Ostatnia książka Carlosa Ruiza Zafona.
Młody chłopak odkrywa, że chce zostać pisarzem, kiedy jego opowieści zaciekawiają bogatą dziewczynę, która skradła mu serce. Budowniczy ucieka z Konstantynopola z projektami sekretnej biblioteki. Dziwny dżentelmen zachęca Cervantesa do napisania książki, jaka jeszcze nigdy nie powstała. Gaudí, płynący na pokładzie transatlantyku zachwyca się parą i światłem ? materią, z której powinny być zrobione miasta.
"Miasto z mgły", ostatnia książka Carlosa Ruiza Zafona, jest poszerzeniem literackiego świata Cmentarza Zapomnianych Książek. Ten zbiór jedenastu opowiadań pokazuje wszystkie cechy pisarstwa Zafona, ale subtelnie, jakby przez mgłę wszechobecną w jego literackich obrazach. Te opowieści mogłyby stać się elementami większej całości, a jednak pisarz puścił je wolno, dając im osobne życie. Może po to, by ukazały w pełni wyjątkowość jego prozy tym, którzy nie mieli jeszcze okazji zajrzeć do powieści mistrza?
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2021-05-05
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 224
Tytuł oryginału: La Ciudad de Vapor
Język oryginału: hiszpański
Tłumaczenie: Katarzyna Okrasko, Carlos Marrodán Casas
Carlos Ruiz Zafón "Miasto z mgły" ❤️
Śmierć Carlosa Ruiza Zafóna była ciężką stratą dla świata literatury. Autor zostawił jednak dla swoich czytelników ostatni prezent. "Miasto z mgły" to książka złożona z jedenastu opowiadań, niektóre nawet niepublikowane. To ostatnia podróż do Barcelony, którą autor zbudował w swoich najbardziej znanych książkach.
Ponowne przeczytanie Zafóna przeniosło mnie do tej ciepłej atmosfery pełnej ironii i krytyki najbardziej konserwatywnego społeczeństwa Barcelony. Magia nie dla oczu, lecz dla duszy. Zafón potrafił dotrzeć do serc czytelników i stworzyć niesamowity, niepowtarzalny klimat. Nie potrafię wskazać jednej historii, bo każdą przeżywałam na swój sposób. Zaskakujące opowiadania, przerażające i nostalgiczne. Nieskończenie długie, ozdobne zdania, nieco zakręcone, ale wciągające. To smutne, że nigdy nie możemy marzyć o przejściu przez drzwi labiryntu książek... 😪
Którą książkę Carlosa ciepło wspominacie?
''Komedia uczy nas, iż nie należy brać życia nazbyt serio, tragedia zaś uczy nas, co się dzieje, kiedy nie bierzemy na serio, tego czego nas uczy komedia''.
Jakże świeże posiadam w sobie wspomnienia Carlosa Ruiz Zafón ; Cień wiatru ; , ; Gra anioła ; , ; Więzień nieba; , ; Labirynt duchów ; kończąc tetralogię, dzieła cyklu o Cmentarzu Zapomnianych Książek. ; Miasto z mgły ; jest zbiorem jedenastu opowiadań które ukazało Barcelonę zasnutą mgłą, tajemnicą zniszczeń bombardowań wojennych, charakter miejsc, osób umieszczonych tak nacechowanych zadumą, refleksją, pragnieniem miłości, posiadaniem dóbr materialnych, iż można przywołać ich śmiało do naszej znanej rzeczywistości, pragnienia posiadania na własność, czy to pieniędzy, człowieka którego się ukochało, zdrowie, niemoc po stracie dziecka które wprawia w ogromną stratę, doprowadzając się do obłędu, przyjaźń która sprawia że jesteśmy wstanie poświęcić się dla drugiego człowieka, samotność którą kryją słowa, magia okryta poświatą niedomówień, wszystko to splata ze sobą ludzi którzy łączy Cmentarz Zapomnianych Książek, gdzie książnica ukrywała egzemplarze niedostępne, unikatowe, które trafiały w ręce czytelnika przeznaczonego dla jego osobowości, charakteru czy temperamentu. Opowiadania te stały się hołdem, które wydawnictwo składa autorowi pośmiertnie, do których przyłączą się wierni czytelnicy, bo warto nadmienić iż autor stał się podziwiany w śród pisarzy naszych czasów. W tych opowiadaniach znajdziemy pomieszane gatunki literackie, tak by poczuć ten niepowtarzalny styl, klimat, wydobyć atmosferę w której znajdziecie uniwersum utkane ze świateł, mgły, świat fikcji stworzony z przeklętych pisarzy, wizjonerów, architektury, fałszywych tożsamości, opisy od których trudno było odwrócić wzrok, niewysublimowane dialogi które przywołują obraz lat 1616r. i dalej, dając czytelnikowi pole do popisu, jeśli chodzi o wyobraźnię. Pełna wdzięku, kunsztu i rzemiosła, pełna wzruszeń, smutku, ulotna, z pełnym wydźwiękiem które odbijają echo dzwonów od labiryntów uliczek. fascynacja tą literaturą piękną, sprawiła że wielki żal mnie ogarnął, to już koniec, fin, the end, zapewne zawsze i w każdej chwili polecać będę tak wspaniałą książkę i te poprzednie, które oczarowały mnie od pierwszej strony.
