Przygranicze to parę miast kilkadziesiąt lat temu wyrwanych z naszego świata i przeniesionych do krainy wiecznego mrozu. Miejsce, w którym przez większą część roku panują chłody i wieją lodowate wiatry, a ludzie nabywają magicznych zdolności, co czyni ich bardziej niebezpiecznymi od uzbrojonych po zęby bojowników.
Lecz człowiek umie przystosować się do każdych warunków.
Jewgienij Apostoł już dawno przestał żałować, że trafił do Fortu - dawnego prowincjonalnego miasteczka, które stało się centrum cywilizacji na tej pokrytej śniegiem ziemi.
I nawet kiedy przyszło wziąć nogi za pas, aby ratować skórę przed najemnymi zabójcami, przede wszystkim pomyślał o tym, jak nie zmarnować szansy na życiowy interes.
Światem Przygranicza rządzi zasada "wszyscy przeciwko wszystkim".
Zwykły nóż jest tu warty więcej niż broń palna, a magia i śnieżne bestie są tak realne jak szybkie odmrożenie kończyn. Czytać w rękawicach
Jedno z najciekawszych uniwersów jakie poznałem.
Jeśli podać choć jeden powód dla którego warto, po te książkę sięgnąć to właśnie świat, który jest niezwykłą mieszanką fantasy i rosyjskiej rzeczywistości z kapką klimatu z rodem "Stalkera: Cień z Czarnobyla".
Lubimy Czytać
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2015-10-02
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 560
W świat Przygranicza trafiasz przypadkiem. Z woli losu. Wysiadasz z wagonu, by na postoju napić się piwa. Chwilę potem nie ma ani stacji, ani pociągu,...
Sopel znowu ma kłopoty. Garbatego dopiero grób wyprostuje. Jedyna droga ucieczki wiedzie tam, skąd wszyscy chcieliby uciec. Wprost w paszczę Przygranicza...
Przeczytane:2015-10-08, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,
Jewgienij Apostoł to człowiek niezwykle przedsiębiorczy. Gdzie nie pójdzie, tam widzi wielką szansę na przyzwoite pieniądze. Kogo nie spotka, ten chce z nim robić interesy, bo wie, że Żeńka jest w tym fachu niezastąpiony. Czy pomaga mu w tym „dar” jasnowidzenia? Niekoniecznie. Sam uważa go za przekleństwo bardziej niż błogosławieństwo i skutecznie woli wyciszać go aniżeli pielęgnować. Czy aby słusznie? Wkrótce zmieni zdanie na temat swojej unikalności i może nawet doceni to, co otrzymał.
Paweł Kornew to rosyjski pisarz science-fiction, który w swoim dorobku ma już kilkanaście książek i wiele opowiadań. Sam cykl o Przygraniczu ma aż dwanaście tomów! „Lodowa cytadela” plasuje się gdzieś pod koniec tych książek, zatem może troszkę dziwić jej tłumaczenie akurat teraz, ale nie ma co się zastanawiać – pozycja jest warta przeczytania nawet w złej kolejności cyklu! Paweł mimo ekonomicznego wykształcenia postanowił się oddać pisarstwu, za co jestem mu wdzięczna – ma bardzo łatwo przyswajalny styl literacki, który angażuje Czytelnika od pierwszej strony, mimo niełatwego dla nas nadmiaru rosyjskich naleciałości (choć pewnie kwestia przyzwyczajenia – dla mnie, fanki Łukjanienki i Akunina, nie stanowi to wielkiego problemu). Na domiar dobrego stworzył świetny cykl, który z pewnością zostanie doceniony przez zwolenników Łukjanienki i jego „Patrolu” mimo jawnie postapokaliptycznego charakteru. Na uwagę zasługuje także świetne tłumaczenie Rafała Dębskiego (tak, ten sam Dębski!).
Dla tych, którzy jeszcze się nie przekonali do lektury – „Lodowa cytadela” to mieszanka „Firefly”, „Stalowego szczura” i „Stalkera” w harmonicznym połączeniu w niepowtarzalną całość. Sama bardzo chętnie sięgnę po pozostałe części cyklu (na razie cztery zostały przetłumaczone i wydane nakładem Fabryki Słów właśnie).