Skrzypiące pod nogami deski. Wiatr wyjący na zewnątrz. Gałęzie poruszające się za oknami. Nieprzenikniony mrok, w którym coś się czai...
Zuza nigdy nie miała zbyt wielkiego szczęścia, ale zawsze jakoś dawała sobie radę. Gdy zostaje oszukana przez byłego partnera, musi spojrzeć prawdzie w oczy. Ma trzydzieści cztery lata i dwumilionowy dług, a za niecałe pół roku urodzi bliźniaczki.
I wtedy w jej życiu pojawia się Marek, mężczyzna idealny: przystojny, troskliwy i dojrzały. Po kilku miesiącach związku proponuje dziewczynie przeprowadzkę do rodzinnych Toporzyc. Wątpliwości Zuzy związane z wyjazdem rozwiewają dopiero podejrzani ludzie, którzy pojawiają się pod jej oknami.
Już na wsi Marek dowiaduje się, że musi jechać do Niemiec z powodu pilnego zlecenia. Gdy zaczyna się jesień, a noce robią się coraz dłuższe, Zuza zostaje sama w starym domu w środku lasu. Wiejska sielanka z każdym dniem coraz bardziej przypomina koszmarny sen...
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 2021-08-11
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 416
Tutaj w co drugiej rodzinie alkoholizm to choroba pokoleniowa, a opieka społeczna pewnie nawet nie zdaje sobie sprawy, że takie Toporzyce istnieją.
Przemysław Piotrowski to świetny pisarz, który potrafi pisać różnorodne gatunkowo książki. Moja przygoda z autorem zaczęła się od rewelacyjnej serii z Igorem Brudnym. To jedne z lepszych książek jakie przeczytałam do tej pory. Byłam bardzo rozczarowana jego kolejną powieścią ,,Krew z krwi". Uważam ją za totalną porażkę i powiedzmy, że był to wypadek przy pracy. Teraz na warsztat wzięłam ,,Matnię". Do sięgnięcia po nią zachęciły mnie różne recenzje. Bo ta książka ma tylu zwolenników co przeciwników. Postanowiłam sama wyrobić sobie zdanie o ,,Matni".
Poznajemy Zuzannę Krupę. To młoda kobieta, która od małego dostaje mocno po tyłku. Jest sierotą, przez co wychowywała się w sierocińcu. Tam zaprzyjaźniła się z Agatą, z którą traktują się wzajemnie jak siostry. Zuzanna pragnie w życiu jedynie miłości i akceptacji. Spotyka na swojej drodze mężczyznę. Pokochała go, a on zabawił się nią i wykorzystał, zostawiając po sobie ogromny kredyt. Na domiar złego okazuję się, że dziewczyna jest w ciąży i to bliźniaczej.
Jednak los uśmiechnął się do Zuzy, bo na jej drodze staje mężczyzna idealny, Marek Cholewa, który pragnie tylko jednego. A mianowicie stworzyć z Zuzą rodzinę, być ojcem dla jej dzieci. Zabiera ją do siebie na wieś. To mała wioska położona niedaleko niemieckiej granicy. Zuza jest zauroczona otaczającą ją przyrodą, ale mieszkańcy traktują ją jakoś dziwnie. Wyczuwa w ich zachowaniu coś dziwnego.
Wkrótce Marek wyjeżdża w interesach do Niemiec. To wielki i poważny projekt, który ma zapewnić jego rodzinie spory zastrzyk gotówki. Zuza zostaje sama. Jej dzień to jedzenie, spanie, czytanie książek, oglądanie TV i spacerowanie. Dziewczyna codziennie spaceruje dla zdrowia przy okazji oglądając okolicę. To właśnie w trakcie tych spacerów dochodzi do wniosku, że coś dziwnego tu się dzieje. Ze swoich przypuszczeń zwierza się tylko Agacie. Prowadzi swoje małe śledztwo. Wraz z Agatą dokonują potwornego odkrycia, przez co obie znalazły się w śmiertelnym niebezpieczeństwie.
Jakiego odkrycia dokonały dziewczyny? O co chodzi w tej dziwnej i zamkniętej społeczności?
Kolejna powieść Piotrowskiego przeczytana. Tym razem autor pisał książkę z perspektywy kobiety. Przyznam się, że miałam pewne opory przed sięgnięciem po ten tytuł. Powiem, że mile się zaskoczyłam, bo po ostatniej jego książce nie spodziewałam się cudów.
,,Matnia" to fajnie napisana powieść, czyta się ją szybko, mimo że nie ma tu zawrotnej akcji. Bardzo intrygowały mnie spotrzeżenia Zuzy dotyczące dziwnego zachowania mieszkańców wsi. Fakt, że praktycznie cała książka to opisy tego co robiła Zuza w ciągu dnia. Przez co wiele przeczytałam o tym fakcie złego w niektórych recenzjach książki. Jednak teraz po jej przeczytaniu nie wyobrażam sobie, żeby mogło to być inaczej przedstawione. Zuza dostrzega pewne małe kawałki układanki, które są rozrzucone po całej wsi. Na końcu z pomocą Agaty rozwiązuje zagadkę. Zakończenie wbiło mnie w fotel, czegoś takiego nie brałam pod uwagę.
Piotrowski poruszył w ,,Matni" bardzo trudny i aktualny problem handlu żywym towarem. Za pomocą Zuzy i Marka pokazał jak działają tego typu instytucje i pracujący w tym ludzie. Są bardzo przekonujący i potrafią wzbudzić zaufanie, żeby zdobyć to czego potrzebują. Zuza to symbol kobiety po przejściach, która łaknie odrobinę czułości, miłości i bezpieczeństwa. I właśnie w taki sposób zmanipulował ją Marek, dał jej to czego najbardziej pragnęła. Przez to zaślepiona kobieta nie zauważała zagrożenia. A kiedy wszystko zrozumiała było już za późno. W taki właśnie sposób działają Ci ludzie, dla których najważniejsze są tylko pieniądze jakie zarobią na ludzkim ciele.
Podsumowując uważam, że ,,Matnia" to dobra książka, która zdobędzie jednak więcej zwolenników. I tego życzę Panu Piotrowskiemu. Ja przeczytałam ją z ogromnym zainteresowaniem.
'' Przez moje ciało przemyka dreszcz, gdy zdaję sobie sprawę, że czuję na sobie czyjeś pożądliwe spojrzenie. Po prostu czuję i wiem, że ktoś na mnie patrzy. Skryty w mroku, nienasycony, napawa się moim lękiem, upaja się widokiem samotnej i przerażonej kobiety, która udaje przed samą sobą, że jest w stanie stanąć twarzą w twarz z upiorami lasu. Powinnam wejść do domu i zamknąć za sobą drzwi, myślę. Dlaczego tego nie robię? Nie, to nie ciekawość. Jestem po prostu sparaliżowana strachem.''
