Wydawnictwo: Black Publishing
Data wydania: 2014-04-16
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 488
Rodzina.., jakże często Mamy jej dość, jesteśmy Nią znudzeni, zmęczeni..Tak naprawdę jednak każdy z Nas nie wyobraża sobie życia bez najbliższych, na których może zawsze liczyć, z którymi może dzielić swoje troski i radości, którzy po prostu zawsze są gdzieś obok Nas. I chyba dopiero utrata lub długotrwałe rozstanie z Naszą rodziną, uświadamia Nam jak bardzo jest ona Nam potrzebna w życiu. Niestety nie każdy człowiek ma takie szczęście, iż może cieszyć się bliskością najbliższych i rodzinnym szczęściem. Czy to na wskutek śmierci, innych różnego rodzaju dramatycznych wydarzeń, wyborów życiowych.., musimy iść przez życie w pojedynkę, co z pewnością nigdy nie jest proste. Czasami jednak zdarza się tak, iż na swojej drodze spotykamy obcego człowieka, który swoją mądrością, dobrocią i ciepłem wewnętrznym, staje się dla Nas namiastką utraconej matki, ojca, brata lub siostry..Właśnie o takim spotkaniu opowiada debiutancka powieść amerykańskiej psiarki Amandy Coplin, zatytułowana "Morelowy sad".
Książka przedstawia historię Wiliama Talmadge'a - kilkudziesięcioletniego, samotnego farmera mieszkającego na niewielkiej farmie u stóp Gór Kaskadowych gdzieś na początku XX stulecia, którego całe życie zajmuje praca w rodzinnym sadzie. Mężczyzna ten jest ciężko doświadczony przez los, gdyż w dzieciństwie zmarł jego ojciec, po kilku latach matka zaś mieszkająca z Nim wspólnie siostra, jakiś czas temu zaginęła bez śladu. Pogodzony częściowo z losem Wiliam, dzielił swój czas na pracę przy owocowych drzewkach, oraz nieliczne wypady do pobliskiego miasteczka, by tam spotykać się z kilkorgiem dobrych przyjaciół, w tym z nieobca jego sercu Caroline. Spokojne i uporządkowane życie mężczyzny ulega całkowitej zmianie, gdy oto pewnej nocy do jego domu trafiają dwie młode dziewczęta, obie będące w ciąży i w fatalnym stanie fizycznym jak i również psychicznym. Okazuje się że dziewczęta uciekły od brutalnego i bezwzględnego stręczyciela, w obawie o własne życie jak i również życie nienarodzonych dzieci. Po przełamaniu strachu, nieufności i lęku wobec mężczyzny, dziewczęta zaczynają ufać Wiliamowi i po raz pierwszy w życiu poznają znaczenie słowa dom i rodzina. Niestety przeszłość daje ponownie znać o sobie i brutalnie wkracza w życie trojga bohaterów..
Lektura tej powieści budzi przede wszystkim emocje, wspomnienia i tęsknotę do lat własnego dzieciństwa, w którym to dom rodzinny i Nasi najbliżsi wydawali się Nam całym światem, tak bardzo bezpiecznym, szczęśliwym, kochanym dziecięcą miłością. Czytając losy tych trojga głównych bohaterów nie można nie odnieść wrażenia, że to swoista podróż emocjonalna dla każdego czytelnika, indywidualna, niepowtarzalna, rozbudzająca obrazy z Naszych domów rodzinnych, czasami zapewne te lepsze, a czasami te gorsze, uświadamiające Nam jak wiele dobrych chwil Nam umknęło, jak wielkie szczęście mieliśmy mając takich a nie innych rodziców i rodzeństwo, czy też jak wielu rzeczy Nam zabrakło i jak wiele utraciliśmy z lat dzieciństwa, które mogłoby być jeszcze szczęśliwsze. To pierwszy aspekt, na który zwróciłam szczególną uwagę po zakończeniu czytania tej wyjątkowej książki. Drugim jest ten, iż jest to bardzo budujące i pokrzepiające świadectwo o tym, iż ludzie, bynajmniej niektórzy, potrafią być jeszcze dobrzy, bezinteresowni, kochający i potrafiący współczuć oraz pomagać innym, bo tak po prostu czują. Oczywiście, ktoś powie że to tylko literacka fantazja i równie nierealne postacie, a do tego żyjące kilkadziesiąt lat temu.., jednak już nawet to, iż o takich ludziach możemy czytać i chcemy czytać, świadczy o tym, ze z Naszym człowieczeństwem nie jest chyba jeszcze tak całkiem źle..
