Pierwszorzędna klasyka literatury polskiej, wielowątkowa powieść obyczajowa osadzona w rzeczywistości XIX-wiecznej Warszawy. Jej akcja rozgrywa się między styczniem 1878 a październikiem 1879 roku w mieście, które żyje pozytywistycznymi ideałami dorabiania się jednostek i całego narodu. Weteran powstania styczniowego szukający szczęścia w biznesie i płocha zubożała arystokratka, typowa ,,lalka salonowa" - historia miłosna Stanisława Wokulskiego i Izabeli Łęckiej budzi emocje także całkiem współczesnych czytelników. Powieść doczekała się ekranizacji z udziałem czołowych polskich aktorów.
Wydawnictwo: Bellona
Data wydania: 2017-03-09
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 600
Język oryginału: polski
W ramach akcji „czytam klasykę” wróciłam do lektury, która w liceum była dla mnie drogą przez mękę. Chciałam sprawdzić, czy do pewnych rzeczy trzeba po prostu dojrzeć – i może tak, ale w takim razie ja jeszcze do „Lalki” Prusa – bo o niej mowa – nie dojrzałam…
Nie podobało mi się – i nic na to nie poradzę. Wiem, że realizm, wiem, że wielu zachwycają opisy – mnie one w większości po prostu nudziły, choć doceniam kunszt autora. Ale tym razem nie podobało mi się także coś, na co jako licealistka nie zwróciłam uwagi. Co to takiego? Tendencyjność w przedstawieniu postaci Izabeli Łęckiej. Autor robi wszystko, żebyśmy jej nie polubili – ma się nam jawić jako pusta i zepsuta, w przeciwieństwie do Wokulskiego. Tak, bo Wokulski wykazał się naprawdę wielką głębią, kiedy – ujrzawszy Łęcką w teatrze – postanowił sobie, że zrobi wszystko, żeby ją zdobyć… Tym razem, czytając „Lalkę” odniosłam wrażenie, że Wokulski to szaleniec – nie wiedząc nic o tej kobiecie, prócz tego, że jest ładna (prawda, jakie to głębokie?) – układa swoje życie tak, by być obok niej… Gdyby jeszcze był to nastolatek, można by było uznać, że to romantyczne i miłe, ale w przypadku dojrzałego mężczyzny trąci trochę paranoją i obsesją. A przy tym jeszcze wini się Izabelę za to, że się w nim nie zakochała. A dlaczego miała się zakochać? Ona, która na co dzień przebywała z wytwornymi arystokratami, miała zachwycić się kupcem? Wokulski jest filantropem, pomaga ludziom, jest hojny i uczciwy – ale to nie powód, żeby tracić dla niego głowę. Owszem, kiedy bliżej go poznała, doceniła jego zalety – ale od powiedzenia o kimś, że jest dobry i interesujący, do pokochania go – jeszcze droga daleka. Ja, czytając, nie miałam do niej absolutnie żalu o to, że nie pokochała Stasia – jej winą jest dopiero to, że zdecydowała się jednak zostać jego żoną.
I nie czarujmy się – on, taki niby szlachetny i kryształowy, doskonale wiedział, że Izabela wychodzi za niego dlatego, że jest w beznadziejnej sytuacji. Że jest to gest wyrachowania – a nie miłość – i co? I nic. Absolutnie mu to nie przeszkadza – ważne, że będzie ją miał. Dlatego też dość sztuczne jest w tym wszystkim to uniesienie się honorem, kiedy usłyszy o zdradzie.
Oczywiście nie jest tak, że uważam tę książkę za niewartą czytania. To, że się nią nie zachwycam i to, ze widzę psychologiczne kalectwo bohatera, nie znaczy, że nie doceniam kunsztu pisarza. Jego opisy, choć czasem są naprawdę o wiele za długie i nużące, jednak stanowią niezwykłą możliwość zajrzenia do świata, który dawno przestał istnieć. Dzięki talentowi Prusa możemy niemal poczuć gładkość atłasowych sukni, usłyszeć ich szelest, rozejrzeć się po salonie, obejrzeć meble, zastawy stołowe, poznać obyczaje i modę, jaka wówczas panowała.
Nie mogę też nie docenić niezwykłych postaci pobocznych, które tak naprawdę tworzą ten klimat i moim zdaniem – są o wiele bardziej interesujące niż Wokulski. Taką osobą jest Zasławska, hrabina Wąsowska, czy choćby Julian Ochocki. Więcej w nich życia, więcej emocji, więcej prawdopodobieństwa w zachowaniu i działaniu.
