Skazani na siebie. Tom I. Dolina Nicole

Ocena: 3 (4 głosów)

Jest rok 2028. Na tratwach ratunkowych materializuje się grupa sześciuset przypadkowych – jak się początkowo wydaje – rozbitków. Zostali oni prewencyjnie skazani na piętnaście lat wygnania, ponieważ mogliby wywołać na Ziemi powstanie przeciwko rządowi. Zaopatrzeni w trumny z ekwipunkiem przybijają do brzegu nieznanej planety. W trakcie walki o władzę, zasoby i miłość okazuje się, że dzika planeta jest jedyną nadzieją dla reszty ludzkości. Rozpoczyna się wyścig z czasem.

Informacje dodatkowe o Skazani na siebie. Tom I. Dolina Nicole:

Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2016-04-12
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN: 978-83-8083-125-4
Liczba stron: 584

więcej

Kup książkę Skazani na siebie. Tom I. Dolina Nicole

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Skazani na siebie. Tom I. Dolina Nicole - opinie o książce

Avatar użytkownika - Zakladka
Zakladka
Przeczytane:2016-07-17, Ocena: 2, Przeczytałam, 52 książki 2016, Mam,
Do tej książki podchodziłam nawet nie tyle długo co kilka razy. Czytałam kilka rozdziałów i robiłam sobie przerwę na przeczytanie innej. I tak kilka razy. Ale w końcu postanowiłam ją przeczytać. I choć męczyłam się czytając poszczególne strony, to jakoś przez to przebrnęłam. W zasadzie ostatnimi czasy przekonuję się do polskiej literatury. Trafiam raczej na dość dobre pozycje, a w zasadzie w ostatnim czasie. Jednak ta książka do tych nie należy. I nawet nie jest to kwestia tego że treść była nieciekawa. Bo ogólnie to autorki miały dość ciekawy pomysł. Choć fabuła lekko przypomniała mi pewien serial, to całość miała spory potencjał. Niestety wykonanie tego wszystkiego było dla mnie nieprzystępne. Styl całej książki okazał się tak ciężki, iż ogromnie się przy niej męczyłam. Musiałam robić sobie od niej przerwy by w ogóle ją skończyć. Sama treść interesowała mnie, ale brnięcie przez nią coraz bardziej zniechęcało do poznania zakończenia. Miałam też niemały problem z bohaterami. Wstępnie jest ich ok 600. Całkiem sporo. Głównie poznajemy ok 20. I tutaj ich charaktery i osobowości troszkę się zacierają. Nie ma w zasadzie nikogo kto wśród nich byłby tak szczególny i wyjątkowy by zapadł mi w pamięć. Poza tym ich imiona przeszkadzały mi w czytaniu. Miałam wrażenie iż autorki nie mogły się zdecydować. Z jednej strony mamy Aldonę a z drugiej Nicole, z jednej pojawia się Monika a z drugiej Nikki. Przez to też nie mogłam się rozluźnić przy czytaniu. Książka ze strony technicznej prezentuje się średnio. Jakkolwiek jej wykonanie jest dość dobre, strony są odpowiednio grube, a na grzbiecie nie tworzy się zgięcie. Ale ta książka jest ogromnie ciężka! Niektóre grubsze od niej ważą mniej. Poza tym sama okładka jest okropna. Rozumiem, że miała ona odzwierciedlać treść, ale niestety to nie wyszło. Sam widok tej książki już mnie odstrasza. Poza tym w środku czcionka nie jest sprzyjająca czytaniu. W gruncie rzeczy pomysł na samą książkę był dość dobry i ciekawy. Niestety wykonanie poległo tutaj na całej linii. Raczej już do samej tej książki nie wrócę i w zasadzie nie jestem ciekawa tego co dzieje się dalej z bohaterami wiec nie będę kontynuować tej serii.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Bookendorfina
Bookendorfina
Przeczytane:2016-06-07, Ocena: 3, Przeczytałam,
"Te dwanaście młodych kobiet łamało konwenanse. Udowodniało, że na obcej i nieprzyjaznej planecie jest miejsce na człowieczeństwo." Niestety, nie udało mi się stworzyć nici porozumienia z powieścią, minęłyśmy się w propozycjach i oczekiwaniach. Czasami tak właśnie bywa, że nie zaiskrzy i nie ma tej satysfakcji czytelniczej. Być może książka spodoba się innemu czytelnikowi, tym bardziej, że wiele w niej naprawdę ciekawych pomysłów. Moim zdaniem jednak, nie do końca wykorzystanych i rozpracowanych, bardzo trudno było mi uwierzyć w kreowaną rzeczywistość. Podobała mi się za to mnogość wprowadzonych postaci, próby przedstawienia wyrazistych profili, choć niektóre irracjonalne zachowania bohaterów psuły mi ich odbiór. Główna bohaterka, Nicole Sokołowska, to urodzona liderka, obdarzona nieprawdopodobnymi mocami, niemal niezniszczalna, jak kot o siedmiu życiach. W tej postaci kryje się jakaś tajemnica, przypuszczam, że w kolejnym tomie zaczną wyjaśniać się źródła jej nieprzeciętnej siły i umiejętności. Mam bardzo mieszane uczucia wobec tej książki, z jednej strony czuję potencjał autorek, które podjęły się ogromnego przedsięwzięcia napisania tak mocno rozbudowanej i uszczegółowionej powieści, z drugiej strony brakuje mi jednak w niej odpowiedniego napięcia, przekonywującego dramatyzmu, czegoś co poruszy czytelnika i spowoduje, że nie będzie można oderwać się od opowiadanej historii. Trochę czasu potrzebowałam, aby przyzwyczaić się do stylu pisania autorek, w wielu momentach poczułam się wręcz