Cykl ośmiu powiązanych opowiadań o przyszłości ludzkości, o czasach, kiedy ludzie stopniowo wracają do życia zgodnego z naturą, chociaż wspomaganego technologią, jak również o opuszczaniu Ziemi i zdobywaniu gwiazd i nowych planet.
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 1991 (data przybliżona)
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 317
'' Oto przed wami opowieści, które Psy snują przy strzelających w niebo płomieniach, kiedy dmie północny wiatr. Wokół ognisk zasiadają całe rodziny, a w szczególnym skupieniu przysłuchują się szczenięta, by po zakończonym opowiadaniu sypnąć pytaniami. - Co to takiego człowiek ? Co to jest miasto ? Co to jest wojna ?. Na żadne z tych pytań nie ma ścisłej odpowiedzi...''
Jestem oczarowana i zaczarowana tym autorem i jego twórczością. Nie mogę się nadziwić iż tak późno go odkryłam. Jednak jak to mówią ''Lepiej późno niż wcale '' i to jest najprawdziwsza prawda. Stało się tak pewnie dlatego, iż ja zawsze powtarzam że literatura z gatunku science fiction nie jest moją ulubioną. Jednak Clifford D. Simak jest w stanie zmienić moje na nią zapatrywania.
W książce tej mamy osiem opowiadań, niby każde jest oddzielne, jednak łączą się one w pewną spójną całość. A najbardziej łączy je '' postać '' Jenkinsa, robota, który ogląda i pamięta to jak zginęła ludzka cywilizacja...Pierwsze opowiadanie jest datowane rokiem 1990, następne idą dalej w lata, aż do naprawdę dalekiej przyszłości...tak dalekiej że rasa ludzka stała się już tylko legendą i właściwie to nie wiadomo czy istniała naprawdę.
Rok 1990 w wyobraźni autora, wyglądał nieco inaczej niż ten który my już przeżyliśmy. Samokosząca kosiarka która w dodatku potrafi chichotać. Wszechobecna energia atomowa, nie ma benzyny, więc nie ma samochodów i autostrad, warzywa i owoce hodowane w specjalnych farmy zbiorników hydroponicznych. Ludzie masowo wykupujący tanią ziemię i uciekający z miast bo
'' (...) żadne stworzenie z wysoko rozwiniętym układem nerwowym, niezbędnym dla stworzenia kultury, nie mogłoby żyć w tak ciasnych ramach, a każda tego typu próba doprowadziłaby do powszechnego znerwicowania, które w krótkim czasie przyczyniłoby się do całkowitego rozpadu cywilizacji opartej na miastach ''
W dalszych latach, następnych opowiadaniach jeszcze wiele jakże aktualnych spostrzeżeń i cytatów, które dziś nabrały całkiem nowego, niepokojącego znaczenia . Na przykład takie
'' W rzeczy samej, cóż to takiego? (...) Czymże jest łuk i strzała? To początek końca. To wejście na krętą ścieżkę wiodącą ku ryczącej drodze wojny. (...) To pierwszy, nieśmiały ruch w stronę bomby atomowej ''
Książka ta dostarczyła mi wiele emocji i smutnych, niestety rozważań. Nad kondycją naszej rasy, nad jej staczaniem się po równi pochyłej w przepaść niebytu. Bo tak naprawdę, zupełnie nie istotne jest to czy po nas nastaną Mrówki, Psy, Roboty, czy Marsjanie, istotne jest że to nie będzie Człowiek. Zauważał to już i autor tyle lat temu i skonkludował :
'' Gdyby kogoś jeszcze obchodziło, ku czemu zmierza ludzka egzystencja ''
Tą to gorzką konkluzją zakończę moją opinię i moje rozważania. Książkę jak najbardziej polecam , a i sama pobuszuję w bibliotece, na półce '' ze starociami '', za kolejnymi zapomnianymi już pozycjami Clifforda D. Simaka.
Dwie słynne powieści Simaka w jednym tomie. „Stacja tranzytowa” to opis życia skromnego farmera ze Środkowego Wschodu, który na farmie obsługuje...
Umiejscowiona na rozstaju kosmicznych szlaków farma staje się centrum galaktycznej afery... Enoch Wallace, nie przypomina innych ludzi. Żyje samotnie...
Ocena: 6, Czytam,
Jak dla mnie fenomenalna książka , jestem w trakcie czytania! Polecam!