Wydawnictwo: Muza.
Literatura: piękna.
Po lekturze Cienia wiatru czułam się zaczarowana słowem. Mimo że to dopiero pierwsza książka pióra Zafona, którą przeczytałam, nie miałam wątpliwości, że autor trafi na półkę ulubionych twórców. Nie miałam więc ani chwili wahania przed sięgnięciem po najnowsze i, niestety, ostatnie dzieło pisarza. Nie zniechęciła mnie nawet jego forma, a za opowiadaniami przecież nie przepadam...
To nie są jednak jakieś zwykłe opowiadania. To zbiór krótszych lub dłuższych, niesamowicie klimatycznych historii, tak charakterystycznych dla pióra autora, że chyba nie można się pomylić co do tego, kto je stworzył.
To lektura idealna zarówno dla fanów twórczości Zafona, jak i dla osób, które jeszcze nie czytały żadnej jego książki - to mały przedsmak tego, co możemy znaleźć w dużych powieściach lub okazja do przypomnienia sobie tego magicznego klimatu! Zbiór liczy 11 opowiadań, z których trzy pierwsze skradły moje serce. To, że będę nadrabiać inne książki autora wiem już od dawna, ale po lekturze tych opowiadań jeszcze bardziej nie mogę się tego doczekać.
Niektóre rzeczy czy wydarzenia stają się symbolami w naszym życiu. Dla innych nie mają znaczenia, nie zwraca się na nie uwagi lub uważa się za mało istotne. Lecz są ludzie, dla których to nie jest tylko rzeczy, to nie jest tylko sytuacja, to symbol ich życia, ich miłości, ich uczuć i wielu innych aspektów. Ale tutaj można się zastanowić: do czego nam są potrzebne symbole? Czy naprawdę ich potrzebujemy? Myślę, że tak. Życie jest pewnym ciągiem, pewną ścieżką – mocno krętą i z wieloma rozwidleniami. Potrzebujemy portu, gdzie będziemy mogli na chwilę zatrzymać się i przemyśleć co dalej. Ale porty mają swoje latarnie, a statki swoje kotwice. Wydaje mi się, że tak właśnie działają symbole, które dają nam znać, gdzie jesteśmy, po co albo do czego mamy dążyć. Zastanówcie się – czy w różnych sytuacjach nie macie właśnie czegoś takiego?
Dla mnie moim symbolem czytelnictwa jest jeden cykl książek młodzieżowych i autor, który nadał słowu książka nowe, o wiele głębsze znaczenie. W pierwszym przypadku chyba duża rzesza czytelników domyśli się, że chodzi o "Harry'ego Pottera". Dużo osób miłujących literaturę łączy właśnie ta historia pełna magii i dająca swoisty obraz prawdziwej przyjaźni. Natomiast autorem pozwalającym sobie na magię zmieniania pojęć jest bez wątpienia Carlos Ruiz Zafón. Dlaczego? Wystarczy przytoczyć bardzo rozpoznawalny cytat, by wytłumaczyć to fenomenalne zjawisko:
"Każda znajdująca się tu książka, każdy tom, posiadają własną duszę. I to zarówno duszę tego, kto daną książkę napisał, jak i dusze tych, którzy tę książkę przeczytali i tak mocno ją przeżyli, że zawładnęła ich wyobraźnią" Carlos Ruiz Zafón
Gdy po raz pierwszy zapoznałam się z tym fragmentem "Cienia wiatru", zrozumiałam, że czytanie nigdy nie było dla mnie rozrywką, rozwijaniem swoich umiejętności, czy nawet sposobem zdobywania wiedzy. Wtedy wydawało mi się to zbyt prozaiczne, zbyt przyziemne. Tak określić proces czytania? Sprowadzić książkę do podstawowego poziomu? Oczywiście między innymi właśnie do tego służy książka i jest to jak najbardziej słuszne. Tylko że tamtego dnia uświadomiłam sobie, że dla mnie jest to coś znacznie ważniejszego, wręcz duchownego. Czytanie jest częścią mnie, stworzyło człowieka, którym jestem, dlatego książka już nigdy nie była dla mnie tylko książką. I dzisiaj chciałabym Was zaprosić w podróż wyjątkowo symboliczną, gdzie moją drogę życia ponad dziesięć lat temu wybrał Zafón.
"Miasto z mgły" to ostatnie dzieło tego wybitnego pisarza, które zostało stworzone z krótkich opowiadań publikowanych na przestrzeni lat w różnych gazetach lub odkładane do szuflady. To pożegnanie Zafóna ze swoimi czytelnikami, kropka nad i kończąca pewną epokę. Jak odebrałam ostatnie dzieło twórcy?
Cóż można powiedzieć... Tutaj wszystko, co czuję, jest samo w sobie oczywiste. Od pierwszych stron pisarz stał się czarodziejem, który rzuca urok zakochania i sprawia, że niezwykła atmosfera opowiadań i ten kunsztowny, dominujący język nęcą czytelników i pozwalają zapomnieć, że istnieje coś więcej poza przedstawioną opowieścią. Gdy się czyta, żyje się życiem innych ludzi i przeżywa ich emocje. Zafón po raz kolejny udowodnił, że jest gotowy zdjąć wszelkie ograniczenia wyobraźni i przekazać pokłady uczuć, przeżyć i doświadczeń, by dać nową wiedzę. Jednak idzie o krok dalej, porzuca standardowe znaczenie wiedzy i skupia się na wiedzy o życiu. To niesamowicie obezwładniające wrażenie dające moc tworzenia nowej rzeczywistości.
Niedawno usłyszałam, że twórczość Zafóna porównuje się do dzieł Edgara Allana Poego. Wydaje mi się to niezmiernym zaszczytem, ale też ukoronowaniem powieści hiszpańskiego pisarza. Osobiście nie zauważyłam tych powiązań, ale też moja znajomość twórczości Poego jest mocno uboga. Jednak gdy już wiem, czego powinnam poszukiwać albo raczej co poczuć, to podpisuję się bez zastanowienia pod tym stwierdzeniem. "Miasto z mgły" stanowczo charakteryzuje się stylem gotyckim, pełnym mroku i grozy.
Kunszt autora jest odczuwalny poprzez kuszące kreacje bohaterów. Sprawiają one, że od pierwszego spotkania czytelnik przywiązuje się do postaci i wnika w świat przedstawiony, by przemierzać ulice bajecznej Barcelony i poszukiwać doświadczeń zawartych w symbolice i emocjach. Każde opowiadanie na swój własny sposób porusza, uderzając w tę najdalszą strunę. Nie można przejść po tym tak po prostu do codzienności. Tym bardziej że "Książę Parnasu" jest wyrazem czci i szacunku autora do Miguela de Cervantesa – autora "Don Kichota z La Manczy". Opowiadanie wyłaniające się z gęstych oparów mroku, rządzy sławy, spełnienia pragnień i paktu z diabłem. Opowiadanie poruszające i głębokie. Choć jeśli miałabym wskazać jedno opowiadanie – najlepsze i najważniejsze – to nie wahałabym się wskazać na "Panienkę z Barcelony". Przesłanie niesie ze sobą cierpienie, akceptację, zniewolenie i doświadczenia intensywne, przygnębiające, ale i dyskretnie moralizujące. Jednym słowem – niezapomniane.
Opowiadania są lepsze i gorsze, tak jak zazwyczaj bywa. Lecz łączy je jedno. Odsłaniają duszę człowieka i każą się jej przyjrzeć. Bez ozdób, bez usprawiedliwień, a to wszystko w atmosferze strachu. Wydawałoby się to przerażające, ale to czyste katharsis. Brutalnie, choć za pomocą pięknych słów, zmuszające, by przemyśleń swoje poczynania, konsekwencje tychże poczynań i uczucia, uczucia do innych ludzi. Na to trzeba być gotowym, by wreszcie oczyścić duszę.
