Wydawnictwo: Oficyna CM
Data wydania: 2014-01-23
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 174
Język oryginału: polski
„Opera śmierci” autorstwa Adama Nasielskiego to druga książka kryminalna z przedwojennego cyklu „Wielkie Gry Bernarda Żbika. Rzecz ma już więc prawie dziewięćdziesiąt lat i faktycznie nieco trąci myszką, w tym jednak najlepszym szlachetnym rozumieniu. Gdyby ktoś ośmielił się dzisiaj, w drugiej dekadzie XXI wieku, opowiedzieć historię w takim stylu, jak czyni to Nasielski pewnie byłby posądzony o rodzaj pastiszu klasycznej powieści detektywistycznej. Ważne jest zatem, by znać kontekst, czyni on bowiem tę książkę wyjątkową.
Wydawca już na okładce zaznacza, że kryminał ów powstał w tak zwanym dwudziestoleciu międzywojennym. Opatrzył też książkę szczegółową notką biograficzną, która przybliża współczesnemu szerokiemu kręgowi entuzjastów powieści kryminalnych tego, być może już nieco zapomnianego, twórcę. Ten urodzony na początku XX wieku prawnik i kryminolog z wykształcenia, wydał ponad 40 powieści kryminalnych, tłumaczonych na wiele języków. W mrocznych i nędznych czasach PRL nie wydawano książek Nasielskiego (wtedy królował sławetny kapitan MO o nazwisku Żbik), które doczekały się wznowień dopiero w 1991 roku. Nie wszystkie jednak i jak można dowiedzieć się z posłowia do niniejszej pozycji, wiele z nie wznowionych dotychczas tytułów wchodzi za rarytasy wśród kolekcjonerów i osiąga bardzo wysokie ceny na rynku wtórnym.
Znając zatem kontekst można już swobodnie zanurzyć się w tej wallesowskiej w duchu historii warszawskiego inspektora Bernarda Żbika, który niczym legendarny Holmes, rozwiązuje pozornie nierozwiązywalną sprawę. Sprawę zbrodni, tyleż śmiałej, bo mającej miejsce podczas operowego spektaklu, co tajemniczej, gdyż wykonanej z ogromną finezją. Dostajemy więc typową zagadkę z cyklu kto zabił i poprzez analizę i eliminację kolejnych podejrzanych, razem z tytułowym policyjnym mózgiem zmierzamy do triumfalnego finału, gdzie zło zostaje wykryte i przykładnie ukarane. A oto jak scharakteryzowany został nasz bohater:
„Naprzeciw sześciu krzeseł siedział na siódmym człowiek o wielkiej ilości mózgu, nieprawdopodobnej wprost domyślności i niemal genialnym zmyśle obserwacyjnym i spostrzegawczym. Głęboki psychologiczny umysł – detektyw kryminalny, inspektor Bernard Żbik..”
Już ten niewielki fragment może dać pewne wyobrażenie nie tylko klimatu samej opowieści, ale przede wszystkim stylu, w jaki została napisana. Oczywistym jest, że dzisiaj już nikt nie pisze w ten sposób, chyba, że porywa się na wspomniany wyżej pastisz. Momentami więc nie nawykły do takiego stylu współczesny czytelnik może czuć się nieco skołowany, być może też zdegustowany, zapewniam jednak, że wystarczy dać Nasielskiemu szansę, by móc delektować się tym niedzisiejszym eleganckim stylem. We wstępie Autor nieco kokieteryjnie zarzeka się, że rzecz ma mieć charakter wybitnie rozrywkowy, trudno jednak odmówić mu umiejętności wplatania w pozornie błahą kryminalną formę treści poruszających wyjątkowo poważne wątki obyczajowe i socjologiczne. Czyni to w sposób nienachalny, niejednokrotnie też wyjątkowo zabawny. To bowiem, co cechuje prozę Adama Nasielskiego, to spora dawka ironii, co dodatkowo umila obcowania z tą historyczną, choć wciąż osobliwie świeżą powieścią detektywistyczno-psychologiczną, która „nie może być zbyt głęboka, bo wtedy byłaby nudna”.
Ogromne więc brawa należą się Wydawnictwu CM, za wznowienie kilku pozycji z serii „Kryminały przedwojennej Warszawy”. Dzięki temu udało się wyciągnąć z lamusa kilka interesujących nazwisk, co dowodzi, że obecny wysyp autorów piszących powieści kryminalne nie jest wcale czymś wyjątkowym. Nie chcę forować wyroków, że te współczesne są w jakiś sposób lepsze bądź gorsze od tych sprzed prawie stulecia, podkreślić jednak muszę z żalem, że mało jest współczesnych autorów, którzy z taką pieczołowitością podchodzili do samego języka, jakim historię opowiadają.
Zacna to rzecz, nie tylko dla koneserów.
Warszawa, początek lat 30. XX w. Albert Godlewski, mieszkający w willi przy Alei Róż 3 (zdjęcie na okładce) otrzymuje tajemniczy anonim. Czy zabójca spełni...
Polska, lata 30. XX w. Inspektor Bernard Żbik otrzymuje tajemniczy telefon. Osoba z drugiej strony wypowiada tylko dwa słowa. Detektyw szybko wydedukowuje...
Przeczytane:2015-11-22, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2015, Mam, Przeczytane,
"Opera śmierci" Adama Nasielskiego jest przedwojennym kryminałem warszawskim, należącym do cyklu "Wielkie gry Bernarda Żbika".
Bardzo lubię chodzić do opery, gdyż mogę posłuchać pięknych arii i przenieść się do innego świata - pełnego cudownych kostiumów i dekoracji. Moim kolejnym hobby są powieści kryminalne, które sprawiają, że włącza mi się zmysł detektywistyczny. A gdyby tak połączyć obie te pasje? Okazuje się, że jest to możliwe za sprawą Adama Nasielskiego, który napisał "Operę śmierci".
Głównym bohaterem jest inspektor Bernard Żbik z Centrali Służby Śledczej, który także jest miłośnikiem opery. Tego wieczoru ma zamiar spędzić miło czas, oglądając "Trocadero" - pierwszą na świecie operę o treści kryminalnej, skomponowaną przez wiedeńskiego kompozytora z librettem polskiego autora kryminalnego. Zapowiada się interesujący spektakl, którego nie może zepsuć nawet niewygodny strój galowy, który detektyw musiał włożyć na tę okazję.
Niestety szybko okazuje się, że to najmniejszy problem inspektora, który przyciąga zbrodnię niczym magnes. Na jego oczach ktoś planuje wyrafinowane morderstwo na aktorce operowej. Jakie są jego motywacje zbrodniarza i kim jest ów śmiałek, który nie przejmuje się obecnością widzów? A może ma śmiały plan, dzięki któremu ma zamiar zwieść genialnego detektywa?
"Opera śmierci" ukazała się po raz pierwszy w 1934 roku. Powieść jest przedwojennym kryminałem warszawskim. Jej akcja rozgrywa się na początku lat 30. Świadczy o tym chociażby słowo lues, które oznacza chorobę weneryczną dziś znaną jako syfilis, kiła.
Należy podkreślić, że Adam Nasielski był płodnym pisarzem, do 1949 roku napisał ponad 40 powieści. Niestety w czasach PRL-u był zakaz wydawania jego książek. Dopiero w 1991 roku wznowiono "Awanturę w Chicago". A od 2013 roku postanowiono sukcesywnie wznawiać jego dzieła. I dobrze, bo gdyby tak się nie stało, byłaby to niepowetowana strata. Dobrze, że ocalały egzemplarze, dzięki którym powstało to wydanie - pierwsze powojenne. Niech nie zwiedzie Was okładka, bowiem wydanie jest współczesne.
Książka oparta jest na znanym motywie zbrodni z kilkoma podejrzanymi, którzy mieli powody i sposobność, by zabić. Jednak nie tak łatwo zwieść inspektora Bernarda Żbika, nazywanego Wielkim Psychologiem przez swoich podwładnych, zapatrzonych w niego jak w obrazek. To "tęga głowa" w szeregach policji, człowiek ambitny i bardzo dokładny w swojej pracy, budzący respekt.
Powieść czyta się szybko, dzięki lekkiemu językowi i ciekawej intrydze. Nasielski umiejętnie buduje napięcie dzięki nagłym zwrotom akcji i dozowaniu informacji istotnych dla sprawy. Trzeba przyznać, że zakończenie jest nieprzewidywalne. Polecam tę książkę miłośnikom kryminałów osobom, które chciałaby zobaczyć, jak wyglądało życie w przedwojennej Warszawie.
Warto wspomnieć, że "Opera śmierci" to druga część cyklu "Wielkie gry Bernarda Żbika". Pozostałe to: "Alibi", "Człowiek z Kimberley", "Dom Tajemnic", "Grobowiec Ozyrysa", "Skok w otchłań", "Puama E.", "As Pik", "Koralowy Sztylet". Chętnie zapoznałabym się z całym cyklem.