Któż z nas nie pamięta, jak to jest, kiedy ma się osiemnaście lat i ogromny apetyt na życie, świat leży u stóp, a przyszłość jest na wyciągnięcie ręki? Na horyzoncie matura i wymarzone studia, dziesiątki wyborów i setki możliwości. Pierwsze miłości i ostatnie przyjaźnie, a może na odwrót...
I nagle w jednej chwili wszystko to się kończy, a właściwie zostaje ci brutalnie odebrane, najpierw twoje poczucie wartości, wola i moc sprawcza; twoje ciało, uczucia i myśli przejmuje ktoś, kto nie ma do tego prawa i stoi ponad nim. W zamian pozostawia strach. Czujesz, że nie jesteś już sobą. A potem jest tylko gorzej, bo pojawia się jeszcze ktoś, kto też rości sobie prawo do twojego ciała, korzysta z niego, żąda uwagi i miłości, a ty nie możesz się do tego zmusić.
Co musi się wydarzyć, by móc odzyskać swoje ciało i przejąć kontrolę nad życiem, a tym samym ujrzeć dla siebie nową przyszłość? Na to pytanie stara się odpowiedzieć Marta Maciejewska w swojej najnowszej książce. To opowieść z perspektywy młodej kobiety, która już na progu dorosłości musi się zmierzyć z największymi wyzwaniami i dramatami, jakie ta dorosłość ze sobą niesie.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2023-10-19
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 264
"Przez ułamek sekundy współczułam temu dziecku! Samo nie prosiło się na ten świat, a mimo to nikt go nie chciał, nikt na nie nie czekał."
Piękna, wzruszająca i do bólu prawdziwa.
Tymi słowami mogłabym opisać powieść Marty Maciejewskiej "Proszę, pokochaj mnie, mamo!". To książka, która poruszy nawet najbardziej zatwardziałe serca. Ja, jako matka, czytałam ją ze szczerym wzruszeniem. Choć powieść momentami była dosyć kontrowersyjna i zdarzały się fragmenty, w których miałam ochotę potrząsnąć główną bohaterką, zaraz potem przychodziło zrozumienie, że przecież ja patrzę przez pryzmat swoich doświadczeń.
A jak bym postąpiła, gdyby spotkało mnie to co Ankę?
Mam nadzieję, że nigdy się tego nie dowiem.
"Ludzie, stojąc z boku, zawsze uważali, że doskonale wiedzą jak powinno się postąpić. Zapomnieli, że stojąc z boku, nie przeżywają naszych uczuć ani rozterek. Na chłodno sytuacja zawsze wygląda inaczej, sprawa jest zupełnie inna, gdy w grę wchodzą uczucia."
Anka to młoda dziewczyna u progu dorosłości. Cicha i skromna, od zawsze stanowiła wzór do naśladowania dla innych dziewcząt, choć te najczęściej określały ją pejoratywnym określeniem "kujonica". Wraz ze zdaniem matury u jej stóp zdawał się leżeć cały świat, a wymarzone studia miały otworzyć przed nią nowe, lepsze perspektywy. Niestety los bezczelnie sobie z niej zadrwił. Postawił na jej drodze kogoś, kto niemal wszystko jej odebrał: plany i marzenia, poczucie własnej wartości oraz najważniejsze, godność.
Czy dziewczyna będzie umiała podźwignąć się z tego upadku?
A może pokonana usunie się z pola walki?
"Proszę, pokochaj mnie, mamo!" to książka naładowana pokaźnych rozmiarów ładunkiem emocjonalnym. Od samego początku towarzyszy nam uczucie niepokoju, które z biegiem czasu coraz bardziej się pogłębia, a także dochodzą do niego inne, równie trudne emocje. Ile razy Anka zaliczała emocjonalny dół, tyle razy moje serce drżało przed konsekwencjami tych zdarzeń. Zastanawiałam się czy bohaterka się podniesie, czy też rozsypie niczym domek z kart? Były momenty pełne wzruszenia, a czasem i żalu, że wszystko to potoczyło się w takim, a nie innym kierunku.
