Warto dać sobie jeszcze jedną szansę, zamiast pochopnie zejść z drogi miłości...
Wojciech i Joanna, oboje po nieudanych związkach, spotykają się przypadkowo w gdyńskiej marinie. Spotkanie kończy się „gęsią skórką” u obojga, co staje się impulsem do umówienia się „za rok”, a wreszcie do odbycia wspólnego, półrocznego rejsu. Gdy w dalekich portach i na morzu będą odkrywać swoje pasje i charaktery – ich wzajemna ekscytacja wzrośnie. Los jednak sprawi, że podróż jachtem dla Joanny potrwa tylko miesiąc. A kiedy nastąpi rozłąka, Joanna nie ma wątpliwości, że to, co czują – to po prostu miłość. Chociaż zanim to sobie wyznają, ich relacje będą meandrować, czekają ich też dziwne zdarzenia, z odkrywaniem tajemnic o sobie włącznie.
Wydawnictwo: Edipresse Książki
Data wydania: 2020-02-26
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 352
Wolność. WOLNOŚĆ dla każdego oznacza co innego. Dla Wojtka oznaczała żeglowanie po morzu i swobodę.
Sięgnęłam po tę książkę ponieważ tytuł jak również opis wydawał mi się ciekawy. I to by było na tyle.
Jestem również zakochana we Włoszech no i w naszej Gdynii dlatego myślałam że książka tym bardziej przypadnie mi do gustu.
Szczerze mówiąc miałam problem dobrnąć do końca książki.
Męczyłam się z opisami, męczyłam się z tekstami w pewnym momencie zaczęło mnie również drażnić słowo wolność pisane wielkimi literami. Był moment, że miałam wrażenie iż na jednej stronie widzę tylko słowa wolność i wolność.
Historia Joanny i Wojtka wydaje mi się nierzeczywista, nagle spotkanie i decyzja o spotkaniu za rok. Ten rok minął szybko a po owocnym i gorącym spotkaniu akcja zaczyna się niby toczyć niby ciągnąc. Zwiedzanie Italii i jej opisy widziane okiem marynarza i jego załogi.
Autorka pisze specyficznie i chyba każdy sam musi ocenić czy pasuje mu taka twórczość.
Kurs na miłość to współczesna powieść przygodowo-obyczajowa z dużą dawką romansu.
Wojtek to młody mężczyzna, pochodzący z Kaszub, wolny duch, z wykształcenia i zamiłowania żeglarz. Joanna to młoda góralka, której pasją również jest pływanie. Kobieta marzy o długim rejsie po morzach i oceanach, aby udoskonalić swoje zdolności żeglarskie. Pewnego dnia, zupełnie przypadkowo oboje spotykają się na nabrzeżu w Gdyni, jednak nie mają czasu nawet na szybką kawę, bowiem Wojtek jako kapitan jachtu właśnie wypływa w długi rejs. Młodzi umawiają się jednak w pewnym określonym miejscu, o odpowiedniej godzinie, za… rok. Coś ich do siebie ciągnie, czy to miłość? Czy uda się spotkać młodym żeglarzom? Czy spełni się marzenie Joanny o długim rejsie?
Streściłam może trochę chaotycznie, ale jeżeli ktoś będzie miał ochotę bardziej szczegółowo poznać fabułę, to może zerknąć na portale czytelnicze lub na stronę wydawnictwa.
„Pióro” autorki poznałam całkiem niedawno i muszę przyznać, że od pierwszej książki przepadłam.
Autorka w cudowny, wręcz malowniczy sposób, potrafi opisywać miejsca w których znajdują się jej bohaterowie i tu muszę przyznać, że wcale nie byłam zaskoczona tym, że zabrała mnie do mojej ukochanej Gdyni. Ktoś, kto zna to miasto, z pewnością z dużą przyjemnością przeniesie się do znanych i tych mniej znanych turystycznie miejsc, jak chociażby na osiedle przy ulicy Falistej, czy w inne ciekawe historycznie miejsca.
