Popłynę przed siebie jak rzeka

Ocena: 5.67 (3 głosów)

Przypadkowe spotkanie, miłość bez uprzedzeń, decyzja, która zmieni życie wielu ludzi

Siedemnastoletnia Victoria Nash prowadzi gospodarstwo na rodzinnej farmie brzoskwiń w Kolorado i jest jedyną kobietą w rodzinie. Wilson Moon to młody włóczęga z tajemniczą przeszłością, wysiedlony z plemiennej ziemi i zdeterminowany, by żyć po swojemu.

Ich przypadkowe spotkanie w chłodny jesienny dzień 1948 roku odwraca bieg ich życia. Victoria ucieka w okoliczne góry, gdzie walczy o przetrwanie, nie wiedząc, co przyniesie jej przyszłość. Wraz ze zmianą pór roku zauważa zmiany także w sobie, odnajdując w pięknym, ale surowym krajobrazie siłę, aby żyć dalej i odbudować wszystko, co utraciła, nawet gdy rzeka Gunnison zatapia jej farmę i ukochany sad brzoskwiniowy.

Popłynę przed siebie jak rzeka to porywająca opowieść o dorastaniu i głęboko zakorzenionej miłości naznaczonej utratą, a także o wytrwałości i pamięci, zainspirowana zniszczeniem miasta Iola w latach sześćdziesiątych XX wieku. Shelley Read subtelnie i bez patosu pokazuje, że życie płynie jak rzeka - wzbiera i wędruje naprzód nawet wtedy, gdy natrafia na tamę.

Informacje dodatkowe o Popłynę przed siebie jak rzeka:

Wydawnictwo: Marginesy
Data wydania: 2024-01-24
Kategoria: Literatura piękna
ISBN: 9788367859943
Liczba stron: 328
Tytuł oryginału: Go as a River

Tagi: Proza literacka

więcej

Kup książkę Popłynę przed siebie jak rzeka

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Popłynę przed siebie jak rzeka - opinie o książce

Avatar użytkownika - asiaczytasia
asiaczytasia
Przeczytane:2024-07-10, Ocena: 6, Przeczytałam,

Najtrudniej pisze mi się o książkach, które mi się podobały. Wady łatwo jest wytknąć. A zalety? Czy kogoś przekonuje to, że jakaś osoba wzruszyła się, miała ciary itp.? Kiedyś moja przyjaciółka chciała mi podarować książkę, przy której się popłaczę. Poprosiła panią w księgarni, żeby zaproponowała jej coś ekstremalnie wzruszającego. Dostała „Pamiętnik” autorstwa Nicholasa Sparksa. Ładne to – nie powiem – ale do wyciskacza łez wszechczasów chyba tej powieści daleko. Natomiast dziś nie o „Pamiętniku” chcę wam opowiedzieć, a o publikacji, której udało się ze mnie te łzy wycisnąć. Spłakałam się podczas jej czytania, jak przysłowiowy bóbr. Napisała ją Shelley Read, a jej tytuł to „Popłynę przed siebie jak rzeka”.

Akcja tej powieści toczy się w Kolorado, w dolinie rzeki Gunnison, a jej początek to schyłek lat 40 XX wieku. Jej bohaterką jest siedemnastoletnia Victoria, która wraz z ojcem i bratem prowadzi farmę ze wspaniałym brzoskwiniowym sadem. Dziewczyna jest jedyną kobietą w rodzinie, gdyż jej matka zginęła w wypadku. Niewinne pytanie o drogę staje się początkiem namiętnej i dramatycznej historii miłosnej, która na zawsze zmieni życie Victorii. Wilson Moon, włóczęga o najprawdopodobniej indiańskich korzeniach, zajmie jej myśli i sprawi, że pokorna dziewczyna stanie się zdolna do szalonych rzeczy. Miłość i pożądanie sprawią, że Victoria pozna słodko-gorzki smak dorastania i odpowiedzialności.

Historia, którą opowiada Shelley Read, ma moc przyciągania. Młoda kobieta, pozornie wolna, ale ograniczana mocą obyczajów. Małe miasteczko, gdzie mieszkańcy stanowią prawo i ponad prawem stoją. Jest to społeczność zamknięta, pełna uprzedzeń, które czynią ją wręcz niebezpieczną.

