Miliarder

Ocena: 4.57 (7 głosów)

„Miliarder” to nieszablonowa komedia sensacyjna z mocnym akcentem szpiegowskim, jakiej w naszym kraju prawdopodobnie jeszcze nikt nie napisał. Za sprawą jednej głupiej decyzji, wywołanej chęcią bycia w oczach znajomych z pracy oraz z Facebooka kimś innym, niż się jest naprawdę, bohater wplątuje się w potężną intrygę szpiegowską. Mosad, GRU, Deuxième Bureau, BND – to tylko część zarówno sprzymierzonych, jak i działających w pojedynkę sił, z którymi bohater będzie musiał się zmierzyć. Spadek po miliarderze, do jakiego pretenduje bohater, wyzwala galopadę wydarzeń, które zawsze towarzyszą brudnej walce o pieniądze…

Informacje dodatkowe o Miliarder:

Wydawnictwo: b.d
Data wydania: 2019-03-13
Kategoria: Przygodowe
ISBN: 9788366242067
Liczba stron: 473
Tytuł oryginału: Miliarder
Język oryginału: polski

Tagi: Milarder Michorzewski

więcej

Kup książkę Miliarder

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Miliarder - opinie o książce

Avatar użytkownika - iwonanocon
iwonanocon
Przeczytane:2019-06-16,

Z twórczością pana Sławka miałam już okazję się zapoznać, przy okazji książki ,,Urzędnik''. Dość dobrze wspominam tę przygodę, co ułatwiło mi sięgnięcie po kolejną pozycję autora. 

Bohaterem książki jest Maciej Kupczyk, księgowy. Na pierwszy rzut oka niczego mu nie brakuje - jest przystojnym mężczyzną z wykształceniem. Niestety nie zawsze uroda idzie w parze ze szczęściem. Maciejowi stale w życiu towarzyszy pech, w wyniku czego wszyscy mają go za życiowego nieudacznika. Zależy mu na tym, by pokazać, że potrafi do czegoś dojść. Postanawia w krótkim czasie wejść w podsiadanie dużej ilości gotówki. W tym celu podszywa się pod prawnuka szwedzkiego miliardera. Nie przewidział jedynie tego, że pieniądze nie tylko dla niego okażą się łakomym kąskiem. Czy Kupczyk będzie potrafił wyjść cało z opresji przy nieodłącznym wsparciu wpadek?

Nie sądziłam, że autor poziomem dorówna ,,Urzędnikowi''. Tym bardziej jestem zaskoczona tym, że poziom znacząco przeskoczył. Dawka humoru jaką znalazłam w lekturze była optymalna. Nie jest to wcale takie łatwe, ponieważ zawsze istnieje ryzyko, że autor będzie chciał czytelnika rozśmieszyć aż za bardzo. Plusem niewątpliwie jest fabuła, która momentami przerastała moje oczekiwania. Myślałam, że już lepiej być nie może, a tu nagle bohater zostaje władowany w taką akcję, której James Bond, by się nie powstydził. Przy czytaniu tej książki bawiłam się tak samo świetnie jak przy oglądaniu filmów, których bohaterem jest Johnny English. Ode mnie solidne 8/10.

Książkę odebrałam za punkty w portalu Czytam Pierwszy.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Everyfree00
Everyfree00
Przeczytane:2019-04-21,

