Oparta na mitologii Majów, pełna przygód opowieść z serii "Rick Riordan Przedstawia"!
Zane Obispo spędza niemal każdy dzień na badaniu wulkanu drzemiącego za jego domem. Wulkan, zwany przez niego ,,Bestią", to jedyne miejsce, w którym chłopiec może się schronić przed innymi dzieciakami - często się z niego naśmiewają, bo Zane kuleje i musi chodzić o lasce.
Pewnego dnia w kraterze Bestii rozbija się dwusilnikowy samolot, a wkrótce potem Zane'a zaczepia tajemnicza dziewczyna o imieniu Brooks. Chce, by chłopak spotkał się z nią na osobności - zdradzi mu wówczas straszliwą tajemnicę. Zane godzi się, choć głównie dlatego że śliczne dziewczęta zwykle się do niego nie odzywają... Brooks wyjawia mu, że wulkan jest w rzeczywistości istniejącym od stuleci więzieniem boga śmierci Majów, którego los jest bezpośrednio związany z przeznaczeniem Zane'a.
,,Co za bzdury", myśli Zane. Jest przecież tylko lekceważonym przez wszystkich trzynastolatkiem i nieważne, jakie jest jego przeznaczenie - on, Zane, nie chce mieć z tym nic wspólnego, zwłaszcza jeśli ma to związek z jakimś bogiem śmierci. Ale Brooks otwiera mu oczy: magia, potwory i bogowie naprawdę istnieją, a według pradawnej przepowiedni, głoszącej zniszczenie świata, Zane ma do odegrania ważną rolę. Uwikłany w sieć niebezpiecznych tajemnic chłopiec wyrusza na wyprawę, która zabierze go daleko od domu i wystawi na ciężkie próby.
Zuchwali bohaterowie, podstępni bogowie, mordercze demony i pełne werwy olbrzymy - to tylko niektóre z atrakcji, które czekają na czytelnika tej oryginalnej, kipiącej humorem historii opartej na mitologii Majów, smakowitej jak kubek prawdziwej, gęstej, gorącej czekolady.
źródło opisu: Wydawca
Wydawnictwo: Galeria Książki
Data wydania: 2019-09-18
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
Liczba stron: 480
Tytuł oryginału: The storm runner
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Marta Duda-Gryc
Świetne, zwłaszcza zwrot akcji na końcu. Dobrze wykreowany zarówno główny bohater (którego chyba nie da się nie lubić), jak i reszta. Żałuję tylko, że mitologia Majów jest taka... Nieprzyjemna. Polecam także inne książki z serii "Rick Riordan przedstawia", w szczególności "Aru Shah".
No i kolejny raz jestem zadowolona!
Nastoletni Zane Obispo spędza prawie każdy dzień w okolicy wulkanu (spokojnie, wygasłego) za swoim domem. Jest to jedyne miejsce, gdzie chłopiec może się schronić przed innymi dziećmi, które naśmiewają się z tego, że Zane kuleje i musi chodzić z pomocą laski. Pewnie nadal by tak spędzał dni, gdyby nie to, że pewnego razu w kraterze rozbija się mały samolot, a wkrótce potem Zane spotyka tajemniczą Brooks. A wraz z tym nastąpi cała masa przygód pełnych mitologii Majów, tajemnic, bogów i potworów.
Wiem, schemat brzmi znajomo do tego z książek Ricka Riordana (swoją drogą – już w tym miesiącu premiera kolejnej części „Prób Apolla”, czy tylko ja nie mogę się doczekać?! <3). Mitologia? Jest. Bogowie, potwory, inne magiczne istoty? Tak, tak, tak. Nastolatek, który nie zna jednego ze swoich rodziców? Też. Szczerze powiedziawszy to początkowo trochę znużył mnie ten schemat, że nie wysilono się nawet na minimalną oryginalność. Jednak wraz z rozwojem akcji coraz mniej wracałam na to uwagę, bo „Posłaniec burzy” jest napisany po prostu świetnie. Czas z książką upływa błyskawicznie. Nie zdążyłam się obejrzeć, a już byłam w połowie, trzech czwartych, na końcówce, w postscriptum... Innymi słowy – nie mogłam się oderwać. Tego typu powieści są chyba dla mnie stworzone!
