Ta kobieta musi odejść! Niestety, jest jeden problem...
Ellen Rodgers wydawała się idealną kandydatką do zamieszkania nad biurem Flinta Hopkinsa. Miła, dobrze wyglądająca kobieta sprawiała przy tym wrażenie cichej i spokojnej. Tymczasem dziewczyna okazała się... bardzo energiczną muzykoterapeutką. Teraz Flint, zamiast skupić się na pracy, musi wysłuchiwać dźwięków bongosów, gitar i śpiewania.
Co gorsza, Ellen jest wkurzająco szczęśliwa i odczuwa ciągłą potrzebę naruszania przestrzeni osobistej Flinta - bez przerwy poprawia mu krawat, zapina guziki w koszuli i robi wiele innych rzeczy, wprowadzających w głowie mężczyzny niezły zamęt. Na dodatek kobieta trzyma w charakterze zwierzątek domowych... szczury. Tak, szczury!
Choć Flint marzy o wręczeniu Ellen wypowiedzenia najmu, jego autystyczny syn Harrison zdaje się przepadać za kobietą. Tych dwoje jest więc chwilowo na siebie skazanych, a z czasem ich miłosno-nienawistna relacja zaczyna się przeradzać w coś jednocześnie pięknego i tragicznego.
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2018-09-12
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 400
Ellen Rodgers jest idealną kandydatką do wynajęcia lokalu nad biurem Flinta Hopkinsa. Mężczyzna uwielbia kontrolę, spokój i ciszę, jednak nie przewidział tego, że Ellen szturmem wkroczy w jego życie i zburzy ten idealny świat. Muzykoterapeutka z wielkim zapałem ćwiczy z pacjentami, co przeszkadza Flintowi w pracy. Robi wszystko, by pozbyć się dziewczyny z budynku, ale jego autystyczny syn lubi Ellen i jej szczurzą rodzinkę. Pomimo przeciwności losu i tragicznych przeszłość, Ellen i Flinta ciągnie do siebie. Czy uda im się pokonać duchy przeszłości i odnaleźć szczęście?
Od dawna miałam chrapkę na tę książkę i kiedy dowiedziałam się, że zostanie wydana u nas, od razu wiedziałam, że ja przeczytam. Opis kusi, bo mamy tu do czynienia z dzieckiem autystycznym, lecz nie jest to historia o trudnym wychowaniu. Jest to romans i wszystko inne jest tylko dodatkiem. Lubię takie połączenie, bo sam romans staje się niebanalny, a temat choroby nie przytłacza. Cała historia jest bardzo lekka.
Fabuła jest bardzo doba i co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Co do bohaterów, mam już bardziej mieszane uczucia. Harry, syn Flinta, jest najlepiej wykreowaną postacią. Chłopak mówi, co mu ślina na język przyniesie, nie ukrywa swoich uczuć i zawsze jest szczery. Ma lekkie objawy autyzmu. Nie jestem specjalistką w tej dziedzinie i nie wiem na ile autorka wiernie pokazała jej objawy, ale bardzo polubiłam tego zdolnego młodzieńca. Flint lubi kontrole i garnitury. Jego żona zginęła w wypadku, co bezpowrotnie go zmieniło. Mężczyzna boryka się z poczuciem winy. Z mocno bijącym sercem, obserwowałam, jak Flint zaczyna doceniać życie i się nim cieszyć. Co się tyczy Ellen, to jestem bardzo rozczarowana. Dawno nie spotkałam tak irytującej bohaterki. Szczególnie na początku mnie denerwowała, bo szczerze nie rozumiem jej postępowania. Owszem, ma przeszłość, która w jakiś tam sposób zmieniła ją, ale i tak nie rozumiem, dlaczego tak bardzo narzucała się Flintowi. On mówi nie, a ona go obłapia. Z czasem wszystko się zmienia, jednak jak dla mnie jest zbyt nachalna. Ma również leprze oblicze, bo kocha szczury i uwielbia pomagać innym.
Akcja jest bardzo szybka, a liczne dialogi sprawiają, że książkę pochłania się w zawrotnym tempie. Ellen i Flint są narratorami, co bardzo lubię w romansach. Dzięki temu można lepiej poznać bohaterów. Autorka ma lekkie pióro i świetne poczucie humoru. Chwilami też jest naprawdę gorąco między bohaterami, i co bardzo mi się podoba, opisy seksu są bardzo dobre, bez większego zagłębiania się w szczegóły, a mimo to potrafią przyprawić o krwisty rumieniec.
„Pan Perfekcyjny” to przyjemna powieść, idealna na wieczór. Z pewnością nie jest pozbawiona wad i momentami trzeba przymknąć oko na zachowanie bohaterów, jednak ma też w sobie urok, któremu trudno się oprzeć. 6+/10
"To twoje życie. Wejdź do gry lub zrezygnuj, ale nie siedź na ławce, przyglądając się, jak inni spełniają twoje marzenia."
Jestem już jakiś czas po przeczytaniu tej książki, a mimo to dalej nie potrafię dobrać odpowiednich słów, by ją opisać. Bo oczywiście jest to romans, bo pojawiają się sceny erotyczne, ale tak naprawdę to tylko dodatek do treści. Autorka jest idealnym przykładem tego, że pozorny romans może być czymś więcej. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że "Pan perfekcyjny" to książka o relacjach miedzy ludzkich, poruszająca chorobę autystyczną, która stanowi ważny aspekt powieści i otwiera oczy na te przypadłość.
Humor - to właśnie on sprawia, że mimo ważnych i znaczących tematów, nie jesteśmy tym przytłoczeni. Przekomarzanie się bohaterów i docinki rozluźniają atmosferę. Mi osobiście przez jakąś połowę książki, uśmiech nie schodził z ust. Uważam, że z humorem w książkach trzeba umieć sobie radzić, bo nie oszukujmy się - wielu autorom to nie wychodzi i zamiast zabawnej sceny czy dialogu, wychodzi scena żałosna, przez które nie raz zastanawiałam się, czy z moim poczuciem humoru jest coś nie tak, że nie łapię żartu. Jewel na szczęście nie ma problemu w pisaniu takich scen.
Chciałabym też wspomnieć o bohaterach, którzy tak naprawdę tworzą tę książkę. Bardzo się cieszę, że dostałam konkretnych, wiedzących czego chcą, pewnych siebie, zadziornych i do bólu realnych bohaterów. A szczególnie mam tu na myśli płeć żeńską, która nie chowała głowy w piasek przed zaborczym i gburowatym facetem, tylko dumnie wypinała pierś i stawiała na swoim. Cała historia przedstawiona jest z perspektywy obydwu bohaterów, zatem na bieżąco można śledzić ich uczucia i myśli.
"Uczucia są naszym najlepszym kompasem. Zawsze zaprowadzą cię do prawdy."
Jest bardzo dużo książek, które uwielbiam. Często trafiałam na świetne pozycje, które idealnie trafiają w mój gust. Ale rzadko zdarza się, by po przeczytaniu, bez zastanowienia ocenić je na maksimum punktów. W zasadzie najczęściej jest tak, że daje 9/10 bo "coś zabrakło do pełnej 10". "Pan perfekcyjny" od pierwszych stron porwał mnie w swój świat, po 20% stwierdziłam, że to jest to co kocham, a reszta książki tylko mnie w tym utwierdziła. Dlatego też nie wahałam się nawet przez sekundę. Sprawa była przesądzona a teraz śmiało mogę napisać, że to jedna z NAJLEPSZYCH książek w 2018 roku.
Od pierwszych zdań przepadłam.
Po prostu czułam, że jest to idealna książka dla mnie. Autystyczny syn, rytuały, szczury, wszystko idealnie pasowało do mnie.
Pokochałam asystentkę Flinta, ich zaczepki słowne rozbawiały mnie co chwilę.
Jednak nie myślcie, że jest to komedia. Książka zaczyna się bardzo tragicznie.
Główny bohater musi sam wychować autystyczne dziecko. Autorka pokazała nam prawdziwe życie, problemy wychowawcze, nie owijała w bawełnę. Do tego troszkę romansu, pikanterii i wychodzi książka perfekcyjna!
No i szczury... Sama mam je w domu, więc ubawiłam się przednio.
Jedyny minus jaki mam, to to, że autyzm to nie choroba - to zaburzenie.
Jednak musicie przeczytać tę książkę ! Naprawdę polecam z całego serca ?Trafi u mnie na moją top półkę ?
Dobrze napisany erotyk, który w trakcie czytania nie peszy czytelnika ;)
Sięgając po tą książkę myślałam, że przeczytam lekki i przyjemny romans. Tymczasem bardzo mile się zaskoczyłam. Wplecenie wątku z autyzmem było strzałem w dziesiatkę. Ponieważ nie tylko mile spędziłam czas, ale również mogłam czegoś się nauczyć. Pokochałam tą historię.
