Przedostatni sołtys wsi Katowice, który ani myślał zostać miastowym. Trzy licealistki skazane przez sąd za protest przeciw zmianie nazwy miasta na Stalinogród. Górnicy z Grupy Janowskiej tworzący po szychcie mistyczne obrazy. Córka znanego pisarza Wilhelma Szewczyka cierpliwie tłumacząca ojca z jego ONR-owskiej przeszłości.
,,Miasto to opowieść, która się składa z tysięcy drobnych historii" - pisze Malinowska, po czym za pośrednictwem barwnych losów swoich bohaterów opowiada historię Katowic od czasów, gdy były jeszcze błotnistą wsią. Podejmuje temat masowej emigracji ze Śląska do RFN, bada świadectwa krwawo stłumionych protestów w kopalni Wujek, przygląda się złożonej - i dla wielu kontrowersyjnej - idei Ruchu Autonomii Śląska.
Malinowska w swoim reportażu o Katowicach biegle korzysta z dwóch perspektyw - krytycznej wychowanki przykopalnianej dzielnicy Giszowiec i czułej obserwatorki miasta zbudowanego na przemyśle, które musiało z niego zrezygnować, by określić swoją tożsamość na nowo.
,,Malinowska bierze się za bary z miastem wynalezionym, miastem osobnym, stolicą jedynego polskiego megalopolis. Poprzez ludzi opowiada biografię Katowic, o ich przeszłości pisząc w chwili, gdy kończą półtora wieku życia przemysłowego i muszą wymyśleć sobie siebie na nowo." Zbigniew Rokita
Wydawnictwo: Czarne
Data wydania: 2022-08-17
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 320
Język oryginału: polski
,,Miasto to opowieść składająca się z tysięcy drobnych historii".
W Katowicach w całym moim życiu byłam może ze dwa razy i praktycznie nic nie wiem o tym mieście, dlatego z ogromną ciekawością sięgnęłam po ten reportaż.
I nie żałuję!
Autorka z ogromną pasją pisze o swoim mieście. Z perspektywy ludzi z dzielnicy Giszowiec i wspominek samych mieszkańców Katowic kreśli obraz aglomeracji, która musiała zrezygnować z przemysłu.
Opisuje jego historię od czasów, kiedy była jeszcze błotnistą wsią, a przedostatni sołtys ani myślał zostać miastowym stawiając veto.
Podejmuje temat masowej emigracji do RFN, bada świadectwa tłumionych krwawo protestów w kopalni Wujek i przygląda się idei Ruchu Autonomii Śląska.
Za serce chwyta rozdział o trzech licealistkach osadzonych w więzieniu i brutalnie traktowanych przez UB tylko dlatego, że protestowały przeciwko zmianie nazwy miasta na Stalinogród.
Zaprasza nas również do górników z Grupy Janowskiej, którzy po szychcie tworzyli mistyczne obrazy.
Mnie najbardziej utkwił w pamięci rozdział o Janickim. Uczniu, który podczas protestów w kopalni Wujek znalazł się w samym epicentrum wydarzeń i zrobił tam wiele wstrząsających fotografii.
Bardzo mi się ta książka podobała.
Autorka umiejętnie porwała mnie ze sobą, a ja z ogromną przyjemnością dałam się ponieść temu wichrowi przedstawionych tu wydarzeń. Widać, że kocha to miasto, rozumie i stara się przekazać nam jak najwięcej o nim ciekawostek. Do tego pisze przystępnym językiem, dlatego żałowałam kiedy skończyłam czytać.
Dzięki niej Katowice już nie jawią mi się jako ,,księżycowe miasto", ale silna stolica Górnego Śląska z bogatą i porywającą historią.
Czy młody Szlomo ukrywający się w oborze albo w sosnowym lesie spodziewał się, że zamieszka tuż obok obozu ogrodzonego drutem pod napięciem? I że będzie...
Wstrząsająca opowieść o polskich dzieciach, porwanych przez nazistów i zniemczanych, w założonych przez Himmlera ośrodkach Lebensbornu. Jak i skąd wykradano...
Przeczytane:2022-09-25,
Anna Malinowska to autorka dobrze mi znana. Znakomitej książki "Brunatna kołysanka" czy "Komendant" o Salomonie Morelu, który był komentantem obozu Zgoda w Świętochłowicach.
Pisałam Wam o tym przy książce "Ogrody na popiołach".
"Od Katowic idzie słońce" to historia, którą autorka zaczyna od 1857 roku, kiedy to wieś Katowice, otoczona lasem bukowym i bagnami stało przed pytaniem czy ma pozostać wsią czy ma zmienić się w miasto.
Dostajemy zbiór historii, które pozwalają nam na poznanie bliżej życia Katowic na przestrzeni lat. Przez historie różnych ludzi przenikamy w ich otoczenie, wtapiamy się w każdy ich dzień.
Stalinogród, kopalnia Wujek, emigracja ze Śląska do RFN, Giszowiec czy Grupa Janowska to tylko część tego o czym dowiecie się sięgając po książkę.
Tym bardziej chciałam ją przeczytać, gdyż moje rodzinne miasto znajduje się kilkanaście minut od Katowic, kiedyś często tam jeździłam, a Spodek stał się kultem wszelkie rodzaju imprez.
Ta odwieczna "walka" między Zagłębiem a Katowicami(Śląskiem).
Tego przyjezdni nie zrozumieją 😁
Książka jest świetnym kompedium ciekawej wiedzy. Nie tylko suchych faktów, ale przede wszystkim żywych historii.