Wydaje mi się, że kluczem do „Lalki” jest potraktowanie tej powieści jako portretu intrygującej epoki – wtedy przestaje mieć znaczenie dziwaczna historia nie-miłosna, a skupiamy się na odkryciach, na mentalności żyjących wówczas ludzi, na tym, jak wyglądało miasto, jak spędzano czas, czym się interesowano – i jakie przemiany dokonywały się na oczach ludzi. To prawdziwa wartość tej książki, którą, niestety, często przesłania ten niefortunny romans Wokulskiego.
Komu ta książka może się spodobać? Z pewnością osobom ceniącym sobie realistyczne opisy (dodajmy: baaaardzo realistyczne), lubiącym szerokie tło obyczajowe i historyczne, a także wszystkim, którzy chcą przez parę dni obcować z naprawdę pięknym językiem, jakiego dziś już raczej nie spotykamy w literaturze.
Podsumowując: ponowne spotkanie z „Lalką” nie zmieniło mojej opinii, że książka jest dość nudna, a postępowanie jej głównego bohatera mało ma wspólnego z dojrzałością emocjonalną. Jednak tym razem doceniłam jej wartość poznawczą. Było to moje drugie spotkanie z powieścią Prusa – i myślę, że może za jakieś dwadzieścia lat sięgnę po nią ponownie, żeby sprawdzić, czy wtedy już dojrzeję na tyle, żeby mnie jednak zachwyciła...
Sorka od polskiego podyktowała 31 pozycji, nazywając je lekturami, które dobrze byłoby przeczytać w wakacje. Może nie wszystkie, ale "Lalka" jest bardzo obszerna i zazwyczaj długo się ją czyta - powiedziała. A ja jej - głupia - uwierzyłam. Dwa brązowe tomy w twardych okładkach (nienawidzę twardych okładek, wrr) niechętnie położyłam pośród stada innych książek, których przeczytanie zaplanowałam na wakacje.
- To taki straszak - tłumaczyłam innym. Za owego "straszaka" zabrałam się dopiero pod koniec sierpnia, biadoląc przy tym i prawie płacząc z niechęci do powieści. Wówczas nawet przez myśl mi nie przyszło, jak wiele przeżyć może mi ona dostarczyć - śmiałam się, ocierałam łzy, zakochałam się, a dla niektórych postaci wymyślałam niezwykłe riposty.
Stanisław Wokulski jest wysoki, przystojny i go kocham. Ma odmrożone, czerwone dłonie i czterdzieści sześć lat (jak dla mnie wiek nie gra roli). Nonkonformista, urodzony romantyk, inteligentny, uparty, stanowczy, wierny, silny wolą, z poczuciem humoru i mężczyzna idealny. Jego jedyną wadą jest to, że zakochał się w doskonale niewłaściwej kobiecie - zimnej, dbającej o pozory, nudnej, pustej, a do tego ślicznej egoistce, która dodatkowo ma (nie)szczęście wywodzić się z arystokracji. Nie mógł mój Wokulski gorzej trafić. Zakochawszy się w niej, postanawia poruszyć niebo i ziemię, oblecieć kulę ziemską, stanąć na rzęsach - wszystko, byle tylko dostać się do hermetycznego grona znajomych pięknej jaśnie panny Łęckiej. I udaje mu się. Dorabia się niebotycznego majątku, którym z łatwością i właściwą sobie finezją przeciera szlaki, stając się nawet bliskim znajomym księcia. Chodzi do teatru, gra z bankrutem Łęckim w karty, pozwalając mu wygrać, wykupuje jego weksle, srebrny serwis, który arystokrata postanawia sprzedać, by mieć pieniądze na życie, a nawet kamienicę - i to o trzydzieści tys. rubli więcej, niż jest ona warta. Na próżno, bowiem okazuje się, że łatwiej jest założyć spółkę z księciem i jego kumplami niż poruszyć zimne jak lód serce panny Izabeli. Mimo ostrzeżeń swojego przyjaciela - Ignacego Rzeckiego - brnie w to romansidło dalej i w końcu - zdaje się - osiąga cel. Jego bóstwo, jego ukochana, do której się modli i której stawiałby ołtarze, pani jego losów zaszczyca go spojrzeniem raz, drugi, dziesiąty - oczywiście wtedy, kiedy jej się to opłaca. Biedny mój Wokulski, widząc w Izabeli istotę idealną, tańczy, jak mu zagra, buntując się zaledwie kilka razy. Kiedy już najdroższy mój Stach je jej z ręki, panna Łęcka razem z panem Starskim, który jest istną "gwiazdą" damskiego towarzystwa, wylewa na niego kubeł lodowatej wody. Nie wie, do jakiego nieszczęścia może to doprowadzić, bo przecież dla niej Wokulski był i jest "lalką", z którą można zrobić, co się chce, gdy staje się nudna.