Po raz kolejny sięgnęłam po książkę Sławka Michorzewskiego ponieważ przy pierwszej śmiałam się od początku aż do końca i byłam ciekawa czy ta historia też rozbawi mnie do łez.
Maciej Kupczyk to młody, mało rozgarnięty mężczyzna, wyprowadził się ze wsi rodzinnej do Bydgoszczy i tam chciał zrobić karierę lekarza, niestety wstępne egzaminy okazały się za trudne więc poszedł na ekonomie. "Studia szczęśliwie ukończył w wieku 25 lat. Edukację powinien zakończyć rok wcześniej, jednak niespodziewana śmierć ojca Tadeusza, który zginął podczas żniw śmiercią tragiczną, wpędziła go w stan apatii i przygnębienia". Po skończonych studiach postanowił poszukać pracy i znalazł ją w kiosku tam gdzie zimą zimno a latem gorąco. "Jednak cieszył się tą pierwszą pracą, wszak każdy musi od czegoś zacząć, a siedzenie w domu doprowadzało go do obłędu". Niestety już pierwsze dnia przez swoje roztargnienie spalił kiosk zapalniczką która nie chciała odpalić, z życiowej porażki wyciągnął go jego wujek Rajmund Miedzianowski, wysłał go na wczasy i znalazł nową pracę.
Autor po raz kolejny zaskakuje, jego książka jest nieprzewidywalna i na twarzy każdego podczas czytania pojawia się uśmiech. Historia Macieja jest zabawna, życiowy nieudacznik który ciągle ściąga na siebie kłopoty ale jednocześnie wychodzi z tego cało. Patrząc na główną postać możemy docenić swoje nudne życie.
W tej książce jest wszystko intrygi, chęć bycia kimś więcej niż tylko zwykłym chłopakiem którego nikt nie zna, walka o pieniądze i to duże oraz wiele wzlotów i upadków. Jest również walka o to by być kimś lepszym, zdobyć szacunek innych i wreszcie odbić się od dna.
Jednego jestem pewna ze Sławkiem Michorzewskim nie da się nudzić i nie da się przewidzieć co jeszcze wymyśli jego wyobraźnia, świetnie buduje napięcie a w kulminacyjnych momentach wydarza się to czego nikt by się nie spodziewał. Jeśli szukacie historii która wciągnie Was na dłużej to przeczytajcie "Miliardera". Książkę odebrałam za punkty z portalu Czytam Pierwszy.

Link do opinii

Szukasz w czegoś innego? Masz dość oklepanych wątków, stereotypowych bohaterów i rzeczywistości rodem z Hollywood? Jeśli tak, to świetnie się składa, bo ta powieść nie trzyma się żadnych schematów.

Nasz bohater to osoba z ambicjami, a jakże! Ambicjami, które brutalnie weryfikuje rynek i brak szans na godną pracę. Kiedy już zdaje się, że znalazł swoją „bezpieczną przystań”, wpakowuje się w prawdziwe tarapaty. Przypadkiem i zupełnie niechcący... staje się częścią intrygi szpiegowskiej.

Po pierwsze powieść jest bardzo oryginalna, już od pierwszych stron da się wyczuć nietypowy klimat. Wszystko to za sprawą niezwykle szczerej i momentami szyderczej narracji. Autor nie ma litości dla swojego bohatera! Stawia przed nim wyzwania i wytyka wszystkie błędy. To sprawia, że paradoksalnie... zaczynamy czuć do niego sympatię. Nawet kiedy „bredzi jak potłuczony”.

„Pan przeprasza, a co ja się naoglądałem, to moje. Niesmak pozostanie... A, że mam pamięć fotograficzną, to pewnie na całe życie”.

Na plus należy też zaliczyć dynamiczną fabułę. Akcja goni akcję, a wydarzenia nie zwalniają ani na chwilę. Wszystko to sprawia, że powieść, pomimo sporej objętości, czyta się błyskawicznie. „Miliarder” to książka idealna, po długim, ciężkim dniu w pracy. Irytują cię absurdy codzienności? Jeśli tak, to dzięki tej książce odreagujesz.

Link do opinii
Avatar użytkownika - noodla
noodla
Przeczytane:2019-04-21,

„Każdy ma prawo do własnej interpretacji książki. Po to się je pisze, aby każdy w głowie miał własny bal, a nie narzuconą przez kogoś drętwą imprezę”. Tak, tak i jeszcze tak! Ja również miałam przy tej lekturze swój świat, potwierdzam słowa autora i nie żałuje ani jednej spędzonej z tą historią chwili. Drogi autorze, czy będzie następny bal?

P o ś m i a ł a m s i ę b a r d z o!
Zdecydowanie w tej powieści był inny „klimat” niż w Urzędniku. Sławomir Michorzewski nie tylko ozłocił naszego bohatera, ale przeniósł nas za granicę Polski, no i zrobiło się światowo.

Tak sobie myślę, że pierwsza lektura wywoływała we mnie salwy śmiechu, a ta płacz ze śmiechu. Na pewno Miliarder jest mniej zagmatwany, ale za to bardziej pieprzny. Dla dorosłego czytelnika, który nie rzuci książką w kąt za przekleństwa (choć nie ma ich dla mnie jakoś dużo) i nie obrazi się za to, że autor wytyka nasze narodowe przywary, powinna to być bardzo dobra rozrywka.

