Maus jest książką, która stara się odpowiedzieć na te pytania. Jej podstawowa siła tkwi w niezwykłej umiejętności obrazowania zdarzeń, które kryją się za surową i minimalistyczną formą graficzną. Tutaj nie ma prostych klisz i recept, a czytelnik z trudem odnajduje kategorie, wedle których jest w stanie ustosunkować się do tego na co patrzy. Ten komiks jest dokumentem, tragiczną biografią człowieka, który przeżył tamte wydarzenia, a jednocześnie autorską, osobistą próbą zrozumienia tego, co dla historii XX wieku jest kwestią najpoważniejszą. Na zachodzie od momentu jego wydania Maus stał się klasyczną pozycją komiksu artystycznego, zdobywając uznanie czytelników i liczne nagrody, w tym m.in.: Nagrodę Pulitzera w 1992 r. Doczekał się licznych wydań zagranicznych. Został opublikowany między innymi w Niemczech, Francji i Izraelu.
Wydawnictwo: Post
Data wydania: 1986-11-01
Kategoria: Komiksy
ISBN:
Liczba stron: 160
Tytuł oryginału: Maus I. A survivor's tale. My father bleeds history.
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Piotr Bikont
Ilustracje:Andrzej Chętko/Paweł Kawiński
„Maus jest książką, od której nie można się oderwać. Kiedy dwie myszy mówią o miłości, jesteś poruszony, kiedy cierpią - płaczesz. (...) a kiedy kończysz Mausa, jesteś nieszczęśliwy, że porzuciłeś ten magiczny świat i czekasz na następną część, dzięki której do niego powrócisz."
Umberto Eco
Maus to niezwykła historia, którą powinni poznać wszyscy czytelnicy, bez wyjątków i bez wykrętów. Nietypowa forma może zastanawiać, dziwić, a nawet odstraszyć, jednak to jeden z elementów, na których opiera się wyjątkowość tej powieści. To pierwszy komiks, który przeczytałam, zawsze unikając tego typu opowiadań. Nie przekonywały mnie małe kwadraciki, w których schowani byli bohaterowie. Przeszkadzały mi także małe, jakby okrojone wypowiedzi poszczególnych postaci. Nigdy nie rozumiałam fascynacji, której się poddają czytelnicy komiksów. Wszystko zmieniło się w momencie, kiedy sięgnęłam po Mausa’a, przedstawionego właśnie za pomocą małych obrazków.
Wątpliwości zniknęły, kiedy zaczęłam czytać i przestałam zastanawiać się nad formą tej opowieści. Zupełnie urzekli mnie mali bohaterowie. Słowa mali użyłam tutaj nie bez powodu, bowiem Spiegelman w roli bohaterów obsadził zwierzęta. To kolejny świetny i trafiony pomysł, który podkreśla innowacyjność tej powieści. Każdy naród kryje się pod przedstawicielstwem innej rasy- pod postacią myszy występują Żydzi, koty obrazują Niemców, Polacy zaś zostali przedstawieni jako świnie. Ten metaforyczny wydźwięk w prosty sposób podkreśla ciężką sytuację, w jakiej znaleźli się Żydzi w czasie Holocaustu. Autor obrazowo pokazuje relacje między nimi, a Niemcami, zaznaczając, że myszy zawsze, prędzej czy później, stają się trofeami kotów.
Książka przedstawia historię polskiego Żyda- Władka Szpigelmana. Syn głównego bohatera, Art, wielokrotnie spotyka się ze swoim ojcem, żeby zgromadzić materiał potrzebny mu do wydania powieści o jego życiu. Poznajemy piękną historię młodości Władka, przybliżona nam zostaje postać jego żony, a następnie scenografia, w której wszystko zostało mu odebrane przez Niemców. Kolejne kartki komiksu pokazują próby przetrwania i ból porażki, przyjaźnie i zdrady. Przede wszystkim jednak poznajemy historię człowieka, który walczył o przetrwanie. Czytelnik, który spodziewa się spokojnej bajki, zostaje rzucony na głęboką wodę i pozostawiony sam na sam ze swoimi refleksjami, a w trakcie czytania pojawia się ich naprawdę dużo.
Niesamowitym jest, że można opowiadać o poważnych sprawach w taki sposób. Historia myszy jest naprawdę przejmująca i rozdziera serce. Autor jest oszczędny w środkach wyrazu, cała magia opiera się na graficznej formie i przedstawieniu bohaterów pod postacią zwierząt. Uczestnicy tej historii wypowiadają się prostym językiem, można nawet powiedzieć, że korzystają z potocznej polszczyzny, a jednak ta krzywda wyrządzona polskości obecna jest w każdym komiksowym dymku. Wszechobecna jest tutaj także zmiana zachowania Władka, będąca jego nieświadomą odpowiedzią na przeżyte dramaty. Mimo że mężczyzna ocalał, sprawia wrażenie nieobecnego i wycofanego, nie potrafi cieszyć się z prostych spraw i radości dnia codziennego. Na początku ta opowieść całkowicie mnie sparaliżowała, nie pozwalając zasnąć i odciąć się od natłoku myśli. Jednak z czasem, paradoksalnie zrozumiałam, jak wielkie mam szczęście, że urodziłam się tyle lat po wojnie, w wolnym kraju.
Breakdowns to kolekcja komiksów z lat 70-tych tworzonych przez Arta Spiegelmana, autora Mausa, zdobywcy nagrody Pulitzera. Legendarna antologia...
Maus powszechnie jest uważany za najważniejszy komiks w historii. Art Spiegelman w formie powieści graficznej opowiedział historię życia swojego...
Przeczytane:2023-08-06, Ocena: 6, Przeczytałam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2023,
Jeśli wcześniej dziwiłam się, skąd tyle nagród dla jednego komiksu, to po lekturze nabrałam przekonania, że wszystkie otrzymał zasłużenie. Nie sądziłam, że tak bardzo się wciągnę i przeżyję tę historię.
Jakoś w połowie lektury zorientowałam się, jak dużo tekstu posiada „Maus”, ale i tak czyta się go jednym tchem. Częste przeskoki pomiędzy przeszłością i teraźniejszością sprawiają się, że opowieść nie nudzi, czekamy na kolejny rozdział z niecierpliwością i strachem.
Główni bohaterowie to syn-rysownik, który kreśli historię życia swojego ojca, ocalałego polskiego Żyda. Przyjeżdżamy więc razem z nim regularnie do mieszkania seniora w Ameryce i z bezpiecznej pozycji słuchamy o okrucieństwach holocaustu. Jednocześnie widzimy różne „dziwactwa”, nieprzystosowanie ocaleńca do współczesności, trudną relację dwójki ludzi wychowanych już w zupełnie innych światach.
Bardzo łatwo jest się zżyć z bohaterami, traktować ich jak własną rodzinę, przeżywać wszystkie wydarzenia, w których uczestniczą. Przedstawienie różnych narodowości jako zwierząt wywiera duże wrażenie na odbiorcy. Jestem pełna podziwu, jak dobrze autorowi udało się jednocześnie zachować spójność historii i oddać ducha gawędziarstwa typowego dla starszych ludzi, razem z ich dygresjami i ciągłym marudzeniem.
Polecam wszystkim czytelnikom. Tytuł, który zdecydowanie warto przeczytać.