Wydawnictwo: Libros
Data wydania: 2001 (data przybliżona)
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 382
Sukces zawodowy wziętej nowojorskiej projektantki mody Karen Kahn okupiony jest rozczarowaniami i niepowodzeniami w życiu osobistym. Pozornie udane małżeństwo...
Sylwia Schiffer ma wszystko, o czym może marzć kobieta: wspaniały dom w ekskluzywnej dzielnicy, dwójkę udanych dzieci i zamożnego męża - współwłaściciela...
Przeczytane:2017-05-06, Ocena: 2, Przeczytałam, Poszły w świat..., #Łuk Erosa,
„Niedobry chłopiec” Olivii Goldsmith to nie do końca moja bajka. Fabuła opierająca się w głównej mierze na dość prymitywnych podbojach miłosnych nie zachwyciła mnie swoją oryginalnością, choć sam pomysł przeobrażenia romantycznego pracoholika skupionego na informatycznych projektach swojej firmy w pociągającego flirciarza i namiętnego podrywacza zaintrygował mnie na tyle, aby sięgnąć po tę książkę.
Jon jest tym dobrym, wartościowym, romantycznym facetem, którego kobiety nie doceniają, co więcej… nawet go nie dostrzegają. Dość pospolity w swoim wyglądzie nie dba o modne stroje i szałowy imidż mając nadzieję, że wreszcie spotka dziewczynę, która doceni jego duszę. Spotkania z Tracie – jedyną przyjaciółką, obfitują w liczne zwierzenia i narzekania na samotność, której mężczyzna ma serdecznie dość. Kiedy Tracie podsuwa mu pomysł na dokonanie całkowitej przemiany jego osobowości, Jon chętnie na niego przystaje. Odtąd podążając za radami przyjaciółki sumiennie ćwiczy, aby stać się „złym chłopcem” – jednym z takich, którzy ponoć najbardziej pociągają kobiety. Jon okazuje się być bardzo zdolnym uczniem i po pewnym czasie w swoim nowym zachowaniu dochodzi niemal do perfekcji. Łatwe podboje i igranie z uczuciami przynosi zamierzone efekty. Jon nie ma już czasu na samotność i rozmyślania…
Tymczasem Tracie wcale nie jest dumna ze swojej pracy nad przyjacielem.
Kiedy bohaterka uświadamia sobie popełniony błąd, wydaje się ,że jest już za późno na powrót do starych czasów.
Z jednej strony drażniła mnie bardzo postać wszechwiedzącej Tracie – jej głupota, tępota i naiwność. Z drugiej strony Jon – prawdziwy desperat, ślepo ufający swojej przyjaciółce, tak jakby nie miał własnego rozumu. To wszystko okazało się mocno naciągane i prymitywne. A ponieważ najczęściej ludzie uczą się na błędach, to i tutaj udało się niektórym utrzeć nosa.
Powieść nie zachwyciła mnie i niestety nie znalazłam w niej nic zabawnego. Dobrze się czyta, ale moim zdaniem nic ciekawego nie wnosi. Zupełnie nie bawią mnie takie trywialne tematy. Myślę, że jest to pierwsza i ostatnia książka pani Olivii Goldsmith, po którą sięgnęłam.