Napisanie tej recenzji okazało się dla mnie wielkim stresem. Jak przekazać, czemu ten zbiór opowiadań odgrywa w moim życiu tak monumentalną rolę? Dlaczego czytając, czułam tak olbrzymie wzruszenie? Dlaczego nie byłam w stanie usiąść i czytać, tylko musiałam robić ciągłe przerwy? Dlaczego tak cenię twórczość pisarza, choć "Cień wiatru" czytałam ponad dziesięć lat temu, będąc dzieckiem? Czy w ogóle pamiętam, o czym były książki pisarza? Na ostatnie pytanie mogę odpowiedzieć – nie pamiętam. Jednak pamiętam coś znacznie istotniejszego. Pamiętam emocje, które wtedy przeżywałam i zmianę, która we mnie nastąpiła. Tyle wystarczy.
"To jest po prostu koniec twórczości Zafóna. Została nam tylko ta garść opowiadań" Leszek Bugajski
Lubicie opowiadania? ja muszę przyznać, że nieszczególnie, bo mają zawsze za krótką fabułę. Jednak ostatnio trochę przełamałam swoją niechęć i sięgnęłam po Miasto z mgły autorstwa Carlosa Rutza Zafóna. Książka zawiera jedenaście, nawet dość długich opowiadań, z których moim zdaniem autor mógł spokojnie stworzyć jedenaście dobrych książek!
Muszę przyznać, że autor bardzo mnie zaskoczył, bo mimo iż faktycznie to tylko są opowiadania, to zawarta w nich treść, jest tak dobrze rozwinięta, że każde z nich pozostawiało wrażenie, jak bym przed chwilą skończyła czytać dobrą książkę. Zafón nieskąpi szczegółowości opisom, przekazuje obraz najmniejszych detali w każdym opowiadaniu, co sprawia wrażenie, jakby przeczytało się kilka stron książki, a nie tylko jedną czy dwie. Świetnie stworzone postacie! Postacie to kolejny duży plus tych opowiadań, bo zostały stworzone na miarę dobrych postaci z książki. Są wyraźne, charakterystyczne, a dzięki prostym szczegółom, wydają się żyć. Jedynie klimat opowiadań z odrobinę zaburzył dobre wrażenie tej książki u mnie. Momentami był dla mnie zbyt ponury i trochę przytłaczał moje pozytywne uczucia do tej książki. Jednak cała książka, jest genialna i przyjemnie się czytało opowiadania, do których chętnie wrócę!
Kiedy przed laty wzięłam do ręki ,, Cień wiatru", nawet się nie spodziewałam na jaką magiczną opowieść trafię. Pamiętam wrażenia z pierwszego spotkania z Zafonem i dzisiaj czytając Jego ostatnią książkę nie były inne.
Autor stworzył świat pełen tajemnic, subtelnego smutku, walki emocji... Cały ten wachlarz ubrał w wyjątkowe słowa, oplótł czytelnika swoją opowieścią i powodował, że chciało się zostać w tym świecie.
Jeśli myślę o magii słowa to nie przychodzi mi nikt inny do głowy jak właśnie Zafon. Jego wręcz poetyckość wyrazu tak łatwo zapadająca w pamięć, tak przykuwająca uwagę od pierwszej do ostatniej strony.
W jego powieściach wszystko jest tak naturalne, płynne. Jednocześnie ma się poczucie, że wszystko oplata mgła... Autor miał wyjątkowy dar do tworzenia atmosfery. Jego twórczość jest niezwykle bliska mojemu sercu.
Jeśli znacie Zafona to nie muszę Was zachęcać do poznania i tej pozycji. Jeśli nie mieliście przyjemności poznać, to ten zbiór opowiadań jest do tego idealną okazją.
Czy każda książka posiada duszę?
Zapewne nie,ale są takie, którymi przesiąkamy, chłodniemy je i czerpiemy.
Niewątpliwie tak pisał hiszpański pisarz Carlos Ruiz Zafon.
Pisał, bo niestety ale zmarł w ubiegłym roku.
Jego "Cień wiatru" będący początkiem sagi "Cmentarz Zapomnianych Ksiąg" stał się fenomenem literackim.
"Miasto z mgły" to jego ostatnia książka wydana po śmierci autora.
To zbiór jedenastu opowiadań. Pewnego rodzaju uzupełnienie sagi. Jednak nie znając poprzednich jego książek czytelnik jest w stanie je zrozumieć i dać się ponieść pięknym historią. Dla znawcy sagi będzie to cudowne uzupełnienie.
