Wzruszająca opowieść o tym, że nigdy nie jest za późno.
Adrianna od śmierci taty nie cierpi świąt. Od czasu kiedy zamieszkała z matką, grudniowa aura zamiast z ciepłem i magią kojarzy się jej z odrzuceniem i samotnością. Ale w tym roku wszystko ma się zmienić! Pod wpływem jednego spotkania Ada decyduje się wyjechać do odciętej od świata głuszy, najlepiej w góry. Całe szczęście, że jej dawna znajoma Madeleine akurat w takim miejscu mieszka…
"Gdy zamykała drzwi, nie wiedziała, że właśnie za moment wydarzy się coś, co diametralnie odmieni całe jej życie. Czasem doprawdy niewiele trzeba. Ot, wino, korkociąg, koc i odrobina determinacji. No i szczypta szczęścia. Niby mało, a jednocześnie dla niektórych tak wiele."
"Pejzaż z aniołem" to ciepła, wzruszająca historia o tym, że warto szukać szczęścia. O tym, że czasem przyda się szczypta magii. Może i ty odnajdziesz ją w Malowniczym?
Wzruszająca opowieść o tym, że nigdy nie jest za późno.
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2018-11-12
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 400
Język oryginału: polski
"Pejzaż z aniołem" to typowo świąteczna, nastrojowa i magiczna opowieść, w której bohaterowie muszą sprostać zupełnie poważnym i trudnym życiowym problemom. Cieszę się, że u progu wiosny mogłam przenieść się raz jeszcze w bożonarodzeniowy czas i co ważniejsze odwiedzić po raz kolejny moje ukochane Malownicze. Zawsze z radością powracam do tego sudeckiego miasteczka i z niecierpliwością czekam na to, co tym razem ześle mieszkańcom los.
Czytelnicy, którzy odwiedzili już Malownicze, poznali jego sympatycznych mieszkańców i doświadczyli swoistego kolorytu miejscowości wiedzą doskonale, że to osobliwe miejsce jest lekarstwem dla zranionych dusz, odskocznią od smutnej codzienności i antidotum na piętrzące się problemy.
A tymczasem... Doświadczona przez los i dotkliwie skrzywdzona przez samolubną i bezduszną matkę Adrianna nie wyobraża sobie kolejnych smutnych i samotnych świąt. Grudzień, a wraz z nim cała bożonarodzeniowa otoczka to dla dziewczyny trauma, z którą musi sobie radzić od dzieciństwa. Po śmierci ukochanego ojca nikt już nie ubrał z nią choinki, nikt nie przygotował wigilijnej kolacji i nawet mikołaj nie podrzucił podarków pod świąteczne drzewko. Teraz, gdy Ada jest już dorosła, na co dzień dzielnie radzi sobie z demonami, ale świąteczny czas przywołuje z najdalszych zakamarków jej duszy małą, samotną, zagubioną dziewczynkę, która bardzo mocno cierpi i nie umie tego bólu oswoić. Wyjazd na przysłowiowy koniec świata i zaszycie się gdzieś w górskiej głuszy wydaje się Adriannie jedynym sensownym sposobem na przetrwanie świątecznego czasu. Za namową przyjaciółki decyduje się na wyjazd do takiego ustronnego miejsca, gdzie mieszka Madeleine - koleżanka ze studiów. W ten sposób Ada trafia do Malowniczego na pięknie oświetlony rynek z dużą choinką, pięknymi, strojnymi witrynami sklepów i atmosferą, jakiej nie ma w żadnym innym miejscu. Ucieczka od Bożego Narodzenia paradoksalnie zawiodła bohaterkę w sam środek świątecznych przygotowań, do dobrych ludzi gotowych nieść pomoc i radę, z którymi można próbować oswajać ból i polubić święta.