; Matnia ;
Przemysław Piotrowski.
Wydawnictwo: Czarna Owca.
Literatura: Kryminał, thriller.
Dom na skraju lasu, postawiony w malowniczej wsi Toporzyce, pośród dzikiej zwierzyny, jeziora Wiedźmie, które skupia swą uwagę i legendą która głosi, iż dawno temu topiono w niej czarownice, widoki które napawają i obiecują różnorodnością pór roku. Można poczuć się osobliwie, w tak osobliwym miejscu, magicznym, spokojnym, mając na wyłączność pomost, spacery i świeże powietrze. Do tego zacisznego zakątka wprowadza się Zuza w zaawansowanej ciąży, postanawia uciec od przeszłości, kłopotów pozostawionych w mieście, by żyć u boku Marka. Szczęście w które nie bardzo wierzy, staje na drodze do spełnienia, tutaj w objęciach kochanego partnera, czuje się bezpiecznie, otoczona troską, planuje życie w raz z nadejściem rozwiązania, lecz pojawiają się niespodziewane małe rysy w postaci sennych koszmarów, nachodzenia małego - niepełnosprawnego Janka, który ją straszy i zostawia dziwne znaki na pomoście, które mają świadczyć, właśnie o czym? Dziewczyna zaczyna odczuwać lęk, tym bardziej że Marek wyjeżdża w delegację, a ona zostaje sama. Odwiedza ją najbliższa przyjaciółka Agata, która w raz z nią zauważa iż mieszkańcy są wycofani, nie ufni, nie towarzyscy, chowający się za firankami, nie pozdrawiający i obcy, traktujący Zuzę z góry. Kiedy ta niespodziewanie dociera do jednego z gospodarstw, jej oczom ukazuje się rączka dziecka, lalki cała umorusana w błocie w którym to tarzają się świnie, przerażona ucieka z miejsca, po czym kolejne zdarzenia utwierdzają Zuzę w przeświadczeniu że istnieje coś takiego jak namacalna zmowa milczenia, środowisko patologiczne uznało nie tyle trzymać gębę na kłódkę, co stanowiło solidarność społeczną. Zuza nie daje za wygraną, coraz bardziej wdraża się w temat, uważając że należy rozwiązać wszelkie tajemnice związane z dziećmi, z zaginionymi Ukrainkami które nota bene były w ciąży. Im głębiej w las, tym dało się wyczuć mroczny klimat mieszkańców, otoczenia, zasnuty niedopowiedzeniem, całość która wprawiła nie tylko w zaskoczenie dziewczynę, co nadała bieg wydarzeń, napotkana kobieta z wózkiem, ucieka przed Zuzą, wywraca się a środek wózka ukazuje szok i niedowierzanie. Spotkanie to sprawia że cała sytuacja nabiera tempa, a pomysł Agaty, choć w istocie szalony, ukazuję drugą twarz Toporzyc. Kim okaże się ukochany Zuzy? Jakie niebezpieczeństwo grozi kobietom? Czy w sprawie chodzi o handel żywym towarem?
Przemysław Piotrowski subtelnie wprowadza nas w środowisko patologii społecznej, w której nie tylko szerzy się alkoholizm, zmowa milczenia, sposób na szybki zarobek który uaktywnia łańcuch powiązań które łączą wątki całej sprawy. Mroczny mrok thrillera, osnuty mgłą, pięknie opisaną przyrodą, gdzie czuje się dozowany strach, klaustrofobiczny lęk przed tym co można ujrzeć za oknem tuż po zmroku, intryga i zagadki, kluczowe pytania i odpowiedź która zaskoczy i spowoduje stagnację, chwile zastanowienia, czym kierują się ludzie którzy w desperacji są w stanie zrobić wszystko by ; jakoś to było ; za jaką cenę i w imię czego dokonują wyborów, decyzji, jak muszą być zastraszeni by czuli mur za plecami i żadnej, znikąd pomocy.
Płynność monologu sprawia że książkę czyta się szybko, narracja odkrywa wszelkie emocje kobiety, którą targają uczucia, wypełniają wrażenia, która analizuje, buduje i tworzy pełen obraz dramatu, który dzieje się tuż obok i za jej pośrednictwem. Kolejna powieść tego autora po raz kolejny udowodniła czym jest kunszt rzemiosła, frywolnie pastwił się nad moją wyobraźnią, dodając pikanterii opisom, charakter postaci czy przyrody, czułam gęsią skórkę którą wywoływały napięcie, emocje i wszędobylska groza która i straszyła i była coraz bardziej niecierpliwą ciekawością która sprawiła że książkę przeczytałam w trymiga, jak napisała Alicja Sinicka ; Matnia jest jak wciągający wir ; który swoją psychologią dominuje nad umysłem. Jeśli czytaliście trylogię z Igorem Brudnym, doznacie niesamowitych wrażeń, wypieków, chłodu, poczujecie wiatr i wilgoć, zapach śmierci, a ukończywszy tę powieść pragnę Was zapewnić że z tym autorem jeszcze się spotkam. Wam polecam serdecznie.
Po książki pana Przemysława Piotrowskiego sięgam w ciemno. Seria o Igorze Brudnym tak mi się spodobała, że następną również pochłonęłam szybko, mimo tego, że była w zupełnie innym stylu. "Matnia" również jest całkiem inna niż wcześniejsze książki, nie oznacza to jednak, że jest gorsza z tego powodu. Inną jest choćby za sprawą tego, że autor pisze opowieść z perspektywy kobiety, co dla mężczyzny nie jest z pewnością proste, lecz uważam, że całkiem dobrze sobie z tym poradził. Ten ciekawy thriller bardzo powoli buduje napięcie, początkowo jest to jakby powieść obyczajowa, ale gdy akcja nabiera tempa trudno jest odłożyć książkę na bok. Mroczny klimat wsi oraz przemyślenia bohaterki ocierające się o paranoję wzbudzają dodatkowo strach.
Kiedyś byłam w takiej wsi jak Toporzyce, w zapadłej dziurze gdzie jak to mówią wrony zawracają, ciemnej, odpychającej, dookoła bagna i las, z dziwnie patrzącymi na obcych mieszkańców. Przypomniałam sobie o tym czytając "Matnię".
"Tutaj w co drugiej rodzinie alkoholizm to choroba pokoleniowa, a opieka społeczna pewnie nawet nie zdaje sobie sprawy, że takie Toporzyce istnieją."
Główna bohaterką i jednocześnie narratorką książki jest Zuza, jej życie nie było usłane różami. Dziewczyna jest wychowanką domu dziecka, nigdy nie miała rodziny chociaż od zawsze chciałaby ja mieć. Miała wiele nieudanych związków z mężczyznami, chociaż wydawało się jej, że to już ten. Jako namiastkę rodziny ma tylko przyjaciółkę Agatę, z którą razem wychowywała się w bidulu, obie traktują się jak siostry.