Każdy z nas chce żyć dostatnio i otaczać się ludźmi, którzy nas akceptują, nakręcają pozytywnie, wtedy to też czujemy się potrzebni. Tylko jeśli nazywasz się Maciej Kupczyk i liczysz każdy grosz, Facebook do niczego nie jest ci potrzebny, a najgorsze jest to, że jesteś największym fajtłapą na świecie, to nie poczujesz się taki.
Marzysz o akceptacji otoczenia, myślisz o dziewczynie, niestety słyszysz tylko śmiech, a twoja osoba jest wszędzie niemile widziana. Wiedz jedno, z tej niepozornej ułomności może narodzić się gniew i zemsta. Tak w przypływie chwilowej mądrości nasz bohater (czy jednak głupoty?) wpada na pomysł szybkiego wzbogacenia się. Nie szata zdobi człowieka? Choćbyśmy nie wiem jak, się zapierali, że nie zdobi, to Maćka właśnie zdobiła.

Najpierw niespodziewany urlop, polowania na renifery, w które nie wierzę, a teraz luksusowe samochody. Czy ty się aby nie wpakowałeś w jakąś aferę Macieju?

Maciej po niespełnionych marzeniach o byciu lekarzem przeniósł się ze wsi do Bydgoszczy. Świeżo upieczony magister ekonomii, zaczyna nudną pracę księgowego. Nielubiany, wyśmiewany i wyszydzany postanawia pewnego dnia diametralnie zmienić swoje życie. Knuje zacny plan, tyle że ta operacja specjalna okaże się śmiertelnie niebezpieczna. Nudne życie nabierze rozpędu.

Co tam się działo! Wśród nieoczekiwanych zdarzeń, gdzie wszystko jest ściśle tajne przez poufne, wybuchają pożary, grasują kilerzy, karetki mkną na sygnałach. Trzeba uważać, bo może nawet lać się ..zupa pomidorowa. Przez pomyłki giną ludzie. A wszystko to przez międzynarodową intrygę szpiegowską.

Zamarł. Schował wytrych w prawej kieszeni i wyciągnął pistolet. Odczekał kilkanaście sekund, cały czas trzymając rękę na klamce uchylonych drzwi. W końcu bardzo ostrożnie, na czworakach, wszedł do salonu.

Nie wiedzieć czemu, ale mnie kolejny raz nasuwają się filmy, tym razem kilka w roli głównej z Rowanem Atkinsonem. Gdzie się Kupczyk nie pojawił, czego nie dotknął, na kogo nie spojrzał to pech i śmiech gwarantowany. Przyznam się wam, że trochę mi go było żal, ale gdyby nie był taki fajtłapowaty, nie byłoby komicznie. Pozostali bohaterowie, mimo że bardziej mądrzy i ogarnięci też nie unikali feralnych wpadek. Pomysłowy ten autor!

Jak skończy się historia pechowego Kupczyka, gorąco was zachęcam do jej poznania. Ja pokochałam czarny humor Sławka Michorzewskiego i będę wyczekiwać każdej kolejnej powieści.

 

Ps. Namawiam wam również do sięgnięcia po Urzędnika.

Link do opinii

Książka momentami zabawna, jednak nie wciągnęła mnie na tyle żeby przeczytać ją w dwa wieczory. Nie jest to zdecydowanie mój rodzaj literatury i chociaż nie przepadam za polskimi autorami to mogę zdecydowanie powiedzieć że Pan Michorzewski klasuje się w pierwszej trójce. Sama tematyka nie jest zbytnio ciekawa, akcja idzie dość mozolnym tempem. Polecam jako odmóżdżacz.

Link do opinii

Maciej Kupczyk może przyciągać urodą i nienaganną prezencją, ale na tym jego zalety się kończą. To podręcznikowy przykład sieroty życiowej i pechowca – jeśli coś złego ma się przytrafić to zawsze w jego obecności. Niczym czarny kot sprowadza pecha na współtowarzyszy.

