Pierwszy tom serii kryminalnej zatytułowanej "Agata Brok".
Agata to pracująca samotna trzydziestolatka, z dużym talentem do rozwiązywania zagadek. Kiedy jej ukochany wujek Antoni prosi ją, by przyjrzała się bliżej śmierci jego sąsiadki i przyjaciółki Leokadii, Agata postanawia mu pomóc. Policja uznała co prawda jej śmierć za samobójstwo, ale pan Antoni w to nie wierzy...Agata przystępuje do śledztwa, w którym pomaga jej kolega z pracy, Kermit. A że Agata właśnie rozstała się z chłopakiem...Wartka akcja osadzona we współczesnej Warszawie i spora dawka humoru przywodzi na myśl klasyczne kryminały Joanny Chmielewskiej. Odkryjmy więc razem, jaka była tajemnica Pani Leokadii?
Wydawnictwo: Axis Mundi
Data wydania: 2018-06-18
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 250
Iwona Wilmowska zachwyciła mnie swoją twórczością dzięki powieści Zostawić ślad. W końcu przyszedł czas na to, bym mogła zapoznać się z kolejną powieścią tej autorki. Pierwszy tom serii Prywatne śledztwo Agaty Brok okazał się idealnym wyborem nie tylko ze względu na chęć poznania kolejnych tworów autorki, ale również ze względu na ogromną chęć lektury wciągającego kryminału. Czy mój wybór był słuszny? O tym za chwilę powiem.
Agata Brok jest pracującą trzydziestolatką z ogromnym talentem do rozwiązywania zagadek. Z tego też powodu jej wujek Antoni zwraca się do niej z pewną, dość nietypową prośbą. Ma ona sprawdzić, co tak naprawdę wydarzyło się w mieszkaniu pani Leokadii i co, być może, przyczyniło się do jej śmierci. Policja uznała to za zwyczajne samobójstwo, ale pan Antoni w tę wersję nie chce uwierzyć. Tak więc Agata ma teraz twardy orzech do zgryzienia. Bo co, jeśli to rzeczywiście starsza pani targnęła się na swoje życie? Na jaw jednak zaczynają wychodzić kolejne fakty z życia pani Leokadii. Czy kobiecie i jej towarzyszowi uda się odkryć, co tak naprawdę się wydarzyło?
Główna bohaterka tej powieści, czyli Agata, to kobieta, którą polubiłam już od samego początku. Nie mam pojęcia, jakim cudem się to wydarzyło, ale naprawdę tak się stało. Agata to naprawdę sympatyczna postać, która na swój sposób jest ambitna, w pewien sposób zawzięta i ciekawska. Są to cechy, które idealnie sprawdzą się między innymi przy prowadzeniu śledztwa. Mogę więc śmiało napisać, że autorka bardzo dobrze wykreowała tę postać, ze względu na “profesję”, jakiej główna bohaterka się podejmuje.
Równie ciekawą postacią okazał się wujek Agaty, pan Antoni. Cieszę się, że autorka nie przedstawiła go jako kolejnego starszego i schorowanego pana, który jest okrutnie ciekawski. Wujek Antoni to równie sympatyczny, uroczy bohater, którego nie da się nie lubić. Osobiście mam nadzieję, że w następnych częściach również go nie zabraknie.
Jednakże należy przejść teraz do głównego tematu, który przewija się w tej pozycji. Samobójcza śmierć starszej pani jest dość przykrym wątkiem, ale autorka zadbała o to, by był on również tym tematem, który poprzez kolejne zwroty akcji sprawi, że czytelnik nie będzie mógł domyślić się zakończenia. Przyznaję, że Iwonie Wilmowskiej wyszło to po mistrzowsku.
Bardzo dobrze równoważył się tutaj komizm oraz powaga i dzięki temu lektura tej powieści to prawdziwa przyjemność. Nie było ani przesadnie poważnie i smutno, a także nie wyszła komedia kryminalna pisana na siłę - Nikt nie słucha starych ludzi to po prostu kryminał, który mogą czytać zarówno miłośnicy tego gatunku samego w sobie, jak i czytelnicy wszelkich powieści zahaczających w pewnym stopniu o komedię.