Po kolejnym, nieudanym związku zostaje Zuzie "pamiątka", okazuje się, że jest w ciąży a w dodatku bliźniaczej, i na domiar złego jej partner zostawił ją z długami a wierzyciele zaczynają się upominać o pieniądze i pukają do jej drzwi...
Zapłakana Zuza zwierza się Agacie ze swoich problemów. No, a potem nagle i niespodziewanie zjawia się książę Marek, jak z bajki. Jest bogaty, pracowity, przystojny, czuły, opiekuńczy i kochający ją do szaleństwa, jednak Zuza do końca nie może mu zaufać, gdyż już tyle razy nacięła się na mężczyznach.
"Marek taki właśnie jest. Wie, jak zadbać o swoją kobietę. Wie, jak zadbać o mnie. To facet z bajki."
Mnie co prawda ten jej nowy partner nie przypadł do gustu. Coś w jego zachowaniu było takiego, że powinna się zapalić dużo wcześniej czerwona lampka dziewczynie z takimi złymi doświadczeniami. Wychodzi na to, że czasem warto zaufać intuicji, która gdzieś tam w podświadomości podpowiada nam coś zupełnie innego, niż widzimy. Jednak pomimo wahań Zuza postanawia zaufać Markowi i przeprowadza się z nim do małej wioski Toporzyce. Dziewczyna ma nadzieję, że stworzą tu razem spokojny i pierwszy w jej życiu dom.
"Rodzina. Zawsze była dla mnie swoistą abstrakcją, choć bardzo przeze mnie pożądaną, tak jak może pożądać rodziny ktoś, kto nigdy tej rodziny nie miał i nawet nie znał swoich rodziców."
Nie będę wam streszczała książki, ale właśnie od tej przeprowadzki właściwie wszystko się zaczyna.
Temat jest bardzo trudny i właściwie na czasie, gdyż takie procedery niestety się często zdarzają i jest to niezły biznes dla przestępców, którymi jak się okazuje, mogą być zwykli, przeciętni ludzie.
Napięcie w tej książce narasta powoli i spokojnie, nawet domyślałam się jaki będzie koniec, ale jednak autor mnie trochę zaskoczył.
Polecam, bo warto przeczytać tę książkę.
O twórczości pana Piotrowskiego chyba nie muszę pisać za wiele. Nie da się ukryć, że jest to coraz bardziej rozpoznawalne nazwisko wśród polskich autorów. Jego seria o Igorze Brudnym mnie zachwyciła i długo nie mogłam wyrzucić jej z głowy. Kiedy więc zobaczyłam, że premierę będzie miała jego najnowsza powieść, z miejsca poczułam się zaintrygowana. W taki oto sposób Matnia znalazła się w moich rękach. Jednak czy była to równie dobra lektura, co poprzednie książki autora?
Zuza niestety nie zaznała w życiu szczęścia. Kiedy więc została oszukana przez swojego ukochanego, a następnie przez niego porzucona, wydaje jej się, że gorzej być nie może. Jak bardzo się myliła… Okazuje się, że kobieta jest w bliźniaczej ciąży, a nad głową wisi jej dwumilionowy dług. Wkrótce poznaje Marka - przystojnego, ułożonego i szalenie troskliwego mężczyznę. Ich relacja szybko nabiera rumieńców, a po kilku miesiącach postanawiają razem zamieszkać. Wspólnie przeprowadzają się do Toporzyc. Tam Marek dowiaduje się, że będzie musiał wyjechać w pilnych sprawach służbowych do Niemiec, zostawiając ukochaną na kilka miesięcy. Czy Zuza zaaklimatyzuje się w nowym środowisku? Czy obejdzie się bez koszmarów?
No cóż, muszę przyznać, że Matnia jest zdecydowanie inną powieścią, niż przykładowo Piętno. Początek książki nie napawał mnie wielkim optymizmem, a momentami miałam wręcz wrażenie, że czytam coś niestety słabszego. Moja zbyt szybka ocena sytuacji jak zawsze przysporzyła mi wiele różnych przemyśleń, które nie zostały potwierdzone w dalszej części powieści. Bo tak, początek nie jest zbyt ciekawy, jednak im dalej w las - tym coraz mroczniej i bardziej niepokojąco się robi.
Główna bohaterka powieści, czyli Zuza wzbudziła moją sympatię. Choć na ogół raczej nie przepadam za bohaterkami, które wszystko widzą tylko w ciemnych barwach, tak Zuza skradła moje serce. Rozumiałam jej rozterki i wszelkie (nawet te bardziej katastroficzne) wizje. Wydaje mi się, że gdybym sama znalazła się na jej miejscu, postąpiłabym podobnie. Głuchy i ciemny las raczej nie wydaje się wesołym i radosnym miejscem do spędzania ostatnich miesięcy ciąży. Zwłaszcza że sąsiedzi też nie wydają się zbyt sympatyczni.
Nie da się ukryć, że Przemysławowi Piotrowskiemu udało się zbudować w tej powieści niepowtarzalny klimat. Z każdej kolejnej strony wylewał się mrok oraz niepokój spowodowany tym, co dzieje się dookoła. Pióro autora również zasługuje na wszelką uwagę, ponieważ pisze on bardzo dobrze i przyjemnie - nawet biorąc pod uwagę opisywaną historię. Kreacja bohaterów również budzi mój zachwyt - zwłaszcza owych sąsiadów, o których wspomniałam wyżej.
Matnia to kolejna powieść pana Piotrowskiego, która z pewnością na długo zapadnie w mojej pamięci. Jej lektura sprawiła, że zapomniałam o całym świecie na kilka godzin, a muszę też wspomnieć, że połknęłam tę pozycję przy jednym podejściu. Historia Zuzy budzi grozę i niesamowity strach. Myślę, że po przeczytaniu tej książki niewiele ciężarnych zdecyduje się na przeprowadzkę na tereny leśne.
Jeżeli lubicie dobre thrillery psychologiczne, które nie pozostawiają czytelnika obojętnego - koniecznie zainteresujcie się Matnią. Być może porwie Was ona równie mocno.
"Przeszłość zostawiam za sobą, od teraz liczy się tylko teraźniejszość i przyszłość."
Łatwo powiedzieć, jednak gdy życie daje nam solidnego kopa stajemy się ostrożniejsi, bardziej sceptyczni. Szczególnie, gdy dla odmiany przydarza nam się coś tak wspaniałego, że wydaje się wręcz niewiarygodne. To naturalne.