Zmęczony życiowymi niepowodzeniami i zależnością od członków rodziny chce zmienić swoje życie. Pewnego dnia trafia na artykuł w prasie o oszustach podających się za spadkobierców samotnych miliarderów. Przypadkowo zbiega się to z informacją o chorobie słynnego szwedzkiego bogacza, Kupczyk nie bez przeszkód, wciela swój plan w życie. Niedługo idzie mu się pławić w luksusie, okazuje się, że staje się celem kilku agencji wywiadowczych.

 

Akcja prowadzona jest kilku torowo. Każdy rozdział to historia innego bohatera lub bohaterów, często wątki zazębiają się o siebie. Książka zaliczana jest do gatunku komedii kryminalnych i byłaby fenomenalna, gdyby nie przekombinowanie. O ile postać samego Kupczyka jest pocieszna i interesująca, a jego magnez do przyciągania pecha potrafi rozbawić do łez, to postać karła mordercy jest nieciekawa.  Momentami trup ściele się gęsto, innym razem dominują sceny nacechowane erotycznie, ale jakiś taki kiczowaty sposób.

Sam tekst czyta się przyjemnie, ale mam wrażenie, że momentami autor chciał wywołać salwy śmiechu, a kończyło się to na szoku i trochę złości, że fajny wątek jest po prostu bezsensownie psuty.

Myślę, że takie 6/10 jest sprawiedliwą oceną.

Książka odebrana z serwisu Czytam Pierwszy.

Link do opinii

Miliarder Sławka Michorzewskiego kusił tytułem i koroną szwedzką, lecz skutecznie odstraszał małą czcionką, a przy tym dużą objętością. Zabierałam się jak do jeża.

Do końca życia nie zapomnę, jak załatwił pan panią Agatkę. (s. 449)

Jeż zwie się Maciej Kupczyk, miliarder. Zanim nim został, słabo mu się wiodło w życiu, wiele zawdzięczał wujkowi. Jest bardzo przystojny, lecz jego urodę lepiej podziwiać z daleka. Dlaczego? Ten facet, bo trudno mi go nazwać mężczyzną, to sierota życiowa, nieudacznik, ciamajda, niedojda, pechowiec, siedem nieszczęść… Najlepiej, gdyby nic nie robił i milczał, wtedy szanse na zdrowie i życie ludzi wokół niego gwałtownie by wzrosły. Pech to jedno, niezaradność to drugie, ale po trzecie Kupczyk, pseudonim Kupa, ma niezwykłą zdolność przyciągania klęsk życiowych i żywiołowych, dlatego dla mnie jest on bronią masowego rażenia na odległość. Łaknie kontaktu z innymi, chce być akceptowanym w grupie, dlatego stara się zwrócić na siebie uwagę. Genialnie mu to wychodzi!

Nie wiem dokładnie, ale to będzie w miliardach… (s. 39)

Dzięki wujowi Kupczyk zaczął pracować jako księgowy w Veltronexie, lecz praca go nudzi, a i koledzy mu dokuczają. W oczach kilku znajomych z pracy i z Facebooka chce być kimś zupełnie innym, niż jest. Pewnego dnia przeczytał o czymś w gazecie i go oświeciło. Przemyślał sprawę i zaczął ją wdrażać w życie z fajerwerkami rzecz jasna. Wymyślił sobie, że zostanie miliarderem, i to wkrótce! Wziął sprawę w swoje ręce. Pech chciał, że w ten sposób wplątał się w wielką intrygę szpiegowską. A może to los o tym za niego zdecydował?

Żadne szkolenie Mosadu nie jest w stanie nauczyć zachowania w takiej sytuacji, kiedy robisz coś, co dokładnie zaplanowałeś, a zamiast tego dzieją się tak naprawdę czary. (s. 211)

Mosad, BND, GRU, Deuxième Bureau, wysoko wykwalifikowani francuscy złodzieje Timon i Ives, a nawet osoba z Ministerstwa Obrony Narodowej w Polsce to większość przeciwników, z którymi Kupczyk musi się zmierzyć, czy chce tego, czy nie. Połakomienie się na spadek po umierającym szwedzkim miliarderze staje się motorem napędzającym walkę o bajońskie sumy i pewne dokumenty, walkę, w której wszystkie chwyty są dozwolone, szczególnie te nieczyste. Pendolino zdarzeń ruszyło i nie sposób zatrzymać.  Nikomu nie można zaufać, nawet osobom, które się zna, bo mogą one nosić maski i grać inne role.

