięciu. Sama nie zauważałam gdzie ubywają kolejne strony. Innym plusem „Skrzywdzonej” Natashy Preston jest sam pomysł na fabułę. Autorka porusza dość trudne, kontrowersyjne tematy. Nie czytałam jeszcze powieści, w której przewinąłby się wątek sekty czy porwania. Gorzej natomiast poszło z wykonaniem... Co zawiodło?
Najbardziej raził mnie styl pisania autorki. Dialogi były sztuczne, momentami wręcz patetyczne. Reszta zdań nie była lepsza. Nie jestem wielką fanką opisów, ale tutaj było ich zdecydowanie za mało.
Sami bohaterowie nie byli lepsi. Większość mnie irytowała. Drugo- i trzecioplanowe postacie były potraktowane strasznie po macoszemu, wydaje się, że mają tylko jedną cechę. Co do tych głównych, to podejmowali irracjonalne decyzje, które doprowadzały mnie do białej gorączki z prędkością światła. Przykład? Bardzo proszę! Główni bohaterowie zaczęli coś do siebie czuć po tygodniu znajomości, a w przeliczeniu na strony daje to wynik równy 11. Po miesiącu są już parą i zaczynają tworzyć wspólne plany na przyszłość. Po MIESIĄCU znajomości. Ach, ten romantyzm. Skoro już o nim mowa to załamało mnie też to przepełnione miłością zakończenie. Było ono byt piękne.
Mnie ta książka nie przekonała. Może miałam za duże oczekiwania? Może osoby lubiące trzymające w napięciu książki z wątkami romantycznymi znajdą coś dla siebie, ale nie mogę Wam tego obiecać.
http://kochajacaksiazki.blogspot.com/2018/09/181-natasha-preston-skrzywdzona.html
O twórczości Natashy Preston szczerze powiedziawszy nigdy nie słyszałam, ale po przeczytaniu „Skrzywdzonej”, jestem przekonana, że będę wypatrywać jej kolejnych książek. Opisana w niej historia całkowicie mnie pochłonęła i nie wypuściła ze swych objęć, dopóki nie ujrzałam ostatniej strony.
Scarlett Garner nie pamięta nic sprzed swoich czwartych urodzin. Gdy tylko próbuje wydobyć z pamięci jakieś wspomnienia, ból głowy staje się nie do zniesienia. Powoli więc godzi się z tym, że jakaś jej część przepadła na dobre.
Kiedy w jej szkole zjawia się nowy uczeń, który próbuje pomóc Scarlett w odzyskaniu wspomnień, dziewczyna zakochuje się w nim bez pamięci. Wydaje się, że wszystko zmierza w dobrą stronę, ale wówczas wypadek samochodowy powoduje pojawienie się przebłysków dawno zapomnianych wydarzeń. Czy na pewno jednak chciałaby je pamiętać? Dobrze, że w tym trudnym czasie może liczyć na Noaha, który oferuje jej takie wsparcie, o jakim marzyłaby każda z nas. Tylko że powody jego zaangażowania stają się coraz bardziej niejasne...
Sam opis książki nie zwala z nóg. Dość klasyczny jeśli chodzi o opisy książek dla młodzieży. On i ona. Zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia. Wspólnie próbują rozwiązać problem, jaki dręczy główną bohaterkę. To zaś z kolei powoduje destrukcję całego jej świata – głęboko ukrywane tajemnice ujrzały światło dzienne… Brzmi dość schematycznie, prawda?
Co w takim razie urzekło mnie w tej historii?
Z pewnością tajemniczość i wbrew pozorom ciekawy pomysł a fabułę.
Początkowo towarzyszyło mi dość mocne uczucie dezorientacji, gdyż po przeczytaniu kilku pierwszych rozdziałów, odnosiłam wrażenie, że zrobiono mnie w tzw. konia. Byłam święcie przekonana, że mam do czynienia z jakąś fantastyką, mimo iż opis z tyłu książki wskazywał na to, że jest to thriller czy też kryminał.
Nic jednak bardziej mylnego.
Gdy pani Preston rozjaśniła nieco pewne kwestie, a ja dodałam dwa do dwóch, zrozumiałam z czym tak naprawdę do czynienia. I byłam tym obrotem sprawy całkowicie zachwycona.
Początkowo akcja rozgrywa się dość powoli. Pierwsze zauroczenia, licealna miłość i ogółem rozkwit uczuć między głównymi bohaterami. Potem jednak autorka zrzuca bombę i dostarcza czytelnikowi samych konkretów. Cieszy mnie to, że wątek romantyczny nie przyćmił tego wątku kryminalnego, który według mnie jest w stu procentach przemyślany i dopracowany w każdym szczególe. Autorka wszystko idealnie wyważyła. Nie było zbyt wiele tej cukrowej otoczki, która towarzyszy każdej licealnej miłości. W odpowiednich momentach pani Preston potrafiła zbudować napięcie, a gdy robiło się zbyt spokojnie, dodać element grozy, by czytelnik mógł poczuć strach towarzyszący bohaterom.
Z każdą kolejną stroną, zbliżając się do ostatecznego finału odnosiłam wrażenie, że ta historia jest naprawdę chora.(Mimo tego bardzo mi się spodobała). Być może dlatego początkowo uważałam, że trzymam w ręce fantastykę. Aż ciężko uwierzyć, że takie chore sytuacje mają miejsce w współczesnym świecie.
Zakończenie książki było jak najbardziej udane, choć chyba spodziewałam się większego dramatu. Nie jest to oczywiście żadna ujma dla książki, tylko moje osobiste „widzi mi się”.
Bohaterowie są dość przeciętni. Da się ich polubić, choć nie skradają serca na dłużej. Momentami denerwowała mnie głupota Scarlett (kocham to imię, really), ale nie ma co więcej oczekiwać od szesnastolatki, prawda? Noah był sympatyczny ale nie sprawiał, że moje serducho biło nieco szybciej. Pomimo tego, że historia w głównej mierze opiera się na tych dwóch postaciach, to jednak uważam, że to ich rodzice są tutaj postaciami kluczowymi i (niestety) bardziej interesującymi.
Podsumowując, „Skrzywdzona” w pozytywny sposób mnie zaskoczyła. Była idealnie wyważonym połączeniem romansu, thrillera i powieści dla młodzieży. Podchodziłam do niej dość neutralnie, nie spodziewając się, że historia ta, aż tak mnie pochłonie. Spędziłam z nią wybornie dwa wieczory. Zapewniła mi dużą dawkę rozrywki i przerwała moją złą passę sięgania po przeciętne książki, z czego bardzo się cieszę.
Pewien wątek w historii nie został rozwiązany do końca, więc kto wie? Może niedługo na rynku wydawniczym pojawi się jej kontynuacja?
Moja ocena: 8/10
Po rozwodzie rodziców drogi dziesięcioletnich bliźniaczek Ivy i Iris się rozeszły. Ivy zamieszkała z ojcem, a Iris z matką. Kilka lat później...
Od wyjazdu Oakley, jej mamy i brata do Australii minęły już cztery lata. Nieuchronnie jednak zbliża się data procesu sądowego i Oakley postanawia wrócić...
Przeczytane:2018-07-23, Ocena: 3, Przeczytałam, Posiadam, - 2018 -, Egzemplarz recenzencki, | demoniczne-ksiazki.blogspot.com |, Zrecenzowane,
Po chwytających za serce „Uwięzionych” oraz przesiąkniętym do granic możliwości słodyczą, mogącą zepsuć nam nie tylko zęby, ale również nerwy „Silence”, nadeszła wielka pora, abym zapoznała się ze „Skrzywdzoną”. I chociaż wielu ludzi dobitnie powtarzało: „Nie rób sobie zbyt wielkich nadziei, bo później będziesz zawodzić jak nienaoliwione zawiasy okienne”, olbrzymie liczyłam na powrót dawnej Natashy Preston, która powaliła mnie niegdyś słowami na łopatki. No cóż... Również ta książka dzielnie dążyła ku temu, bym wreszcie dała sobie z prozą tej autorki święty spokój...
MIŁOŚĆ OD PIERWSZEGO WEJRZENIA? WYBACZ, ALE TEGO NIE KUPUJĘ!