Nie ma się co dziwić, że Zuza, która po związku z oszustem zostaje z gigantycznym długiem i ciążą bliźniaczą nie dowierza, gdy na jej drodze staje mężczyzna idealny. Szaleńczo w niej zakochany, wyczekujący jej córek, jak własnych, odpowiedzialny, zaradny, a do tego z pięknym domem na brzegu jeziora. Czy to możliwe, że pierwszy raz w życiu los się do niej uśmiechnął? A może jeśli coś jest zbyt piękne, by było prawdziwe, to takie nie jest?
Autor od początku buduje atmosferę podszytą niepokojem i budzącą podejrzliwość, choć w pewnym momencie próbuje uśpić naszą czujność miłosną sielanką. Podobnie jak bohaterka mamy wątpliwości, ale i nadzieję. Mimo obaw przenosimy się jednak do domu nad jeziorem, w którym groza narasta od chwili, gdy Zuza zostaje w nim praktycznie sama. Czy to przewrażliwienie miejskiej damy, burza hormonów, czy może rzeczywiście kobieta ma podstawy do niepokoju? W każdym razie każde kolejne nieprzyjemne zdarzenie rodzi w niej paniczny strach. Jej sielankowa przyszłość przeradza się w koszmar. Z pewnością nie pomaga też dziwne i nieprzyjazne zachowanie sąsiadów.
Klimat głębokiej wsi, niewolnej od patologii, ale i piękna natury, zgrzyty w relacjach damsko-męskich, niewyjaśnione sprawy zaginięć, stanowią tło dla przemyśleń bohaterki i jej często dość nieracjonalnych zachowań. Czy można je zrzucić na karb burzy hormonów, a może na silną potrzebę bycia kochaną, stworzenia rodziny? Bez względu na przyczynę, bohaterka momentami irytuje, czasem wręcz przeraża swoją bezmyślnością, ale i budzi współczucie i podziw.
To jedna z tych powieści, w których od początku coś wisi w powietrzu, odczuwamy dyskomfort i niepokój oczekując wyjaśnienia nawarstwiających się tajemnic. I mimo, że możemy się domyślić, w jakim kierunku potoczy się akcja, to napięcie nie pozwala na odłożenie książki aż do szokującego końca.
To moje pierwsze spotkanie z autorem, ale po tak świetnie rozpoczętej znajomości, na półce już czekają kolejne tytuły jego autorstwa.
Jeśli szukacie książki na długie jesienne dni to polecam tę pozycję!
Zuzanna Krupa oszukana przez partnera, który okazał się biznesowym oszustem, zostaje sama ze sporym długiem do spłaty. Na domiar złego okazuję się, że jest w ciąży bliźniaczej. Gdy załamana kobieta nie wie co ze sobą począć, poznaje Marka Cholewę. Marek jest dobrze sytuowany, pracuję w Niemczech i do tego jest czułym mężczyzną, który chcę zająć się ciężarną Zuzą i stworzyć dla ich nowej rodziny dom. Proponuję przeprowadzkę do urokliwej wsi nad jeziorem. Niestety Marek często wyjeżdża za granice do pracy, a dziewczyna zostaje sama w domu. Właśnie wtedy Zuza odkrywa, że sąsiedzi są mało sympatyczni i skrywają swoje sekrety.
Autor świetnie wprowadził klimat jesieni i zimy. Przez całą książkę, miałam ochotę przykryć się kocem z kubkiem herbaty. A idealnie prowadzone napięcie, do końca trzymała mnie w niewiedzy. Przez większość lektury miałam w głowie pytanie: „o co może tu chodzić?”.
Bohaterzy bardzo dobrze wykreowani. Autor wyśmienicie wcielił się w postać kobiety, wczuł się w emocje i zachowania typowo kobiece. Podobała mi się postać Zuzy i jej przyjaciółki, sama odczuwałam te buzujące hormony, choć Zuza dość naiwnie podchodziła do życia.
Pomysł na fabułę bardzo dobry, a dodając do tego ciężarną główną postać i osadzać akcję w chatce w lesie to sukces murowany!
Jest to moje pierwsze spotkanie z piórem autora i na pewno nie ostatnie! Nadrabiam pozostałe pozycja autora!
Zanim miałam przyjemność przeczytać "Matnię" zapoznałam się z wieloma opiniami, recenzjami. Tak bardzo wyczekiwałam nowej książki autora, że chciałam wiedzieć co piszą o niej czytelnicy. I to był błąd. Opinie są skrajnie różne.
Mnie najnowsza powieść pana Przemysława wciągnęła. Na pewno jest inna, niż dotychczas wydane książki spod jego pióra, co nie oznacza, że jest średniawa. Mam odczucie, że tutaj największy nacisk został położony na klimat, który wyszedł rewelacyjnie. Mała wieś Toporzyce, jezioro Wiedźmie, patologiczni sąsiedzi, las, który znajduje się na końcu parku krajobrazowego, niewykończony dom, w którym mieszka bohaterka, dodali tej książce mroku, tajemniczości, grozy.
"Czytam, ale wciąż słyszę odgłosy domu. Jęczy, skrzypi, trzeszczy, jakby chciał do mnie przemówić, jakby był nawiedzony przez zjawę, która szuka wybawienia albo po prostu kontaktu. Z oddali niesie się skowyt psa, potem wyją kolejne. Tu w każdym domostwie jest pies. Tylko ja nie mam psa. Jestem sama."
Opisy przyrody i panującego klimatu na wsi sprawiają, że nie chce się być w skórze Zuzy. Podczas lektury co chwilę zapala się w głowie lampka i rodzi pytanie "co Ty dziewczyno jeszcze tam robisz?". Niestety naiwność głównej bohaterki sprawia, że sama pakuje się w kłopoty, co irytuje, choć z drugiej strony nie ma się czego dziwić. Czy kobieta w zaawansowanej ciąży może biegać po wsi i szukać wskazówek? Dlaczego nie, skoro dobrze się czuje pod względem fizycznym i nie jest pewna własnego bezpieczeństwa.
Pomysł na fabułę jak najbardziej ciekawy, choć długo się czekało na meritum sprawy, mimo szybkiego tempa czytania. Któreś z kolei opisy codzienności Zuzy zaczęły nużyć, ale końcówka wynagrodziła to czekanie. Kilka sytuacji według mnie nie musiało się znaleźć w książce, natomiast każdy autor ma własną wizję i trzeba mieć to na uwadze Muszę zaznaczyć, że narracja z punktu widzenia kobiety wyszła całkiem dobrze.
Kto jeszcze nie zdecydował się na książkę, radzę przekonać się samemu, czy warto było przeczytać "Matnię".
Znacie książki Pana Przemysława Piotrowskiego? Jego trylogia zalała Instagram i dalej to robi, "Krew z krwi" zebrała rożne opinie, a teraz przyszedł czas na nową pozycję, a mianowicie "Matnię".
Czytając opinie na temat tej pozycji nie wiedziałam czego się spodziewać. W końcu udało mi się ją przeczytać!