Przecież zawsze, jak gdzieś się pojawiasz, to komuś coś się dzieje, nie tobie. (s. 252)

Otóż to! Maciej Kupczyk przyciąga urodą, ale i przyciąga śmierć. W powieści trup ściele się gęsto, ale niezamierzenie. Ot, tak wychodzi przypadkiem, że ktoś, kto spotkał Kupczyka, traci życie w najmniej spodziewanym momencie, za to w jakże niecodziennych okolicznościach i scenerii! Śmierć każdego bohatera jest inna i co najmniej dziwna. Ot, przypadkowe ofiary operacji specjalnych. Tu nikt nie umiera normalnie. Czytelnik będzie otwierał szeroko oczy z niedowierzania, a gdy już ewentualnie przywyknie, to i tak będzie zachodził w głowę, jak to było możliwe.

Tego, co tu się wydarzyło, nie da się zrozumieć, nawet jeżeli pracuje się od 30 lat w wywiadzie, panie generale. (s. 199)

Humor… jego nie brak mimo grozy sytuacji! Polski miliarder, niezbyt bystry przystojniak to postać komiczna, jednak w tej powieści dominuje komizm sytuacyjny. Jest wiele scen wywołujących uśmiech, śmiech czy chichot. W jednej scenie coś mi nie zagrało, niemniej jednak jestem pod wrażaniem bujnej wyobraźni autora i umiejętności kreowania skomplikowanych komediowych łańcuchów nieoczekiwanych zdarzeń. Scena z babcią Anką tak mnie rozbawiła, że przed północą nie mogłam opanować ataku śmiechu, łez cieknących po policzkach i głupawki. Widziałam tę scenę oczami wyobraźni i pękałam ze śmiechu. Sposoby zabezpieczenia w zakładzie produkcyjnym robią wrażenie, jeden z nich to bajka Pszczółka Maja w wersji technologicznej osadzona w sferze bezpieczeństwa. Komedia! I Hitchcockowi się oberwało za niedopatrzenie w filmie Ptaki. Powieść należałoby zekranizować, lecz nie wiem, czy film dorównałby książce.

Ten kraj mnie przeraża! (s. 390)

Kogo? Ives’a. W tej powieści autor przedstawia Polskę i Polaków w nieco krzywym zwierciadle i wytyka nasze narodowe wady i bolączki widziane oczami francuskich złodziei. Polskie, słabo odśnieżone drogi i niewidoczne dziury, które uszkadzają samochody. Pomoc drogowa i gościnność na najwyższym poziomie, agroturystyka jak się patrzy, ceny dla obcokrajowców też, znajomość języków obcych jest, a jakże!, możliwości wypicia alkoholu poza normami europejskimi. Do tego typowa polska zazdrość i zawiść, gdy komuś powodzi się lepiej.

Tu w powietrzu wisi jakaś grubsza afera. (s. 393)

Niestety, dobre wrażenie było rozwiewane przez znajdowane przeze mnie błędy różnej maści – ortograficzne, językowe, jeden typowy dla Worda (sala pisane przez S), a i pani Agata została zamieniona w panią Anetę. Odniosłam wrażenie, że korekta była robiona na kolanie i w pośpiechu. Zakończenie przyznam szczerze, że mnie nieco rozczarowało, jakby zabrakło autorowi pomysłu na coś innego…

Trzeba podkręcić nieco atmosferę. (s. 272)

Atmosfera w powieści Miliarder jest mocno nakręcona. W Bydgoszczy i Szwecji dzieje się tak dużo i szybko, że czasem można się zagubić w meandrach łańcuchów zdarzeń i szpiegach. Jeszcze nie czytałam książki z tak pokręconą i nieprzewidywalną akcją, łączącą w sobie humor z grozą, szpiegowanie z prozą życia, sensację z pechem. Jeśli brak Wam własnych nieszczęść, to poczytajcie o cudzych, a przy tym upewnijcie się, że każdy człowiek ma prawo mieć marzenia i zmienić swoje życie.