Choć historia opowiedziana na kartach powieści "Proszę, pokochaj mnie, mamo!" daleka jest od życiowych przeżyć autorki, znać w tej książce namiastkę emocji, których sama doświadczyła. Mam tu na myśli głównie odczucia bohaterki w szpitalu. Nie chcę Wam zbyt dużo zdradzać, jednak wiedzcie, że nic nie jest w stanie równać się z niepokojem matki o życie swojego dziecka.
Marta Maciejewska przedwcześnie urodziła córeczkę i sądzę, że część swoich emocji przemyciła właśnie do tej książki. Oczywiście, jest ich tu ledwie garstka. Jak wiecie, szerzej o osobistych doświadczeniach autorka opowiada w powieści "1200 gramów szczęścia".
"Proszę, pokochaj mnie, mamo" to poruszająca historia, która wstrząśnie Waszym uporządkowanym światem i zmieni spojrzenie na pewne kwestie. Lektura tej książki jest trudna, bo to nie jest przyjemna historia dla dzieci. To opowieść przedstawiająca konsekwencje zbyt wczesnego wchodzenia w dorosłość, a także braku wsparcia ze strony bliskich w trudnych momentach życia.
Moja ocena 9/10.
"Czasem po prostu życie nie układa się po naszej myśli, najważniejsze to odnaleźć szczęście w tych warunkach, jakie nas spotkają".
Scena z tej książki, w której padają słowa będące jednocześnie jej tytułem, zostanie ze mną już chyba na zawsze. Scena wywołująca łzy, wielkie wzruszenie i ogrom refleksji w temacie złożoności ludzkiej natury. Jak więc widać, nie jest to łatwa opowieść, ale tym bardziej warto się z nią zmierzyć, bo za takie emocje kochamy siłę literatury.
Marta Maciejewska to absolwentka Uniwersytetu Zielonogórskiego, która dzięki pisaniu wyraża siebie. Tworzenie daje jej ukojenie i zapewnia odskocznię od rzeczywistości. Autorka poprzez swoje książki chce być bliżej kobiet oraz pragnie poruszać ważne tematy i równocześnie zapewniać relaks. Kocha podróżować, nienawidzi gotować. Szczęśliwa mama na pełen etat.
Anna ma osiemnaście lat, ambitne plany dotyczące przyszłych studiów architektonicznych i całe życie przed sobą. Wszystko zmienia dzień, gdy dziewczyna w traumatycznych okolicznościach zachodzi w niechcianą ciążę. Pojawienie się dziecka nie pozwoli jej zrealizować powziętych planów, a zawód w oczach matki wpłynie na ich wzajemne stosunki. Przed Anną wielkie wyzwanie oraz decyzja dotycząca nowego życia rozwijającego się w jej ciele.
Takie zaangażowane społecznie książki powinniśmy czytać. Książki nacechowane realizmem, ukazujące dramaty i moralnie trudne decyzje. Książki wartościowe, bo takową właśnie jest "Proszę, pokochaj mnie mamo!". Marta Maciejewska bowiem po doskonałej powieści pt. "1200 gramów szczęścia" znowu dotyka tematu macierzyństwa, ale tym raczej od zupełnie innej strony. Serwując historię Anny, stawia czytelników przed nie lada dylematem. Poprzez zastosowanie pierwszoosobowej narracji protagonistki, wchodzi w głowę młodej osoby, dopiero zaczynającej dorosłe życie, która musi podjąć decyzję, jaka w każdym możliwym wariancie, zmieni jej codzienność. I to, co początkowo wydaje się dość jasną i klarowną sytuacją, ze strony na stronę nabiera zupełnie głębszego wydźwięku, ujawniającego koszmarną prawdę.
"Proszę, pokochaj mnie mamo!" to książka o niechcianej ciąży, ale nie tylko. Marta Maciejewska wplata bowiem w jej fabułę ważne zjawiska i ludzkie postawy. Autorka kreśli zatrważający obraz hejtu ze strony szkolnej społeczności, z jakim we współczesnym, cyfrowym świecie muszą mierzyć się młode mamy. Uświadamia w temacie adopcji, podkreśla jak ważna jest działalność Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, a także pokazuje w pełnej krasie, jak działa swoisty mechanizm wyparcia w przypadku doznania głębokiej krzywdy. Nie da się przy tym ukryć, że dość mocno doświadcza główną bohaterkę, ale dzięki temu jej kreacja jest wyrazista i prawdziwa.