Victoria jest postacią pełną sprzeczności. Samotna, bezbronna, zagubiona, pokorna, jednak okoliczności czynią ją odważną, twardą, samodzielnie myślącą. Wspomniałam, że dziewczyna wychowywała się bez matki, ale nie miałam wrażenie, że obecność rodzicielki cokolwiek by zmieniała. Zagubienie Victorii wynika z braku wiedzy, który to spowodowany jest pewnymi tabu. A owe tabu są uwarunkowane kulturowo, społecznie. Nawet, kiedy bohaterka książki otrzymuje pomoc, to jej ofiarodawca zachowuje się nieśmiało, dyskretnie, cicho. Musi minąć dwadzieścia lat, aby na scenie pojawiły się osoby szczere i otwarte.

Myślę, że analogia rzeki i życia ludzkiego jest dość jasna i czytelnik może sobie swobodnie interpretować losy bohaterki powieści w tym kontekście. Jest tu jednak jeden ciekawy element. Pisząc „Popłynę przed siebie jak rzeka” Shelley Read inspirowała się budową tamy, która zmieniła bieg rzeki Gunnison, przez co miasto Iola zostało zatopione. Jak woda radzi sobie z tamą, jakie mogą być skutki jej budowy, co jest tą symboliczną tamą dla Victorii, co tak drastycznie zmieniło bieg jej życia?

To porównanie rzeki i ludzkiego żywota udało się autorce ładnie opracować również dzięki temu, że w tej książce przyroda ma swoje miejsce. Dyskretne, acz wyraźne. Nie tylko brzoskwiniowy sad, ale też okoliczne lasy stają się – myślę że tu nie przesadzę – cząstką głównej bohaterki. Ta kontemplacja natury świetnie wpisuje się w fabułę. Sprawia, że nabiera ona delikatności, aczkolwiek nie wytrąca mocy przekazu, za co wielkie ukłony dla Shelley Read. Natomiast ma wpływ na tempo akcji. Były w tej powieści momenty, gdzie chciałam szybciej poznać skutki wyborów Victorii i moja natura niecierpliwej czytelniczki się gotowała, jednak uczciwie muszę przyznać, że spokój jaki zachowała autorka „Popłynę przed siebie jak rzeka” procentuje tworząc niepowtarzalny klimat.

Napiszę to jeszcze raz. Spłakałam się podczas czytania tej powieści, a to bardzo rzadko mi się zdarza. Siedemnastoletnia bohaterka wykreowana przez Shelley Read zostaje wystawiona na ciężką próbę. Nie jeden postradałby zmysły w takich okolicznościach. Na jaką osobę wyrosła Victoria? Jakie wnioski dla nas, dla ludzi z tej opowieści płyną? Być może cześć z nich jest uniwersalna, ale forma w jakiej zostają nam przedstawione jest piękna i poruszająca.

Link do opinii
Avatar użytkownika - zaczytania
zaczytania
Przeczytane:2024-02-25,

Historia rozpoczyna swój bieg w latach 40. XX- wieku w Kolorado. Miasteczko Iola. Siedemnastoletnia Vicoria pomaga ojcu w prowadzeniu rodzinnej farmy brzoskwiń. Po śmierci matki przejęła też rolę gospodyni domowej. Kiedy pewnego dnia spotyka na swojej drodze Wilsona Moona, chłopaka obarczonego tajemnicą i niechcianym wśród lokalnych mieszkańców pochodzeniu, życie dziewczyny zmienia się o 180 stopni. Ojciec i brat Victorii nie chcą widzieć chłopaka kręcącego się w jej pobliżu. Serce Torie podpowiada jej jednak coś innego. Znajomość z chłopakiem pociągnie konsekwencje i tragedie, które już na zawsze staną się integralną częścią Victorii.


Jakie to miłe uczucie móc odłożyć po przeczytaniu książkę ze świadomością, że będzie jedną z lepszych przeczytanych lektur w roku. “Popłynę przed siebie jak rzeka” to przepiękna historia opowiadana przez główną bohaterkę na przestrzeni lat. Porusza tematy samotności, nietolerancji, rasizmu, ale też walki o swoje, ratowania brzoskwiniowego sadu, ale przede wszystkim ta książka jest o miłości. Prawdziwej, ale zakazanej. Jest też o macierzyństwie, które od początku naznaczone zostało wyborem mniejszego zła.