zirytowana zmarnowaniem świetnych szans na przedstawienie wciągającej opowieści. Bardzo trudno było mi nawiązać kontakt z bohaterami, często ich zachowania i dialogi nie były wystarczająco przekonywujące. Mocno brakowało prawdziwości emocji, nie do końca potrafiłam wczuć się w to, co im się przydarza, zrozumieć ich postępowanie, błyskawiczne zmiany postawy. Jestem przekonana, że gdyby nad tymi aspektami bardziej popracować powieść zyskałaby stając się bardziej interesującą. Sześćset osób skazanych w 2028 roku za przestępstwa, które popełnią w przyszłości, zostało wygnanych na obcą planetę na okres piętnastu lat. Rozpoczyna się bezwzględna walka o przetrwanie, krok po kroku, dzień za dniem. Ustala się hierarchia władzy, nieustanne jej podważanie, wywieranie nacisku na liderów. Stopniowo dokonują się zmiany w społeczeństwie, tworzą grupy, powstają przymierza, zaczynają uwidaczniać się kasty. Śledzimy reakcję i zachowania ludzi w nieznanym terenie, próby przenoszenia modeli zasad z ziemskiej rzeczywistości, tworzenie nowych norm, szukanie miejsca dla moralności i etyki. Wartością człowieka stają się jego umiejętności, wykonywany wcześniej zawód, wiedza na określone tematy, faktyczna przydatność dla grup społecznych. Obnażone zostają ludzkie słabości, ułomności i wady, a jednocześnie pokazana siła empatii, zrozumienia, przyjaźni i miłości. Choć ta debiutancka powieść nie spełniła moich oczekiwań, to jednak doceniam jej rozmach i interesującą tematykę w niej podjętą. bookendorfina.blogspot.com
Link do opinii
Avatar użytkownika - kinga1994
kinga1994
Przeczytane:2016-05-30, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,
Lubię fantastykę, SF, więc tym chętniej sięgnęłam po debiut literacki dwóch Polek "Skazani na siebie. Tom I - Dolina Nicole". Choć to nie SF w czystym wydaniu, a raczej powieść przygodowa, obyczajowa, powieść o przyjaźni, władzy, o jej zdobywaniu i utrzymywaniu, to jednak akcja toczy się na obcej planecie w niedalekiej przyszłości i wciągnęła mnie na całego. Marzyła mi się bohaterka, która lubi "grzebać się w maszynach", kobieta-konstruktor. Dzięki Autorki za nią!!! Jestem zapaloną motocyklistką. Gdy miałam 13 lat, dziadek znając moje zainteresowania, sprezentował mi motor WS. Ciągle się psuła, ale nauczyłam się ją naprawiać jak i następne motory, które kupowałam za pieniądze zarobione na zbieraniu truskawek czy w innych pracach sezonowych. Był więc AWO Simson, Iż Jupiter i Jawa 350 oraz inne, na których jeżdżę do dziś. W garażu dziadka zaczynałam od rozkręcania gaźnika i czyszczenia go, regulowania sprzęgła, zmieniałam klamki od sprzęgła, potem były poważniejsze naprawy elektroniki, ładowania... Nawiedzałam znajomych dziadka, aby wydębić (albo odkupić) od nich części zamienne, pierścienie tłokowe. Do dziś resztki tych przedwojennych i powojennych motocykli, rozebranych wtedy, stoją gdzieś na strychach albo w szopkach. Ile łatwiej byłoby mi, gdybym dysponowała wysypiskiem promów kosmicznych, jakie na Tatui miała Nicole! Choć oczywiście daleko mi do geniuszu głównej bohaterki, która nie tylko remontuje i serwisuje sprzęt elektroniczny innym mieszkańcom planety, to sama konstruuje maszyny, urządzenia, a nawet jest wynalazcą silnika na wodę. Czytając powieść świetnie wczuwałam się w położenie głównej bohaterki (i ja też nie raz nie mogłam usunąć z rąk smarów, choć nie były to smary pochodzenia kosmicznego). Na Tatui Nicole najchętniej poświęciłaby się konstruowaniu, które jest jej pasją. Niestety musi wziąć na swoje barki tworzenie prawa na nowej planecie, pilnowanie porządku i praw najsłabszych. Do tego spoczywa na niej obowiązek zadbania o swoją grupę, zabezpieczenia jej przyszłości. "Dolina Nicole" to także powieść o różnicach w zarządzaniu grupą przez lidera-kobietę i lidera mężczyznę, bo i mamy w książce głównego męskiego bohatera, jakże męskiego i jednocześnie ciepłego i dobrego człowieka (rzadkie połączenie) Tony'ego Dąbrowskiego. Autorki pochylają się również nad relacjami rodzinnymi, zwłaszcza relacją dorosłe dziecko-rodzic. Matki bohaterek nie mogą zrozumieć, że to już nie są te same córeczki, które znały z Ziemi. Pobyt na dzikiej planecie zmienia. Wymusza przystosowanie się do ciężkich warunków, ale i ujawnia talenty. Niektóre matki nie potrafią zaakceptować faktu, że już nie mają wpływu na decyzje swoich dzieci. Nie mogą im kazać, jedynie poradzić i to wtedy, gdy zostaną o to poproszone. Córki dorosły. Izabela Gontowicz-Kapica i Iwona Prończuk poruszają też problem dylematu wyboru: kogo ratować albo kogo ratować w pierwszej kolejności. Czy możemy wartościować ludzkie życie? Czy niektórzy ludzie mogą być cenniejsi od innych? Czy pierwszeństwo zawsze powinna mieć rodzina? A cała akcja toczy się w pięknych, ekologicznych plenerach, tajemniczych jaskiniach... Chciałabym zobaczyć w kinie ekranizację tej powieści. Polecam!!!
Link do opinii

