Ten dramat obyczajowy z romansem w tle (jak lubię go nazywać), zaskoczy Was dynamicznymi zwrotami akcji, wprawi w zadumę nad ludzkimi słabościami, poruszy Wasze serca i wzruszy aż do łez.
Historia opowiada losy Henry'ego: Amerykanina, który studiuje w Toruniu malarstwo.
Henry ma problemy z alkoholem, pozostawioną w Stanach rodziną i ostatnio także z malowaniem. Ponadto niedawno rozstał się ze swoją dziewczyną Pauliną, przez co ma mętlik w głowie i sercu.
Pewnego wieczora Henry spotyka kobietę, której uroda inspiruje go tak mocno, że mężczyźnie udaje się zakończyć okres długotrwałego braku natchnienia. Wkrótce, zauroczony nieznajomą postanawia ją odnaleźć...
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2022-07-04
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 314
Język oryginału: polski
Mieliście kiedyś tak że zobaczyliście coś lub kogoś i wasz świat się zmienił?
Tak właśnie zmienił się świat bohatera tej powieści.
Henry pochodzi z bogatego domu. Studiuje malarstwo,ma własny dom i prowadzi dostatnie życie. Jak to mówią jest wolnym ptakiem. Lecz ma jak każdy z nas swoje problemy. A mianowicie problem z rodziną, alkoholem a dodatkowo zostawiła go Paulina kobieta którą kochał całym sercem. Mężczyzna od jakiegoś czasu cierpi na brak weny i żeby o tym zapomnieć pije coraz więcej.
Aż pewnego dnia w restauracji, ujrzał rudowłosą, piękna kobietę i dzięki niej wraca jego artystyczna muza i to do tego stopnia go natchnęła, że rysuje w koło jeden obraz.
I tak oto za pomocą detektywa postanawia ją odnaleźć.
Czy dzięki rudowłosej kobiecie, Henry otrząśnie się z uczuć jakie żywił do Pauliny?
Czy dzięki wenie, odstawił kieliszek?
I najważniejsze pytanie.
Czy odnajdzie ruda piękność?
,,Ruda Muza" jest to dramat obyczajowy z delikatnym romansem w tle. Jest świetnie napisana do tego stopnia że porusza serce każdego. Sam Henry może trochę wkurzać i ma się ochotę nim potrząsnąć. Ale to nie zmienia faktu że książka wciąga. Jest lekka, napisana językiem który każdy zrozumie. Akcja rozkręca się fajnie i nie za szybko i nie za wolno. Ja świetnie się z nią bawiłam.
Dziękuję autorce że miałam możliwość poznania tej historii.
RECENZJA?
Cześć. Byliście kiedyś Toruniu? Jakie Polskie miasto warto zobaczyć?
Polecam Wam Toruń jeśli nie mieliście okazji zwiedzać ten nowoczesny jak i zabytkowy. Mieszkam dość blisko tego miasta, więc czasem wybieram się na spacer klimatycznymi zabytkowymi uliczkami.
I właśnie do tego miasta zabrała mnie autorka Daria Bartoszak razem z książką ,,Ruda muza".
Poznałam Henry'ego Amerykaninia, który przyjechał do Torunia studiować malarstwo. Mężczyznę prześladuje brak weny, problem alkoholowy oraz trudne relacje rodzinne. A to wszystko potęguje niedawne rozstanie z ukochaną Pauliną.
Na drodze młodego malarza staje piękna kobieta o rudych włosach, która powoduje powrót weny twórczej. Henry postanawia ją odnaleźć, czy mu się to uda?
Mam problem z książką, a w sumie nie z nią, a bardziej z głównym bohaterem. A mianowicie miałam ochotę nim tak potrząsnąć, żeby mi się w tej głowie porządnie poukładało. Traci kobietę, którą kocha i niby się stara ją odzyskać, a jednak jakoś to nie wychodzi. A najbardziej denerwowało mnie użalanie się nad sobą.
Autorka świetnie zarysowała problem alkoholu w jaki sposób osoba nim dotknięta go bagatelizuje, udaje że go nie ma coraz bardziej się zatracając. A niestety czasem bez wsparcia specjalisty można nie udźwignąć i nie poradzić sobie z dotykającym nas problemem.
Drugi trudny temat jaki w książce porusza autorka jest choroba młodej osoby u stóp, której stoi otworem cały świat, a tu pewnego dnia słyszy wyrok. Wskazanie jak ważne jest wsparcie ze strony najbliższych osób w takich momentach.
Książkę polecam.