Shelley Read, w swojej, aż trudno uwierzyć, debiutanckiej powieści, w literacko piękny sposób przelała na papier wszystkie emocje, jakie towarzyszyły głównej bohaterce od momentu spotkania miłości swojego życia, przez samotność, z jaką mierzyła się wiele miesięcy po jego odejściu, nienawiść do brata, tajemnice, które musiała nosić w sercu, po odzyskanie tego, z czego musiała wiele lat wcześniej zrezygnować.


Jestem oczarowana tą książką. To literatura niezwykle piękna. Zakochałam się w opisach zachodów słońca na tle brzoskwiniowego sadu, surowym i niepowtarzalnym krajobrazie Kolorado.


Jestem też w szoku, że tak mało jest na Instagramie tej książki. Bez dwóch zdań to pozycja, której warto poświęcić swój czas. Pamiętam, że podobnie było z “Lekcjami chemii” Bonnie Garmus (której swoją drogą blurb można przeczytać na skrzydełku tej książki) – kiedy ją recenzowałam, miałam wrażenie, że jestem pierwszą osobą, która to robi, a później nastąpił wysyp zachwytów i opinii. Mam nadzieję, że na tę książkę również przyjdzie czas. Zwłaszcza że tło stanowią autentyczne wydarzenia – zatopienie miasteczka Iola, które miało miejsce w latach 60. XX-wieku.


Polecam, polecam, polecam! To niesamowicie wciągająca, przepiękna literatura, gwarantująca mnóstwo różnorodnych emocji.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Tatiaszaaleksiej
Tatiaszaaleksiej
Przeczytane:2024-02-13, Ocena: 6, Przeczytałem,

“Każdy człowiek ma własny próg wytrzymałości”.

Jest rok 1948, Victoria Nash ma siedemnaście lat, jest spokojną, pracowitą, posłuszną córką, która po śmierci matki przed pięcioma laty przejęła wszystkie jej obowiązki. Razem z ojcem i bratem, który lubi hulaszczy tryb życia, prowadzą rodzinną farmę brzoskwiń w Kolorado. Na jej drodze staje młody chłopak Wilson Moon, włóczęga, który ma swoje tajemnice i inny odcień skóry. Okoliczni mieszkańcy szybko zaczynają rzucać na niego nieprawdziwe oszczerstwa. Spotkanie tych dwojga przeradza się w silne, obezwładniające uczucie, które już niebawem ma swoje konsekwencje. Gdy zło dotyka jej ukochanego, Victoria podejmuje decyzję o ucieczce w góry, tam będzie musiała walczyć o przeżycie. Podejmuje decyzje, które zmienią wszystko…

Nie jest to łatwa opowieść, genialna w swej prostocie. Wnikliwa perspektywa, ukazująca psychologiczne studium ludzkich zachowań w trudnych warunkach. Akcja obejmuje lata 1948 - 1971, toczy się swoim rytmem, zaskakuje i wywołuje ogromne, skrajne emocje. Fabuła zajmująco poprowadzona ukazuje skomplikowane relacje międzyludzkie i przeżywane dramaty, a w tle prawdziwe wydarzenia, jakie miały miejsce w latach sześćdziesiątych XX wieku w Kolorado, zostało wtedy całkowicie zniszczone miasto Iola. Jest to rewelacyjny debiut! Pani Shelley pisze z pasją, ogromną energią, czuć szczerość, realizm, całość dokładnie przemyślana i dopracowana w każdym szczególe. To było niesamowite i mocne! Niepodważalnym atutem powieści są bohaterowie. Skomplikowane, autentyczne, rewelacyjnie wykreowane osobowości, wzbudzają w czytelniku wiele sprzecznych emocji. Nie wszystkich polubiłam, nie dało się. Cały czas miałam wrażenie, że razem z nimi przemierzałem ich kręte życiowe ścieżki. Victoria skradła całkowicie moje serce, to silna, cierpliwa, pracowita, spokojna, samotna pośród mężczyzn, moda dziewczyna, którą zły los bardzo doświadczył. Musiała, w przyspieszonym czasie dorosną, pozostawiona sama sobie dzielnie dźwiga na wątłych barkach trudną codzienność. Z całego serca jej kibicowałam, miałam nadzieję, że znajdzie to, czego szuka i upragniony spokój.