Przenosimy się do Barcelony, wtapiamy w klimat tamtego czasu.
Autor czaruje nas słowem, częstuje tajemnicą, niezwykłym klimatem, smutkiem, napawa zadumą.
Każde opowiadanie ma swój klimat, jest zupełnie inne od poprzedniego. Wywołuje wachlarz emocji, przemyśleń, atmosferę tamtego czasu, tamtych lat.
Kończąc każde opowiadanie stawiamy pauzę, popadamy w zamyślenie. Do tego piękny język. Ilustracje, które dopełniają całości.
Jestem pod ogromnym wrażeniem.
Barcelona... Mgła... Suspens doskonały.
Tylko ogromny żal, że ta przygoda już się skończyła...
Przede mną jeszcze kilka przygód z książkami autora i to mnie cieszy. To że nadal mogę odkrywać to o czym pisał.
Carlos Ruiz Zafon autor znany i lubiany. Jednak przeze mnie jeszcze nie był czytany. Aż wstyd się przyznać.
Zawsze byłam ciekawa jego twórczości i w końcu miałam okazję to zmienić. Lepiej późno niż wcale.
"Miasto z mgły" to dzisiejsza premiera od @wydawnictwomuza jest to ostatnia książka autora, a moja pierwsza.
Barcelona... Mgła... I jedenaście pięknych opowiadań. Jestem pod ogromnym wrażeniem talentu autora. Zostałam oczarowana, zaczarowana. Co za klimat. Cudo.
Polubiłam się ze stylem Carlosa, jest leciutki jak piórko. A te opowiadania dosłownie się połyka. Autor intryguje, porusza i zaskakuje. Nie mam się do czego absolutnie przyczepić, nawet bym nie chciała.
To była cudowna podróż, która na pewno nie będzie ostatnia. Z przyjemnością nadrobię pozostałe książki autora.
Dawno już Zafona nie czytałam i po latach dziwne to uczucie wrócić do jego pisarstwa. Gdybym zaczęła czytać twórczość tego autora od tej książki, już pewnie po inne bym nie sięgnęła. Opowiadania, jak dla mnie, nierówne, jedne lepsze, drugie gorsze, ale zdecydowanie nie umywają się do powieści o Cmentarzu Zapomnianych Książek. Brakuje tutaj tej energii, klimatu, spójności, które sprawiły, że cykl "Cmentarza..." był wyjątkowy. Język też momentami wydawał się uproszczony, ale to odczucie może być efektem kilku lat przerwy w lekturze dzieł Zafona. Ogólnie jestem nieco zawiedziona.
Najsłabsza książka z dotychczasowo przeczytanych przeze mnie publikacji Zafona. Zafascynowana Cmentarzem Zakazanych Książek sięgnęłam po ten zbiór opowiadań, który miał stanowić smaczki nawiązujące do trylogii. Bardzo się zawiodłam. Opowiadania są nudne, ciągną się jak flaki z olejem. Brakuje w nich dotychczasowego klimatu i wartkiej akcji. Autor nieudolnie stara się naśladowac swojego mistrza Cervantesa. Próbuje nawet związać jego losy ze swoją historią, co ostatecznie daje naprawdę żałosny rezultat. Dopiero dwa ostatnie opowiadania ze zbiorku próbują obronić tę książkę od totalnej klapy. Choć język jest dostosowany do ram czasowych opowiadań, to w zasadzie poza nim książka nie zasługuje na większą uwagę. Dla mnie była to strata czasu.
Ostatnia książka autora, ostatnia podróż do Barcelony. Jedenaście opowiadań przypominających powieści gotyckie. Mroczne, smutne, o bólu, o cierpieniu, o miłości innej niż w popularnych książkach.
Nawiązania do słynnych postaci ze świata sztuki.
Gorąco polecam. Wisienka na torcie dla wielbicieli twórczości Zafona.
Wciągające opowiadania jak zawsze u Zafona. Czasem mroczne. Szkoda, że już więcej nie będzie...
Koniec. Przeczytałem ostatnie słowa, jakich nie znałem z twórczości CR Zafona. Nie będzie już nic więcej. To strasznie dołujące i smutne.
Miasto z mgły nie było wybitne, trochę nawet słabsze od powieści młodzieżowych, które uwielbiałem za genialny klimat, a do którego w tetralogii Zafon dołożył jeszcze piękne historie.