Witajcie w to wtorkowe popołudnie! Pogoda robi nam niezłe psikusy, co nie? U mnie na przykład w niedziele padał grad, a wczoraj grzało słońce. No nie zrozumiesz. W najgorszej sytuacji są osoby, które wychodzą na cały dzień z domu, bo naprawdę trudno wyczuć, jak się ubrać. Z rana pizga jak w kieleckim, po południu słońce, a wieczorem deszcz. Zupełnie jak z innej planety. A skoro już przy obcych światach jesteśmy – dzisiaj chciałabym wam opowiedzieć o „Skazanych na siebie” duetu Prończuk i Gontowicz-Kapica. Już od dawna marzyłam o porządnym science-fiction w kobiecym wykonaniu. Kiedy dodać do tego jeszcze, że to nasze rodaczki – piękniej być nie mogło. Czy bajka trwała do końca czy podczas lektury zmieniła się w koszmar? Zapraszam 

 

Niestety o autorkach nic nie wiemy. Na stronie wydawnictwa również nie ukazały się notki biograficzne. Pozostaje nam czekać 

Jest rok 2028. Na tratwach ratunkowych materializuje się grupa sześciuset przypadkowych – jak się początkowo wydaje – rozbitków. Zostali oni prewencyjnie skazani na piętnaście lat wygnania, ponieważ mogliby wywołać na Ziemi powstanie przeciwko rządowi. Zaopatrzeni w trumny z ekwipunkiem przybijają do brzegu nieznanej planety. W trakcie walki o władzę, zasoby i miłość okazuje się, że dzika planeta jest jedyną nadzieją dla reszty ludzkości. Rozpoczyna się wyścig z czasem.