Sięgając po „Popłynę przed siebie jak rzeka” nie miałam jakiś większych oczekiwań, jednak to, co dostałam, przerosło moje najśmielsze wyobrażenia. Autorka potargała mnie emocjonalnie, bardzo… Realna, do bólu prawdziwa opowieść, ukazuje wręcz surowe, wymagające, ciężkie życie. Wyboista codzienność, czy tego chcemy, czy nie kształtuje i urabia nas. Małomiasteczkowa społeczność, jej specyficzna mentalność, wszyscy wszystko o sobie wiedzę, obserwują, krytykują, wypytują, wytykają. Ludzkie zakłamanie, brak tolerancji na inność, podziały społeczne, uprzedzenia, wymierzone krzywdy. Miłość, taka prawdziwa, szczera, niosąca otuchę i nagle nim wszystko się na dobre zaczęło, ludzka bezduszność i wyrachowanie niszczy wszystko… Podejmowanie trudnych decyzji, szukanie swojego miejsca na ziemi, pielęgnowanie pięknych wspomnień, idealne współistnienie z człowieka z naturą.

I te przepiękne, barwne opisy przyrody, które jakby w zwolnionym tempie przesuwały mi się przed oczyma. Niejednokrotnie miałam wrażenie, że jestem tam, nie tylko duchem, ale i ciałem.

Fascynująca, mądra, nietuzinkowa, napisana z empatią opowieść. Była to niesamowita, niełatwa, a zarazem piękna przygoda, której całkowicie dałam się porwać. Wiem, że będę do niej wracała. Z całego serca polecam, czytajcie!

Link do opinii
Avatar użytkownika - z_ksiazka_w_plec
z_ksiazka_w_plec
Przeczytane:2024-02-09, Ocena: 5, Przeczytałem,

,,Popłynę przed siebie jak rzeka" to opowieść o dorastaniu i podejmowaniu trudnych decyzji. O miłości i o stracie. O przemijaniu i o podziałach społecznych jakie miały miejsce w XX wieku.

 

17-letniej Victoria, mieszka gospodarstwo na farmie brzoskwiń. Jest jedyną kobietą w rodzinie, która dba o ojca, brata i wuja. Nikt nie myśli o jej potrzebach. Nikt nie podpowie jej co się dzieje z jej ciałem gdy dojrzewa. Jest samotna i przygnębiona.

 

Pewnego dnia los Victorii splata się z losem Wilsonem. Jest to młody chłopak z tajemniczą przeszłością. Jest włóczęgą, który chce żyć po swojemu.

 

Czy Victoria i Wilson będą w stanie dać sobie wzajemnie szczęście? Czy raczej każde z nich znajdzie swoją drogę i będzie podążać za swoimi marzeniami i pragnieniami? Przekonacie się sami.

 

Książka potrafi dostarczyć wielu emocji. Od złości, po poczucie niesprawiedliwości i smutku. Los Victorii nie będzie na pewno obojętny czytelnikowi. Czytając było mi jej bardzo szkoda, a z drugiej strony podziwiałam ją za siłę.

 

,,Popłynę przed siebie jak rzeka" jak tytuł wskazuje jest o życiu, które płynie jak rzeka. I obojętnie czy jest ono spokojne czy pełne problemów i wzbiera jak rzeka, pływnie dalej. Lektura jest bardzo przejmująca, mądra i refleksyjna. Nie ma tutaj dynamicznej akcji. Raczej biegnie ona powoli. Autorka posiada piękny i barwny styl pisania, który ujął mnie od pierwszych stron. Zarówno opis rozważań i uczuć bohaterów jak również opis przyrody bardzo spodobał mi się. Książkę zdecydowanie można zaliczyć do literatury pięknej. Zachwyca na każdej stronie. Polecam!

 

Dorastanie miłość trudne wybory książka literatura piękna

 

Link do opinii
Recenzje miesiąca
Pies
Anna Wasiak
Pies
Cienie. Po prostu magia
Katarzyna Rygiel
Cienie. Po prostu magia
Suplementy siostry Flory
Stanisław Syc
Suplementy siostry Flory
Lato drugich szans
Dagmara Zielant-Woś
Lato drugich szans
Odpowiedź Hiobowi
Carl Gustav Jung
Odpowiedź Hiobowi
Upiór w szkole
Krzysztof Kochański
Upiór w szkole
Piwniczne chłopaki
Jakub Ćwiek
Piwniczne chłopaki
Dolina Marzeń. Przeszłość
Katarzyna Grochowska
Dolina Marzeń. Przeszłość
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy