Trzynastoletnia Rose po śmierci ojca trafia do domu sędziwych ciotek.
Dziewczynka sprawia wrażenie chorowitej i przygnębionej. Wszystko zmienia się, gdy z zamorskich podróży wraca jej wuj i opiekun prawny. Doktor Alec z miejsca zaczyna wprowadzać prostą, ale skuteczną terapię: dużo ruchu na świeżym powietrzu, zdrowe posiłki, pożyteczne zajęcia i towarzystwo rówieśników. W ciągu roku Rose ulega cudownej przemianie, w której ma również swój udział jej siedmiu wesołych i rozbrykanych kuzynów. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że mimo upływu niemal półtora wieku propozycje doktora Aleca byłyby znakomitym lekiem na wiele bolączek współczesnej młodzieży.
Wydawnictwo: MG
Data wydania: 2021-07-29
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 400
Trzynastoletnia Rose po śmierci ojca trafia do domu sędziwych ciotek. Dziewczynka sprawia wrażenie chorowitej i przygnębionej. Wszystko zmienia się, gdy z zamorskich podróży wraca jej wuj i opiekun prawny. Doktor Alec z miejsca zaczyna wprowadzać prostą, ale skuteczną terapię: dużo ruchu na świeżym powietrzu, zdrowe posiłki, pożyteczne zajęcia i towarzystwo rówieśników. W ciągu roku Rose ulega cudownej przemianie, w której ma również swój udział jej siedmiu wesołych i rozbrykanych kuzynów.
***
Książki Louisy May Alcott uwielbiam za niezwykły klimat, dzięki któremu mogę przenieść się do czasów dziecięcych, powspominać dawne czasy: wspólne zabawy z kuzynostwem, chwile totalnej beztroski, przepełnione dziecięcą radością.
„Ośmioro kuzynów” jest opowieścią o dojrzewaniu. Nie brakuje w niej pewnych aspektów moralizatorskich, do których przyzwyczaiła nas autorka. Książka ta, choć niesie ze sobą wiele wartościowych treści, jest lekka i czyta się ją z niemałą przyjemnością. Pozwala ona oderwać się od codziennych trosk i choć na chwilę znów poczuć się dzieckiem. Podkreśla ona wartość rodziny - to, że nasi bliscy to nasz największy skarb.
Podobała mi się przemiana jaka zaszła w głównej bohaterce. Choć początkowo nie skradła mojego serca, to z każdym kolejnym rozdziałem zyskiwała ona moją sympatię. Wbrew pozorom książka nie jest poświęcona tylko i wyłącznie Rose – również jej kuzyni mają w niej swoje „pięć minut”.
Jak zawsze bije pokłony przed Wydawnictwem MG, które przepięknie wydaje powieści autorki. Mogę śmiało przyznać, że są one jedne z najładniej wydanych książek, jakie posiadam w swojej biblioteczce.
Choć historia ta napisana została w 1875 roku, to nie jest ona trudna w odbiorze. Brak w niej archaizmów, które utrudniałyby czytelnikom zrozumienie tekstu. Dlatego też książki Alcott są świetną propozycją dla osób, które dopiero rozpoczynają swoją przygodę z literaturą piękną. Jestem przekonana, że pokochacie jej barwne i eleganckie pióro, które tworzy jedyne w swoim rodzaju, pełne ciepła i sielskości historie.
Moja ocena: 8/10
Wiele osób uważa rodzinę za najwyższą wartość w życiu. Może nie ubiera tego dosłownie w takie słowa, jednak wielokrotnie słyszy się, że ktoś byłby gotowy umrzeć za swoje dzieci, partnera, rodziców czy rodzeństwo. Oczywiście jak w każdym przypadku jest to mocne uproszczenie sytuacji, ponieważ w życiu dzieją się różne rzeczy i niektóre są dobre, niektóre złe, a niektóre neutralne. Na szczęście nie żyjemy w świecie zero-jedynkowym. W końcu pojawia się też to sławne powiedzenie "z rodziną najlepiej wygląda się na zdjęciu". Myślę, że to również jest pewien fakt. Kolejnym jest też stwierdzenie, kim dla nas jest rodzina. Czy chodzi dosłownie o więzy krwi? Czy może o bliskość? Jedno jest dla mnie pewne – nasze życie jest pełniejsze, gdy mamy przy sobie swoich bliskich.