Ale oprócz pięknej Gdyni mamy tutaj również malownicze opisy włoskich miasteczek umiejscowionych wzdłuż wybrzeża z ciekawymi informacjami historycznymi. Gdyby ktoś chciał wybrać się w taki rejs jak bohaterowie tej powieści, to ta książka mogłaby być świetnym przewodnikiem turystycznym.
Głęboki ukłon składam w stronę znajomości żeglarstwa i słownictwa z tej dziedziny oraz nazw różnych przyrządów i określeń jachtowych. Muszę przyznać, że musiałam się trochę posiłkować „wujkiem Google”, aby zrozumieć na przykład co to jest halsowanie (metoda poruszania się jednostką pływającą o napędzie żaglowym, w ogólnie pojętym kierunku, z którego wieje wiatr. Ponieważ nie ma możliwości, aby żeglować wprost na wiatr, stosuje się manewr zwany halsowaniem. Polega on na płynięciu zakosami – raz lewym, a raz prawym halsem, wykonując wielokrotne zwroty) czy bajdewind (nazwa jednego z wiatrów pozornych. Bajdewind wieje z kierunków: pomiędzy wiatrem wiejącym prostopadle do burt jednostki, a wiatrem wiejącym od strony kąta martwego, czyli od strony dziobu jednostki. W zależności od wielkości kąta martwego danej jednostki przedział ten wynosi od ok. 30° do ok. 80°), albo na przykład kil. Ale dzięki temu zrozumiałam więcej z tego co musieli przechodzić bohaterowie jachtu.
Autorka skupiając się na wątku romansowym, „częstuje” swoich czytelników zmysłowym, delikatnym seksem, który dodaje powieści nieco erotycznego smaczku.
Powieść jest napisana z humorem, chociaż nie brakuje w niej wątków nostalgicznych, głównie dotyczących dość specyficznych tęsknot.
Fabuła przypomina styl jakim pisze Danielle Stell i myślę, że miłośniczki powieści tej pisarki znajdą w książce naszej rodzimej autorki wiele wspólnego.
W fabule mamy przedstawione piękne przyjaźni, zarówno mężczyzn znających się od szkolnych lat, jak i kobiet, które ledwo co się poznały. To z całą pewnością mocne punkty fabuły. Mamy tutaj również zmysłowy, chociaż trochę infantylny romans, sporą dawkę przygody i oczywiście fantastyczną, pobudzająca wyobraźnię wycieczkę podczas rejsu.
Myślę, że gdyby nie ciekawe osobowości bohaterów, wśród których tak właściwie nie ma „złych charakterów”, to książka nie byłaby tak pozytywna i wciągająca. I tu muszę przyznać, że ja nie mogłam się od niej oderwać, chociaż nie przepadam za ckliwymi historyjkami. Ale połączenie dobrego humoru z nutką nostalgii i ogromną dawką przygody, wciągnie zapewne niejedną czytelniczkę.
Ale… żeby nie było tylko tak „och” i „ach” muszę się przyznać do tego, że irytowała mnie postać głównej bohaterki - Joanny, która czasami zachowywała się w stosunku do swojego partnera trochę… nie wiem jak to określić… nieodpowiedzialnie, dziecinnie, niedojrzale? Niby fajna dziewczyna, ale jej uparte ukrywanie pewnego rodzaju sekretu było jak dla mnie trochę naiwne i niezrozumiałe. No cóż, ja na jej miejscu postąpiłabym inaczej, ale to nie ja jestem bohaterką tej książki.
Polecam tę lekturę zwłaszcza paniom, chociaż myślę, że i panów wciągnie, zwłaszcza wątek żeglarski. Jest to powieść lekka, łatwa i przyjemna i z całą pewnością wiele pań po przeczytaniu jej będzie marzyło o takim romansie i takich przygodach. Mamy w niej piękny wątek rodzinny, ciekawy romans, sporo ciekawostek historyczno-przyrodniczych i przede wszystkim cudowną przyjaźń. Radzę zacząć czytać w momencie, kiedy będziecie mogli sobie zagwarantować dłuższy czas na relaks, bo jak zaczniecie czytać, to trudno będzie się oderwać.