Marta Maciejewska nie bez przyczyny dedykuje tę książkę wszystkim kobietom, które z różnych powodów zostały same ze swoimi problemami. Historia Ani bowiem bezsprzecznie posiada pewną moc sprawczą, gdyż pokazuje życie takim, jakie jest, bez koloryzowania, ale jednocześnie daje nadzieję na lepsze jutro. Takie przesłanie wybrzmiewa z tej historii, która de facto się nie kończy. Autorka ostatnim akapitem swojej książki zapowiada bowiem jej kontynuację, sądząc po treści tych kilku zdań, dość mocną kontynuację.
Niezwykle symboliczna okładka "Proszę, pokochaj mnie mamo!" pokazuje dobitnie, że oprócz pełnego jasnych barw oblicza macierzyństwa, istnieje także druga strona bycia rodzicem, ta mroczniejsza, często okupiona cierpieniem. Obydwie wywołują skrajne emocje, podobnie jak cała ta książka. Warto je literacko przeżyć.
„Proszę,pokochaj mnie mamo” jest bardzo emocjonalną historią,która powoduje łzy w oczach.Czytając ją doświadczałam razem z bohaterka rozterek oraz dylematów z którymi się zmagała.Przeżywałam mocno poznawana historię,ponieważ mam nieco ponad rocznego synka i osobiście wzięłam dogłębnie sobie tą lekturę do siebie.Mimo,że moja sytuacja prywatna była zupełnie inna niż bohaterki to starałam zrozumieć się jej zachowanie.
Każdy kolejny rozdział łamie serce czytelnika.Jednak powinna ona zrozumieć,że co by się nie stało,to świat nie stoi w miejscu,tylko brnie do przodu.Tylko od nas samych zależy jak przeżyjemy nasze życie i czy bezwarunkowo kogoś pokochamy.Czasem potrzeba kryzysowej sytuacji,byśmy mogli inaczej spojrzeć na świat!Wtedy wreszcie doceniamy co mamy,a co moglibyśmy bezpowrotnie stracić!
Powieść niesie ze sobą przesłanie:bezwarunkową miłość do swojego dziecka.Żadna matka nie jest idealna.Każda popełnia błędy,ale kocha swoje dziecko na swój sposób.Gdy pobłądzi w chwilach zwatpienia,to rozum pomaga jej wejść na właściwy tor.Uśmiech dziecka rekompensuje niedogodności dnia codziennego.Czasem potrzeba czasu a pomoc najbliższych staje sie nieoceniona.
Niedowierzanie,szok i zaskoczenie z poznawanej historii powoduje,że widzimy moment możliwej straty,gdy życie zaskakuje w najmniej oczekiwanym momencie.
Gwarantuje,że będziecie poruszeni poznaną historią w tej książce.Nieraz potępiamy bohaterkę za jej decyzje,a za moment będziecie trzymać kciuki za jej siłę walki.
Z całego serca polecam wam tą wyjątkową i wzruszająca powieść.
" Proszę pokochaj mnie MAMO" Marta Maciejewska to poruszająca ważne tematy , emocjonująca i przede wszystkim trudna książka . Złość ,wściekłość ,łzy i uśmiech . Te i inne uczucia towarzyszyły mi przy czytaniu książki. Porusza mnie fakt ,że takie rzeczy dzieją się wokół nas . Wiem ,że są kobiety które czują się samotne zmagając się z podobnymi wydarzeniami - ważne jest ,aby nie bać się prosić o pomoc i szukać wsparcia . Mamy prawo do różnych uczuć ...nawet tych ,które są dla innych nie do przyjęcia .
"Ten jeden jedyny raz wystarczył ,by zmienić moje życie w piekło."
Wszystko już było zaplanowane matura ,wymarzone studia i przyszłość . Niestety jedna noc zmieniła życie Anny w koszmar .Poczucie winy oraz niesprawiedliwości, ciągłe napięcie ,poczucie, że więcej się nie udźwignie . To wszystko powodowało u Anny coraz większy strach i niepokój o to co będzie dalej . Niestety nie da się ukryć " tego " co naprawdę się wydarzyło . Dziewczyna decyduje się wyznać ,że spodziewa się dziecka. Nie takich reakcji spodziewała się po najbliższym otoczeniu .
