Randka z homo sapiens – tabletka szczęścia i antidotum na jesień
Są trzy rzeczy, które musicie wiedzieć o Janie Morris:
1. Nie jest w stanie prowadzić normalnej konwersacji bez zasypywania rozmówcy NNF (nadmiarem nieistotnych faktów), szczególnie, kiedy jest zestresowana;
2. Nic nie stresuje jej bardziej niż obecność Quinna Sullivana (znanego również jako Pan Ciacho);
3. Nie jest fanką szydełkowania.
Po tym, jak jednego dnia traci chłopaka, mieszkanie i pracę, Janie Morris tylko czeka na kolejną katastrofę, jaką szykuje dla niej los. Jakby tego było mało, świadkiem jej totalnego upokorzenia jest boski Quinn Sullivan, zwany przez nią Pan Ciacho, który co i rusz pojawia się na jej drodze, jak para drogich szpilek – równie pożądanych, co nieosiągalnych.
Życie szykuje dla Janie kolejną niespodziankę, kiedy Quinn, obiekt jej niewinnych, choć nieco obsesyjnych westchnień, składa jej propozycję nie do odrzucenia.
Pierwszy tom serii „Kółko Singielek Miejskich” Penny Reid ukaże się w Polsce pod koniec listopada nakładem wydawnictwa Poradnia K. Jeśli kochacie Seks w wielkim mieście i dzienniki Bridget Jones, to ta książka jest dla Was. Zabawna i lekka opowieść o dziewczętach w Chicago, które spotykają się na regularne sesje szydełkowania i wzajemnie wspierają się radą i pomocą, skradnie tej jesieni Wasze serca!
Wydawnictwo: Poradnia K
Data wydania: 2017-11-22
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 271
Tytuł oryginału: Neanderthal Seeks Human
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Maria Kabat
Chyba nie po drodze mi z takimi książkami.Albo raczej z takimi bohaterkami.Gdybym miała jednym słowem opisać Janie,byłoby to słowo irytująca.Janie jest bez wątpienia inteligentna,ale jest też zdecydowanie dziwna.rozmysla o rzeczach,które nikomu innemu nie przyszłyby pewnie na myśl9prócz osób do niej podobnych),zas w chwilach stresu zarzuca swoich rozmówców nieistotnymi faktami na tematy dość oderwane od rzeczywistości w rodzaju biomedycyny,NASA,czy innych tego typu wikipediowych informacji...
Quinn Sullivan,zwany Pan Ciacho to dość mroczny i tajemniczy mężczyzna o aparycji Adonisa.Gdy janie z dnia na dzień traci pracę,chłopaka i mieszkanie na jej drodze staje Pan Ciacho.I to on próbuje przeprowadzić ją przez meandry rzeczywistości...
W tle rozgrywki międzypersonalne,zwariowane przyjaciółki,źli ludzie i zagrożenie związane z obecnością siostry Janie.
Wydawałoby sie,że może byc fajnie,mnie jednak ta książka zmęczyła.Wywody Janie na różne tematy męczyły mnie i przyprawiały o chęć rzucenia książką w ścianę.Miałam wrżenie surrealizmu.Niektóre wydarzenia w książce wydawały mi sie po prostu głupie bądź bezsensowne.Humor istnieje,tyle,że mnie jakoś nie bawił.
To pierwsza część cyklu "Kółko singielek miejskich",ale do kolejnych raczej nie zajrzę.To nie moja bajka.
Nie nastawiałam się na cuda, tylko na taki 'babski odmóżdżacz', przerywnik między fantastyką i thrillerami psychologicznymi, które namiętnie czytuję. A tu dostałam kawał świetnej książki, przy której uśmiałam się jak głupia!
Postacie od razu dające się lubić - zarówno ekscentryczna Janie (człowiek chodząca encyklopedia i niewyczerpane źródło dziwnych ciekawostek), Quinn (charyzmatyczny, piekielnie inteligentny "Pan Ciacho"), no i cała zgraja równie szalonych przyjaciółek Janie ;)
Nie zliczę ile razy śmiałam się w głos, z czegoś co zrobiła, albo powiedziała główna bohaterka.
