Wojna zdawała się wisieć w powietrzu. I rzeczywiście rozpoczęła się i września 1939 r. Od tego też dnia rozpoczęła swoją wojenną opowieść Monika Kicman, młoda żona i matka, której przyszło wraz z najbliższymi przeżywać okupację przede wszystkim w Warszawie. Wojenna rzeczywistość codziennie przynosiła nowe wyzwania, a jej wszechobecnym towarzyszem był lęk. O siebie i najbliższych. Ale mimo aresztowań, szykan i ulicznych łapanek bohaterowie, podjęli walkę nie tylko o swoje przetrwanie, ale i aktywnie włączyli się do konspiracji. Co nimi kierowało? Jak zrozumieć to w gruncie rzeczy codzienne igranie ze śmiercią?
Książka jest absolutnie porywająca. Mimo wszystkich potworności, jakie niesie za sobą wojna, ta historia nimi nie epatuje, pozbawiona jest podkolorowanych faktów czy patosu. Bo to w istocie książka o wielkiej i prawdziwej miłości, która wszystko przetrzyma.
Wydawnictwo: Wydawnictwo AA
Data wydania: 2018-10-01
Kategoria: Historyczne
ISBN:
Liczba stron: 384
Język oryginału: Polski
Przeczytane:2018-10-23, Przeczytałem, 52 książki 2018,
Książka, która porusza nasze emocje, która daje do myślenia i zostaje z nami na bardzo długo. Książka, która powinna być obowiązkowa dla KAŻDEGO Polaka.
Która powinna uczyć nas pokory i szacunku. I w tym miejscu aż wstyd mi się przyznać, że w wieku 25 lat po raz PIERWSZY przeczytałam książkę o takiej tematyce. Czemu nie zrobiłam tego wcześniej? Chyba po prostu nie miałam do tego powodu, nie było mi po drodze z takimi książkami, w moim domu po prostu nigdy ich nie było. I wtedy przybiega do mniekoleżanka z taka rekomendacją, że po prostu WIEM, że muszę sięgnąć po nią jak najszybciej się da! I biorę ją, biorę ją i nie potrafię się od niej oderwać. Spędziłam z nią weekend i zdecydowanie jakbym mogła i dała radę to przeczytałabym ją na raz!
Książka to tak naprawdę pamiętnik Pani Moniki, która wraz z rodziną musiała przeżyć wojnę... I wiecie co w tej historii jest najpiękniejsze? To, że ulice Pani Moniki z 1939 roku to teraz moje ulice, biegała modlić się do kościoła, który teraz jest moim kościołem, w którym 25 lat temu miałam chrzest, a w którym wtedy funkcjonował szpital powstańczy, gdzie przed wybuchami ratowali się ludzie! To jest dokładnie to samo miejsce.. Jeszcze bardziej poruszyło to moją wyobraźnię.
Dokładnie widziałam ulicę Oleandrów, ba szłam nią jeszcze dzisiaj.... A ona pisze, jak wtedy nad nimi burzyły się budynki i chowali się w bramach bloków. Od teraz codziennie przechodząc tymi miejscami, tą Warszawą widzę ją zupełnie innymi oczami. Dziękuję za tą książkę. W swoim okropieństwie jest ona piękna. Nie chce Was zachęcać do jej przeczytania. Dla mnie jest ona obowiązkową lekturą dla nas wszystkich!