Styl autorki jest rewelacyjny i po raz kolejny przekonałam się, że Iwona Wilmowska potrafi pisać i potrafi czytelnika zaciekawić. Jestem szczęśliwa, że mogłam poznać tę powieść i szczerze nie mogę doczekać się kolejnego spotkania z Agatą Brok - już teraz wiem, że z pewnością nie będę się nudzić. No, a jeśli Wy poszukujecie ciekawej powieści, z którą moglibyście spędzić jesienny wieczór - to jak najbardziej polecam Wam właśnie tę pozycję.
Zaczynając od okładki, prezentuje się całkiem przyjemnie dla oka. Widzimy filiżankę na przepięknym spodeczku, a obok... plamy krwi. Oprócz tytułu i danych autorki, widzimy numerację trylogii oraz dopisek "Prywatne śledztwo Agaty Brok". Nie wiem jak Wy, ale ja z ciekawości zatarłam dłonie i zaczęłam się zastanawiać, czy zostanę usatysfakcjonowana. Książka niestety zawiera literówkę na grzbiecie, co rzuciło mi się w oczy. :( Nie posiada skrzydełek, więc nie ma dodatkowego zabezpieczenia przed urazami mechanicznymi. A szkoda, ja tak bardzo lubię, gdy jednak powieść ma skrzydełka. Z tyłu przeczytamy opis lektury oraz kilka słów o Autorce, które było moim źródłem przy krótkiej notce biograficznej pisarki.
Strony są kremowe, literówek nie dojrzałam, być może gdzieś tam coś się pojawiło, ale na tyle było tego mało i nie raziło mnie to po oczach, że już nawet nie pamiętam. :D Starość nie radość...
Czcionka duża, odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane.
Jest to moje pierwsze spotkanie z autorką, ale z tego, co podpowiada mi Lubimyczytać.pl, ma ona na koncie ich trochę więcej niż trzy. Nie wiem, która z nich była pierwsza, ale padło na dzisiaj recenzowaną lekturę jako pierwszą, zapoznawczą ze stylem pisarki. Przyznam się, że niemal od samego początku czytało mi się niebywale lekko. Nie czułam się przyblokowana, a wręcz przeciwnie, płynęłam sobie lekko i w swoim tempie do przodu, strona za stroną. Ciesze się, że Iwona Wilmowska napisała książkę przystępnym dla wszystkich piórem, które nie sprawia trudności i dzięki któremu można się zrelaksować. Może nie jest to pióro, które zawiera górnolotne zwroty i powinno znajdować się na samym szczycie najlepszych powieści świata, ale zajmuje całkiem dobrą pozycję. Jedyne, co denerwowało mnie ogromnie, to ciągłe przeciąganie "Taaaaaaak" itp. Irytowało mnie to ogromnie, całe szczęście, że nie było takich zwrotów zbyt wiele, ale jednak się pojawiały, a mi dłonie same zaciskały się w pięść. Nie pasowało to do tej książki. Także taki mały minus. A poza tym, jest całkiem dobrze.
Nasi bohaterowie, a jest ich kilku, prezentują się całkiem dobrze. Żywi, wyjęci z naszego życia i co ważne z charakterem. Nie są obojętni na wszystko, różnią się od siebie pewnymi poglądami, stylem bycia i pewna część jest całkiem sympatyczna. Także bohaterowie jak najbardziej na plus.
Z opisu możemy wywnioskować, że Agata jest główną postacią. Czy ją polubiłam? Trudne pytanie. Jakoś do końca nie mogłam się do niej przekonać, ale trzymałam szczerze za nią kciuki, by rozwiązała tą swoją zagadkę. Kobieta jest świeżo po rozstaniu ze swoim chłopaku, czuje się samotna. Nie ma swoich rodziców, jedynie wujka Antoniego, którego traktuje jak rodzica i zawsze stara się o niego dbać w miarę swoich możliwości. I to cenię ogromnie - że nie odsunęła się od samotnego również starszego pana.
Leokadia, Kermit, Urszula... to osoby, które namieszają nam w akcji, ale jednocześnie też na tyle nas zainteresują, że będziemy ciekawi rozwiązania tej historii. I w końcu jaki sekret skrywała nasza denatka? Ja już to wiem, ale jeśli jeszcze wy nie mieliście okazji sięgnąć po lekturę, to już teraz zachęcam. :)
Jestem całkiem zadowolona z tego, co dostałam. A dlaczego? Otóż autorka pokusiła się o napisanie komedii kryminalnej, w której nie tylko jest trup i zagadka, ale również część obyczajowa, co jest milszą dla niektórych częścią tej historii. Cieszę się, że pisarka nie potraktowała relacji w tej lekturze po macoszemu, ani każdego innego szczegółu. Wszystko jest "dopięte na ostatni guzik" dzięki czemu nie czuję po skończonej książce niedosytu. A więc fabuła jak najbardziej na plus, tak samo wykonanie. Tempo tej lektury nie jest superszybkie, ale też nie powolne. Jest w porządku, dzięki czemu na pewno się nie zanudzicie i nie zaśniecie, ponieważ autorka co pewien czas podrzuca nam ciekawe i istotne informacje dotyczące śledztwa prowadzonego przez Agatę.
Reasumując, śmiało mogę Wam polecić tę lekturę. Jest to całkiem przyjemna historia, którą czyta się niebywale szybko i lekko. W stylu autorki nie ma jakichkolwiek blokad, ani też podziało wiekowego - każdy może sięgnąć po tę książkę i razem z bohaterami zastanawiać się, śmiać czy smucić w danych sytuacjach. Jak zdążyliście zauważyć, miałam tylko zastrzeżenie, co do przeciągania słów, a tak, to wszystko było w porządku. Może nie jest to dla mnie jedna z najlepszych książek jakie miałam okazję przeczytać w całym swoim życiu, ale na pewno przez pewien czas będę ją przyjemnie wspominać i co ważne, na pewno skuszę się na kolejny tom związany z życiem Agaty. :)
Kurka wodna! Nie miałam pojęcia, że z tak prostych i codziennych rzeczy można zrobić świetną historię kryminalną! Agata, poniekąd świeżo po rozstaniu, pracuje w biurze. Jej jedyną rodziną jest siostra z mężem i dziećmi oraz wuj Antonii.
Nie ukrywam, że czytając pierwsze strony, które wprowadzają nas do owej historii, miałam taką chwilę zadumy ile takich wujków czy też ciotek mamy w realnym życiu. W końcu często – gęsto nawet w telewizji przy jakieś tragedii słyszymy, że ofiara była raczej samotna.
Coś co obłędnie zawsze podoba mi się w książkach to brak kilometrowych opisów, które nic nie wnoszą. Tutaj opisy są konkretne, dosadne i na temat, nie rozwleczone nie potrzebnie. Dialogi również są na poziomie. Nie są wymuszone. Są normalne, takie wręcz codzienne. Nie mogę zapomnieć o tym, że opowieść jest lekka, napisana tak bardzo naturalnie i płynnie, że nie sposób jej przerwać. To właśnie to trzyma nas w napięciu zagadki
Nie mogę się doczekać, by sięgnąć po kolejne części i z wielką przyjemnością wrócę do Agaty i jej dochodzenia!
Prywatne śledztwo Agaty to bardzo interesująca komedia kryminalna. Świetny wątek o niechcianej dziewczynce, córkce alkoholiczki - na początku był mało zrozumiany, jednak z biegiem wydarzeń swietnie zazębił się z fabułą i pozwolił czytelnikowi zrozumieć bieg wydażeń. Bardzo lubie tego typu książki. Jest to pozyzja, dla tych, którzy lubiom do samego końca zastanawiac się kto zabił. Dziwi mnie jedynie, że na portalach ta książka ma takie słabe oceny. Dla mnie to idealny przykład jak powinna wyglądać komedia kryminalna.
„Nikt nie słucha starych ludzi” to pierwszy tom serii „Prywatne śledztwa Agaty Brok” autorstwa Iwony Wilmowskiej.
W bloku, w którym mieszka Antoni, wujek Agaty Brok dochodzi do tragedii, ginie Leokadia Kochmann, sąsiadka i przyjaciółka Antoniego. Pani Leokadia wypada z okna, wg. policji popełniła samobójstwo, jednak dla Antoniego taka przyczyna śmierci nie wydaje się prawdziwa. Antoni zwraca się o pomoc do swojej wychowanki Agaty, aby pomogła wyjaśnić tajemnicę śmierci Leokadii. Agata, która na co dzień pracuje w firmie zajmującej się badaniami marketingowymi, nie potrafi odmówić starszemu panu i podejmuje się prywatnego śledztwa. W śledztwo zaczyna się angażować kolega z pracy Agaty, informatyk Piotr, na którego wszyscy wołają Kermit. Wspólnymi siłami dwójka detektywów-amatorów Agata i Kermit próbują rozwikłać tajemnicę śmierci sąsiadki wujka, a wraz z kolejnymi etapami śledztwa Agata jest coraz bardziej przekonana, że przyczyną śmierci Pani Leokadii było morderstwo.
„Nikt nie słucha starych ludzi” to ciekawy kryminał w starym stylu. Akcja powieści prowadzana w sposób liniowy, z niewielkimi tylko dygresjami. Nie ma tu szaleńczych zwrotów akcji i mylenia tropów, jednak praktycznie do samego końca nie wiemy, kto i dlaczego stoi za zabójstwem Leokadii Kochmann. Mamy tutaj też wątek obyczajowy, czyli życie trzydziestoletniej singielki, pracownicy warszawskiej korporacji. Bohaterowie Agata, Kermit i Antoni ciekawie skonstruowani. Na plus zasługuje, że Antoni jest wykreowany na dżentelmena „starej daty”, a nie „zramolałego staruszka”.
Powieść czyta się szybko i przyjemnie. Bardzo sympatyczna lektura na jesienne popołudnie (jedno wystarczy, jako że powieść ma tylko 252 strony). Mimo że kategoryzowana jest jako kryminał, sensacja, thriller, to jest to tak naprawdę bardzo lekki kryminał. Dla mnie dużym plusem jest język, jakim posługują się bohaterowie, nie ta tutaj zalewu wulgaryzmów, tak typowych dla współczesnych powieści.
Polecam tym, którzy szukają lekkiej i niewymagającej lektury. Niestety dla szukających adrenaliny i szybszego tętna, mam złą wiadomość, tutaj tego nie znajdziecie.
A bardzo mi się podobała, chociaż miała opory do jej czytania. Zagadka rozwiązana na samym końcu i nie dało się domyślić jej klucza. A bohaterka bardzo sympatyczna osoba. Przejemna książka.
Bardzo lekka i sympatyczna lektura. Choć do kryminałów znanych pisarzy brakuje jej bardzo wiele, a wątki są niezwykle proste i mocno nierealistyczne, książkę czyta się zaskakująco przyjemnie. Przebija z niej optymizm i radość z małych rzeczy. Skłania też do refleksji nad relacjami z własną rodziną. Mimo nieskomplikowanej formy wciąga i pozostawia uśmiech na twarzy.
Miła odskocznia od ciężkich, mrocznych kryminałów jakie przerobiłam ostatnio..można by zaliczyć do gatunku komedii kryminalnej. Jest trup, pywatne śledztwo, sympatyczni i niesympatyczni bohaterowie, trochę humoru a całość napisana lekkim piórem. Akcja płynie raczej jednolitym tempem, chociaż jest parę zwrotów istotnych dla samego śledztwa. Polubiłam główną bohaterkę (zresztą nie tylko ją ) i mocno jej kibicowałam. Z przyjemnością poznam jej losy w dalszych tomach cyklu Prywatne śledztwo Agaty Brok. Mimo,że książka jest lekka porusza istotne zagadnienie samotności starszych ludzi.. i tego ,że często nikt nie chce ich słuchać ..Polecam, bo książkę czyta się szybko i przyjemnie.
Jeśli myślisz, że w Polsce nie ma Szkoły Magii, to jesteś w błędzie. Na świecie jest ich wiele, a jedna z nich ulokowana została na Warmii. Trafia do...
Jeśli myślisz, że w Polsce nie ma nie można nauczyć się magii, to jesteś w błędzie. Julka, Jagoda i Nikodem kontynuują naukę w Szkole Magii. Zima w ukrytej...