Czasem nawet przypadkowe spotkanie może sprawić, że dotychczasowe życie zupełnie się zmieni...
Chwilami zabawna i przejmująca historia czterdziestoletniej Kaliny - przykładnej matki, żony i gospodyni domowej, która całkowicie poświęciła się rodzinie, zapominając o własnych potrzebach i pragnieniach. Przed laty w tragicznym wypadku straciła córeczkę i rodziców, a żal po tym wydarzeniu nadal mieszka w jej sercu. Brak wsparcia i zrozumienia ze strony męża Witolda dodatkowo potęguje ten ból.
Przypadkowe spotkanie to powieść o potrzebie akceptacji, zrozumienia i miłości, o niełatwych relacjach matki z córką oraz o tym, że miłość rządzi się własnymi prawami i czasem pojawia się w najmniej oczekiwanym momencie. To ujmująca historia kobiety, która po latach postanawia zawalczyć o siebie. Jaki będzie rezultat tej walki? Czy Kalina znajdzie w sobie wystarczająco dużo siły, by wytrwać do szczęśliwego zakończenia?
Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 2015-11-03
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 288
Naszym życiem rządzi przypadek. TAK/NIE ( niepotrzebne skreślić ).
Pranie, sprzątanie, gotowanie, robienie zakupów. Te domowe czynności od jakiegoś już czasu wykonuje Kalina, i niestety tylko ona. Mąż Witold zajęty jest pracą. Natomiast Blanka, ich córka przeżywa stan zakochania, a wolny czas spędza na imprezach. Kobieta dla dobra miłości zrezygnowała ze swoich marzeń i poświęciła całą siebie, aby stworzyć prawdziwy rodzinny dom. Niestety nie może liczyć na żadne słowo uznania ze strony najbliższych osób.
Tytułowe spotkanie z nieznajomym mężczyzną, a raczej krótka rozmowa przeprowadzona między sklepowymi regałami sprawia, że Kalina zaczyna zastanawiać się nad swoim dotychczasowym życiem...
To nie tak miało być...
Kalina kochała swojego męża, to dla niego rzuciła studia, zrezygnowała z kariery pianistki i zajęła się domem oraz wychowaniem córki. Niestety jej poświęcenie nie jest doceniane. Od strony Witolda nie usłyszała od dawna żadnego komplementu. Od własnego dziecka również nie uzyskuje wsparcia. W chwilach zwątpienia kobieta może liczyć na towarzystwo dwóch wiernych psiaków.
Jak każdy z nas, nasza książkowa bohaterka również miała swoje marzenia. Tylko w tym przypadku zostały po nich zgliszcza. Kalina tęskni za grą na fortepianie, która sprawiała jej radość oraz za prawdziwą, trwałą miłością. U boku Witolda nie czuje się już szczęśliwą i kochaną kobietą. Mężczyzna całkowicie poświęcił się pracy i nie zwraca uwagi na potrzeby żony oraz problemy, z którymi musi się zmagać. Blanka przechodzi trudny okres dojrzewania, który powoduje utratę kontaktu matki z córką. Niestety sposób w jaki traktuje ojca również daje dużo do myślenia.
Można by rzec: historia z życia wzięta. Agnieszka Rusin w swojej najnowszej książce postanowiła poruszyć bardzo ważne kwestie. Pierwszą z nich jest odwieczny problem kto powinien zajmować się domem i wychowaniem dzieci, a kto będzie na ten dom i resztę zarabiał. Już w czasach prehistorycznych kobiety dbały o jaskinie, a mężczyźni przynosili upolowaną zwierzynę. Czy coś by się stało, gdyby role się odwróciły? Niby Kalina sama podjęła taką, a nie inną decyzję, ale wydaje mi się, że Panowie przyzwyczaili się do tego, że to My, kobiety stoimy na straży domowego ogniska. Szkoda, że nie mogłam zobaczyć miny Witolda, gdy Kalina informowała go, że chciałaby iść do pracy. Ale od czego jest wyobraźnia! Bidulkowi w jednej sekundzie zawalił się świat. Kto mu teraz będzie prał skarpetki i robił kawusię. No właśnie, kochany Witold. Chodzący ideał. Co ta kobieta od niego chce. Chłop ciężko pracuje w jednym z banków, więc po powrocie do domu należy mu się cisza i spokój. Tylko jest jeden problem, ślubny w ogóle nie docenia swojej żony. Poświęciła dla niego wszystko, a co dostała w zamian?? Obojętność i strzępki miłości...
