Co czyni nas ludźmi? Na którym etapie ewolucji wyrwaliśmy się z królestwa zwierząt? I czy aby na pewno nam się to udało?
We 2003 roku w jaskini na wyspie Flores naukowcy odkryli zagadkowe szczątki. Nieznane wcześniej człekokształtne istoty mierzyły zaledwie metr wysokości, a otaczały je szkielety szczurów wielkich jak psy oraz słoni maleńkich jak kucyki. Odkrycie to było jak granat wrzucony do schludnej teorii ewolucji. Czym bowiem - albo raczej kim - byli ci prakuzyni współczesnych ludzi oraz co mówiło to znalezisko o naszym pochodzeniu?
Mając za punkt wyjścia prastarą czaszkę, Frank Westerman przemierza kulę ziemską w poszukiwaniu pierwszego człowieka: brakującego ogniwa między ludźmi a małpami. Z reporterską ciekawością przygląda się pracy wybitnych paleoantropologów i analizuje ją w świetle postkolonializmu, najnowszych badań nad DNA i wzrostu znaczenia dokonań kobiet w tej zdominowanej przez mężczyzn dziedzinie. Każda teoria na temat tego, kim jesteśmy i skąd pochodzimy, okazuje się zabarwiona przez aktualnie dominujący na świecie trend. Kim zatem jesteśmy naprawdę?
Frank Westerman jest jednym z najważniejszych holenderskich pisarzy non-fiction. Jego twórczość została przetłumaczona na szesnaście języków i otrzymała liczne wyróżnienia, w tym nominację do Nagrody im. Kapuścińskiego (Polska), Premio Terzani (Włochy) i Prix du Livre du Réel (Francja).
Ta pasjonująca kompozycja reportażu, eseju i rozprawy naukowej mierzy się z odwiecznym pytaniem: kim jest człowiek? Szukając na nie odpowiedzi, Frank Westerman podróżuje w czasie i przestrzeni, spotyka plejadę niesamowitych postaci, sięga do zamierzchłej historii i do najnowszych osiągnięć paleoantropologii. Każdy, kogo choć trochę interesują sprawy fundamentalne, musi tę książkę przeczytać.
Tomasz Stawiszyński
Wydawnictwo: Agora
Data wydania: 2022-01-26
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 352
Tytuł oryginału: We, hominiids
Już dawno nie przeczytałam tak chaotycznej książki, która sama nie wie, czym chce być. Nauką pisania reportażu? Historią odkrywców, ich życia i wojenek między nimi? Śledztwem antropologicznym? Esejem o naturze człowieka? I oczywiście każdy z tych tematów jest, ale wszystkiego po trochu na dodatek napisane w dość niestrawnym, nieuporządkowanym stylu, z dziesiątkami nic nie wnoszących dygresji.
Ale mimo wszystko poszerzyłam nieco swoją wiedzę - nic nie wiedziałam o homo floresiensis, a to było ciekawe. Dowiedziałam się o istnieniu indonezyjskiej wyspy Flores i dokonanym na niej ludobójstwie w połowie lat 60. To, że kościół brał w tym aktywny udział już mnie nie zaskoczyło, bo mam jak najgorsze zdanie o tej instytucji i jej urzędnikach.
Na pewno zapamiętam jedno zdanie: ,,Chcemy wiedzieć, skąd pochodzimy, ale wolimy nie wiedzieć, czym się staliśmy". I ono jest największą wartością tej lektury.
"El Negro i ja" to reporterska próba odtworzenia życia tzw. buszmena z Banyoles - zmumifikowanego, wypchanego człowieka, który był wystawiany publicznie...
26 października 1932 roku dziesiątki obecnych w Moskwie pisarzy zostało niespodziewanie zwołanych, by wieczorem w domu Gorkiego spotkać się ze Stalinem...
Przeczytane:2022-12-07, Ocena: 2, Przeczytałem, 52 książki 2022, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2022,
Strasznie nużąca książka, z której nic ciekawego się nie dowiedziałem. Ponadto bardzo chaotyczna.