Cztery potężne żywioły: ziemia, woda, wiatr i ogień. I cztery kobiety, które muszą nad nimi zapanować.
Dawno temu na ziemi nastał burzliwy czas zmian. Wszyscy walczyli o tereny dla siebie: elfy o lasy, krasnoludy o podziemia, demony o wulkany. Ludzie jednak byli przeganiani z miejsca na miejsce. Zwrócili się więc o pomoc do niebios – wszyscy bogowie słyszeli te modlitwy, tylko Żywioły zostawały obojętne na cierpienie ludzkie. Gdy doszło do starcia między cieniem a światłem, dżinny zdecydowały się przeciwstawić bóstwom Żywiołów i wykraść ich Esencję – serce ziemi, potężne i niebezpieczne narzędzie. Żywioły, zagniewane postępkiem dżinnów, ukarały je oraz im podobnych i zapowiedziały, że jeśli świat ponownie ogarnie niszczycielski chaos, tchną swoje geny w Wybranych, mających przynieść śmierć wrogiej sile, jednocześnie mając nadzieję, że ludzka rasa okaże się zbyt słaba, by temu sprostać. Czas próby właśnie nadchodzi – zbliża się śmiertelne zagrożenie, a ziemię może uratować tylko siła czterech żywiołów, w których cała ludzkość pokłada wszelkie nadzieje.
Wydawnictwo: b.d
Data wydania: 2018-06-18
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 476
Język oryginału: Polska
Dawno, dawno temu…Tak zaczyna się wiele baśni i wiele książek. Opisem tego, co wydarzyło się dawno temu na ziemi zaczyna się książka Anny Kowalczewskiej „Księgi wybranych. Tchnienie. Tom 1”. Mogę śmiało powiedzieć, że autorka napisała bardzo dobrą książkę z gatunku fantastyki.
Dawno temu na ziemi nastał burzliwy czas zmian. Pomiędzy magicznymi stworzeniami doszło do walk. Elfy walczyły o lasy, krasnoludy o podziemia, demony o wulkany. Ludzie nie mieli miejsca dla siebie, aby żyć – zwrócili się o pomoc do niebios. Bogowie usłyszeli te modlitwy, zaś Żywioły (ziemia, ogień, wiatr i woda) pozostały obojętne na ludzkie cierpienie i wołanie. Do starcia doszło między cieniem a światłem, tylko dżinny zdecydowały się przeciwstawić bóstwom Żywiołów i wykradły ich Esencję – potężne i niebezpieczne narzędzie, serce ziemi. Zagniewane postępkiem dżinnów Żywioły ukarały je i zapowiedziały, że jeśli świat ponownie ogarnie niszczycielski chaos, to swoje geny tchną w Wybranych, którzy mają nieść śmierć wrogiej sile. Taki czas właśnie nadchodzi – zbliża się śmiertelne zagrożenie, ziemię może uratować tylko moc czterech żywiołów.
To wydarzyło się dawno, dawno temu, akcja przenosi się do współczesności. Teraz wyobraźcie sobie, że zdarza Wam się mieć niewyjaśnione i nierealne sny, kładziecie się spać i zostajecie przeniesieni do dziwnej i nieznanej krainy. Taka „przygoda” przytrafiła się Izys, Hannie oraz Glann. Zostały przeniesione do Ardii, średniowiecznej krainy. Przeniesienie do nieznanej krainy wywołuje w nich strach i przerażenie, nie wiedzą, w jakim celu zostały gwałtownie wyrwane ze snu. Jeszcze większe zdziwienie wywołuje fakt, że wraz z nimi na polanie znalazł się Jakub, były chłopak Glann. Wyjaśnia dziewczynom, że w ich genach znajduje się moc Żywiołów, są Wybrankami. Bohaterki odkrywają swoje moce, jednak żywiołów było cztery, zatem gdzie znajduje się związana z żywiołem wody Basia – siostra Jakuba? Jak w nowej sytuacji poradzą sobie Izys, Hanna i Glan? Czy uda się zapobiec nowej wojnie?
Średniowieczna kraina, cztery dziewczyny i brat jednej z nich. Muszę przyznać, że bardzo spodobał mi się pomysł przeniesienia bohaterów ze współczesnego świata do Adrii. Ogólnie pomysł na całą fabułę jest dobrze dopracowany, wszystko elementy łączą się w jedną, spójną całość i jest tu ogromny potencjał, by stworzyć z tego nawet trylogię. Każda z bohaterek mająca cechy żywiołów jest inna i doskonale oddaje charakter posiadanych przez siebie mocy. Glynn, najbardziej żywiołowa, niespokojna, w przeszłości została bardzo mocno zraniona przez Jakuba, próbuje zapanować nad ogniem. Izys, szybka i zwinna, została obdarzona mocą wiatru i początkowo myślałam, że to ona będzie główną bohaterką tej książki. Najmniej wiemy o spokojnej, cichej i zrównoważonej Hannie. Poznajemy ją, dopiero gdy przeniesione bohaterki budzą się na polanie. W jej genach płynie moc ziemi. Jedynymi bohaterami, którzy znają ten świat są, Jakub i Basia. Chłopak ma początkowo jeden cel, chce znaleźć zaginioną w tym świecie siostrę.