Żeby nie było – powtarza się tylko schemat powieści. Reszta jest całkowicie oryginalna i niepowtarzalna. Przykład? Bardzo proszę – postacie. Kocham autorkę za kreacje głównego bohatera. Zane jest niepełnosprawny, musi poruszać się o lasce, a to i tak nie przeszkadza mu w zostaniu bohaterem. W ładny sposób pokazuje to, że bariery i przeszkody są tylko w naszej głowie. Co do innych bohaterów, to także są niesamowicie wykreowani. Mają charakterystyczne cechy, przez to żaden się ze sobą nie myli i szybko można ich polubić. Podobał mi się też jeden zabieg przy wprowadzaniu bogów – przy większości z nich następował „wplątany” w akcje zapis fonetyczny ich imion. W kilku przypadkach tego brakowało, ale pomocą służy słowniczek z tyłu książki.
Ale i tak najbardziej w tej książce uwielbiam zakończenie. Ale ono było super! Za nic nie spodziewałam się takiego obrotu zdarzeń. Po prostu odlot! Jest tak samo niesamowite jak okładka powieści.
Chyba nie muszę dodawać, że polecam? Oczywiście przede wszystkim po „Posłańca burzy” powinni sięgać nastoletni mole książkowi, ale Ci starsi, co czasem chcą sięgnąć po coś lekkiego, co pozwoli im się oderwać, też nie powinni być zawiedzeni.
Przeczytane:2019-11-11, Ocena: 6, Przeczytałam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2019 roku, 52 książki 2019, 26 książek 2019, 12 książek 2019, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2019,
Bardzo lubię książki, których fabuła wzorowana jest na mitologii i nie ma tutaj znaczenia jakiej. Zazwyczaj spotykałam się z powieściami, w którym poruszana była mitologia grecka. Tym razem jednak miałam okazję poznać mitologię Majów i przyznać muszę, że jest bardzo ciekawa.
"Posłaniec burzy" jest polecany przez Ricka Riordana, za którym nie do końca przepadam. Skusiłam się jednak na książkę J.C. Cervantes i nie żałuję ani minuty swojego czasu, jaki przeznaczyłam na poznanie jej twórczości. Książka to po prostu tzw. sztos!
W powieści poznajemy chłopca, który ma jedną nogę krótszą od drugiej, a przez to jest wytykany przez rówieśników. Okazuje się jednak, że dysfunkcja Zane'a występuje nie bez powodu, a to co odkrywamy razem z nim, robi wrażenie.
Bardzo polubiłam postać głównego bohatera. Uważam, że jest to bardzo mądry chłopiec, który ma dobre serce, a jego miłość do psa, jego najlepszej przyjaciółki Rosie, jest przepiękna. Ta książka nie tylko bawi i daje rozrywkę, ale także pokazuje ważne życiowe wartości.
Przygody Zane'a są niesamowite. Co chwilę coś się dzieje, nie ma chwili na odpoczynek, akcja nieprzerwanie trwa, podróżujemy, spotykamy potwory, odkrywamy mitologię, a przy tym jesteśmy zaskakiwani zwrotami akcji, nowymi tajemnicami i dobrze się bawimy.
Kiedy zaczęłam czytać, nim się obejrzałam, był już koniec, a ja miałam wypisane na twarzy "Ale jak to? JUŻ?!" Przygody przedstawione w "Posłańcu burzy" bardzo mnie wciągnęły, ale wpływ na to miała również mitologia Majów, której do tej pory kompletnie nie znałam. Dzięki tej książce poznałam jej zalążek i z ciekawością dowiadywałam się o stworzeniach czy też istotach, które tworzą cała mitologię.
Język autorki również przypadł mi do gustu. Podoba mi się, że nie skupia się na bezsensownych opisach, nie pogrubia na siłę książki i pisze o tym, co jest naprawdę ważne. Jej pióro jest lekkie, a dzięki temu przyjemne w odbiorze.
"Posłaniec burzy" jest dla mnie książką, która może i ma swoje wady i niektóre elementy, które w niej występują są trochę nierealne, niemniej jednak jest to świetna powieść fantasy, która idealna jest dla młodszych, jak i starszych czytelników. Jest to jednak z tych powieści, która są elastyczne i świetnie sprawdzą się u każdego miłośnika fantastyki, a zwłaszcza takiego, który lubi mitologię.