Zafon dla mnie to autor wybitny, niedościgniony. Zostawił po sobie piękne dzieła i pustkę. Koniec.
Nowa powieść autora światowego bestsellera "Cień wiatru", długo wyczekiwana przez ponad 35 milionów fanów. Barcelona, lata pięćdziesiąte ubiegłego...
Jedna książka może zmienić życie człowieka...W letni świt 1945 roku dziesięcioletni Daniel Sempere zostaje zaprowadzony przez ojca, księgarza i antykwariusza...
Przeczytane:2022-06-05, Ocena: 6, Przeczytałam,
Tak mogłaby wyglądać okładka kolejnej książki Carlosa Ruiza Zafóna…, ale nie będzie, bo nie będzie już żadnej książki tego autora.
„Miasto z mgły” to jego ostatnia książka, a właściwie zbiór jedenastu opowiadań, z których każde mogłoby być większą całością.
A wracając do zdjęcia…dla mnie ważne jest to, aby książka zostawiła we mnie jakiś ślad. To może być zdanie, piękny cytat, słowo, obraz, wspomnienie. C. R. Zafón pisze tak obrazowo, że ja wchodzę w jego świat, współodczuwam wiele emocji z bohaterami, widzę brzydotę czy piękno ukazane w tych jego długich zdaniach, które uwielbiam. W nich nie można się zgubić, ale można się zatracić i być niemym świadkiem opisywanych przez niego historii. Ja w spadku po przeczytaniu jego książek mam radość, gdy uda mi się zrobić zdjęcie w stylu jego obrazów słownych lub chociaż tego namiastkę.
I szukam tej mgły, której w moim mieście trudno uświadczyć, ale od czego jest wyobraźnia.
„Zazdroszczę i zawsze będę zazdrościć owej niezwykłej umiejętności zapominania, którą obdarzeni są niektórzy szczęśliwcy. Dla nich przeszłość jest jak sezonowe ubranie albo jak stare buty, które wystarczy schować gdzieś głęboko w szafie i uznać, że już się nie nadają do jakichkolwiek wycieczek w przeszłość”
Uwielbiam jego pierwsze zdania. Te pochodzą z opowiadania „Blanca i pożegnanie”, snującej o przyjaźni chłopca i dziewczynki pochodzących z różnych światów społecznych. Przeszłość w nas jest i wraca w najmniej spodziewanym momencie, nie daje o sobie zapomnieć. I w tym zestawieniu, jakże przejmujące słowa o zapominaniu. Ktoś odchodzi na zawsze i mimo, że obiecaliśmy sobie i jemu zawsze go pamiętać, kochać, to czas zabiera nam pamięć o nim. Zaczynamy zapominać jaki był jego dotyk, uśmiech, brzmienie głosu, zapach, blask jego twarzy. Przestajemy rozmawiać z nim w myślach…tracimy go.
Każde opowiadanie zaprasza nas do innego świata, pełnego smutku, przegranej, ale z iskierką nadziei, jakiejś małej radości, niezwykłej chwili, która w nas zostaje, daje do myślenia, otwiera umysł, każe zadawać pytania, tak ja w opowiadaniu „Kobieta z mgły”.
„O północy Laura przynosiła swoje dziewiętnaście lat owinięte w biały jedwab i ulegała mi, jakby to było ostatni raz. Kochałem ją do świtu, nasycając się w jej ciele tym wszystkim, co życie mi ukradło. A później śniłem czarno-białe sny, jakie śnią psy i ludzie przeklęci”.
Do mnie przyszło wiele pytań i można się tylko zadumać nad ich odpowiedziami, które wcale nie są oczywiste.
Ta książka jest tak subtelna, jak subtelna może być mgła. Słowa płyną przez jego ukochaną Barcelonę, którą tak dobrze znamy z jego książek. Słowa są tajemnicą, którą chcemy odkryć, ale która jest tak utkana, że nasza ciekawość scala się z wyobraźnią.
Jeszcze jedno zawsze podobało mi się u C.R. Zafóna – miał dobre tytuły książek: „Cień wiatru”, „Cmentarz zakazanych książek”,” Światła września” itd. Zawsze z ciekawością czekałam jaki będzie kolejny. „Miasto z mgły” o Barcelonie, jak „Miasto z morza” o naszej Gdyni- takie przyszło do mnie skojarzenie.
I to już koniec. Najsmutniejsza kropka jaką znam, bo ostatnia.
AleBabka AleBabka