Kolejna wizyta w Malowniczem dostarczyła mi cudownych wrażeń. Od jakiegoś czasu czuję się tam jak w domu, a mieszkańcy miasteczka są moimi dobrymi znajomymi, niektórzy nawet przyjaciółmi. Tak miło było odwiedzić ich wszystkich w ten szczególny czas, poczuć klimat oraz uwierzyć w cuda - bo gdzie, jak gdzie, ale w Malowniczem magia ma swoją moc. Jak w przypadku pozostałych powieści o Malowniczem, tak i teraz lektura "Pejzażu z aniołem" pozwoliła mi odpłynąć daleko w książkową rzeczywistość i mogłabym w niej pozostać na dużo dłużej. Niestety wizyta okazała się dość krótka i myślę sobie, że niektóre wątki można było bardziej rozwinąć. Czułam małe rozczarowanie, gdy Ada i pan Stefan nie rozpoznali się przy wigilijnym stole, a przecież mięli ku temu sporo okazji. Miałam też nadzieję na rozwinięcie zakończenia. Wątki Mateusza i jego rodziny oraz Teresy - wyrodnej matki, która dostała ostatnią szansę od córki nie zostały wyczerpane, a przecież możnaby poświęcić im więcej uwagi w finałowej części opowieści. W konsekwencji pojawił się pewien niedosyt.
Do sięgnięcia po tę powieść nie muszę Was zachęcać, bo jestem przekonana, że znakomita większość czytelników na hasło Malownicze uśmiecha się niczym kociak do miski smacznej śmietanki. Ale jeśli jakimś cudem nie odwiedziliście jeszcze tego miejsca to Malownicze serdecznie zaprasza w swoje gościnne progi. Miejcie jednak na uwadze, że pierwsza wizyta w tym miejscu na pewno nie będzie ostatnią.
Po raz piąty wysiadam z autobusu na przystanku Malownicze. Dookoła widzę ośnieżone szczyty, nieśpiesznie zdążających gdzieś ludzi, powoli tworzących dekoracje na malownickim ryneczku. Tak, w Sudetach zbliża się Boże Narodzenie. Kto tym razem zawita w progi Madeleine (Magdy)? Bo że ktoś przybędzie jestem tego pewna, wszak często ktoś potrzebuje odpoczynku na końcu świata.
"...koniec świata dla każdego jest czymś innym." *
Dom Magdy to istny cyrk! Trójka dzieci, które wciąż się o coś kłócą mąż, księgarnia, przygotowania do świąt a do tego masa innych ludzi, znajomych, przyjaciół oraz zupełnie obcych, którym należy pomóc. Skoro Krysia piecze kłopotki to znaczy, że ma problem, w Kuferku Klementyna też chciałaby choćby duchowego wsparcia, no i jeszcze barwy pan Miecio...
Na szczęście dla wszystkich we właściwym momencie przyjeżdża do Malowniczego Adrianna, kobieta z tajemnicami i trudną przeszłością. Ada i jej przyjaciółka Marlena znają ze studenckich czasów Madeleine i dlatego szukają u niej choćby polecenia jakiegoś miejsca, gdzie Ada będzie mogła przemyśleć swoje życie i coś w nim zmienić.
"Z życia trzeba czerpać pełnymi garściami. I patrzeć w przyszłość, a z przeszłości brać tylko to,
co nas wzmacnia." **
Serce mi się ściskało kiedy czytałam o Adzie jako małej dziewczynce... Że była szczęśliwa dopóki żył jej tata, potem czekała już tylko na cud... który przez tyle lat nie nadszedł. Było mi ogromnie przykro, gdy czytałam co robiła jej matka, jakie podejmowała decyzje, do czego była zdolna... Jednak spotkanie na zaśnieżonej parkowej ławce, tuż obok dużego bałwana miało odmienić jej los... Zresztą jej rozmówcy również... Bowiem w Malowniczym pojawia się tuż przed świętami również dwóch mężczyzn... Kim są i dlaczego postanowili spędzić z dala od domu ten szczególny czas?