Książka Amandy Coplin to wzruszająca opowieść z pogranicza literatury obyczajowej i społecznej, umiejętnie łącząca te oba gatunki w tak precyzyjny i misternie zaplanowany sposób, iż momentami trudno jest wskazać Nam, który z nich bardziej dominuje. Oto bowiem jesteśmy świadkami spotkania trojga ludzi, z których dwoje potrzebuje pomocy, wsparcia, zaopiekowania się Nimi, zaś ten trzeci, to czyni. I tutaj właśnie odbieram ten bardziej społeczny aspekt fabuły tej powieści, wskazujący nie tyle na okrutny i niesprawiedliwy los młodych kobiet, które pozbawiony pomocy rodziny i ludzi o dobrym sercu, marnują swoje życie poprzez prostytuowanie się, lecz na potrzebę, wartość i moc pomagania innym ludziom. Tak naprawdę bowiem trudno jest określić kto komu pomaga tutaj bardziej, tym samym korzysta na tym niezwykłym spotkaniu. Della i Jane (tak maja na imiona dwie przygarnięte dziewczęta) czy też może sam William, dla którego wraz z chwilą przybycia kobiet do jego domu, życie nabiera większego sensu, intensywności, wartości. On czuje, że może komuś pomóc, być może złagodzić swój wewnętrzny żal do samego siebie, iż pozwolił na to by jego siostra zaginęła, a tym samym odkupić choć część winy..Dla Nich zaś jest to szansa na nowe, lepsze, bezpieczniejsze i szczęśliwsze życie, być może ostatnia..Każda z tych stron niewątpliwe korzysta na tym spotkaniu, który dla wszystkich tych trzech osób stanowi swoisty dar od losu..
Jak wspomniałam powyżej, powieść ta to także wątek obyczajowy, skupiający się nie tylko na uczuciach ojcowskich do dziewczynek, lecz także prawdziwej miłości mężczyzny do kobiety. Oto bowiem jesteśmy świadkami trudnej miłości pomiędzy głównym bohaterem - Williamem, a Caroline Middey, czyli kobietą z którą spotyka się od lat i przy której czuje się naprawdę szczęśliwym. Wraz z pojawieniem się w życiu mężczyzny ciężko doświadczonych dziewcząt, także jego związek z Caroline ulega swoistej metamorfozie, poddając go pewnego rodzaju próbie, z której, jeśli oboje przetrwają ten ciężki czas, powinni wyjść silniejsi i pewniejsi swoich własnych uczuć.
Fabuła książki to absolutnie nieprzewidywalna układanka zdarzeń, które są nie tylko zaskakujące w swym charakterze, ale także zaskakują i miejscem, w którym następują. Oto bowiem czytając książkę Amandy Coplin niejednokrotnie będziemy niemalże pewni tego, co za chwilę nastąpi, a bynajmniej nastąpić powinno z logicznego punktu widzenia jak i również w oparciu o doświadczenie czytelnicze, by za chwilę otworzyć szeroko usta i powiedzieć tylko "wow!", oddające najtrafniej szok i niedowierzanie. Autorka prowadzi sowich bohaterów ścieżkami znanymi tylko jej samej, których nie jesteśmy wstanie wcześniej poznać i przewidzieć. To trochę jak lektura trzymającego w napięciu kryminału lub solidnej powieści sensacyjnej, ubrana tylko w nieco lżejsze i łagodniejsze formy. Choć i tutaj przyznać trzeba, że wątki sensacyjne pojawiające się w tej książce, to sensacja z najwyższej półki, powodująca gęsią skórkę na ciele i szybsze bicie serca. Czarne charaktery, głównie w osobie stręczyciela dziewcząt, są naprawdę przerażające i budzące najczystszy strach, zaś ich konfrontacja z iście anielską postawą Williama, czyni naprawdę piorunujące wrażenie, którego zwieńczeniem jest iście spektakularny finał opowieści.