Słowa i czyny ranią, lecz zawsze można zawrócić ku prawdziwej miłości... Ksawery przestaje widzieć dokoła siebie cokolwiek poza pracą. Nie widzi...
Nawet najpoważniejszy kryzys uczuciowy nie może trwać wiecznie. Vanessa jest trzydziestoletnią malarką, w jej życiu uczuciowym następuje niespodziewany...
Przeczytane:2020-06-25, Ocena: 4, Przeczytałam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2020 roku, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2020, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2020,
Wolność dla każdego z nas jest inaczej rozumiana. I te spotrzeżenia są zależne także od wieku. Ale wszystko i tak sprowadza się do pasji i ... miłości.
Wojciech Borowy jest wilkiem morskim. Jego wolnością jest morze. To jego pasja. A tą pasją dzieli się ze swoimi odbiorcami, prowadząc kanał na YouTube oraz komponując muzykę. Uzdolniony i zaręczony. Krystyna to wrażliwa kobieta na krzywdę innych. Dlatego została lekarzem i ciągle się uczy. Niestety tych dwoje zaczyna się rozdzielać. Ich priorytety i marzenia się nie pokrywają. I nagle los kładzie mu przeszkodę w postaci długich nóg należących do Joanny Trepki. Od pierwszych słów dostają gęsiej skórki. Ciągnie ich do siebie jakaś magia. Postawieni do muru umawiają się za 9 miesięcy. Do spotkania dochodzi i wypływają na wspólny rejs. Wszak ona także kocha morze. Uczucie rozkwita i rośnie w siłę. Niestety po miesiącu Joanna zostaje zmuszona do zejścia na ląd... Czy tych dwoje rozbitków ponownie się odnajdzie? Czy dojdą do porozumienia? Czy ich kurs się pokryje?
Niezwykle plastyczna i ciepła książka o szukaniu miłości. O oddawaniu się pasji i realizacji marzeń. Świetny pomysł na historie naszpikowany słówkami marynarskimi. Akcja niczym ocean nie do przewidzenia. Raz leniwa a raz niczym sztorm. Bohaterowie świetnie osadzeni w swoich charakterach. Wojtek jako typowy maniak morski i przy okazji kapitan ma dwie osobowości. Łagodny, uprzejmy i potulny niczym baranek - na lądzie. Podczas, gdy na statku dobitnie umie pokazać, kto tu jest szefem. Trochę taki zaślepiony tą swoją wolnością. Mógłby czasem zdjąć te okulary i dojrzeć coś więcej niż tylko horyzont. Widocznie czeka na tę jedną jedyną, dla której byłby w stanie osiąść na lądzie na stałe. A Joanna? Ona także kocha morze. Ale nie tak, jak Wojtek. Ona wie, kiedy trzeba powiedzieć dość. No i ma dla kogo zejść ze statku - rodzice i rodzeństwo. Rozdzieleni zakochani będą walczyć o każdy kontakt, o każdą wiadomość, o każdy nowy dzień znajomości. A gdy ich drogi kolejny raz się przetną wszyscy doznają szoku...
Pani Roma stworzyła rodzinna i ciepłą historie dwojga przypadkowo spotkanych ludzi, których rozdziela morze i los. Muszą stanąć do wyzwania, by sprawdzić siłę i prawdziwość swych uczuć. Możemy śmiało wsiąść na statek i oczami wyobraźni, dzięki barwnym i plastycznym opisom, pozwiedzać wiele ciekawych zakątków. To coś więcej niż wakacyjny romans. Historia wielopłaszczyznowa historia pewnej dojrzałej miłości. Książka została naszpikowana określeniami marynarskimi oraz ciekawostkami historycznymi. Nie do końca podobało mi się dokładanie takich ciężkich określeń, które śmiało można było zastąpić używanymi potocznie. Trochę mi to psuło przekaz. Ale ogólnie to fajna wakacyjna opowieść o miłości na letni wieczór. Jeśli lubicie takie klimaty i znacie twórczość autorki to zachęcam do sięgnięcia po tę książkę.