Książka ogólnie dobra. Porusza trudny tematy jakimi są autyzm i alkoholizm. Pomijając krótkie dramaty książka okazała się nawet zabawna. Tak wiem jak to brzmi, ale kikla razy udało mi się zaśmiać. Początkowo drażniło mnie zachowanie Ellen. Zwłaszcza to jak rzucała się na Flinta. Niby miała swoje powody ale dla mnie wyglądała niewyżytą seksulanie. Co do Flinta to miał swoje momety. Z początku wydał mi się jakoś mało zabawny. Ok, zrobił w przeszłość coś strasznego, ale osobiście uważam, że nie można całej winy zrzucić na niego. Jego żona powinna być bardziej stanowacz i nie pozowlić mu prowadzić pod wpływem procentów. A ona odpuściła i ten kto cztał ten wie jak to się skończyło. Ciężko mi szło polubienie Harriego. Nigdy nie miałam do czynienie z austycznym dzieckiem i nie bardzo umiałam zrozumieć jego zachowania. Mimo, że dobrze mi się czytało to muszę dać kilka minusów za niedokończone wontki np. spór Flinta z teściową czy sprawa z byłym mężem Ellen. Myślę, że śmiało mogę polecić Pana Perfekcyjnego, bo książka moim zdaniem jest idealna na jesienne wieczory.
Flint Hopkins to wdowiec, który samotnie wychowuje syna Harrisona. Na co dzień jest adwokatem i stara się godzić pracę z wychowaniem synka. Flint potrzebuje wynająć komuś lokal nad jego biurem i Ellen Rodgers wydaje się być idealną kandydatką. Na pierwszy rzut oka mężczyzna widzi w niej miłą i dobrze wyglądającą kobietę, do tego cichą, dlatego nie boi się powierzyć jej swojego lokalu. Dopiero po podpisaniu formalności, Flint orientuje się, że kobieta jest muzykoterapeutką, która całymi dnia przyjmuje swoich klientów na lekcje, co utrudnia Flintowi wykonywanie swoich obowiązków adwokata. Całymi dniami wysłuchuje dźwięków bongosów, gitar i śpiewania. I jakby tego było mało Ellen jest wkurzająco szczęśliwą osobą, która ciągle ma potrzebę poprawia krawata Flinta i naruszania jego przestrzeni osobistej. Mężczyzna musi się jej pozbyć za wszelką cenę, jednak Ellen nie da się tak łatwo przepędzić. Nie pomaga mu fakt, że jego Harrison - autystyczny syn Flinta bardzo lubi Ellen, a kobieta potrafi dobrze na niego wpłynąć.
Już dawno nie czytałam tak świetnego, a zarazem bardzo zabawnego romansu. Ta historia różni się od powielanych schematów, jakie zazwyczaj pojawiają się w tego typu książkach. Do tego charakterystyka bohaterów to mistrzostwo. Flint to dość oschły mężczyzna, który wyparł wszystkie uczucia. Pewne wydarzenia w jego życiu spowodowały, że wycofał się z życia, a jego jedynym celem była opieka nad synkiem Harrisonem. Nie pozwalał sobie na żadne emocjonalne zaangażowanie, a kobiety były dla niego przygodą na jedną noc. Do czasu, aż w jego życiu pojawia się Ellen Rodgers, która samą swoją osobą potrafi rozjaśnić nawet najbardziej ponury dzień. Jest serdeczna, miła i przede wszystkim szczera i już od samego początku zaczęła działać Flintowi na nerwy. Ich relacja w większości opierała się na potyczkach słownych, ale jedno drugiemu umiało tak dopiec, że często wybuchałam głośnym, niekontrolowanym śmiechem. I to jest największy plus tej książki. Można się przy niej zrelaksować, to na pewno.
Bardzo przypadła mi też do gustu relacja Flinta z synem. Harrison był tak uroczym dzieckiem, że nie dało się nie uśmiechać, gdy pojawiał się na kartach powieści. Autorka poprzez postać Harrisona chciała przedstawić dziecko autystyczne, które ma prawo być takie jak inne dzieci, pomimo tego, że nie zachowuje się czasami jak zwykłe dziecko. Harrison był szczery, zabawny, a jego odzywki były zawsze idealnie w punkt. Nie krył się z niczym i zawsze otwarcie przedstawiał swoją opinię o różnych sprawach, przez co zawsze wprawiał w złość swojego ojca.
Nie spodziewałam się, że fabuła książki będzie taka rozbudowana. Działo się naprawdę dużo, przez co nie mogłam się oderwać od lektury. A każda sytuacja w tej historii była taka świetna. Już dawno, aż tak nie zachwycałam się na książką. Ale "Pan perfekcyjny" naprawdę przypadł mi do gustu. Polubiłam bohaterów, zżyłam się z nimi i nie chciałam opuszczać tego świata. W dodatku autorka posługuje się lekkim językiem, dlatego też książkę czyta się błyskawicznie.
"Pan perfekcyjny" to perfekcyjna lektura. Dla fanów tego gatunku będzie jak znalazł, ale i nie tylko dla nich. Książka dostarczy wam mnóstwo śmiechu i niezapomnianych wrażeń.
"- Nigdy nie żałuj, że kogoś kochasz. Rób to dla siebie, nie dla innych."
Więcej