Powieść amerykańskiej pisarki to także niezwykła wyprawa gdzieś na bezkresne przestrzenie amerykańskiego Zachodu, czyli miejsca w którym życie, czas, ludzie i postrzeganie otaczającego ich świata, jest zupełnie inne niż Nasze. Tam wszystko wydaje się być bardziej zwykłe, pogodzone z naturą, z upływającym czasem, z nieuchronnością przeznaczenia. Czytając kolejne strony z tej powieści, nie mogłam oprzeć się wrażeniu, iż wkraczam do świata oglądanego niegdyś w hollywoodzkich westernach, które urzekały swoim pięknem, kolorami, egzotyką, a jednocześnie budziły nieokreślony lęk związany z tym, że są to tak bardzo dzikie, nieujarzmione wciąż przez człowieka tereny. I tak też chyba trzeba po części traktować tę opowieść, gdyż jej akcja (tak przynajmniej można wnioskować z treści) przypada na początek ubiegłego stulecia. Jednocześnie muszę przyznać, iż historia ta, a właściwie tamten dawny świat, budzą pewnego rodzaju sentyment i tęsknotę za tym, jak wówczas żyli ludzie, wolni od telefonów komórkowych, komputerów, wszech obecnej telewizji i pędu za sukcesem..
Język jakim posługuje się autorka w swej książce, jest bardzo przystępny, żywy i atrakcyjny w swej formie. Dzięki temu, nawet nie spostrzegłam się kiedy przebrnęłam przez te blisko 500 stron lektury, żałując w tym momencie, iż to już koniec tej pasjonującej rozrywki. Sytuacje, bohaterowie, wypowiadane przez nich dialogi, są naturalne, żywe i jakby wprost z życia wzięte, dzięki czemu po prostu wierzymy w tę historię całym sercem. Mogę chyba powiedzieć, że "Morelowy sad" to czytadło przez duże "C", które spełnia wszelkie warunki ku temu, by stać się jedną z najciekawszych książek roku w swoim gatunku.
Czytając tę książkę na pewno nie można nie ulegać emocjom, gdyż ich nasilenie jest tak duże i wyraziste, iż po prostu co jakiś czas pojawiająca się łza jest nieodłączną częścią tej lektury. To historia w gruncie rzeczy optymistyczna, dająca nadzieję i wiarę w to, iż świat nie jest do końca tak zły jak to rysują Nam przed oczyma codzienne wydania serwisów informacyjnych. Z drugiej strony jednak pojawia się także pewien smutek, związany z tym, iż każde dobro musi zmierzyć się ze złem, nie koniecznie je pokonując. Ponadto trudno nie oprzeć się wrażeniu, iż być może taki świat, jaki widzimy w tej książce, dawno już przeminął..Zastanawiałam się, co by było gdyby autorka umieściła akcję tej powieści w obecnych czasach, czy wówczas trudniej byłoby w Nią uwierzyć..? Myślę, że chyba jednak nie, bo wiara w dobro i dobrych ludzi zawsze umiera ostatnia.
"Morelowy sad" to piękna, wzruszająca i niezwykle mądra opowieść o relacjach międzyludzkich, które mogą połączyć całkowicie obcych sobie ludzi, w prawdziwą rodzinę. Książka ta jest odpowiednią lekturą dla każdego czytelnika, zarówno tego który tęskni za ciepłem rodzinnym, dla tego kto jest szczęśliwym ojcem, matką, synem lub córką, jak również dla wszystkich tych, którym jest dobrze w samotności. Każdy znajdzie w niej coś dla siebie, co go urzeknie, rozbawi, wzruszy, przekona do siebie. Polecam i życzę niezapomnianych chwil, bo tego iż owa historia pozostanie z Wami na bardzo długo po zakończeniu czytania powieści, jestem pewna..