"Lalka" jest wspaniałą powieścią. Początkowo zastanawiałam się, dlaczego właśnie taki tytuł, ale z każdą stroną ta kwestia zostawała rozstrzygana. W końcu dostrzegłam, że motyw lalki przewija się od pierwszej do ostatniej strony, i to w różnych kontekstach.
Fabuła jest cudowna. Nieprzeciętna, z zawrotnym tempem i tysiącem nagłych i zupełnie nieoczekiwanych zwrotów. Czytelnik nie ma czasu ani ochoty na nic, czego nie można robić z "Lalką" przed oczyma. Następnym plusem są postacie. Na pierwszym miejscu mój Wokulski, mój i tylko mój, nie rozumiem, jak mogła się w nim nie zakochać ta durna Łęcka. Właśnie owe zdanie może być przykładem na to, jak wyraziści są bohaterowie i że nie sposób nie żywić do nich jakichś uczuć. Wokulskiego się lubi (albo bardzo, bardzo mocno kocha): to człowiek z gołębim sercem, anielską dobrocią i duszą chorobliwego romantyka, Łęckiej się nie cierpi z całego serca: to zimna (za przeproszeniem) suka, a do Rzeckiego nie da się nie uśmiechnąć: to następny romantyk, tyle że mniej porywczy, oraz dobrotliwy staruszek, na zabój zakochany w Napoleonach i nieco słabej w pani Stawskiej. Jego wypowiedzi troszkę przynudzają, są zdecydowanie za długie, ale mają szalenie duży wpływ na poznanie zarówno sympatycznego subiekta, jak i wydarzeń z innej, bo nieobiektywnej strony.
Są dwie wady powieści. Pierwsza: zakończenie. Jeśli już musiało być tak tragiczne i nieszczęśliwe dla mojego przyszłego związku z Wokulskim, to powinno być chociaż trochę bardziej właściwe romantykowi. Miejsce, w którym Stach położył kres naszej wspólnej przyszłości, było owszem, dobre, ale sposób, w jaki tego dokonał, zupełnie mnie rozczarował i zasmucił. Druga: panna Łęcka.
Książkę polecam absolutnie wszystkim, a już na pewno każdemu romantykowi. Uczniowie, nie słuchajcie nauczycieli ani nikogo, kto chce Was zniechęcić nie tylko do tej wspaniałej powieści, ale i do innych lektur. Często jeśli zaczynacie czytać ze złym nastawieniem, to trudno Wam się przestawić i czerpać przyjemność z zapoznawania się z obowiązkowymi książkami.
Powtórna lektura po wielu latach od czasów licealnych. Już jako nastolatce podobała mi się książka bardzo, ale zwracałam uwagę przede wszystkim na wątek relacji Izabeli i Wokulskiego. Teraz widzę Lalkę głównie jako opowieść o polskim społeczeństwie tamtych czasów. Prus bardzo obrazowo i wielopłaszczyznowo nakreślił portret różnych klas społecznych - od zdegenerowanej arystokracji poprzez mieszczaństwo (polskie i żydowskie), aż po biedotę. To też powieść o marzeniach, ambicjach i cenie, jaką się płaci za próbę ich zrealizowania wbrew wszelkim sygnałom, że nie tędy prowadzi droga do spełnionego i szczęśliwego życia. Nie wierzę w miłość Wokulskiego. To cały czas chęć wyrwania się z upokorzenia, którego doświadczał, jak był młody. To bardziej potrzeba zdobycia szacunku tych klas, którymi z jednej strony pogardzał, ale z drugiej do nich aspirował. A Izabela była tylko środkiem do osiągnięcia tego celu. Jest w Wokulskim też jakaś część, która chce się zemścić na tych, którzy traktowali i traktują go jako człowieka niegodnego ich towarzystwa, wzgardzanego. I dla tej ,,sprawiedliwości" jest w stanie porzucić wszystkie swoje ideały. A Izabela? To tylko wytwór ówczesnych konwenansów. Istota pozbawiona jakiejkolwiek sprawczości, bez charakteru, w pełni podporządkowana wymogom swojej klasy.