Do tego mieszkanie w małym miasteczku nie ułatwia życia Anki,która w oczach innych jest " tą puszczalską". Jakie decyzje podejmie Anka ? Co wydarzy się po ujawnieniu wszystkich sekretów ? Czy dziewczyna przezwycięży wszystkie emocje ,aby móc zawalczyć o siebie i swoje szczęście? Czy "to" przestanie być dla niej problemem ? Co takiego musiało się wydarzyć w życiu dziewczyny ,aby zrozumiała co jest dla niej najważniejsze ?
"Zniszczyłam sobie życie, raz podejmując złą decyzję."
"Proszę pokochaj mnie MAMO " to opowieść pokazująca prawdziwe oblicze bycia matką - nie zawsze jest to bajkowy scenariusz . Czytając tą historię,łatwo jest ocenić nie dostrzegając tego co ukryte . Mimo wyzwań ,bólu które ciążyło na bohaterce widać jak niewiarygodną siłą i odwagą się wykazała . Nie każdy w obliczu takich wydarzeń potrafiłby zrobić to co Anka . Historia dziewczyny może być inspiracją dla nas wszystkich ,przypominając ,że niezależnie od okoliczności miłość matki ,bliskich ,przyjaciół jest niezłomna i bezwarunkowa . Dzięki otaczającym nas osobom i ich pomocy jesteśmy w stanie znieść wiele.
Marta Maciejewska zabiera czytelnika w niezwykłą podróż czytelniczą pełną emocji i wzruszeń. Obok tej książki nie można przejść obojętnie, tę historię trzeba poznać i ocenić dopiero po przeczytaniu ostatniej strony . Myślę,że ta książka pomoże nie jednej z nas. Pozwoli zapomnieć o strachu przed samą sobą ,zagubieniu ,samotności ,rezygnacji dając szansę na lepszą przyszłość . Na zakończenie warto dodać ,że jest dużo racji w poglądzie, że do miłości można z czasem dorosnąć.
Mając naście lat wkraczamy w dorosłe życie z głową pełną marzeń i planów. Pamiętacie to? Coś się kończyło, coś zaczynało. Jednak nie zawsze wszystko da się zaplanować. A może jest to możliwe, tylko czasem popełniamy jeden błąd, przez który jest nam odebrane to wszystko.
Anka od początku nie miała łatwego życia. Po śmierć i ojca, wraz z matką muszą wiązać koniec z końcem. Wszystko komplikuje to, że w tak młodym wieku zostaje matką. Dodatkowo sprawy nie ułatwia fakt, iż jest wyśmiewana przez rówieśników, jak i mieszkańców miasteczka. Mierzy się z brakiem zrozumienia, poczuciem pustki, zagubienia i żalu czy zastraszaniem. Bardzo kibicowałam Ance, chciałam aby w końcu zaznała szczęścia. Czy tak się stało? Nie mogę Wam tego zdradzić...
"Czasem po prostu życie nie układa się po naszej myśli, najważniejsze to odnaleźć szczęście w tych warunkach, jakie nas spotkają. Niekiedy wystarczy zmienić jedną rzecz, by nasza przyszłość obrała zupełnie inny kierunek."
Myślę, że większość czytelników nie zapała sympatią do Anki. Jednak spróbujcie ją poznać oraz jej punkt widzenia na całą sytuację. W moich oczach dziewczyna zyskiwała za siłę walki. Nie wolno nam nikogo oceniać, bo tak naprawdę do końca przecież nie wiemy, z czym się zmaga, co czuje i myśli. Trzeba brać pod uwagę to, że każdy z nas jest inny i nie wiadomo, jak by postąpił na miejscu nastolatki. Marta Maciejewska nie ocenia żadnej z decyzji głównej bohaterki, przez co w dużej mierze dzięki temu książka jest autentyczna.
"Zastanawiałam się, co będzie. Nie miałam pojęcia, co z tym wszystkim zrobić. Jedyne, czego byłam pewna, to tego, że nie jestem gotowa na bycie matką. Matka to ktoś, kto bezgranicznie kocha swoje dziecko. A ja nie mogłam nawet myśleć o "tym", co rosło we mnie, a cóż dopiero żywić do "tego" ciepłe uczucia."
To książka nieprzewidywalna, inna niż wszystkie. To historia naznaczona trudnymi, wręcz dramatycznymi wyborami, strachem, poczuciem winy, straty, ale i bezwarunkowej miłości matki do dziecka, przyjaźni i nieśmiało tlącej się nadziei. Pokazuje, jak ważne jest wsparcie bliskiej osoby, która być może dzieci w nas wiarę, że po jednej "porażce" świat się nie kończy.
"Proszę, pokochaj mnie, mamo!" to powieść, która rozrywa serca, nie pozwala szybko przejść do codziennych spraw. To książka budząca skrajne emocje, piękna, przejmująca, wzruszająca, nieodkładalna. Taka, jaka powinna być dobra literatura.
"Czasem po prostu życie nie układa się po naszej myśli, najważniejsze to odnaleźć szczęście w tych warunkach, jakie nas spotkają. Niekiedy wystarczy zmienić jedną rzecz, by nasza przyszłość obrała zupełnie inny kierunek."
Anka miała plany i marzenia. Zdać maturę i wybić się z dotychczasowego życia.
Niestety wystarczyła jedna noc, a życie młodej dziewczyny sypie się niczym domek z kart. Zamiast wymarzonej pracy, zostaje strach, niewiadome jutro i poczucie że już nic nie ma sensu.
Co musi się stać, aby życie nabrało barw?
Jak odzyskać to co zostało brutalnie zabrane?
,,Tyle że wybór nigdy nie jest prosty, bo życie nie jest czarne albo białe"
Kochani pierwszy raz po przeczytaniu książki musiałam odczekać z napisaniem recenzji aby przemyśleć, co Wam napisać.
I powiem szczerze nadal nie wiem jak ubrać w słowa to co chcę Wam powiedzieć. Ale spróbuję.
"Proszę, pokochaj mnie mamo!" to historia młodej dziewczyny, którą mogła być każda z nas. To książka o ciągłej Walce o siebie, o podejmowaniu trudnych decyzji i o sile przyjaźni.
Piękna, poruszająca historia przez którą wylałam tyle łez jak nigdy przedtem.
Autorka porusza tu naprawdę trudne tematy, nic chcę Wam zdradzać jakie bo moim zdaniem popsuje Wam to tę radość z czytania i dreszczyk niepewności.
Bohaterów tej książki trzeba poznać i zrozumieć ich wybory.
Powiem jedno, książka warta jest każdej wylanej łzy, każdej spędzonej z nią minuty i każdej myśli jaka przychodzi do głowy podczas czytania. Myślę że ta historia zostanie na długo w mojej pamięci i będę polecała ją każdemu, bo o tej książce powinien usłyszeć cały świat.
Na pewno nie raz jeszcze do niej wrócę i znając mnie za każdym razem będę płakać.
Zakończenie tej książki zostawiło mnie z rozdziawioną buzią i chcę więcej.
Książkę rozpoczyna bardzo trudny i emocjonalny prolog, w którym młoda niespełna osiemnastoletnia dziewczyna będąca główną bohaterką powieści mówi matce, że jest w ciąży. Anka Zwolenkiewicz, bo to o niej mowa jest wzorową uczennicą. Wspólnie z matką wiele w życiu przeszły, co sprawiło, że nasza bohaterka musiała bardzo szybko wydorośleć. Teraz mają tylko siebie, a życie ich nie rozpieszcza. Obie wiedzą, czym jest skromna egzystencja i ciężka praca. Dla nich obu to właśnie matura Anki i jej studia miały być nadzieją na lepszą przyszłość. No właśnie miały być, bo teraz te wszystkie plany i marzenia legły w gruzach. Jedna nieprzemyślana decyzja podjęta pod wpływem młodzieńczego uczucia sprawia, że dziewczyna jest przekonana, iż jej życie się skończyło. Targana strachem, niepewnością, obawami i poczuciem winy zagubiona pozostaje ze swoim problemem zupełnie sama. Koniecznie sięgnijcie po książkę i przekonajcie się, jak sobie w tej sytuacji poradzi i czy znajdzie się ktoś, kto będzie chciał jej pomóc. Ja nic więcej nie zdradzę ponadto, że łatwo nie będzie, gdyż czarę goryczy przelewa tajemnica, którą ta młoda kobieta w sobie nosi.
Mogę natomiast zapewnić was, że lektura tej powieści dostarczy wam wielu silnych i często skrajnie różnych emocji, a to dlatego, że autorka pozwoliła czytelnikowi spojrzeć na problem nastoletniej ciąży z kilku różnych perspektyw. Poznamy tu bowiem wpływ tej szokującej wiadomości na relacje matki z córką, reakcje społeczne w małej zamkniętej społeczności niewielkiego miasteczka, którego częścią jest Anka, ale także przekonamy się, jak wielką pożywką dla okrucieństwa niedojrzałych rówieśników Anki okazała się sensacja o ciąży koleżanki. Dowiemy się także, czy szkoła stanie na wysokości zadania względem swojej uczennicy.
Jestem pewna, że większości czytelnikom nie uda się ustrzec oceniania reakcji na ciążę Ani wielu osób z jej otoczenia. Chociażby jej matki. Ulegamy przekonaniu, że doskonale wiemy, jak ta matka powinna postąpić, jak się zachować i jak zareagować, na to, co usłyszała od córki. Naszej oceny nie uniknie również sama Anka. Pamiętajcie jednak, że życie nie jest tylko czarne albo białe i tak naprawdę, nie możemy wiedzieć na pewno, jak my sami byśmy się zachowali w tożsamej sytuacji, dopóki nie stanie się ona częścią naszego życia. Właśnie to, że autorce udało się przedstawić cała historię Anki w sposób niezwykle autentyczny oraz daleki od oceniania decyzji i wyborów kogokolwiek sprawia, że osoby, które zechcą po tę książkę sięgnąć, bardzo mocno uwierzą w tę opowieść i będą czytać ją z zapartym tchem i duszą na ramieniu. Co najważniejsze wiele kobiet odnajdzie w perypetiach Anki cząstkę siebie, ponieważ to przez co ta dziewczyna przechodzi, zdarza się bardzo często, gdzieś obok nas. Ja bardzo mocno trzymałam kciuki za to, aby Ania odzyskała utracony spokój, poczucie własnej wartości, jak również za to, aby w jej sercu zrodziła się ta bezwarunkowa miłość matki do dziecka. Niewinnego dziecka, które swoim spojrzeniem chce powiedzieć ,,Proszę, pokochaj mnie, mamo!"
Pomimo że jest to książka trudna i na pewno tak, jak było to w moim przypadku, u was również wywoła łzy, to chcę, aby wybrzmiał także jej pozytywny przekaz. Tak, jak pisałam na początku recenzji, ta książka niesie ze sobą dobro. Przywraca nam kobietom siłę i nadzieję na to, że nawet jeśli teraz myślimy, że już nic dobrego nas w życiu nie czeka, to jednak mamy w sobie to światło, które jest w stanie rozproszyć każdy mrok. Bardzo ważne jest jednak, abyśmy mieli obok siebie kogoś, kto nas wesprze i spojrzy na nasz problem z boku. Wówczas bowiem może się okazać, że już nie jest on taki straszny i bez wyjścia, jak myśleliśmy. Wiem jednak, że nie każdy ma to szczęście mieć taką osobę w swoim życiu, dlatego właśnie powstała ta książka. Aby stać się takowym wsparciem i przywrócić wiarę w lepszą przyszłość i to, że damy radę zbudować nasz zdruzgotany świat na nowo.
W książce jednak nasza uwaga nie jest skupiona tylko na kwestii niechcianej nastoletniej ciąży, ale również macierzyństwa w ogólnym ujęciu. Mamy mają to do siebie, że często porównują się do innych mam i niestety najczęściej w swoim mniemaniu uważają, że inne mamy są lepsze od nich. Bo ich dzieci są zawsze czyste, one same zadbane, a ich domy lśnią czystością. Tymczasem Marta jako mama za sprawą bohaterki swojej książki uświadamia nam, że każdy z nas ma dwa oblicza. To piękne, wręcz perfekcyjne, które pokazujemy na zewnątrz i to ukazujące nasze słabości, naszą niedoskonałość, ale także marzenia i pragnienia, którym dzielimy się tylko z najbliższymi nam osobami. I prawda jest taka, że te dwa oblicza są od siebie zupełnie różne. Marta zostawia nam w książce cenną lekcję. O byciu dobrą matką nie przesądzają popełnione błędy, czy gorszy czas w życiu, a nasza obecność przy naszym kochanym skarbie. Miłość i oddanie, które mu ofiarujemy.
Nie jest to jednak książka, której grupą docelową są wyłącznie kobiety, które wiedzą, czym jest i z czym wiąże się zbyt wczesna ciąża zmuszająca nas do przewartościowania swojego życia. To książka dla każdego, gdyż poczucie końca naszego życia jest bardzo uniwersalne i każdy może przeżywać swój osobisty koniec świata na wiele sposobów. Jednak niezależnie od tego, co jest jego powodem, zawsze niezmiennie potrzebujemy wsparcia, akceptacji i zrozumienia.
Myślę, że nikogo nie muszę już zachęcać i przekonywać do tego, że warto spędzić czas z tą wspaniałą i niezwykle potrzebną społecznie książką. Zdecydowanie jest to jeden z tych tytułów, obok którego nie da się przejść obojętnie i który zostanie z czytelnikiem już na zawsze. Z pewnością trafi wprost do waszych serc i nie pozwoli o sobie zapomnieć już nigdy. Nawet jeśli po skończonej lekturze odłożycie książkę na półkę, to wszystko, co w niej przeczytacie, ciągle pozostanie w was żywe. Ja sama chciałabym, aby ta powieść trafiła do jak najszerszego grona odbiorców bo jestem pewna, że ma w sobie ogromną siłę sprawczą i naprawdę może pomóc wielu kobietom. Muszę przyznać, że jest to historia o wiele mocniejsza, niż myślałam, jednak mimo to, a może właśnie dlatego uważam, że powinna trafić do szkół średnich, jako lektura na zajęciach Wychowania Do Życia W Rodzinie, a także gabinetów terapeutycznych. Pamiętajcie, nikt nie ma prawa nas gnębić, upokarzać i niszczyć, Nie bójmy się prosić o pomoc.
Z pełnym przekonaniem mogę napisać, że jest to jedna z najlepszych książek, jakie czytałam w tym roku.
https://kocieczytanie.blogspot.com/2023/10/prosze-pokochaj-mnie-mamo-marta.html
Wydawać by się mogło, że Ance Zwolenkiewicz niczego nie brakuje do szczęścia. Wraz z rodziną wiedzie spokojne życie na jednym z wrocławskich osiedli nowoczesnych...
Emilia czuje się wybranką losu. Osiąga sukcesy jako modelka, ma u boku ukochanego mężczyznę, z którym spodziewa się dziecka. Szczęścia nie burzy nawet...
Przeczytane:2024-08-06, Ocena: 4, Przeczytałam, obyczaj, Literatura obyczajowa , dramat,
,,Proszę, pokochaj mnie, mamo" to książka, którą powinno się czytać w odpowiednim momencie życia. Sama długi czas dojrzewałam do tego, by w końcu wziąć się za czytanie. Już sama okładka jest zachwycająca i zwiastuje trudne treści. Jednak mimo łez jakie wylałam czytając ją, książkę polecam całym sercem. To trudna historia, która łamie serce.
Ania Zwolenkiewicz to nastolatka, którą próbowało złamać życie już na progu dorosłości. Ania była dobrą uczennicą. Jej jedynym marzeniem było dobrze zdać maturę i pójść na wymarzone studia. Niestety los przygotował dla niej zupełnie coś innego.