Kiedy skończyłam czytać to pierwsze moje myśli były bardzo mieszane... nie wiedziałam co mam napisać w recenzji. Z jednej strony momentami mi się książka dłużyła, a z drugiej chciałam poznać jak skończy się historia Zuzy... ale po kolei...
✔ pomysł i fabuła na książkę bardzo mi się podoba (nie mogę za dużo napisać, bo zdradziłabym wam fabułę i nie mielibyście radości z czytania:P). Takie rzeczy się dzieją i to jest najgorsze...
✔ Zuza - główna bohaterka...🤦♀️ o kurczę... rozumiem, że była w ciąży, targały nią różne emocje, bo wiadomo hormony...ale ludzie! Na własną rękę prowadzić śledztwo w tak zaawansowanej ciąży?! A jak się coś działo to ona płakała i się stresowala tym samym szkodząc swoim dzieciom (była w ciąży bliźniaczej). No zachowywała się bardzo nieodpowiedzialnie... ja na jej miejscu bym stamtąd uciekała gdzie pieprz rośnie!
✔ Marek - facet Zuzy. Jego nie lubiłam od samego początku. Przegrał u mnie kiedy to na siłę wcisnął swojego członka w usta Zuzy, kiedy ona wyraźnie mu powiedziała że tego nie chce... zero szacunku dla kobiety. Zresztą co ja się będę denerwować. Kawał drania z niego!
✔ Dużo opisów. Z tego co zauważyłam pan Przemysław lubi opisy. Ja juz niekoniecznie 🙈
✔ Domek w lesie - miejsce akcji.
Myślę, że on nadawał tutaj dramaturgii, to miejsce budowało napięcie..do tego sny Zuzy i pojawiający się co jakiś czas mały chłopiec... hmm.. czyżby on miał tutaj kluczową rolę?
Chcecie odkryć prawdę o domku w lesie? Czy sny Zuzy były prorocze?
I czy Marek tak naprawdę jest szczery wobec swojej dziewczyny?
Odpowiedzi na te pytania poznacie czytając "Matnię".
Książka nie była zła, ale... jak dla mnie lepsza była poprzednia ;) oczywiście Panie Przemku czekam na kolejną książkę, ponieważ każda czytam z wielką przyjemnością:)
.
A Was zapraszam do zapoznania się z treścią powyższego tytułu:) Chyba, że ktoś z Was już czytał?
Gdy bierzesz do ręki thriller, z reguły wiesz, że przeczytasz kilka stron i „coś” zacznie się dziać. Gdy w ręce wpada Ci thriller psychologiczny Przemysława Piotrowskiego, jeszcze przed przeczytaniem pierwszego zdania wiadomo, że to „coś”, choć nie wiadomo jeszcze „co”, zawładnie Twoim umysłem.
„Matnia” zaczyna się jak klasyczna obyczajówka.
Ona – urodziwa, zagubiona dziewczyna wychowana w bidulu. Aktualnie na ostrym życiowym zakręcie – bez pracy, bez mieszkania, za to z długami i w bliźniaczej ciąży z pewnym draniem, który wyparował.
On – przystojny, samodzielny, odpowiedzialny. Wydawał się być porządnym facetem. Tym właściwym. Idealnym.
Plan: stworzyć szczęśliwą, pełną rodzinę, zamieszkać w pięknym starym domu nad jeziorem w przygranicznej oddalonej od rzeczywistości wsi. Mieć święty spokój.
Gdzie jest haczyk?
Gdzie jest ta pułapka?
Poznajemy tę, jak się okazuje, mroczną historię z perspektywy kobiety. Razem z nią układamy puzzle w obraz skrywający potworną tajemnicę.
Piękny dom mający być azylem przemawia do kobiety za pomocą niepokojących odgłosów: jęczy, skrzypi, trzeszczy, oddycha – ostrzega.
Z każda przeczytaną stroną wyobraźnia szaleje. Kreśli najmroczniejsze scenariusze. Ale czy to rzeczywiście tylko wyobraźnia...
Azyl staje się więzieniem. A idealny facet. No cóż. Jak to facet…
Bombardujące bohaterkę myśli, jej emocje, przechodzenie ze skrajności w skrajność – sprawiają, że fabuła, niczym zupa, kipi w zależności od widzimisię sterującego płomieniem.
„Matnia” to gwarancja dobrej zabawy dla wielbicieli gatunku. Klimatyczna i klaustrofobiczna opowieść o bezeceństwach ludzi bez serca i sumienia.
Zanim zaczniesz czytać, warto zasłonić zasłony.
Gratulacje dla Autora.
Polecam.
„Świat jest pełen zwyrodnialców, jeśli wiecie co mam na myśli…”
Dzisiaj przychodzę do Was z najnowszą książką autora, która zakręci Wami kolejny raz.
Jest to thriller z mroczną scenerią starego domu, lasu i tajemniczej społeczności.
Zuza to dziewczyna, która wychowywała się w bidulu. Nie miała życia usłanego różami. Trafiła na faceta, który zostawił ją nie tylko z długami, ale i bliźniaczą ciążą.
Zawsze obok niej była Agata jej przyjaciółka.
Na jej drodze staje Marek, chodzący ideał, który akceptuje fakt, że jest w ciąży i traktuje dziewczynki jak własne.
Przeprowadzają się do starego domu nad jeziorem. Zuza czuje się jak w bajce. Idealne miejsce dla dzieci. Do czasu kiedy Marek wyjeżdża do pracy, a ona zostaje sama. Słyszy dziwne dźwięki, widzi dziwne rzeczy.
Czy to tylko jej wyobraźnia? Czy coś czai się na zewnątrz?
Zuza z Agatą chcą przezwyciężyć strach, poznać mieszkańców. Pytanie czy mieszkańcy chcą poznać ich?
Dlaczego we wsi jest tak cicho? Dlaczego nie ma dzieci? Dlaczego nad jeziorem jest zawsze pusto? Co oznaczają rysunki na pomoście? Co się stało z zaginioną Ukrainką?
Dziewczyny zaczynają prowadzić swoje własne śledztwo.
Prawda je zszokuje, a miłość jak z bajki przyśnie jak bańka mydlana.
Książka pisana jest z perspektywy Zuzy co bardzo mi się podobało. Mimo, że jej przemyślenia czasem mnie dziwiły.
Świetny pomysł na fabułę. Od samego początku autor wzbudził we mnie zainteresowanie. Byłam tak ciekawa co tam się dzieje, że ciężko było odłożyć książkę.
Klimat starej wsi, gdzie mieszkańcy mają swoje tajemnice, problem alkoholowy, patologia to wszystko tu jest.
Książka jest duszna i mroczna, a prawda przerażająca.
Czekam na więcej takich książek od autora.
Jak cenię i lubię powieści Przemysława Piotrowskiego, tak "Matnia" mnie nie porwała. Zdecydowanym jej plusem jest klimat, zamknięta społeczność, która wyraźnie czegoś (lub kogoś) się boi, stary dom żyjący własnym życiem oraz ciemny, gęsty las z jeziorem o bardzo mrocznej przeszłości. Na uznanie zasługuje również główny wątek (oczywiście go nie zdradzę), coś, o czym na pewno każdy słyszał, ale nadal jest to temat niewyczerpany. Niestety całość — moim zdaniem — psuje główna bohaterka Zuza. Przez większość czasu albo się nad sobą użala, albo rozmyśla, jakie to szczęście ją właśnie spotkało i jak bardzo kocha swojego idealnego do bólu Marka. W związku z tym, że powieść napisana jest z jej perspektywy tych "rozkmin" oraz tergo co robi w ciągu dnia (a nie ma tego dużo, bo mam wrażenie, że ciągle leży pod kocem, dokłada do kominka, je, czyta/ogląda, spaceruje po okolicy), że momentami staje się to nudne. Nie brakuje w niej grozy, jednak ta groza to tylko urywki, a szkoda.
Nadal czekam na Radyklanych, a czy sięgniecie po "Matnię" zdecydujcie sami.
"Przerażający i klaustrofobiczny." Tak o najnowszej książce Przemysława Piotrowskiego napisał Marcel Moss. I ja podpisuję się pod tym bez dwóch zdań🤯😎
Domek w lesie nad jeziorem, z dala od miejskiego zgiełku to idealne miejsce dla kobiety w ciąży. Jednak nie wygląda to tak kolorowo, jakby mogło się wydawać. Gdzieś w tym lesie czai się zło..
Zuza nie miała łatwego życia, wychowana w domu dziecka, nie ma rodziny ani perspektyw na życie. Zbyt ufna w stosunku do ludzi pewnego dnia zostaje sama, w ciąży i z milionowym długiem. Jednak los się do niej uśmiecha, poznaje Marka. Mężczyzna wyciąga do niej pomocną dłoń, chce pomóc jej w wychowywaniu córeczek. Nie mając nic do stracenia, Zuza przeprowadza się do Toporzyc, wsi przy granicy niemieckiej, miejsca idealnego według niej do wychowania dzieci. Z czasem myśl o sielankowym życiu zanika, a Zuza odnosi wrażenie, że mieszkańcy Toporzyc skrywają mroczne tajemnice..
Poraz kolejny Przemysław Piotrowski udowodnił, że potrafi manipulować czytelnikiem. Już na samym początku czuć mroczny i duszny klimat powieści. I chociaż nie ma tutaj wartkiej akcji to książka intryguje i trzyma w napięciu do ostatnich stron. Książkę czytałam w nocy i miałam momenty kiedy patrzyłam w okno i zastanawiałam sie czy nie zasłonić zasłon 🙈🤯 Autor ma niebywały talent do tworzenia powieści, podczas czytania których ma się wrażenie, że razem z bohaterami uczestniczymy w wydarzeniach i dążymy do poznania prawdy. Powieść obyczajowa z elementami grozy, do takiego gatunku zaliczyłabym tę książkę. Autor uraczył mnie całą masą emocji, czytając miałam ciarki na plecach, razem z Zuzą patrzyłam w okno🙈 No i to zakończenie, wprost fenomenalne. Czytając można się domyśleć co i jak jednak nie zmienia faktu, że zakończenie zaskakuje i po prostu wbija w fotel.
Pamiętajcie, jak Piotrowski to brać w ciemno!
Polecam! Czytajcie bo naprawdę warto!!!
Dziękuję @wydawnictwoczarnaowca za możliwość przeczytania książki ♥️
"Matnia", niby spokojna lektura, ale emocji jej nie brakuje.
Zuza nie ma szczęścia w życiu i miłości. Ostatni mężczyzna zostawił ją z długami i w ciąży bliźniaczej. Mimo ograniczonego zaufania do facetów, w końcu wydaje się, że spotkała ideał.
Marek posiada dom po ojcu we wsi Toporzyce nad jeziorem Wiedźmim i tam się przeprowadzają.
Marek wyjeżdża do pracy do Niemiec i Zuza zostaje sama. Sama ze swoimi myślami, obawami i wybujałą wyobraźnią. Z dziwnymi, zamkniętymi w sobie, ignorującymi ją sąsiadami.
Wszystko to budzi w niej niepokój i rodzi różne podejrzenia. Co się kryje za zachowaniem mieszkańców Toporzyc? Czy Zuza jest tu bezpieczna?
"Matnia" to kolejna, najnowsza książka Przemysława Piotrowskiego. Ta powieść to coś zupełnie innego od poprzednich książek autora.
"Matnia" to thriller z rozbudowaną warstwą obyczajową. Autor przenosi czytelnika do malowniczo położonej wsi. Mała, zamknięta społeczność i jej tajemnice to coś co bardzo lubię.
Atmosfera powieści jest tajemnicza, mroczna i gęsta. Akcja dzieje się powoli. Właściwie od początku wiadomo, że coś się tu wydarzy. Nie wiadomo tylko co i kiedy. Mi cały czas towarzyszyło takie oczekiwanie.
Zakończenie jest mocne, zaskakujące i brutalne. Ciężko uwierzyć, że coś takiego może mieć miejsce w rzeczywistości. A tak niestety jest.
W swojej powieści Przemysław Piotrowski przeciwstawia matczyną miłość i siłę z najgorszym złem i bezwzględnością ludzką. Pokazuje jaką siłą i determinacją może wykazać się kobieta w obronie swoich dzieci. Oraz jak brutalni i co potrafią zrobić ludzie dla pieniędzy.
Cieszę się, że autor nie zamknął się w jednym gatunku i z każdą książka możemy poznać jego kolejne oblicze. Każda kolejna książka dostarcza nowych wrażeń i emocji.
A zakończenie "Matni" zwiastuje też chyba nowy początek. Już nie mogę się doczekać.
Przemysława Piotrowskiego myślę, że nie trzeba nikomu przedstawiać. To były dziennikarz sportowy, a potem śledczy w „Gazecie Lubuskiej”, autor wielu bestsellerowych thrillerów. Debiutował w 2015 roku thrillerem historycznym „Kod Himmlera”. „Matnia” to jego najnowsza powieść.
Zuzanna nigdy nie miała w życiu lekko. Jest wychowanką domu dziecka, bez rodziny, bez perspektyw na dalsze życie. Jej jedyną przyjaciółką jest Agata, z którą poznały się w bidulu i od tego czasu są nierozłączne. Zuza jest zbyt ufna, dlatego pewnego dnia, po ostatnim związku z mężczyzną zostaje sama, z ogromnym długiem i w bliźniaczej ciąży. Los jej jednak sprzyja, bo niebawem poznaje uroczego, opiekuńczego i przede wszystkim odpowiedzialnego mężczyznę. Po kilku miesiącach związku Marek proponuje kobiecie przeprowadzkę do rodzinnych Toporzyc. Zuza zgadza się, uznając, że to spokojne miejsce nad jeziorem będzie idealne do wychowywania dzieci ze względu na ciszę, spokój i świeże powietrze. To sielankowe miejsce dość szybko okazuje się być czymś innym niż Zuzanna sobie wymarzyła. Nie dość, że lokalna społeczność nie przyjmuje jej najlepiej, to kobieta często zostaje w domu sama, ponieważ Marek ma służbowe wyjazdy. Samotny pobyt w tym miejscu nie działa na Zuzannę dobrze i zaczyna dość szybko przypominać koszmarny sen. Jaki sekret skrywa to miejsce? Czy to tylko wyobraźnia Zuzy, czy w tej wsi dzieje się coś złego?
Ta książka jest inna od poprzednich thrillerów autora. Jest spokojna, nieco melancholijna. Akcja rozwija się powoli, nabiera tempa dopiero pod sam koniec. Mimo to od początku panuje w powieści gęsta, niepokojąca atmosfera i ten niepokój udziela się czytelnikowi. Ta niespieszna akcja dobrze koresponduje z klimatem powieści. Mrocznym, klaustrofobicznym, tajemniczym. Jest jesień, noce stają się coraz dłuższe, kobieta jest w domu sama, sąsiedzi zamknięci w swoim kręgu, niedostępni, deski pod nogami skrzypią, na zewnątrz wyje wiatr. Wyobraźnia bohaterki zaczyna działać na pełnych obrotach. Atmosfera gęstnieje ze strony na stronę coraz bardziej, napięcie rośnie.
Trzeba jednak przyznać, że nie jest to to, do czego autor zdążył nas już przyzwyczaić. Napięcie rośnie, owszem, ale nie w takim tempie, jakie znamy. Fabuła rozkręca się dość powoli, by w kulminacyjnym momencie zdecydowanie przyspieszyć. Finał za to jest dokładnie w stylu autora. Mocny, niespodziewany i szokujący. I chociaż ten thriller jest inny, spokojniejszy, z rozbudowaną warstwą obyczajową i nieco bardziej przewidywalną intrygą niż zazwyczaj, nadal jest interesujący. Książka ma to coś, co trzyma przy niej czytelnika, co sprawia, że chcemy dowiedzieć się, jak to się wszystko skończy. I nawet jeśli gdzieś po drodze główna bohaterka nas irytuje, a niektóre wątki powodują wywracanie oczami, czytamy dalej, bo coś nie pozwala nam książki odłożyć. Nie potrafię powiedzieć, czym jest to coś, natomiast muszę oddać autorowi, że z całą pewnością potrafi pisać tak, aby zaintrygować czytelnika. Tematycznie książka jest naprawdę ciekawa, pomysł na historię świetny. Na grozę wypływającą prawie z każdej strony też nie mogę narzekać. Jedynie Zuzanna nie za bardzo przypadła mi do gustu. Autor świetnie oddał kłębiące się w niej emocje, jej przerażenie, niepewność, a w końcu bezsilność. Z jednej strony działały na nią jej własne lęki, z drugiej groza i sekrety miejsca, w którym się znalazła. Kiedy moja wyobraźnia zaczęła działać, doskonale potrafiłam się odnaleźć w jej położeniu. Jednak Zuza, chociaż dojrzała, zachowywała się często nieadekwatnie do swojego wieku i zaistniałej sytuacji. Była naiwna i czasem kompletnie bezmyślna. Sama nie wiem, co o niej myśleć. Tym bardziej, jeśli wiem, że jej dzieciństwo nie było łatwe, a później również nie miała lekko. Wydaje mi się, że takie przeżycia czegoś powinny ją nauczyć, a Zuza zachowywała się tak, jakby nie dostała od życia żadnej lekcji.
„Matnia” to bardzo dobrze opowiedziana, mroczna, tajemnicza i wciągająca historia ze spektakularnym zakończeniem. Jeśli lubicie niejasne, pełne tajemnic, budzące grozę thrillery, ta książka na pewno Wam się spodoba. Ja spędziłam z nią rewelacyjnie czas i zdecydowanie mogę Wam ten tytuł polecić.
Po pierwszej serii o Brudnym, każda kolejna książka Autora jest dla mnie zaskoczeniem. Bardzo mi się podoba to, że Piotrowski nie zamknął się w schemacie.
Dostałam historię Zuzy, kobiety z domu dziecka. Jako dorosła uwikłała się w związek, którego owocem jest ciąża bliźniacza. Partner zostawił ją samą i ,,zabezpieczył" w ogromny dług. Właśnie wtedy na jej drodze pojawia się Marek...
Muszę przyznać, że Autor ponownie udowodnił, iż jest mistrzem budowania atmosfery. Mimo całego miodu czuć było, że coś jest na rzeczy. Natomiast mieszkańcy wioski to istny zwierzyniec osobliwości.
Czytałam i zastanawiałam się co los ma dla Zuzy. Było mrocznie i niepokojąco. Już od pierwszych stron czułam niepokój i strach. Autor tak prowadził opowieść, że sama miałam ochotę wpaść i zaciągnąć zasłony 🙈 Wściekałam się na infantylność i naiwność bohaterki, jednocześnie martwiąc się o los jej i bliźniąt.
Do tego wszystkiego styl pisania Autora, miód na moje serce. Świetny styl, lekkość pióra, naturalność... Choćby szukać nie ma się czego czepiać, wielki ukłon.
Trzeba sporych zdolności aby prowadząc spokojną opowieść powodować takie bicie serca u czytelnika. Mam wrażenie, że gdyby Autor napisał romans mafijny to czytałabym z wypiekami na policzkach uważając, że to niemożliwe abym nie lubiła tego typu książek.
Dostałam do ręki świetny thriller z elementami horroru i przyznaję, że było to doskonałe połączenie. To jedna z tych książek jakich nie chce się odkładać 🖤 serce wali a jednak czyta się dalej. Wszystko podawane w odpowiednich dawkach i w odpowiednim czasie.
Moi Kochani 🖤 zapewniam, że Piotrowski wie co pisze i robi to w sposób doskonały. Ja każdą książkę Autora biorę w ciemno, bo wiem, że będzie świetna, niezależnie jaki temat poruszy.
Nie mniej ja bardzo dziękuję za epilog i Julię Zawadzką 🖤 tęskniłam...
Właśnie w tym momencie skończyłam czytać a moje tętno nie może się jeszcze uspokoić. Boże jak ja się trzęsę.... Jak ja się bałam... I nie, nie dlatego, bo straszne, ale bałam się o główną bohaterkę i jej dzieci.. Ostateczna rozgrywka była dla mnie pełna napięcia i oczekiwania. Wow ?ale to było dobre! A ta postać na końcu... Co za miła niespodzianka radujaca moje serce?.
Nie będę Wam streszczać książki... Powiem tylko CZYTAJCIE. Czytajcie, czytajcie i jeszcze raz czytajcie.
Mnie ta historia kupiła i z pewnością zapamiętam ją na długo.
Zanim jednak się za nią zabierzecie to wyrzućcie z głowy slynną trylogię z Brudnym, wyrzućcie to, że napisał to Piotrowski. Dajcie się porwać lekturze i przynieście się z Zuzą do Toporzyc. Do domku w lesie i tej nieufnej społeczności.
A przy okazji... Ten kto zna trylogię-czeka na niego niespodzianka na końcu.... I to jaka niespodzianka?
Patrząc na inne opinie, zauważyłam, że wszyscy niemal jednogłośnie twierdzą, że seria o Igorze Brudnym tegoż samego autora, jest zdecydowanie lepsza. Ja nie mam takich porównań, ponieważ "Matnia" to pierwsza książka pana Piotrowskiego, jaką miałam okazję przeczytać.
Oto Zuzanna Krupa, skrzywdzona przez los i swojego jeszcze "chwilę temu" obecnego partnera, nagle zostaje bez pracy, środków do życia i w bliźniaczej, ciąży. Jedyne co ma to przyjaciółka, z którą się zna od dziecka. Agata wychowywana razem z Zuzą w domu dziecka, jest dla niej jak prawdziwa siostra.
Ta oto Zuzka nagle poznaje księcia z bajki, rycerza na białym koniu z bukietem róż i zakochuje się bez pamięci. Rycerz też zdaje się świata poza nią nie widzieć. Mimo pewnych wątpliwości Zuza przeprowadza się do swojego księcia do skrzypiącego domu na skraju wsi i lasu i hołubiona przez ukochanego pławi się w miłości.
Jednak jak się można domyślać i co sugeruje opis, są to miłe złego początki. Bo oto Marek wyjeżdża do Niemiec na jakiś podobno intratny kontrakt, z którego ma być dość kasy, by zapewnić byt swojej rodzinie, jak nazywa Zuzę i "ich" córki.
Teraz właściwie dopiero się zaczyna coś dziać. Do tej pory było tylko mlaskanie, ciumkanie, całowanie i do znudzenia powtarzanie jak to Zuzka uwielbia sprawiać swojemu księciu rozkosz w inny sposób jak ten tradycyjny, co w bliźniaczej coraz bardziej widocznej ciąży jest niewskazane. Ta część trwała zdecydowanie za długo, te powtórki zaczynały mnie porządnie nudzić i już naprawdę niewiele brakowało, bym zaprzestała czytania.
Potem jak wspomniałam, zaczyna być ciekawiej, chociaż absolutnie nie poczułam jakiejś specjalnej grozy. Ani przez chwilę się nie bałam, być może to dlatego, że przeczytałam wiele innych, o niebo straszniejszych książek. Zuzka wydała mi się jakaś mało wiarygodna. Mimo wątpliwości, jakie mieszają w jej głowie, jak w dym daje się wywieść w jakieś dziwne miejsce i zamieszkać z facetem, o którym nic właściwie nie wie i zna go raptem kilka miesięcy. Jednak powiedzmy, że uwierzę, że dorosłe dzieci wywodzące się z domów dziecka, mają taki głód miłości i bycia zaopiekowanym, że to przesłania im całkiem racjonalne myślenie. Chociaż z drugiej strony, Zuza nie raz została już skrzywdzona i tak w ciemno zaufała?
Kiedyś w jakiejś reklamie prym wodził slogan, że jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. Mnie się zawsze to powiedzenie przypomina, kiedy coś jest zbyt idealne, zawsze wtedy węszę jakiś podstęp i szukam przysłowiowego haczyka. A Zuza nic, wszystkich podejrzewała o niecne zamiary, tylko nie tego, kto rzeczywiście był najbardziej czarnym charakterem. Niestety nic nie poradzę na to, że Zuza wydała mi się nie bardzo wiarygodna, mimo zapewnień autora, że tworzenie tej kobiecej postaci, narratorki konsultował z rzeczywistą kobietą.
Książka porusza bardzo ważny kryminalny proceder, którego temat, mam nadzieję, zostanie bardziej rozwinięty w kolejnej części (którą to część, sugeruje zakończenie), ponieważ w tej części autor temat tylko "liznął", wspomniał, naświetlił. Nie zakończone zostały również niektóre wątki.
Nie przeszkadzały mi, o dziwo, tym razem przekleństwa używane w tej książce. Piszę o dziwo, gdyż generalnie, źle toleruję taką manierę. Jednak tutaj ona po prostu pasowała. Niestety, większość ludzi po trzydziestce, a w takim wieku są Zuza i Agata (a to głównie w ich dialogach występują przekleństwa) właśnie tak między sobą rozmawia. Słyszę to w autobusach i na ogródkach moich sąsiadów. Bardziej "normalny" czy wręcz ugrzeczniony język, byłby tutaj zbyt sztuczny.
Reasumując, z racji tego, że jest to pierwsza pozycja tego autora, jaką przeczytałam, z panem Piotrowskim jeszcze się nie żegnam. Książkę oceniam na "dobra", mimo pewnych, że tak powiem niedociągnięć w zbudowanych postaciach. Z plusów, powiem, że najbardziej podobała mi się postać Agaty i scena z przeręblem na zamarzniętym jeziorze.?
Ksiazka trzymajaca w napieciu. Do prawie ostatnich stron nie wiadomo kto kryje sie za wszystkimi zlymi rzeczami, ktore maja miejsce w ksiazce
Nie zawiodłam się, bardzo dobrze się ją czyta, i choć domyśliłam się o co w tym może chodzić dość szybko, to z niecierpliwością i zainteresowaniem czytałam dalej, polecam
Bardzo dobry polski thriller. Trzymająca w napięciu. Pisana z ciekawej perspektywy - młodej kobiety, która nie wie, że znalazła się w śmiertelnym niebezpieczeństwie.
POWRACA PRZERAŻAJĄCA BIESZCZADZKA LEGENDA W Bieszczadach dochodzi do zaginięcia dwóch turystek. Z powodu tragedii ożywa legenda o ponurym smolarzu. Dręczony...
Były amerykański żołnierz John Pilar zostaje skazany na śmierć za zamordowanie swojej rodziny w wyjątkowo bestialski sposób. Kat wstrzykuje mu zabójczą...
Czy naprawdę zaczynam popadać w jakąś paranoję? Zachowuję się jak obłąkana. Albo gorzej – jak mieszkanka... Toporzyc.
Więcej