Rose musiała najpierw pożegnać się ze swoją matką, a następnie los odebrał jej ojca. Trafiła pod opiekę swoich ciotek, które nieświadomie pogłębiały rozpacz dziewczynki i jej złe samopoczucie. Uratował ją powrót brata ojca, czyli jej prawnego opiekuna. Wuj Alec okazał się mężczyzną otwartym, pełnym sympatii do świata i z olbrzymim poczuciem humoru. Postanowił zadbać o swoją bratanicę, dając jej dogłębną miłość i... siedmiu szalonych kuzynów. Dotychczas Rose nie miała okazji ich poznać, teraz musi zmierzyć się z wesołym i energicznym Klanem. Czy przystoi młodej pannie tak blisko przyjaźnić się ze sforą nieznośnych chłopaków? Czy elegancja i dystyngowanie są domeną dziewczyny? I przede wszystkim czy znajdzie ona szczęście wśród dotychczas nieznanych sobie członków rodziny?
Louisa May Alcott zdobyła moje serce ciepłem cyklu "Małe Kobietki". Do dzisiaj mam w głowie wspomnienie, gdy na początku uważałam tę serię za przesadnie moralizujące dzieło. Wtedy nie zdawałam sobie sprawy, że za kilkadziesiąt stron będę wiernym czytelnikiem i pozostanę całkowicie zauroczona w siostrach March. Dlatego bez najmniejszego zawahania sięgnęłam po "Ośmioro kuzynów". Miałam niepodważalną pewność, że pisarka mnie nie zawiedzie.
Styl, którym posługiwała się pisarka, niesie ze sobą tak cenione przeze mnie połączenie cudownej prostoty z pewnego rodzaju wyrafinowaniem i inteligencją. Wszystkie wydarzenia są przez nią opisywane w sposób barwny, miejscami wręcz kunsztowny, ale zarazem emocjonalny. Gdzieniegdzie można zaobserwować dyskretne zwroty do czytelnika, co sprawiło, że miałam wrażenie, że powieść została napisana specjalnie z myślą o mnie. Poczułam się wyjątkowa i wyróżniona, co dało mi motywację, by czytać w jeszcze większym skupieniu i zaangażowaniu.
Natomiast sama historia niesie ze sobą niepowtarzalne ciepło, które rozczula i sprawia, że czytelnik nagle widzi świat w różowych okularach – jest on pełen dobroci, serdeczności i życzliwości, a jeśli stanie się coś złego, to pełen wsparcia. Bez wątpienia jest to wizja wyidealizowana i niekiedy absurdalnie nierzeczywista. Jednak jestem zdania, że czasami dokładnie tego typu obrazów potrzebujemy. Potrzebujemy wierzyć, że gdzieś istnieje ten sielankowy obraz. Niemniej najbardziej doceniam w fabule przedstawienie codzienności. "Ośmioro kuzynów" nie przedstawia niesamowicie szczęśliwych wydarzeń, które nas oczarowują. To zwykła codzienność olśniewa i daje nadzieję na jutro. Louisa May Alcott w sposób wybitny podkreśla, że to najzwyklejsze zdarzenie może być pełne skrajnych emocji i dawać satysfakcję z życia lub daje impuls, by coś w nim zmienić.
Choć tak jak wspomniałam na początku, powieści pisarki mają wydźwięk moralizujący, co dla niektórych czytelników może okazać się mocno frustrujące. Tym bardziej że to były jednak inne czasy i wiele przedstawionych treści we współczesności nie ma i nie powinno mieć miejsca bytu. Tutaj trzeba potrafić odróżnić specyfikę ówczesnych czasów z wartościowymi treściami. Autorka ukazuje wagę relacji międzyludzkich i wzajemnego wsparcia. Wydźwięk jest wystarczający – należy dbać i szanować bliskie sobie osoby. Zgadzam się z tym i być może dlatego książka nabrała dla mnie tak wielkiego znaczenia. Tutaj odnosi się to w szczególności do rodziny, lecz jestem pewna, że można to przełożyć na przyjaciół. W "Ośmiorgu kuzynów" wybrzmiewa również motyw podążania za samym sobą wbrew opinii innych. W tym przypadku to bez wątpienia treść uniwersalna, gdyż niezależnie od czasów zawsze są ludzie, którzy chcą podążać wbrew standardom i schematom, a są blokowani w imię stereotypów. Czy tego naprawdę potrzebujemy?