Sama historia też niezła, chociaż kwestia z 'szefem szefów' była zbyt oczywista, żeby przymknąć oko na to przeoczenie Janie... Ale to tylko jeden mały minusik, na całą książkę.
Więc jeżeli ktoś się zastanawia czy warto po nią sięgnąć? Sądzę, że warto ;) Ja zarezerwowałam sobie już w bibliotece drugi tom ;)
Jessica odkrywa, że pociąga ją nie mężczyzna, w którym kochała się jako nastolatka, ale jego brat bliźniak. On jednak ma własne plany... Jessica od...
Są trzy rzeczy, które musicie wiedzieć o Elizabeth Finney:1) cierpi na syndrom niepohamowanego sarkazmu, zwłaszcza gdy ktoś wytrąci ją z równowagi...
Przeczytane:2018-06-23, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, Ulubione <3 , OkĹadkowe cudeĹka :) ,
Jednego dnia życie Janie przewraca się do góry nogami, odkrywa, że jej chłopak Jon ją zdradza i oczywiste, że z nim zrywa, co wiąże się ze stratą dachu nad głową, żeby tego było mało, zostaje zwolniona z pracy. Zdradzona, bez pracy i dachu nad głową zamieszkuje u swojej przyjaciółki. Jednak los pozostawił Janie odrobinę szczęścia, bo ciągle jej pobliżu kręci się Quinn Sullivan, nieziemsko przystojny, jak naszej bohaterce się wydaje ochroniarz, który wydaje się bardzo zainteresowany bohaterką.
„Kryzys dopadł mnie w toalecie"(*¹)
AKCJA I FABUŁA
Akcja i fabuła „Randki z homo sapiens" ma dość zawrotne tempo już od samego początku, sporo się dzieje, ale nie na tyle, by mówić, że jest to przesadzone. Cały czas też do głównego wątku, gdzieś po drodze dochodzą mniejsze wątki, jednocześnie nie mącąc fabuły.
STYL I JĘZYK
Oceniając książkę, pod tym względem daje jej 10/10. Książkę czyta się lekko, przyjemnie i przede wszystkim od razu wciąga. Bardzo też podoba mi to, że autorka luźnego języka i bezpośrednich zwrotów.
POSTACIE
Janie Morris
Zacznę od tego, że polubiłam tę postać, mimo że wg mnie cierpiała na syndrom Anastazji z Pięćdziesięciu Twarzy Greya,tzn. miała niską samoocenę. Wszystko analizowała i była trochę zakompleksiona. Jednak nie zraziło mnie to do niej, bo pomijając to, to sympatyczna z niej postać,a momentami nawet zabawna.
Quinn Sullivan
A inaczej „Pan Ciacho", taką ksywce wymyśliła dla niego przyjaciółka Janie. Ten bohater z kolei wg mnie miał syndrom Christiana Greya. Dlaczego? Otóż można rzec, krok w krok pojawiał się za naszą bohaterką, większość jego decyzji wobec tego, co będzie robić Janie w danym momencie, nie podlegała dyskusji. Troszczył się o główną bohaterkę niczym Grey o swoją Anastazje.
Pozostałe postacie
O pozostałych postaciach można powiedzieć, że są dobrze stworzone, choć niektóre są zbędne moim zdaniem. Zbędną postacią jest młodsza siostra Janie, jakoś odniosłam wrażenie, że bez tej postaci książka na niczym, by nie straciła.
„Tuby z brązowego kartonu ustawione były wręcz ostentacyjnie w formie półokręgu na płaskiej, lśniącej powierzchni metalowego pojemnika.” (*²)
„Randka z homo sapiens" bardzo mi się podobała, pochłonęłam ją w kilka godzin, bo gdy już wzięłam się za jej czytanie, to wciągnęła mnie na dobre. Mimo że książka wydaje się świetna, to według mnie autorka nie do końca wykorzystuje potencjał pomysłu, ponieważ momentami trochę kombinuje, dodając niepotrzebne postacie, wątki, zamiast rozwijać to, co już ma.
Jednak warto sięgnąć po nią, bo świetnie nadaje się do czytania w letnie wieczory.