Jestem pod wrażeniem, jak wielowymiarowa jest to powieść, ile w niej ciekawych postaci drugoplanowych, jak głęboko sięgnął Prus do wewnętrznych przemyśleń bohaterów. Wspaniale mi się spędzało czas z książką, język jest precyzyjny a jednocześnie bogaty w odmalowywanie detali otoczenia i przeżywanych emocji. Świetna literatura.
Dzisiejsza recenzja dotyczy książki, która jest znana chyba każdemu, przynajmniej w kontekście lektury szkolnej w drugiej klasie liceum - ,,Lalka" Bolesława Prusa. To jedna z moich ulubionych pozycji w klasyce literatury polskiej. Przyznam się, że książkę zrozumiałam (tak dosłownie), będąc w wieku 25+, i im starsza, tym inny punkt widzenia. powodów nie przeczytały), to nie podchodźcie to tej książki jako przykry obowiązek, ale jako coś bardzo na czasie.">Jeśli moją recenzję czytają osoby uczące się w szkołach ponadpodstawowych lub starsze, które z różnych powodów jeszcze nie sięgnęły po tę książkę, zachęcam, by nie traktowały jej jako przykrego obowiązku, lecz jako coś niezwykle aktualnego. Może w swoim otoczeniu macie kogoś, kto zachowaniem przypomina Izabelę lub Stanisława? Ciekawa jestem, jak to wygląda w Waszym życiu!
Nigdy nie zapomnę, jak po raz pierwszy przeczytałam tę książkę. Moim największym wrogiem literackim stała się panna Łęcka. No co się naklęłam na tę dziewczynę to moje. Gdyby autor żył w dzisiejszych czasach, z pewnością znalazłabym się w teamie #wokulski. Bez względu na to, ile lat minęło od jej wydania, przesłanie tej książki pozostaje jak najbardziej aktualne. Historia Stanisława Wokulskiego, który nieszczęśliwie zakochał się w pannie Izabeli Łęckiej, z pewnością przypomina niejednej osobie kogoś bliskiego. Po pewnym czasie udało mi się obejrzeć ekranizację ,,Lalki". Choć znacznie różni się od wersji papierowej, pozwoliła mi w pewnym stopniu urzeczywistnić bohaterów i nadać im ,,prawdziwe" oblicza oraz cechy charakteru.
Tylko w aplikacji Empik Go można odsłuchać audiobooka, a dzięki grupie lektorów, którzy podkładają głos, można poczuć, jakby się tam było i wszystko widziało. Dla tych, którzy nie znają książki (mam nadzieję, że takich nie ma), odsyłam na stronę wydawnictwa MG, gdzie można zapoznać się z jej opisem. Ile jest w stanie zrobić zakochany człowiek dla obiektu swoich westchnień? Ile znieść? Odpowiedź brzmi: bardzo dużo! Mając cel, stawiamy pierwszy krok do jego realizacji, a kolejnym jest działanie. Wracając do moich przemyśleń na temat bohaterów, moim negatywnym bohaterem (jak chyba u każdego) jest Izabela Łęcka. Im starsza jestem, tym bardziej zastanawiam się, ile z jej próżności, narcyzmu i materializmu jest wrodzone, a ile nabyte. Wrodzone cechy mogę zrozumieć, biorąc pod uwagę wpływ rodziców i wartości, które wpajali jej od dziecka, natomiast cechy nabyte budzą we mnie potępienie.
Autor odegrał w tym swoją rolę, ponieważ postacie kobiece w tej książce są niezwykle charakterystyczne. Jak na koniec lat 70. XIX wieku, w którym rozgrywa się akcja, pięknie opisał kobietę jako jednostkę, która nie potrafi w pełni oddać się uczuciom, takim jak miłość (to oczywiście moje zdanie). Warto poznać losy kilku tak różnych postaci kobiecych. Jaki był koniec Panny Izabeli, wiadomo, ale czy to wystarczająca kara za to, co zrobiła i jaką była dla innych, zwłaszcza dla Wokulskiego? Z całego serca polecam tę książkę oraz wydawnictwo, które jako jedno z nielicznych wznawia kultowe wydania literatury, zasługujące na uwagę i czas.