Sama postać Rose jest niesamowicie ciekawie wykreowana, gdyż nie jest to postać, która od pierwszych stron wzbudza sympatię. Rose ma wiele wspaniałych zalet i wiele irytujących wad. Wraz z opowieścią coraz lepiej poznajemy dziewczynkę w momencie jej wewnętrznej przemiany. Dostajemy rachunek jej poczynań w kontekście najróżniejszych zdarzeń i wtedy możemy samodzielnie zdecydować, czy polubimy tę małą kobietkę. Zawiodłam się trochę na kreacji kuzynów. Byłam przekonana, że dostanę całą gamę rozbudowanych osobowości, tymczasem każdy z kuzynów to wyłącznie kuzyn i poza jakąś jedną charakterystyczną cechą jego kreacja nie istnieje.
"Ośmioro kuzynów" to wspaniała powieść, która bazuje na cieple i serdeczności. Daje poczucie, że życie jest piękne, a problemy i przeciwności losu przy odpowiedniej motywacji da się pokonać. Wiele aspektów nie można przyrównać do rzeczywistości, lecz taka wiara w lepsze jutro i naturalne szczęście jest nam potrzebna.
Rose ma tylko trzynaście lat, gdy umiera jej ojciec; dziewczynka musi przenieść się do domu sędziwych ciotek, które mają nad nią sprawować pieczę póki z zamorskiej podróży nie wróci jej prawny opiekun, wuj Alec. Dziewczynka nie zna mężczyzny i obawia się, czy znajdą wspólny język. Szczególnie, że w domu ciotek jak na razie czuje się raczej jak jedna z nich, a nie młoda panna. Uznana za słabowite dziecko nie może wychodzić na dwór, faszerowana specyfikami na podreperowanie zdrowia.
Wszystko jednak zmienia się, gdy przybywa wuj Alec. Ów mężczyzna o posturze niedźwiedzia szybko zmienia codzienne nawyki Rose- dużo powietrza, zajęć domowych, a przy tym kontaktu z kuzynostwem, czyli siedmiorgiem kuzynów. Każdy z chłopców ma odrębny, indywidualny charakter, dlatego też dziewczynka ma dużo pracy w dogonieniu rozbrykanego towarzystwa. Mimo tego chłopcy kochają kuzynkę jak młodszą siostrę, szukając u niej wsparcia za każdym razem, gdy dzieje się coś niedobrego.
Jak ja uwielbiam takie historie! Dopiero przy takich opowieściach człowiek może naprawdę odpocząć, przenosząc się choć na chwilę do sielskich czasów dzieciństwa, gdy problemy dnia codziennego jeszcze nie zaprzątały głowy tak intensywnie. Zresztą, znana nam z serii Małe kobietki Louisa May Alcott za jednym pociągnięciem pióra potrafi przenieść swoich czytelników do idyllicznego, stworzonego przez siebie świata. Dlatego też tak chętnie sięgamy po jej książki.
Śmierć rodzica to jedna z największych tragedii w życiu dziecka; dla Rose to jednocześnie zmiana całego dotychczasowego życia. Tęskni za ukochanym ojczulkiem, a otoczona sędziwymi ciotkami nie może znaleźć swojego miejsca w świecie. Jej myśli przybrały kolor żałoby, którą nosi codziennie. Ma obawy przed poznaniem wujka Aleca, nie wie, czego się spodziewać- czy może być gorzej niż u obecnych opiekunek? Co prawda dziewczynka nie może narzekać, bowiem ma dach nad głową i ciepły posiłek, aczkolwiek... jej codzienność jest po prostu szara, bez żadnego promyka słońca. Liczne zakazy również skutecznie odbierają chęć do czegokolwiek. Nic więc dziwnego, że Rose wygląda jak cień samej siebie. Dlatego też gdy tylko wuj Alec ujrzał to toczone żałobą dziecko, postanowił wypróbować na niej swoje własne metody wychowawcze. Uzgodnił z jej dotychczasowymi opiekunkami, że daje sobie rok - jeżeli po upływie tego czasu stan dziewczynki ulegnie poprawie, ogłosi sukces. Jeżeli nie, dziewczynka wróci pod opiekę ciotek.