Brak jakiejkolwiek czułości od strony mężczyzny, którego się kocha to kolejna problematyka. Co się stało z uczuciem, które połączyło Witolda i Kalinę? W dzisiejszych czasach pogoń za pieniądzem spycha miłość na drugie miejsce.
Problemy z nastoletnim dzieckiem to kolejny temat. Jak to się mówi: małe dzieci mały kłopot, duże dzieci duży kłopot. To powiedzenie idealnie tutaj pasuje. Blanka, to dorastająca dziewczyna, która przeżywa pierwsze poważne zauroczenie. Motyle w brzuchu, ukradkowe spojrzenia. Kalina ma przeczucie, że jej córka wpadła w złe towarzystwo. Każda matka martwi się o swoje dzieci, tym bardziej gdy w przeszłości doszło do tragedii. Rodzice Kaliny oraz siostra Blanki zginęli w wypadku samochodowym. Nastolatka zaczyna się buntować. Brak miłości i rodzinnego ciepła również robi swoje. Dziewczyna jest już prawie dorosła i widzi co się dzieje między rodzicami. Za wszystko obwinia matkę. Kobieta powoli traci kontrolę nad zaistniałą sytuacją, na pomoc męża nie ma co liczyć.
Jak długo można żyć w takim marazmie. Kiedyś przecież trzeba powiedzieć DOŚĆ. Tylko jak tu znaleźć w sobie siły. Takim impulsem dla Kaliny stała się zwykła rozmowa z nieznajomym. Gdy coś nas trapi, chcemy z kimś porozmawiać. Zdarza się, że otwieramy się przed osobami, których zupełnie nie znamy. Ratimir, to przystojny mężczyzna, który wywarł na kobiecie bardzo miłe wrażenie. Komplementy, które kierował w jej stronę mile ją wewnętrznie połechtały. Już dawno tak się nie czuła...
Czy Kalina będzie jeszcze szczęśliwa?? Czy relacje na linii matka-córka zostaną naprawione?? A może Witold w końcu zrozumie, że traci najcudowniejszą kobietę na świecie i będzie chciał za wszelką cenę naprawić swój błąd?? Jeśli jesteście ciekawi, zachęcam was do lektury książki.
"Przypadkowe spotkanie" to pierwsza książka autorstwa Agnieszki Rusin, z którą miałam przyjemność się zapoznać. Patrząc na różową okładkę, można stwierdzić, że będzie to kolejna obyczajówka. Przeczytasz i zapominasz. Nic bardziej mylnego. Historię Kaliny powinna poznać każda kobieta bez względu na to w jakiej znajduje się obecnie sytuacji. Drogie Panie, walczmy o swoje marzenia. Nie pozwólmy na to, aby stały się marzeniami bez spełnienia. My również chcemy realizować się zawodowo, i nikt i nic nie może nam tego zabronić. Prowadzenie domu z pracą zawodową da się pogodzić, ale musimy wzajemnie się wspierać i pomagać. W pojedynkę nie da się nic zrobić.
Powieść przypominająca nam jak ważne w życiu są marzenia. Jak ważna jest dbałość o uczucia. Przypominająca, iż dla dobra związku, rodziny nie należy „poświęcać” się, bo wówczas pojawia się rozgoryczenie, wzajemne obwinianie. Ważne jest wsłuchiwanie się w to, co mówią do nas bliscy, codzienne rozmowy o potrzebach, radościach, obawach. Wtedy mamy szansę, że unikniemy rutyny, wypalenia, znudzenia i sprowadzenia związków rodzinnych do koegzystencji. Przypomina również o wzajemnej uczciwości i odpowiedzialności.
Julia wraca do swojego rodzinnego miasteczka z Norwegii nie tylko bez perspektyw na dalsze życie, ale także ze złamanym sercem. Sytuację komplikuje kosztowne...
„Miłość w spadku” jest porywającą opowieścią o poszukiwaniu siebie i własnej drogi do szczęścia. Marina to typowa współczesna 30-latka. Jej...
Przeczytane:2015-12-30, Ocena: 5, Przeczytałam, Egzemplarze recenzenckie, Mam,