"Gdy nie mówisz o tym, co cię boli, to pielęgnujesz ten żal, pieścisz go i dajesz mu rosnąć." ***
Magda Kordel ma dar do napisania takiej książki, której fabuła zwyczajnie wciąga i nie pozwala odetchnąć, nawet jeśli macie wrażenie że nic się nie dzieje... To tylko pozory, można mieć wręcz gwarancję, że lada moment, coś się wydarzy - a to pojawi się ksiądz z wyrzutami sumienia, a to pomocna pani Dusia, Stefan który musiał zniknąć, by coś uzmysłowić rodzinie, Antek wreszcie zakocha a w Kuferku pojawi się dębowy stół z zacinającymi się szufladami (zresztą dostrzegam tu potencjał na tajemnicę do kolejnej książki :)).
Autorka pokazała, że ten czas staje się piękniejszy dzięki detalom: marzeniom o dzidzi, bałwanowi, przypalonej kapuście czy narodzinom nowego malownickiego zwyczaju. Na koniec wszystko się pięknie splotło, ale ile się wydarzyło, by bohaterowie znaleźli się w tym właśnie miejscu.
Wobec tej powieści nie można przejść obojętnie, historia Ady jeszcze długo będzie siedziała w mojej głowie... Dla każdej matki ten wątek może być trudny, wyjątkiem będą tylko takie matki, jaką miała bohaterka... Przyjaźń, miłość, wsparcie dominują w tej lekturze, chwilami przydadzą się też chusteczki.
"[miłość] to jest dobro, które można dzielić w nieskończoność.
I mimo tego dzielenia wcale jej nie ubywa." ****
Podsumowując - "Pejzaż z Aniołem" to powieść wyjątkowa, bowiem utrzymana w świątecznym klimacie, jednak nie dajcie się zwieść, że jest słodko i cukierkowo. Nie jest! Nawet nie wiecie ile prawdy o ludzkich złych uczynkach i traumatycznych przeżyciach zawarła w niej Magda Kordel... To przepiękna historia o walce z dawnymi krzywdami, znakach z nieba, smutku w oczach, bezwarunkowej miłości oraz ucieczce przed wspomnieniami. Gości w niej nie tylko symbolika dotycząca pustego miejsca przy stole, ale też żal, bezradność, zmęczenie życiem czy tęsknota. Polecam gorąco!
* M. Kordel, "Pejzaż z Aniołem", Wyd. Znak, Kraków 2018, s. 95
** Tamże, s. 301
*** Tamże, s. 301
**** Tamże, s. 354
recenzja pochodzi z mojego bloga:
Wzruszająca świąteczna opowieść o tym, że nie można tracić nadziei na szczęście.
Malownicze - cudowne zwieńczenie całego cyklu. Wzruszająca i poruszająca różne struny w sercu historia. Czytając chwilami niektóre dialogi lub przemyślenia zaśmiewałam się do bólu brzucha. Były też takie wątki, przy których zakręciła mi się niejedna łezka w oku. Każdy zasługuje na pachnące dobrocią dzieciństwo, bezwarunkową miłość, bliskość i przyjaźń. Nikt nie powinien doznawać życia w samotności. A i autorka zmusza nas do zastanowienia się, czy powinna i kiedy wygasać nasza miłość do rodziców, którzy nie są nam już na pewnym etapie życia potrzebni? A wszystko dzieje się w cudownej atmosferze zbliżającego się Bożego Narodzenia. Nawet w sierpniu można przesiąknąć tą atmosferą. Polecam cały cykl.
Adrianna jest młodą kobietą, która grudzień, a zwłaszcza święta najchętniej wykreśliłaby ze swojego życiowego kalendarza. Kiedy jeszcze żył ojciec dziewczyny, święta były piękne, wesołe, pachnące choinką, lecz po jego śmierci zmieniły się w koszmar. Jej matka nie miała ani ochoty ani potrzeby spędzania świąt z córką. I chociaż wokół dziewczyny byli przyjaciele, którzy nie pozwalali jej spędzać tych dni w samotności, to Ada najchętniej zamknęłaby się gdzieś na odludziu, aby przeczekać ten świąteczny czas. W tym roku postanowiła wynająć pokój z widokiem na góry i pojechać do Malowniczego, miejscowości w której mieszka jej przyjaciółka. Dziewczyna pragnie tylko jednego, spokojnego przeczekania tego gorącego okresu, ale jej natura nie pozwala na to i dziewczyna nie do końca świadoma tego co robi, zaczyna angażować się w przygotowania świąteczne. Czy uda jej się ominąć święta? Czy spotkani w Malowniczym ludzie pozwolą jej na zamknięcie się w sobie i spokojne celebrowanie ciszy?
Muszę przyznać, że jest to moja pierwsza książka z tą miejscowością w tle, chociaż wiem, że jest ich kilka i każda równie urocza jak ta.
Krótkie rozdziały, które zwodniczo kusiły ciągiem dalszym, czyli jak to u mnie zwykle bywa: „jeszcze jeden rozdział i…” kończyło czytanie długo potem.
Piękna zimowa biel otula czytelnika od samego początku, a wzruszenie przeplatane nutką humoru trzyma jak imadło.
Fabuła książki wzrusza, zaskakuje, szokuje. Opisane w niej smutne relacje między matką a córką, są przykładem na to, że nie zawsze macierzyństwo jest darem. Dla niektórych kobiet ciąża i dziecko są nie tyle przekleństwem co wielką uciążliwością i nie potrafią zmusić się do tego macierzyństwa, , nie potrafią zmusić się do miłości. Często te relacje odbijają się potem na dorosłym dziecku, bo trauma z dzieciństwa zostaje, a strach przed brakiem miłości również odbija swoje piętno.
Przyjaźń i otwarcie na drugiego człowieka czasami są w stanie zdziałać cuda. Autorka pięknie to opisuje w swojej książce, gdzie z twardej skorupy samotności i żalu obciążającego życie, dzięki ludziom ciepłym, życzliwym potrafi wydobyć się ktoś, kto zaczyna widzieć wokół siebie nie tylko pustkę, ale przede wszystkim drugiego człowieka.
(…) Ktoś, kto ma tyle smutku w oczach, potrzebuje od czasu do czasu odrobiny magii. Najlepiej zwyczajnej, codziennej, płynącej od życzliwych i troskliwych ludzi. (…)
Mamy w tej książce również cudowny wątek dotyczący seniora w rodzinie, kiedy jednym on przeszkadza, a inni z miłością przyjmują każdy kolejny z nim dzień. Niestety, ale w wielu rodzinach tak jest, że starszy człowiek, z roku na rok bardziej niedołężny jest tylko przeszkodą, wielu nawet nie pomyśli o tym, że ten senior potrzebuje nie tyle towarzystwa bo jego czas jakby się zatrzymał i nie pędzi już tak jak to było kilkadziesiąt lat wstecz, ten człowiek potrzebuje miłości bo jest pełnoprawnym członkiem rodziny i powinien być kochany tak samo jak małe dziecko.
Jak wspomniałam wcześniej, wiem że o malowniczym jest już kilka książek i chociaż nie przeczytałam wcześniejszych i trochę musiałam się domyślać, to można tę lekurę czytać jako oddzielna pozycję.
To słodko-gorzka lektura o przyjaźni, o więzach rodzinnych i o miłości, którą można spotkać nawet tam, gdzie człowiek się tego nie spodziewa. Znając siebie, pewnie nie minie wiele czasu, kiedy sięgnę po inne książki autorki i wrócę do Malowniczego i jego cudownych mieszkańców.
Polecam tę powieść nie tylko na święta i myślę, że wielu czytelnikom przyniesie ona swoiste tchnienie nadziei i wiary w ludzi, bo przecież nie tylko przed świętami powinniśmy być otwarci na drugiego człowieka.