Ta historia przyciąga do siebie nie tylko przez postać Rose, ale również jej siedmiorga kuzynów. Każdy z nich ma inny charakter, dzięki czemu łatwo ich rozróżnić (choć przy takiej liczbie to i tak nie lada wyczyn!). Od razu przyjęli dziewczynkę do swojego grona, za co ona, wdzięczna (choć początkowo spłoszona towarzystwem chłopców) poświęca im lwią część swojego czasu. Ich relacja jest korzystna dla obu stron- główna bohaterka uczy się swobody przypisanej młodzieży, oni zaś delikatności względem innych. Rose niejednokrotnie dała im przykład do naśladowania swoim zachowaniem, ma na nich większy wpływ niż którakolwiek z ciotek. Nie bez znaczenia są też "lekarstwa" wuja Aleca- ruch, praca, towarzystwo. To on ma ogromny wpływ na zmiany, które stopniowo zachodzą w dziewczynce. Z wylęknionego, osamotnionego dziecka za jego sprawą przeistoczyła się w pełną współczucia i dobroci młodą kobietkę. Sądzę, że i w dzisiejszych czasach jego zabiegi szybko postawiłyby na nogi niejednego człowieka.
Cóż mogę więcej dodać? Ośmioro kuzynów to lektura pełna miłości, którą czyta się z czystą przyjemnością. Jak już wspomniałam, idealna lektura dnia codziennego.
Ależ dobrze czytało mi się tę ksiązkę. Pozornie chorowita dziewczyna, dostaje drugie życie dzięki wujowi i kuzynom. Troche ruchu na świezym powietrzu, angażujące zajęcia i wszystko szlo w dobrym kierunku.
Jakiś czas temu przeczytałam książkę „Małe kobietki”, która bardzo przypadła mi do gustu. Z chęcią pochłonęłam pozostałe części tej serii. Po skończeniu czytania nie przyszło mi do głowy, aby sprawdzić, czy autorka napisała coś jeszcze. Nie wiem, dlaczego, ale założyłam, że jej twórczość skończyła się na tak polubionym przeze mnie cyklu. Tak więc nic dziwnego, że zostałam zaskoczona, gdy zobaczyłam zapowiedź jej kolejnego cyklu, który rozpoczyna książka „Ośmioro kuzynów”. Od tego momentu byłam jej bardzo ciekawa.
Wraz z rozpoczęciem czytania książki przeniosłam się do ciekawego świata. Znowu poczułam się zahipnotyzowana przez bohaterkę i historię. Bardzo polubiłam Rose i z wielkim zaangażowaniem śledziłam jej losy. Kibicowałam wujkowi Alecowi, aby jak najlepiej wychował swoją młodą podopieczną. Jego metody wychowawcze oraz podawane przez niego rodzaje leków potrafiły wywołać uśmiech na mojej twarzy. Bohaterowi książki pod tytułem „Ośmioro kuzynów” są zdecydowanie bardzo pomysłowi i nie ma w niej miejsca na nudę.
„Ośmioro kuzynów” to zdecydowane kolejna udana książka od Louisy May Alcott. Jestem bardzo zadowolona z lektury i nie mogę się doczekać ponownego spotkania z tymi błyskotliwymi bohaterami. Mam wrażenie, że czeka mnie jeszcze niejedna przygoda. Wydaje mi się, że staję się fanką pani Alcott, gdyż każda książka, która wyszła spod jej pióra i którą miałam okazję przeczytać, spodobała mi się.