Link do opinii

Co może się wydarzyć, gdy bohaterem książki będzie ofiara losu? Jeśli chodzi o „Miliardera”, to otrzymamy trzymającą w napięciu i bardzo dobrą komedię kryminalną. Ponownie to, co wydarzyło się w książce, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Choć trzeba przyznać, że poczynania Macieja wzbudzały we mnie najpierw uśmiech pod nosem później już gromki śmiech, to w pewnym momencie było mi szkoda tego bohatera. Nikt przecież nie lubi być wytykany palcami, być pośmiewiskiem w pracy. Każdy z nas będzie miał w końcu dość. Maciej także już nie wytrzymuje i postanawia pokazać wszystkim, że taką pierdołą to on nie jest.

Znając już trochę styl i poczucie humoru autora, spodziewałam się przede wszystkim dobrej zabawy podczas tej lektury. Nie przewidziałam tylko jednego, że dostanę tutaj jazdę niczym górskim rollercoasterem z tak licznymi zwrotami akcji, że bardzo ciężko było odłożyć książkę, choć na krótką chwilę. Nie ma tutaj mowy o nudzie, co tutaj się będzie działo! Tylko na początku miałam mały problem z zapamiętaniem postaci drugo i trzecioplanowych, ale na szczęście w miarę czytania się to zmieniło. Choć fabuła może wydawać się zagmatwana (w przeciwieństwie do „Urzędnika”) to zdecydowanie warto przeczytać książkę!

Akcja nie będzie działa się tylko w Bydgoszczy, ale przeniesiemy się do Szwecji, Francji, a także i do Rosji! Nasz bohater nieumyślnie zostanie wplątany w intrygę szpiegowską. On sam jeden będzie się musiał zmierzyć z prężnie działającymi szpiegami z Mosadu, GRU, Deuxième Bureau i BND. Czy nasza ofiara losu pokrzyżuje im szyki? Prawdziwą wisienką na torcie jest zakończenie – bardzo zaskakujące!

Cała recenzja tu: http://www.bookparadise.pl/2019/05/sawek-michorzewski-miliarder.html

Link do opinii
Avatar użytkownika - Ewfor
Ewfor
Przeczytane:2019-04-28, Ocena: 6, Przeczytałam, Wyzwanie czytelnicze 2019,

Maciej Kupczyk jest młodym mężczyzną, typowym nieudacznikiem, którego nikt nie lubi, a wszyscy wyśmiewają. Pracuje w dużej firmie w dziale księgowości, lecz z kolegami (koleżankami) nie łączą go żadne koleżeńskie stosunki, a wręcz przeciwnie, wielu współpracowników traktuje go wręcz z odrazą. Pewnego dnia mężczyzna wpada na pomysł zarobienia fortuny podszywając się pod prawnuka pewnego szwedzkiego miliardera. Nie spodziewa się jednak tego, że pieniądze umierającego staruszka są lepem dla wielu nie tylko zwykłych ludzi, ale również międzyrządowych organizacji. Czy uda się Maciejowi oszukać staruszka i jego współpracowników? Jak potoczą się losy młodego Polaka na gruncie szwedzkim? Kto i dlaczego będzie chciał uniemożliwić „spadkobiercy” uzyskanie spadku?

Przyznam szczerze, że dawno się tak nie uśmiałam. Z całym szacunkiem dla Alka Rogozińskiego, Olgi Rudnickiej czy Wojciecha Nerkowskiego, ale Ten autor po prostu rozłożył mnie na łopatki.

Ne mogłam się od książki oderwać i czytałam ją wszędzie gdzie tylko miałam możliwość czytania, i chyba musiałam się czasami w środkach komunikacji miejskiej śmiać w głos, bo bywało, że ludzie dziwnie na mnie patrzyli.

Ta książka to połączenie wyrafinowanego kryminału z powieścią szpiegowską i komedią obyczajową, czyli ogromna dawka humoru. To połączenie Różowej Pantery z Gangiem Olsena i Jasiem Fasolą.

Główny bohater, to człowiek tak bardzo pechowy, że gdzie się nie pojawi natychmiast powstają jakieś zniszczenia. Jego koledzy z pracy (a zwłaszcza jeden) robią wszystko, aby go dodatkowo ośmieszać i każdego dnia „częstują” go głupimi żartami, oczywiście dotyczącymi jego osoby co doprowadza, że Maciej Kupczyk funkcjonuje jedynie dzięki psychotropom i tabletkom antylękowym.