Czas Świąt Bożego Narodzenia to radość, rodzinne ciepło, przepełnione szczęściem i miłością.
Czy dla każdego? Ada, młoda, samotna, skrzywdzona dziewczyna odbiera ten czas inaczej. Jako mała dziewczynka pamięta święta z tatą, wpólne ubieranie choinki, poczucie, że jest się kochaną i najważniejszą, jednak kiedy jej tata umiera i zostaje z mamą jej świat wywraca się do góry nogami. Matka zostawia ją na całe noce, które stają się przerażające, a sama zabawia się z mężczyznami, którzy przewijają się również przez ich dom. Grudzień staje się dla Ady smutnym okresem, w którym ucieka od wspomnień. W dorosłym życiu dziewczyna nie ma wsparcia, matka zadręcza ją swoimi wysokimi wymaganiami, nie liczy się z nią, poniża, manipuluje. Ada postanawia zbuntować się, pierwszy raz przeciwstawia się matce i wyjeżdża w góry, gdzieś na koniec świata do Malowniczego, żeby przemyśleć swoje życie, spojrzeć na nie z innej perspektywy. Czy w życiu Ady zaświeci słońce i jej los odmieni się? Czy będzie potrafiła jeszcze raz poczuć magię Świąt?
Jeszcze lepsza niż by się wydawało. Wzruszajaca, nie można się od niej oderwać. W niektórych momentach popłakałam się. I przy okazji miło było wrócić do starych przyjaciół w Malowniczem.
Nie jest samotny ten, kto ma kogoś do kochania. Rok temu Michalina odważyła się wypowiedzieć skryte życzenia, a dziś aż trudno jej uwierzyć we własne...
Rozgrzewająca serca, pachnąca czekoladą opowieść o miłości i cudownej mocy aniołów O miłości, nadziei i cudach, na które nigdy nie jest za późno Emilia...
Przeczytane:2019-12-01,
Grodzień. Za oknami pada śnieg. Święta zbliżają się wielkimi krokami, więc w powietrzu unoszą się dźwięki Bożonarodzeniowych pieśni i zapachy pierników. Magia, bajka, sielanka. Jednak dla Adrianny to najgorszy czas w roku. Jako dziecko po stracie ojca przestała mieć święta. Matka bowiem nie miała cierpliwości ani do niej, ani do wigilijnych przygotowań. Znęcała się psychicznie nad córką, także wtedy, gdy ta dorosła. Ta Wigilia znów, jak się wydaje, będzie dla Adrianny samotna i wypełniona smutkiem. Żeby się trochę wyciszyć, dziewczyna idzie na spacer do parku. Tam przypadkowo spotyka Stefana - starszego pana, który też nie znosi Świąt. Choć minęło kilkanaście lat, odkąd został wdowcem, nie pogodził się ze stratą ukochanej żony. Codziennie wygraża niebu i rozpacza, że nie może umrzeć. To właśnie Stefan sugeruje Adriannie, żeby po prostu w Wigilię wyjechała gdzieś daleko. Dziewczyna marzy o górach. Tak się składa, że tam znalazła schronienie Magda - znajoma ze studiów. Dzięki wspólnej przyjaciółce Marlenie Adrianna ląduje własnie u Magdy - w uroczym miasteczku "na końcu świata" Malownicze. Czy odnajdzie tam upragniony spokój ducha? I czy Stefan w końcu odzyska równowagę mimo tęsknoty za ukochaną Helą? Czy zimowa magia ukoi samotne, poranione serca?
Książka przypomina świąteczny piernik. Jest w niej miód wzruszeń, czasami, choć na szczęście rzadko, przechodzący w sentymentalny lukier. Gorycz przynosząca na myśl korzenne przyprawy. Pikanteria humoru. Zapraszam na ucztę.
dr Kalina Beluch