„Morelowy Sad” do debiut Amandy Coplin – amerykańskiej autorki, która stworzyła ciekawą historię o dobrym i wartościowym człowieku – Williamie Talmadge, który żyje samotnie pośród wielkich połaci sadu pełnego morelowych i jabłoniowych drzew. Niech was nie zwiedzie ładna okładka w pastelowych kolorach. Życie bohatera dalekie jest od sielanki. Od młodych lat mężczyzna musiał ciężko pracować. Kiedy przed laty jego siostra Elsbeth wyszła do lasu po zioła i nigdy już nie powróciła, William został zupełnie sam na swojej ziemi. Nigdy nie odnalazł siostry, nie poznał przyczyny jej zaginięcia. Pogrążył się więc w pracy i zajął rozwojem gospodarstwa. Rytm życia wyznaczały mu prace w ogrodzie ściśle powiązane z następującymi po sobie porami roku. Od czasu do czasu spędzał czas z Caroline Middey – przyjaciółką, która w razie potrzeby mogła się zająć jego domem. W czerwcu odwiedzali go Indianie pędzący konie, wśród których miał oddanego przyjaciela. Talmadge zawsze udzielał im gościny na swojej ziemi. Kiedy pewnego dnia mężczyzna spotkał dwie zaniedbane, brudne i głodne nastolatki, obie w ciąży, postanowił im pomóc. Dziewczęta były wystraszone i nieufne, a ich dziwne zachowanie wskazywało na traumatyczne przeżycia. Okazało się, że Jane i Della to siostry, które uciekły od stręczyciela i przez wiele dni ukrywały w lasach.
Talmadge za wszelką cenę stara się im pomóc oferując nocleg i jedzenie. Odkąd dziewczęta pojawiły się w sadzie, odkąd mężczyzna mógł ofiarować im bezinteresowną pomoc, jego życie nabrało nagle sensu. I choć nastolatki izolowały się, były nieufne, trochę dzikie, zaakceptowały Talmadge’a, który zaczął traktować je jak swoją rodzinę, której dotąd mu brakowało. Niestety brutalna przeszłość w osobie stręczyciela upomniała się o dziewczęta, które musiały po raz kolejny stawić jej czoła… „Morelowy sad” to bardzo dojrzały, moim zdaniem, debiut. Akcja osadzona została w końcu XIX wieku, w dobie przemian gospodarczych, wprowadzania rewolucyjnych zmian technicznych. Jest to powieść kontrastów. Sielankowy rytm życia głównego bohatera zakłócają dramatyczne wydarzenia z przeszłości dziewcząt. Historia została zaplanowana w najmniejszym szczególe, każda postać ma swój czas, odgrywa szczególną rolę. Sylwetki bohaterów zostały dokładnie nakreślone, nie ma tu miejsca na zaniedbania czy niedopowiedzenia. Język jest barwny i sugestywny, bardzo dobrze oddaje emocje i przemyślenia poszczególnej osoby. Nie brak tu również elementu zaskoczenia, który zawsze dodaje książce uroku. Spędziłam na lekturze tej powieści więcej czasu niż zwykle i cieszę się, że odnalazłam w postępowaniu bohaterów „drugie dno”, każde zachowanie ma bowiem swoją przyczynę, a los bywa przewrotny.
Warto sięgnąć po tę nietuzinkową i nieszablonową powieść, przenieść się do rozległej doliny otoczonej wzgórzami, gdzie rozciągają się połacie morelowych i jabłoniowych drzew, pomiędzy którymi dostrzec można wytrwale pracującego człowieka, a latem także dzikie konie pasące się na zielonych łąkach.
Polecam.
Przeczytane:2014-09-11, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam, Wyzwanie - książki pełne emocji 2014,