O mój Boże, nie wiem nawet, od czego zacząć. Napiłam się trochę wody i muszę to przyznać. To pierwszy raz, gdzie nie byłam w stanie dokończyć czytania egzemplarza recenzenckiego. Chciałabym nie dyskryminować autorek ze względu na płeć, ale kobiece science-fiction w takim wydaniu, jakie zaprezentowały, to zło w najczystszej postaci. Wylazło wszystko to, dlaczego faceci jednak lepiej sobie radzą w gatunku. Cała powieść to wielki chaos. Postaci jest tak wiele, że czytelnik [i trochę mam wrażenie autorki] nie ogarniał sytuacji. Trudno jest mieć dobry pomysł na każdą z nich i przedstawić ją w sposób realistyczny i trójwymiarowy. Tu „Skazani na siebie” polegli pierwszy raz. Kolejny upadek – kompletny brak wiedzy o przetrwaniu. To, co zostało tu przedstawione, ma w sobie więcej z fiction niż science. Ogrzewanie podłogowe w jaskiniach? Budowa traktora z części zniszczonej satelity? Większej głupoty nie słyszałam. Przykro mi, ale następnym razem przydałby się większy research przed rozpoczęciem prac nad powieścią. Czuć, że temat przerósł autora – ten gatunek to naprawdę trudny i wymagający debiut. Wkradło się niesamowicie dużo nieścisłości. Sam koncept jest niemądry i nielogiczny. „Hej! Jest jedyna planeta, którą możemy osiedlić albo jesteśmy w dupie, bo Ziemia umiera. Wyślijmy tam osoby zagrażające bezpieczeństwu narodowemu. Co może pójść nie tak?” Moim zdaniem, posyła się w takie miejsce najlepszych ze swoich dziedzin – chemików, biologów, fizyków, rolników, architektów i żołnierzy. Nie przypadkowe osoby – nie tędy droga. Tak przy okazji, to niesamowite, że gdzieś we wszechświecie znalazła się planeta, która jest identyczna, co nasza swojska Ziemia. Te same gatunki zwierząt, roślin, klimat, pokrycie terenu. Ewolucja zrobiła niezłego psikusa, skoro tak dokładnie odwzorowała ziemskie warunki, a nie pojawił się na niej homo sapiens. Ciekawe, co nie? Powiem wam, jakie są szanse na taką sytuacje – bliskie zeru. Owszem, planety ze zbliżonymi warunkami do naszych istnieją, ale nigdy nie będą identyczne. O samych postaciach wiemy niewiele, jedynie Nicole daje się poznać lepiej. Trudno mi nazwać książkę, którą próbowałam przeczytać. Trochę postmodernizm, ale też science-fiction. W sumie nie wiadomo, jak to do końca określić. Najbliżej mu do nieudanego fantasy. Nie polecam lektury – jeśli kolejne tomy będą tak oderwane od rzeczywistości, co pierwszy, szkoda czasu. Nie wiem, czy to najgorsze science-fiction, jakie kiedykolwiek czytałam, ale na pewno najgorsze, jakie czytałam przez ostatnie kilka lat.

Nie polecam, jeśli macie coś innego do czytania. Niesamowicie nieudany debiut.

 

„Płynęli tak jeszcze trzynaście dni w trakcie których ustalała się hierarchia. Betsy okrzyknięto bohaterką, jednak to Nicole zdawała się zarządzać grupą. Wyglądała nadal strasznie po zmasakrowaniu przez pszczoły, gdyż blizny na jej ciele i twarzy wcale się nie goiły. Może dzięki temu uważano ją za bardziej doświadczoną i słuchano jej. Natomiast sama Nicole czuła się coraz dziwniej. Nikomu nie powiedziała, że jej zmysły wyostrzyły się i w jakiś magiczny sposób uzyskała rewelacyjną kondycję ciała. Musiała wręcz ukrywać brak zmęczenia przed innymi członkami wyprawy. Zmiany przypisywała pokąsaniu przez pszczoły. Ponadto już na plaży okazało się, że planeta ma zbawienny wpływ na zdrowie przybyłych ludzi. Osoby, które na Ziemi potrzebowały okularów lub słabo słyszały, tutaj zdawały się być uzdrowione, to samo dotyczyło osób z alergiami, astmą, chorobami układu pokarmowego lub zakaźnymi. Niektórzy uważali, że zostali uleczeni z nowotworów czy urazów kręgosłupa. W tym względzie planeta rzeczywiście dawała szansę na drugie życie.”

 

Link do opinii
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy