To miał być nowy, wspaniały początek. Ucieczka ze strasznego sierocińca, od okrutnych opiekunów, poznanie prawdy o sobie i być może powrót do rodziny, do własnych korzeni... Te myśli rozpalały Toma i jego przyjaciółkę Sarah, gdy składali sobie świąteczne życzenia na pokładzie promu płynącego z Dover w Anglii do Calais we Francji, gdzie mieli nadzieję odnaleźć ukrywających się Britfieldów.
Patrzą w przyszłość z optymizmem. Mają siebie, mają profesora Heinswortha, który wiele dla nich zrobił. Jednak po drodze przez kanał La Manche prom wywraca się i tonie, a Tom i Sarah, rozdzieleni z profesorem, przez kilka dni dryfują w łodzi ratunkowej, by ostatecznie dotrzeć do francuskiego wybrzeża Mont-Saint-Michel. Zamarznięci i półprzytomni zostają odnalezieni przez Gabriela, jednego z benedyktynów mieszkających w znajdującym się na wyspie klasztorze. Po odkryciu, że dzieci są sierotami, zakonnicy oferują swoją opiekę. To, co początkowo wydawało się życzliwością, staje się jednak kolejnym więzieniem, bo dzieci są zmuszane do pracy i nie mogą opuścić opactwa. Wkrótce zaczynają planować kolejną ucieczkę.
Tak zaczyna się kolejny rozdział ich niesamowitych przygód.
Tom i Sarah przemierzają ulice Paryża, odwiedzają m.in. katedrę Notre-Dame, Wieżę Eiffla i Luwr. W szalonej przygodzie pomocą służą im zarówno starzy przyjaciele, jak i nowi sojusznicy.
Tom drugi cyklu ,,Britfiled" jest pełny intryg, zdrad, strzelanin i zwrotów akcji. Lojalność zostaje wystawiona na próbę, a odwaga sprawdzona w działaniu.
Podobnie jak poprzednia część, także ,,Britfield. Powstanie lwa" zawiera opisy miejsc geograficznych, zabytków architektury i sztuki oraz ciekawostki historyczne, wplecione w wartką i ekscytującą opowieść.
Wydawnictwo: Dwukropek
Data wydania: 2023-03-29
Kategoria: Dla dzieci
ISBN:
Liczba stron: 304
Tytuł oryginału: Britfield and The Rise of the Lion
Przeczytane:2023-04-16, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, Przeczytane w 2023 r.,
Na samym początku napiszę, że to recenzja drugiego tomu więc jeżeli nie znasz poprzedniej części to odsyłam w tym momencie do nadrobienia, a potem zawitania u mnie.
Jedna z fascynujących mnie rzeczy w czytelnictwie jest to, że myślisz, że już wszystko wiesz, że przeczytałaś/łeś a tu nagle BUM i trafiasz na coś takiego, że szkoda iść spać, że nagle odechciewa się podstawowych czynności fizjologicznych już nie wspomnę o jedzeniu. Dzisiejsza recenzja dotyczy książki „Britfield. Powstanie lwa” autorstwa C. R. Stewart, która skradła moje serce i marzy mi się, że może kiedyś doczekamy się z Helenką wersji audio. Tak jak 1 tom był bardzo emocjonalny tak tutaj macie wersje „hard” w sensie, że jeszcze więcej i jeszcze mocniej. Dla przybliżenia tego, co was czeka zapytam się o coś. Ręka do góry, kto jest fanem filmów, takich jak „Mission Impossible”, „James Bond”, „Szybcy i wściekli”, „Sherlock Holmes” itp.?
Dlaczego pytam? Bo ta pozycja właśnie ma coś z tych filmów. Macie pościgi, tajemnice, akrobacje na wysokościach i wiele innych wątków, które albo mrożą krew w żyłach, albo rozczulają do łez. Sama okładka wskazuje, do czego nasi bohaterowie będą zmuszeni w celu uniknięcia złapania się w sidła złych ludzi. Oczywiście opisów książki macie pełno w internecie, więc z całego serca zachęcam do poznania, lecz, jeżeli mogę zasugerować, to zacznijcie przygodę od 1 tomu, bo to kontynuacja wszystkiego tego, co rozpoczyna się w poprzednim tomie. Jeżeli myślałeś, że po tym, co spotkało nasze dzieciaki w sierocińcu już nic gorszego nie mogłoby się przydarzyć to muszę was zawieźć. Nie martw się to nie spojler, bo od pierwszych stron książki będziesz miał takie napięcie, że głowa mała. Rollercoaster emocjonalny na najwyższym poziomie.
Teraz nikogo nie można być pewnym, miejsca do tej pory uważane za bezpieczne okazują się jednym z głównych celów ataków na Toma i Sarę. Całe szczęście, że wśród ludzi, jakich poznali na swojej drodze są tacy, którzy okazują się prawdziwymi przyjaciółmi i w takich momentach, aż łezka zakręciła się w oku. Jak mogę zdradzić co najbardziej podobało mi się to moment akcji w pewnym tunelu pełnego wybornego trunku, ale tylko tyle napisze, bo akacja jak z filmu o Jamesie Bondzie. Gratuluję autorowi tej fantastycznej książki. W fantastyczny sposób opisał przebieg akcji, ucieczki, strzelaniny itp. To ile te dzieciaki przeszły, jak i ich przyjaciele, to głowa mała. Słyszysz każdy oddech, słyszysz każde wycie policyjnych syren, czujesz wiatr we włosach, będąc na gzymsie Wieży Eiffla.
Wczoraj, jak skończyłam o 2 w nocy nie chciałam uwierzyć, że to koniec! Bardzo chciałabym, żeby powstał trzeci, czwarty tom, bo nie chce już opuszczać tę fantastyczną parę. Polecam całym sercem, polecam każdemu dziecku, młodzieży którzy lubi akacje, kaskaderskie sceny, no i walkę o dobro ze złem. Uwielbiam takie książki.