(…) Postawił pustą teczkę koło kaloryfera i ciężko usiadł na krześle. Przeszywający ból, podobny do bólu wywoływanego przez użądlenie osy w kilku miejscach naraz, poraził jego pośladki. Najpierw wrzasnął, później poderwał się do góry tak gwałtownie, aż stopy straciły moment kontaktu z podłogą.
W tym samym momencie roześmiali się wszyscy, teraz dwóch jego kolegów i trzy koleżanki zwijali się ze śmiechu, kiedy on tarł się po tyłku, chcąc jak najszybciej pozbyć się uczucia pieczenia. (…)Teraz był już pewien, że usiadł na wbite w siedzisko szpilki czy może pinezki. (…)

Fabuła książki jest niesamowita i tak właściwie to czytelnik od pierwszej do prawie ostatniej strony się śmieje. Nie uśmiecha. Śmieje się w głos.

Ta nieszablonowa intryga kryminalna, z ciekawym akcentem szpiegowskim, w którą wplątane są międzynarodowe organizacje takie jak izraelska agencja wywiadowcza Mosad (Instytut do spraw Wywiadu i Zadań Specjalnych), rosyjskie GRU (Gławnoje Razwiedywatielnoje Uprawlenije czyli Główny Zarząd Wywiadowczy Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej) , Deuxieme Bureau (biuro francuskiego wywiadu wojskowego) czy niemieckie BND (Bundesnachrichtendienst, Federalna Służba Wywiadowcza) w niesamowity sposób wpływają na przygody młodego Polaka, który tylko chciał wybić się ponad przeciętność i zaimponować swoim kolegom, a przy okazji nieco zarobić.

Ewentualne „odejście” schorowanego i niesamowicie bogatego Szweda, przedsiębiorcy i multimilionera, uruchamia bieg wydarzeń, które towarzyszą walce o pieniądze. Trup ściele się gęsto, krew leje się litrami, zbrodnia goni zbrodnię, a i tak nie można przestać się śmiać, bowiem autor w tak specyficzny sposób to opisuje, że nawet najbrutalniejszy wyczyn staje się zabawną scenką.

(…) Kobieta pokiwała głową, a jej ręka zwiotczała i poddała się delikatnemu naporowi dłoni Aniki, która tylko na to czekała. Gwałtownym ruchem uniosła pistolet, przystawiła go pod odpowiednim kątem do skroni Huldy, odchyliła własną głowę, żeby uniknąć ochlapania mózgiem i nacisnęła spust. Charakterystyczne kliknięcie piezoelementu w pistolecie – zapalniczce wywołało iskrę, co spowodowało zapalenie się dość dużego płomienia, który wesoło wyskoczył z lufy. Włosy Huldy zajęły się w ułamku sekundy, a jej głowa teraz przypominała małe ognisko. (…)
Są momenty straszne, są chwile wciągające intrygą, i są również takie fragmenty, które zmuszają do refleksji. Bo czyż nie smutne jest to, że ludzie w szyderczy i bolesny często sposób zachowują się wobec siebie? Czyż nie jest smutnym to, jak wiele ktoś jest w stanie zrobić, aby zyskać władzę i zasoby finansowe?  I czy pieniądze są w życiu najważniejsze?

Początkowo trochę gubiłam się w bohaterach drugo- i trzecioplanowych, ale w miarę czytania poznawałam ich lepiej, przy okazji dobrze się bawiąc, a głównego bohatera nawet polubiłam, chociaż nie chciałabym mieć kogoś takiego wśród swoich znajomych.

Fabuła tej książki jest jak karuzela, nagłe zwroty akcji zmieniają ją w tempie wyjątkowo szybkim, ale najbardziej zaskoczy czytelnika samo zakończenie. Przyznam szczerze, że cały czas jestem w lekkim szoku.

Narracja jest w osobie trzeciej. Niemało ciekawie skonstruowanych dialogów w połączeniu z efektownie przedstawionymi bohaterami sprawia, że książki się nie czyta, ją się po prostu pochłania.

Link do opinii
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Zły Samarytanin
Jarosław Dobrowolski ;
Zły Samarytanin
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy