Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 2016-03-23
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 250
Dulcie Ballantyne wie doskonale, że warsztaty kreatywnego pisania przyciągają zazwyczaj bardzo oryginalnych ludzi, jest więc dobrze przygotowana do poprowadzenia...
Ellen Jacobc właśnie rozwiodła się z mężem, kłamliwym draniem, którego niegdyś bardzo kochała i który puścił ją w trąbę z młodszą kobietą. Porzuciwszy...
Przeczytane:2019-03-10,
Sympatyczny romans na letnie popołudnia, chociażby nad jeziorem właśnie, jednak nie wyróżniający się niczym innym szczególnym ze sterty innych romansów.
Esme, Adam i Floriana spotykają się w dość nieprzyjemnych okolicznościach: Floriana zostaje potrącona przez samochód a Adam i Esme udzielają jej pomocy. Wkrótce między tą trójką rodzi się przyjaźń i chęć wzajemnego rozwiązywania swoich problemów.
Bardzo lubię czytać romanse, łapię się dosłownie za każdy, jaki wpadnie mi w ręce, niestety niewiele z nich jest w stanie mnie zafascynować. Nie udało się to także "Latu nad jeziorem", albo - mówiąc sprawiedliwiej - udało się połowicznie. Bo część tej książki jest naprawdę interesująca, część zaś irytująco przegadana.
Wciągnęła mnie historia Esme, jej młodzieńczej miłości i późniejszych poszukiwań swego dawnego ukochanego. Wplecione w główną narracje retrospekcje będące wspomnieniami pojawiającymi się w umyśle starszej pani wraz ze spojrzeniem na pochodzące z tamtych czasów obrazy malowane przez jej ojca (świetny pomysł - każdy obraz to inne wspomnienie i kolejny etap w podróży do przeszłości). W tym miejscu "Lato nad jeziorem" przypomina nieco "Córkę Rembrandta" autorstwa Lynn Cullen, w której również poszczególne epizody z życia tytułowej bohaterki są ściśle powiązane etapami twórczości i powstawaniem kolejnych obrazów jej ojca. W wątku Esme mamy tam wszystko, czego nie może zabraknąć w dobrym romansie - cudowne krajobrazy (tytułowe jezioro to jezioro Como w północnych Włoszech), młodą, niedoświadczoną dziewczynę, dwóch włoskich amantów - jeden ucieleśnienie anioła, drugi diabła, miłość, która nie ma prawa zakończyć się happy endem, a nawet sycylijską mafię. Zgoda, sporo w tym kiczu i schematycznego potraktowania gatunku, ale w ciepłe, letnie wieczory czyta się znakomicie.
Gorzej z dwoma pozostałymi wątkami. Ich bohaterowie są do bólu przewidywalni. On honorowy, szarmancki i oczywiście zabójczo przystojny i dobrze zarabiający, ona pomimo skończonej trzydziestki wciąż roztrzepana niczym nastolatka, z trudem wiążąca koniec z końcem, skazana na życie w cieniu idealnej starszej siostry, choć przecież sama też jest bardzo piękna i dobra, potrzebuje jednak rycerza który by z niej te cechy wydobył. Historie nieodwzajemnionych miłości Adama i Floriany są na swój sposób interesujące, ale epizody z nimi związane bywają aż do bólu przegadane. Prawdziwej akcji w nich niewiele, za to pełno w nich dłużyzn i ciągłych dywagacji nad tym, co dana osoba czynić powinna. Przoduje w tym zwłaszcza Esme, która na si8łę chce poukładać życie swych nowych znajomych. Spotkania na ploty, którymi wypełniona jest jakaś połowa treści tej powieści, drażnią mnie w prawdziwym życiu i irytowały także w tej książce. A szkoda, bo gdyby nie one mielibyśmy całkiem zgrabne love story na tle cudownych krajobrazów.
W powieści tej brakuje mi także poruszania jakichś poważniejszych problemów zmuszających czytelnika do głębszych refleksji. Niespełniona miłość jest już tematem tak oklepanym, że trudno w tej kwestii wymyślić coś innowacyjnego i Erica James też się o to nie sili. W historiach głównych bohaterów można by na siłę doszukiwać się jakiegoś przesłania w stylu "prawdziwa miłość pokona wszystko", "przeznaczenie znajdzie drogę", ale tego typu slogany znajdziemy w większości romansów.
Plusem są za to opisy miejsc, w których toczy się akcja, czyli miasta Oxford i - przede wszystkim - Włoch, a zwłaszcza okolic jeziora Como. Autorka skupia się zarówno na detalach architektonicznych, jak i na elementach przyrody, sekretach specjałów lokalnych kuchni czy też obyczajach towarzyszących obchodzonym w tych miastach świętom i uroczystościom. A przy okazji literackiej "wyprawy" do Italii poznać możemy też wiele włoskich słówek.
Czytając "Lato nad jeziorem" po raz pierwszy zetknęłam się z twórczością Eriki James i choć nazywana jest ona "jedną z najlepszych brytyjskich autorek", ja nie mogę nazwać jej najnowszej powieści inaczej niż tylko lepszej jakości harlequinem.
Recenzja pochodzi z mojego bloga "Świat Powieści": http://swiat-powiesc.blogspot.com/