Mając osiemnaście lat każda dziewczyna marzy, by mieć chłopaka. Ania także. Jaka była szczęśliwa, że taką szarą myszkę zauważył Roland, najprzystojniejszy chłopak w szkole! Dziewczyna jest szczęśliwa, aż do pamiętnej imprezy, na której oddaje mu swoje dziewictwo. Niedługo potem, jeszcze na tej samej imprezie, pada ofiarą gwałtu. W tym momencie świat Ani rozpadł się na kawałki. Jakby nie było mało dla tej młodej dziewczyny, okazuje się, że jest w ciąży. Wkrótce staje się obiektem drwin i szykanowania przez rówieśników, ale także pozostałych mieszkańców miasteczka. W pewnym momencie jej jedynym marzeniem jest aborcja, którą postrzega jako ratunek. Jak coś co cofnie czas i będzie tak jak kiedyś.
Czy Ania usunie ciążę? Kto jest ojcem dziecka? Jak poradzi sobie z traumą po gwałcie?
To była bolesna historia, których pewnie na świecie jest wiele. Książka wciągnęła mnie od pierwszych stron, potem już musiałam czytać, bo musiałam odnaleźć odpowiedzi na rodzące się w mojej głowie pytania. Tu nie ma zawrotnej akcji. Marta skupia się na emocjach bohaterów, a w szczególności Ani i jej mamy.
Ania to młodziutka dziewczyna, którą życie próbowało złamać. Najpierw śmierć ojca, sprawiła, że przeszła przyspieszony kurs dorastania, kiedy jako dziecko musiała opiekować się załamaną matką. Potem jako młoda dziewczyna pełna wiary w przyszłość i marzeń, dostała gorzką szkołę życia. Zgwałcona, pobita i potraktowana jak przedmiot musiała stawić czoło światu. Najgorsze przyszło, kiedy odkryła, że jest w ciąży. To ją dobiło. Została odrzucona, oceniona i poniżona przez wszystkich mieszkańców miasteczka i swoich rówieśników. Biedna, była tak zaszczuta, że zaczęła rozważać aborcję.
Byłam w totalnym szoku czytając jak wszyscy dookoła zrobili z tej biednej dziewczyny dziwkę, która puszcza się na lewo i prawo. Tak łatwo oceniać kogoś nie znając prawdy. Tylko że słowa mają dużą moc, potrafią głębiej ranić niż nie jedno uderzenie fizyczne.
Jesteśmy świadkami kiedy Ania walczy z własnymi demonami, uczuciami i potwornym obrzydzeniem do samej siebie. W dodatku była w ciąży, dodajmy że niechcianej. Ona tak bardzo bała się, że to będzie dziecko z gwałtu. Nie mogła z tą myślą przejść do porządku dziennego. To było dla niej za dużo. Dodatkowo całe społeczeństwo napiętnowało ją jako gorszego człowieka. Tej ogromnej ilości złych zdarzeń, słów i ludzkich spojrzeń wystarczyłoby, żeby obdzielić tym kilka osób. A i tak każda z nich przeżywałaby katusze. A co dopiero osiemnastoletnia dziewczyna, która tak naprawdę jeszcze nie przestała być dzieckiem!
Mamy tu też przedstawioną stronę matki, która cierpi razem ze swoim dzieckiem. Początkowo pani Mirka była bardzo ostra dla Ani, ale kiedy poznała prawdę, poczuła uderzenie w samo serce. W jednej chwili stanęła w obronie córki, broniąc ją nawet przed samą sobą. Zrozumiała swój błąd, odtąd pomagała Ani jak tylko mogła, często ponad swoje siły.
Sama jestem matką, mam dwie córki w wieku Ani. Dla mnie ta historia była tak realna, że odczuwałam ból zarówno matki jak i córki. Łzy lały mi się ciurkiem, tak, że momentami aż bolało w sercu. Nie wyobrażam sobie, żeby moje dziecko przeszło tak dużo złego. Jednak niestety wiem, że na świecie żyje nie jedna taka Ania. Jeżeli dowiemy się, że niedaleko nas żyje tak poszkodowana dziewczyna czy kobieta nie oceniamy, nie obrzucajmy błotem, bo nie znamy sytuacji, nie wiemy co się wydarzyło. Lepiej odejdźmy w milczeniu, by ta skrzywdzona osoba nie musiała przez nas dodatkowo cierpieć.
To nie jest współpraca.
Polecam