Ocena: 5, Przeczytałam,
Co jest największą zmorą artysty? Brak weny. Paraliż jaki nadchodzi, kiedy chce się tworzyć. Henry, bohater powieści Darii Bartoszak „Ruda muza”, w takich chwilach ucieka w alkohol. Czy ten mu pomaga? Jeżeli te krótkie chwile zapomnienia okupione bólem głowy można nazwać ulgą to tak. Wena jednak nie wraca. I wtedy Henry zauważa ją. Najpiękniejszą kobietę, jaką nosiła Ziemia. Swoja rudą muzę.
O Henrym chciałabym opowiedzieć wam więcej. Pewnie wielu z nas spojrzy na niego z zazdrością. Amerykanin, który pochodzi z bogatej rodziny. Studiuje na wybranej uczelni. Ma własny dom i nieograniczone fundusze, żeby prowadzić wygodne życie. U jego boku stoi zapatrzona w niego dziewczyna. Jednak jego porywa fala autodestrukcji, a prąd jest zbyt silny, żeby chłopak wyrwał się z niego bez pomocy. Tylko ten nie do końca chce chwycić pomocną dłoń.
Muszę przyznać, że Henry jest niesztampową postacią. Student niestroniący od alkoholu, jednak nie imprezowicz, raczej samotnik. Ubóstwiający kobiece piękno, ale monogamista. Najbardziej w tej kreacji podoba mi się jednak smętno-beznadziejna atmosfera jaką Daria Bartoszak otoczyła swojego bohatera. „Czuł się słaby lecz nie fizycznie. To jego moralność była słaba, wręcz zdruzgotana. To jego psychika była słaba, jego wola upadała (…)”[1] Do tej postaci świetnie pasuje opętanie obcą kobietą. Opętanie, które bezwzględnie zawładnęło jej umysłem, które warunkuje każdy jej krok.
Spójrzmy teraz na „Rudą muzę” jako całość. Jest to powieść obyczajowa, ale ta z tych smutnych. Daria Bartoszak sprawnie podkręca i usypia wspomnianą beznadziejność, która otacza głównego bohatera i nadaje książce klimat. Dzięki temu trudno przewidzieć czy pisarka postanowiła zaskoczyć nas „happy endem”, a może dramatycznym finałem.
Generalnie jest to nieprzewidywalna książka. To znaczy, możemy domyślić się skutków pewnych dokonanych przez postacie wyborów, czy też domyślić zakończenia niektórych epizodów. Jednak ciężko domyślić się, jak zakończy się ta historia, gdzie autorka poprowadzi swoich bohaterów. Żeby rozwiać wszelkie domysły, napiszę, iż nie jest to tylko opowieść o szukaniu muzy. Jest to jedna z rzeczy, które dość mocno zaprzątają umysł głównego bohatera, ale nie tylko. Nie jest to romansidło o zalotach bogatego chłopca do pięknej rudej dziewczyny. Daria Bartoszak poruszyła w swojej książce takie tematy jak uzależnienie, pieniądze, choroba, miłość, przyjaźń, macierzyństwo, relacje rodzinne. Może tych zagadnień jest dużo, jednak nie walczą one między sobą o uwagę czytelnika. Zostały bardzo sprawnie, bardzo spójnie wplecione w tę opowieść, która – wbrew pozorom – nie jest mocno skomplikowana, nie jest nadmiernie rozbudowana. Jeżeli chodzi o proporcję, pisarka wykazała się świetną intuicją.
Większość akcji powieści ma miejsce w Toruniu. Gdyby to było inne miasto pewnie nie zwróciłabym na to uwagi, ale mam małą obsesję na temat przedstawiania „grodu Kopernika” w literaturze, więc nie zasnęłabym, gdybym o tym nie napisała. Daria Bartoszak zdecydowanie lepiej radzi sobie z opisem ludzi, ich charakterów i emocji niż miejsc. Kompletnie nie poczułam atmosfery miasta, nie byłam w stanie wyobrazić sobie miejsc, o których była mowa. Czy „odwiedzaliśmy” jedną z dzielnic, czy centrum użyte sformułowania były tak ogólne – chyba zbyt bezpieczne – że właściwie nie miało znaczenia, o jakim mieście mowa.
Myślę sobie, że to nawet nieźle dla książki, iż pisarka poświęciła tyle uwagi postaciom, nawet kosztem opisu miejsca akcji. Oczywiście moja ogólna ocena poszybowałaby do góry, gdyby mój kochany Toruń został bajecznie opisany, jednak sama historia na tym nie ucierpiała. Bo emocji w niej dużo. Postaci jest niewiele, ale są bardzo wyraziste. Autorka świetnie wyważyła wszystko co chciała w powieści j zawrzeć. Ja „straciłam głowę” dla tej książki. Najpierw pokochałam zagubionego Henry'ego. Kibicowałam mu, a zarazem drżałam o niego. Momentami nawet łzę uroniłam. No dobra, przyznam się. Chusteczki poszły w ruch.
[1] Daria Bartoszak, „Ruda muza”, Toruń 2022, s. 272.