Nie da się tego ukryć, że Natasha Preston jest z natury romantyczką i każda jej książka, pomimo silnego nawiązania do trudnych, niemal bolesnych tematów, zawsze zawiera wątek miłosny. Doskonale to rozumiem, bo głębokie uczucia, jakimi darzy się dwójka bliskich sobie osób to rzecz święta, ale – na litość boską – sprawy między Scarlett a Noahem toczyły się szybko. O wiele za szybko. Ledwo co się poznali, a nie mija za wiele czasu, gdy już uchodzą za szczęśliwą, szczerze sobie oddaną parę. Co więcej, nastolatkowie są tak pewni swoich uczuć, że pozwalają sobie na dość dalekie wycieczki w przyszłość, gdzie doskonale wiedzą, jak będzie wyglądać ich dom, ile będą mieli dzieci i jakie zwierzęta będą im towarzyszyć we wspólnej ścieżce. Czułam się tak, jakby autorka starała się pobić jakiś rekord najszybszego związania się z drugą osobą. No cóż... Księżniczki z bajek Disneya dalej winszują w tej konkurencji.
Również wcześniej nie zastanawiałam się aż nadto nad wątkiem amnezji, na którą cierpi główna bohaterka. Scarlett nie pamięta nic sprzed swoich czwartych urodzin i każda próba przełamania umysłowej bariery kończy się silnym bólem głowy, ale wiecie co? Prawdę mówiąc, czułabym się dokładnie tak samo. Nieważne, że jestem znacznie starsza od niej (nie pytajcie nawet, o ile lat, bo się załamię...), ale wspomnienia z tak wczesnego dzieciństwa zacierają się, kiedy mamy do czynienia z silniejszymi wrażeniami, a takowych nam na pewno nie brakuje. Także ten motyw niespecjalnie do mnie przemówił. Gdyby Natasha Preston zawyżyła wiek w momencie utraty pamięci dziewczyny, wtedy nie czyniłabym już takowych zarzutów.
Żeby oczywiście nie było, że umiem jedynie obrzucać tę książkę błotem (bo z natury bywam dość wredna i czepialska!), pragnę oznajmić, że autorka ma tupet. Tak, to brzmi, jakbym nadal stosowała swoją „magię”, ale wyobraźcie sobie, że wszystko to, przez co musiałam przejść, to była... zasadzka! Natasha Preston dość boleśnie zamydliła mi oczy nastoletnim, „perfekcyjnym” do bólu zębów romansem, aby po tej sporej dawce słodyczy wywołującej u mnie falę mdłości pobudzić mnie solidnym zdzieleniem po twarzy. Jak wcześniej cała fabuła skupiała się na wątku miłosnym oraz niewiele wybijających się na jej tle elementach obiecującej zagadki do rozszyfrowania, tak wraz z ujawnianiem coraz to bardziej mrożących krew w żyłach sekretów poczułam, o co w tym tak naprawdę chodzi. Co spowodowało, że Noah, który pobudził wiele dziewczęcych serc do szybszego bicia, zainteresował się cichą myszką i to właśnie na niej skupił całą swoją uwagę. Nie powiem, przeczuwałam, że miał w tym jakiś ukryty cel, ale nie przypuszczałam, że autorka poleci aż tak daleko! No dobrze, mogłam się tego domyślić, bo Preston już parę razy udowodniła, że takie trudne tematy ją kręcą, ale żeby wywinąć aż taki numer? Wprowadzić wątek, który dobitnie pokazuje, że wystarczy dosłownie niewiele, aby złamać innego człowieka i uczynić go niewolnikiem swoich, doprawdy, chorych przekonań. Tutaj już nie było miejsca na obsypywanie się garściami cukru – od tego momentu trzeba było trzymać rękę na pulsie, uważnie kontrolując każdy kolejny ruch bohaterów. Trzeba było mieć oczy szeroko otwarte, aby odkryć, co tak naprawdę siedzi w głowach tych, co byli gotowi zrobić dosłownie wszystko, aby postawić pewny krok ku tragedii, gdzie owa miała być przez nich zupełnie inaczej odbierana. I przyznam szczerze, że autorce udało się również zakończyć tę historię w bardzo dobrym stylu. Może przebijają przez niego oklepane jak muchy packami schematy, ale – moim zdaniem – doskonale zamyka wszelkie zdarzenia, jednocześnie zasiewając w sercach nadzieję. Nadzieję na to, że każdy człowiek, prędzej czy później, zdoła wyciągnąć ważną lekcję z błędów, jakie do tej chwili popełniał. Jednakże, czy zdoła się do niej odwołać?
MOŻESZ OBLAĆ MNIE KWASEM, BO COŚ CZUJĘ, ŻE NIE ISTNIEJE MIĘDZY NAMI CHEMIA...
Najlepsi bohaterowie książkowi to tacy, którzy wzbudzają w nas skrajne emocje. Tacy, dla których jesteśmy gotowi sprzedać własną duszę, byle tylko móc się z nimi spotkać, ale również i tacy, którzy nawet swoim oddechem potrafią doprowadzić nas do szewskiej pasji. W przypadku Scarlett... Nie powiem, nie zazdrościłam jej położenia oraz konsekwencji, jakie mogą ujrzeć światło dzienne, kiedy czyjeś plany się powiodą, ale ta dziewczyna nie wzbudzała we mnie zbyt wielu emocji. Była to była, na chu...steczkę drążyć temat? Także, gdybym musiała ją porównać do jakiegoś pożywienia, to bez wahania wskazałabym rozcieńczony kisiel – zdatny do strawienia, ale szału nie ma. To samo odczuwałam co do Noaha, który także niczym szczególnym się nie wyróżniał. Cierpliwy, czuły... po prostu wzór cnót. Dopiero kiedy pokazał swoją prawdziwą twarz, mogłam ujrzeć go w zupełnie innym świetle, ale i tak nadal nie wzbudzał zbyt wielu emocji. Zupełnie inaczej miały się sprawy z przyjaciółką Scarlett, Imogen. Gdyby takowa dziewczyna stanęła na mojej drodze, to zapewne nie mogłabym tego dla was napisać, bo siedziałabym w więzieniu za brutalne morderstwo. Nawet nie wiecie, jak to dziewuszysko działało mi na nerwy! Uświadczona w swej doskonałości i powalającej na kolana urodzie nie potrafiła przyjąć do swojego malutkiego rozumku, że nie każdy przedstawiciel płci brzydkiej musi nią być zainteresowany, przez co odwalała takie sceny, że głowa mała. Jednak muszę stwierdzić jedno – wreszcie ktoś wzbudził we mnie jakieś emocje, bo nawet dorośli wydawali mi się zbyt zmechanizowani w swych czynach.
NATASHO, CIĘŻKO MI TO MÓWIĆ, ALE... MUSIMY SIĘ ROZSTAĆ.
Natasha Preston umie pisać – udowodniła to poprzez „Uwięzione”, które podbiły moje serce. Owszem, pojawiały się drobne zgrzyty, ale koniec końców pokochałam tę historię, przez co liczyłam na to, że kolejne twory owej autorki będą tak samo na mnie oddziaływać. Kiedy sparzyłam się na „Silence”, powinnam po prostu dać sobie święty spokój i pozwolić, aby kolejne historie spod pióra Preston poznawali ci, co zdołają ujrzeć w nich to piękno, które niegdyś mnie urzekło. Bo może ofiarowano mi kolejne dawki niezapomnianych wrażeń dające wiele do myślenia, ale nie jestem w stanie zapomnieć o wielu fabularnych cierniach, na jakie się nadziewałam. Także nie pozostaje mi nic innego, jak pomachać autorce na pożegnanie, pozwalając jej odejść z mojego życia.
Podsumowując, „Skrzywdzona” miała ogromny potencjał. Autorka poruszyła w niej dość trudny temat, jakim jest umiejętność przyporządkowania sobie całkiem obcych ludzi, karmiąc ich swoimi chorymi spostrzeżeniami, co może doprowadzić do katastrofy. Niestety przez to przebija się słodycz nastoletniej miłości oraz – w moim przypadku – niewzbudzający wystarczająco wiele emocji bohaterowie. Także, jeżeli nie wymagacie zbyt wiele od książek, jednakże chcecie dowiedzieć się, co tak właściwie stoi za nagłym zainteresowaniem Noaha Scarlett, możecie śmiało sięgnąć po ten tytuł. W innych przypadkach warto rozejrzeć się za czymś o wiele... ciekawszym.