Narracja jest prowadzona przez każde z bohaterów, więc jak na dłoni widzimy wszystkie ich uczucia i przemyślenia. Hanna, Izys i Glynn pod przewodnictwem Jakuba, by przetrwać, odbywają trening. Ich celem, oprócz odnalezienia Basi, jest też dotarcie do Cieni. Bohaterowie są przedstawieni z krwi i kości, widzimy ich słabości (nie tylko fizyczne), nieobce są im zwątpienie, strach czy niechęć. Każdego dnia poznają się lepiej nawzajem, ale też i mają możliwość odkryć siebie na nowo. Z dnia na dzień musiały zostać wojowniczkami i Wybranymi, od których oczekuje się, że uratują świat.
Przedstawiony świat jest różnorodny. Nie znajdziemy tu tylko czarodziejów czy członków gildii skrytobójców. Ten świat tworzą także krasnoludy, elfy, olbrzymy czy nawet orki. Spotkanie bohaterek z magicznymi stworzeniami nie będzie wcale łatwe. Czytając, możemy odnieść wrażenie, że wszystko tutaj pasuje, akcja rozwija się na początku łagodnie, by przyspieszyć przed samym zakończeniem. Według mnie jedynym minusem może być język, którym się posługują bohaterki. Jest potoczny i prosty, przez co książkę można odebrać jako książkę dla młodzieży.
Jeśli tęsknicie za przygodami i magicznym światem – ta książka będzie dla Was. Dobrze prowadzona fabuła, bohaterki o różnych charakterach, których humory czasami drażnią, ale można je polubić. Czy będzie ostateczna bitwa? Musicie przekonać się sami. Zdradzę Wam tylko, że zakończenie wskazuje na to, że pojawi się kolejna część. Mam nadzieję, że ukaże się szybko!
Przeczytane:2018-10-03, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2018, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu,
Izys, Glan i Hanna są zwykłymi, niczym niewyróżniającymi się nastolatkami. Niespodziewanie trafiają do nieznanego sobie świata, w którym chyba wszyscy marzą o tym, żeby je dopaść, porwać i skrzywdzić. Jednocześnie okazuje się, że są wybranymi i posiadają moce, które muszą nauczyć się ujarzmiać.
Dziewczyny od samego początku są nastawione negatywnie do swojej misji, muszą całkowicie zmienić swoje podejście do życia, a od tego momentu ich codzienną mantrą stają się niekończące się treningi i przywoływanie mocy, nad którymi nie potrafią zapanować. Rozżalone, zmęczone i wystraszone zrobiłyby wszystko, żeby wrócić do swojego poprzedniego mało emocjonującego życia, ponieważ w tym nieprzyjaznym świecie ich głównym celem okaże się przetrwanie.
Anna Kowalczewska — Rodowita Gorzowianka uwielbiająca fantastykę i sztukę.
W 2018 roku trzymała stypendium prezydenta swojego rodzinnego miasta, dla najbardziej utalentowanych osób i dzięki niemu mogła rozpocząć realizację swojego marzenia. Wcześniej zajmowała się innymi dziedzinami sztuki, tj. grafiką komputerową (projektowała okładki książek dla amerykańskiego wydawnictwa The Zhamae Publishing Press). Artystka znana jest z cyklu Znaków Zodiaku, wykonywanych w technice Digital Painting. Maluje również farbami.
Świat wykreowany przez autorkę poza dość wyraźnym zarysem fantastycznym, bardzo przypominał mi średniowiecze, za sprawą braku jakiejkolwiek techniki. Główną bronią, której używali bohaterowie i z którą przyszło się oswoić bohaterkom, poza magią oczywiście, były miecze, a tuniki i zbroje stanowiły codzienną odzież i właśnie stąd moje skojarzenie.
Akcja w książce jest raczej miarowa. Przez większą część powieści poznajemy bohaterki, jesteśmy świadkami ich nauki i poznawania samych siebie. Jest też kilka momentów wartych wstrzymania oddechu, które szokują nie tylko świetnymi opisami, ale również swoją brutalnością, której się nie spodziewałam.
Początkowo lektura tworu Anny Kowalczewskiej szła mi dość opornie. Dość infantylne w swoim zachowaniu bohaterki i ich raczej nieciekawe problemy, przeplatały się z całkowicie nieznanym mi światem, gdzie grasowały istoty wyjęte rodem z koszmaru. Ta mieszanka powodowała lekką dezorientację, która na szczęście nie trwała długo. Z każdą kolejną przeczytaną stroną, autorka konsekwentnie wprowadzała mnie do stworzonego przez siebie świata, który poznawałam równolegle z Izys, Hanną i Gabrielą. Moją początkową niechęć do bohaterek, wyparła ciekawość, która wzrastała w miarę czytania. Zastanawiałam się nie tylko nad tym, jak zniosą nowe warunki i stres towarzyszący ich przygodom, ale i byłam niesamowicie ciekawa czy uda im się ujarzmić moce, które w nich drzemią, a od początku wydają się je przerastać.
Krasnoludy, magowie, wilki, orki i cała masa innych fantastycznych istot, na które trafiamy na kartach powieści, tworzą wspólnie powieść niebanalną i zaskakującą. Gdy przeznaczenie się o Ciebie upomina, twoje życie już nigdy nie będzie takie samo. Fantastyczna powieść od której nie można się oderwać. Polecam!