Oto książka o muzyce, przyjaźni, pierwszych i ostatnich miłościach, i wszystkim, co pomiędzy...
Pewnej upalnej, lipcowej nocy Hendrix i Corrina postanawiają zaryzykować wszystko. Kradną samochód, wyciągają Dziadka z apartamentów dla seniorów, na tylną kanapę ładują psa i wyruszają w podróż z Los Angeles do Nowego Jorku. Ścigani przez rodziców, lekarzy, a także policję, Hendrix i Corrina mogą się przekonać na własną rękę, czy Dziadek ma rację – to jest, czy jedynymi historiami zdolnymi przetrwać są historie miłosne.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2017-09-13
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
Liczba stron: 317
Tytuł oryginału: The Last True Love Story
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Jerzy Wołk-Łaniewski
Ilustracje:brak
Bywa czasem, że mówimy sobie: ,,Co za nieszczęście, dzięki Bogu, że mnie to nie dotyczy". Aidan, nastolatek z bezimiennego amerykańskiego miasteczka...
Przeczytane:2017-10-04, Ocena: 4, Przeczytałam, 30 książek 2017,
Okładka powieści "Ostatnia prawdziwa love story" zdaje się zdradzać wszystkie jej tajemnice. Love Story - więc będzie o miłości, puszka i gitara - więc prawdopodobnie chodzi o ludzi młodych, droga - więc na pewno wybiorą się w podróż. Teoretycznie wszystko się zgadza, nie potrzeba jednak wiele czasu, by odkryć istotne detale. Jest miłość, ale wcale nie taka, z jaką zwykle spotykamy się w książkach młodzieżowych. Co prawda jest chłopak i dziewczyna, ale na pierwszy plan wychodzą inne odcienie miłości. Dziadzio żyje miłością do swojej żony. Uczucie jest tak silne, że nie może go zatrzeć nawet śmierć. Niestety choroba bezlitośnie odbiera mu najcenniejsze wspomnienia. Na szczęście jest jeszcze Teddy, który tak bardzo kocha Dziadzia, że gotowy jest złamać prawo, byle tylko pomóc mu zatrzymać w pamięci choć kilka cudownych obrazów. Jest też Corrina i od razu można założyć, że skoro jest ona i on, to pojawi się też uczucie. Corinna kocha jednak przede wszystkim muzykę. Jej życie wypełniają dźwięki i piękne słowa.
Któregoś dnia Corinna i Teddy kradną samochód, wyciągają Dziadzia z apartamentów dla seniorów i wyruszają w podróż z Los Angeles do Nowego Jorku. Doskonale wiedzą, że wkrótce zacznie poszukiwać ich nie tylko rodzina ale i policja. W tej chwili ważna jest jednak tylko ich misja.
"Ostatnia prawdziwa love story" pomimo nieco kiczowatego tytułu zaskakuje dojrzałością, której na próżno szukać w większości "młodzieżówek". Młodzi ludzie mają za sobą trudne doświadczenia. Corinna wychowała się w rodzinie adopcyjnej, w której każdy próbował kształtować ją na własne wyobrażenie idealnego dziecka. Teddy stracił ojca, a jego matka zdaje się być całkowicie skupiona na pracy. Oboje stoją nieco na uboczu, choć czasem naprawdę chcieliby być dokładnie tacy sami jak inne nastolatki. Ciekawym elementem okazało się wprowadzenie do historii Dziadzia - człowieka, który wiele przeszedł i z całą pewnością prawdziwie kochał. Młodzi chłoną jego opowieści, dla obojga staje się pewnym wzorem, którego zabrakło w ich domach.
Powieść jest bardzo stonowana i bardzo refleksyjna. Nie wzbudza gwałtownych emocji, ale na swój sposób trafia do serca czytelnika. Trudno nie kibicować całej trójce podczas wypełniania karkołomnego zadania. Trudno nie pałać do nich sympatią. Dodatkowym atutem staje się muzyka. Cała książka aż kipi od muzyki. Nie będą to jednak zespoły i kawałki z czołówek współczesnych list. Autor odkurzył wiele starych tytułów, może nie tak lekkich i skocznych, ale na pewno z charakterem i przesłaniem.
Choć targetem "Ostatniej prawdziwej love story" ma być młodzież, książkę trudno nazwać "młodzieżówką". Fakt ten ma zarówno plusy, jak i minusy. Jednych szczerze zachwyci, innych zdecydowanie rozczaruje. Jeżeli jednak chętnie śledzicie losy bohaterów doświadczonych przez los, zachęcam do lektury. Niewykluczone, że spędzicie z nią parę wyjątkowych chwil.