Rewanż Marcelego Najdera, kolejna publikacja z serii Żydzi Polacy już w księgarniach.
Opowieść o zderzeniu nadziei i rzeczywistości, o przerażeniu stopniowo przeradzającymi się w gniew. Jednocześnie - opowieść o przetrwaniu. Dziennik Marcelego Najdera, żydowskiego aptekarza, mieszkańca Kołomyi, w czasie wojny członka plutonu sanitarnego Żydowskiej Służby Porządkowej w getcie, spisywany był w warunkach uwięzienia w bunkrze, w którym Autor ukrywał się między początkiem 1943 roku a marcem 1944 roku wraz z żoną i ośmioma innymi osobami. Zapis ukazuje skomplikowane relacje psychologiczne między Żydami i ukrywającym ich Polakiem. Marceli Najder uzupełnia dziennik częścią wspomnieniową, dotyczącą losów jego i żony w getcie kołomyjskim.
Książkę wzbogacają: krótki, emocjonalny dziennik żony autora (z przełomu 1943 i 1944 roku) oraz fragmenty dziennika Najdera pisanego tuż po wojnie. Materiał tekstowy ilustruje kolekcja przedwojennych zdjęć rodziny Najderów.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2013-11-13
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 253
Język oryginału: polski
Przeczytane:2022-10-15, Ocena: 6, Przeczytałam, 90 książek w 2022, Żydzi, Holokaust ,
Zapiski, prowadzony dziennik przez Marcelego Najder to relacja z samego miejsca ukrywania się. Autor wraz z żoną i kilkoma innymi osobami ukrywa się w piwnicy, komorze u pewnej polskiej rodziny. Tam na bieżąco w ciężkich warunkach stara się pisać. Jest ogarnięty zemstą i nienawiścią do Niemiec, ponieważ zabili mu rodziców i brata.
Ciężko uwierzyć co ci ludzie przeżyli, ile człowiek jest w stanie znieść, aby ocalić swoje życie. Siedzieli w zamknięciu przez długie tygodnie, miesiące, niejednokrotnie w upale lub zimnie, głodni, ze wszystkimi niedogodnościami, z różnymi ludźmi, często były kłótnie, awantury.
"Żydom nie wolno za dużo chodzić po ulicach. Nie wolno wchodzić do parku, kina, teatru, nie wolno stawać na ulicy, siadać na ławeczkach na plantach, nie wolno kupować na placach targowych ani na ulicy, nie wolno zatrzymywać chłopów. Nie wolno, nie wolno, nie wolno..."