,,Ośmioro kuzynów" Loisy May Alcott to historia 13-letniej Rose, która po śmierci ojca zamieszkuje wraz ze starszymi ciotkami. Dziewczynka jest zagubiona, często choruje, lecz żadne lekarstwa nie pomagają. Jej opiekunem prawnym jest wuj - doktor Alec, który przebywa w podróży. Po powrocie postanawia znaleźć sposób na dolegliwości podopiecznej i wprowadza dość nowatorskie rozwiązania. Stawia on bowiem na ruch na świeżym powietrzu, zdrowe odżywianie i kontakt z rówieśnikami. A tych w okolicy nie brakuje - tuż obok mieszka jej siedmiu kuzynów. Czy te metody przyczynią się do pozytywnych zmian?
Autorska stworzyła powieść, w której akcja toczy się bez żadnego pośpiechu, którą czyta się niezwykle przyjemnie i lekko, mimo że powstała ona w XIX wieku. Odnajdziemy tu ogrom emocji i wartościowych treści, które są ponadczasowe. To ciepła historia ukazująca jak ogromne znaczenie ma rodzina, jak bardzo potrzebne jest wsparcie drugiego człowieka.
Na szczególną uwagę zasługuje przemiana Rose. Kiedy na początku dziewczyna nie do końca wzbudza sympatię, to z każdą kolejną stroną zaczyna się ją uwielbiać. Postać każdego z kuzynów jest równie świetnie wykreowana i potrzebna. Historia ta pokazuje, że nie ma problemów nie do rozwiązania. Wszystkie przeciwności losu można pokonać, wystarczy tylko przestać patrzeć jedynie przed siebie, a rozejrzeć się dookoła i nie tracić wiary w lepsze jutro.
To książka, przy której można odpocząć, udać się w cudowną podróż do dziecięcych lat. Otula ona swym ciepłem i miłością, których na każdej stronie mamy pod dostatkiem. I co ważne, pomimo że powstała ona ponad sto lat temu, napisana jest pięknym i zrozumiałym językiem. Polecam! ?
Do tego Wydawnictwo MG dołożyło wszelkich starań, by wydanie było jak najpiękniejsze i takie ono właśnie jest
Rose ma trzynaście lat, gdy umiera jej ojciec. Jej świat całkowicie się zmienia, gdy przenosi się do domu sędziwych ciotek, które będą sprawować nad nią pieczę, dopóki z morskiej wyprawy nie wróci wuj Alec. Dziewczynka go nie zna i bardzo boi się pierwszego spotkania. Uznana przez ciotki za słabowite dziecko, Rose faszerowana jest przeróżnymi lekarstwami oraz ma zakaz zabaw na świeżym powietrzu. Wszystko się zmienia, gdy wraca wuj Alec. Od razu zmienia on nawyki Rose, mianowicie zaleca jej dużo ruchu na świeżym powietrzu, odstawienia lekarstw od ciotek oraz zapoznaje dziewczynkę z kuzynostwem - siedmiorgiem krnąbrnych chłopców. Każdy z nich jest inny, ma inne usposobienie, jednak między nimi od razu nawiązuje się nić porozumienia, a chłopcy kochają małą Rose jak własną siostrę.
Jak ja uwielbiam takie historie, ponieważ czytając je, człowiek od razu czuje ten sielski klimat dzieciństwa, gdy problemy dnia codziennego nie zaprzątały młodej głowy.
Historia ta opowiada nie tylko o małej Rose, ale również duża jej część poświęcona jest siedmiu kuzynom. Dziewczynka, tak szczęśliwa, iż została ciepło przyjęta przez chłopców, oddaje im lwią część swojego serca i stara się pomagać im w najdrobniejszych problemach.
Nic dodać, nic ująć! Jest to pozycja pełna miłości i zabawy. Pozwala oderwać się od dnia codziennego. Ukazuje aspekty dojrzewania i poznawania świata. Poznajcie małą Rose i pozwólcie jej zamieszkać w swoim sercu!
Światowy bestseller "Małe kobietki" doczekał się kolejnych tomów, w których autorka, Louisa May Alcott kontynuowała – na wyraźne żądanie...
Louisa May Alcott opowiada dalsze dzieje "małych kobietek". Dobre żony to książka dla wszystkich, którzy chcą poznać dalsze losy małych kobietek...