Kolejna lektura przez którą nie przebrnęłam w szkole, ale nie żałuję, bo na pewno nie doceniłabym jej wówczas w pełni. Nie spodziewałam się, że aż tak bardzo mi się spodoba. Zastrzeżenia mam do zakończenia i denerwowało mnie irracjonalne zachowanie Wokulskiego i ta jego ślepa na wszystko miłość. Natomiast Izabela Łęcka, w przeciwieństwie do swego adoratora, kompletnie mnie nie irytowała. Była to pusta lalka z wyższych sfer, która nie skalała się pracą, a chciała bogato wyjść za mąż i dostatnio żyć. Czy jej wina, że nie podobał się jej pan Stach i jego pochodzenie?
Lalka to przede wszystkim wspaniała panorama społeczeństwa dziewiętnastowiecznej Warszawy i ostra krytyka arystokracji.
Czytałam długo, ale nie był to stracony czas. Mam zamiar do niej jeszcze kiedyś wrócić.
Jako ważną lekturę, książkę tą musiałam przeczytać w całości. Nie była ona jednak zbyt wciągająca- być może jeszcze do niej nie dojrzałam, albo po prostu nie jest to treść, która mnie interesuje. Mimo to, utwór może nas wiele nauczyć i możemy wyciągnąć z niego wnioski, przekładając je na własne życie.
Istotnym elementem, który mnie osobiście denerwuje jest typ zakończenia zastosowany w tej książce- zakończenie otwarte powoduje, że losy Wokulskiego pozostają nam nieznane.
Kolejną rzeczą, utrudniającą czytanie był zbyt długi pamiętnik starego subiekta, który można uznać za trzeciego narratora.
Mimo wszystko jednak sam pomysł jest bardzo ciekawy i myślę, że gdyby powieść była utrzymana w bardziej współczesnych nam tonach, to byłaby całkiem fajna. Jest to już jednak kwestia gustu, bo pod względem językowym książkę czyta się dobrze, czego niestety czasem nie można powiedzieć o dzisiejszych dziełach.
"Pojednani " to humoreska napisana przez Bolesława Prusa podczas jego współpracy z satyrycznymi pismami "Mucha" oraz "Kolce". Bolesław Prus - polski...
Trzeci tom, wspaniałych nowel, opowiadań oraz niedokończonych utworów, Bolesław Prusa. Tom ten zawiera takie utwory jak: "Omyłka", "Sława"...
Przeczytane:2021-10-17,
Lalka
Bolesław Prus
Wydawnictwo: MG @wydawnictwo_mg
Piękny prezent od @serwisgranicepl
Dziś nietypowa książka, zupełnie inna od pozostałych. Ale dla mnie ważna.
Książkę czytałam w szkole i z wielką przyjemnością sięgnęłam do niej po raz kolejny.
Piękne wydanie od Wydawnictwa MG - całość w jednej części.
Lalka Bolesława Prusa to utwór wyjątkowy, od momentu ukazania się na łamach „Kuriera Codziennego” budzący kontrowersje, ale też podziw. Zawikłana, pełna niedopowiedzeń historia źle ulokowanych uczuć, straconych złudzeń i zaprzepaszczonych możliwości. Jedyna w swoim rodzaju konfrontacja romantycznego i pozytywistycznego idealizmu z realizmem.
Bohaterem Lalki jest Stanisław Wokulski, człowiek o dwóch obliczach. Z jednej strony mocno stąpający po ziemi racjonalista, z drugiej romantycznie zakochany idealista.
I jest też Ona - Izabela Łęcka, typowa kobieta swej epoki, oddzielona murem konwenansów od prawdziwych uczuć, jednak tych uczuć spragniona.
Społeczno-obyczajowa przygoda dla koneserów klimatu Warszawy drugiej połowy XIX-go wieku. Dobrze napisana, w wielu aspektach ponadczasowa, nieprzeciętna.
Prawdy które są w niej zawarte przez Bolesława Prusa - nadal aktualne.
Moim zdaniem jest to wyjątkowa pozycja wśród polskich powieści pozytywistycznych. Dynamiczna akcja, zawikłane wątki, mnóstwo niedopowiedzeń.
@wydawnictwo_mg pokusiło się o wydanie tej książki w jednym sporym tomie, którą zdobi piękna okładka z wizerunkiem tytułowej „Lalki”.