Miłość bywa nieprzewidywalna.
Ona – przebojowa i pewna siebie, on – skromny i nieśmiały. Oto Hela i Antek, młodzi pracownicy jednej z warszawskich korporacji. Poznają się zupełnie przypadkowo w dniu, w którym chłopak rozpoczyna pracę w nowym miejscu, i od razu zwracają na siebie uwagę. A dokładnie – to Hela postanawia, że Antek zostanie jej mężem. Dziewczyna robi wszystko, aby przekonać go do siebie, ale… czy zasada przyciągających się przeciwieństw tym razem zadziała?
To nie jest kolejna banalna opowieść o korporacyjnym romansie. To pełna emocji, wzruszająca historia miłości, która może przydarzyć się każdemu i której nie wolno pozwolić odejść. Dajcie się jej porwać i… przygotujcie chusteczki!
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2021-04-02
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 164
Język oryginału: polski
Bardzo nie lubię pisać takich gorzkich słów...
Długo biłam się z myślami, co powinnam napisać.. Może inaczej, długo zastanawiałam się, co mogę o niej napisać?
Zacznę od początku.. Pewnego dnia przeglądałam zapowiedzi książek, które pojawią się w najbliższym czasie.
Jestem sroką okładkową i od razu w oko wpadła mi ta książka! Piękna kobieta w kapeluszu, która od razu skradła moje serce. Patrzę opis i wow! Romans biurowy! To, co Ewelinka kocha najbardziej... No i na tym skończyły się ochy i achy. 💔
Od pierwszych stron wiedziałam, że będzie ciężko przebrnąć przez tę książkę, chociaż liczy zaledwie 164 stron. 💔 Styl pisania, kompletnie nie w moim guście. Chaos, błędy. Niestety nie poczułam żadnych emocji, uczuć, chemii między Helą, a Antkiem. Tytuł obiecywał skradzione pocałunki, ale mogłam je policzyć na palcach jednej ręki. Mniej więcej w 1/4 książki, miałam ją odłożyć, ale stwierdziłam, że chce zobaczyć, jakie będzie zakończenie tej historii? Ale było tylko rozczarowanie.Z przykrością muszę stwierdzić, że nastawiałam się na fajny romans biurowy, pisany przez mężczyznę (nowość!), a otrzymałam nudną historię szalonej Helki i niezdecydowanego Antka. Nie wiem, czy to jest debiut, ale życzę autorowi wszystkiego dobrego. Pracuj nad warsztatem pracy. Pisz na wattpad, słuchaj podpowiedzi czytelników.
Ostatnio, podczas czytania recenzji innej książki u @anka_czytanka_34, dostrzegałam świetny cytat, który podejrzała u @zaczytanaania:
"Każda książka to czyjaś praca. Każda książka to czyjeś marzenia. Nie ma złych książek. Po prostu dana pozycja nie zawsze jest dla każdego odpowiednia".
Nie wiem... Może właśnie ta, nie była dla mnie? Cytując Anię, "z tą myślą Was zostawiam"...
Lubię od czasu do czasu sięgnąć po książkę, w której uczucie między dwojgiem bohaterów roznieca się nagle, niespodziewanie. Kiedy wpadła mi w ręce powieść Pawła Witkowskiego, miałam nadzieję, że czeka mnie niezwykła, emocjonalna podróż literacka. Czy dostałam to, czego oczekiwałam?
Niestety nie do końca. Oczywiście miłość pojawia się w tej historii, to nie ulega wątpliwości. Jednak dojrzewające w bohaterach uczucie zostało przedstawione w dość pobieżny, pozbawiony głębi sposób. Ciężko się przywiązać do Heli i Antka, poczuć jaką więź z nimi, ponieważ Paweł Witkowski nie zanurza się zbyt mocno w ich psychikę, a jedynie dryfuje na powierzchni. Przedstawia dwie różne osobowości, dwa przeciwstawne charaktery, ale brakuje w tym jakiegoś pazura, efektu WOW.
Bardzo żałuję, ponieważ tło dla toczących się wydarzeń zostało nakreślone naprawdę interesująco i budzi ciekawość czytelnika. Korporacyjne obowiązki, rozmowy między pracownikami, panująca w biurze atmosfera, wyjazdy i spotkania integracyjne. Wszystko to opisane jest z dużą wprawą. Do tego lekki, przystępny styl oraz szczypta humoru słownego i sytuacyjnego. To mogła być świetna historia, ale kiedy brakuje emocji, tego szczególnego napięcia, które zwykle towarzyszy odbiorcy podczas lektury, ciężko mówić o książce w samych superlatywach.
W dużej mierze ta powierzchowność wynika z obszerności całej historii. Na zaledwie 160 stronach autor próbuje zmieścić jak najwięcej: samopoczucie Antka w nowym miejscu pracy, nieśmiałe i powolne wnikanie młodego mężczyzny w korporacyjny światek, miłosne podchody Heli. A oprócz tego pojawiają się wzmianki dotyczące rodzin głównych bohaterów i relacji w nich panujących. Podejrzewam, że gdyby autor rozwinął nieco każdy z wątków, całość nabrałaby bardziej wyrazistych kształtów.
Nie mogę jednak powiedzieć, że "Kradzione pocałunki" to zła lektura. Patrząc na nią przez pryzmat debiutu, uważam, że autor całkiem dobrze sobie poradził. Ta historia ma potencjał, którego Paweł Witkowski nie wykorzystał w pełni. Liczę, że kolejne powieści spod jego pióra okażą się lepsze i bardziej wnikliwe. Natomiast o tej pozycji mogę powiedzieć, że jest przyjemna, choć krótka. I może nie pozostanie w pamięci na dłużej, ale z pewnością poprawi nastrój i pozwoli oderwać się na moment od codzienności.
Przeczytane:2021-05-01, Ocena: 2, Przeczytałam,
Antek jest skromnym chłopakiem spod Gniezna, który rozpoczyna pracę w jednej z warszawskich korporacji. Poznaje tam przebojową Helę, która wywodzi się z kolei z małej wioski- Gniewu. Od pierwszego spotkania dostrzega ona w chłopaku coś wyjątkowego i postanawia, że to właśnie on zostanie jej mężem. Antek jednak nie jest o tym przekonany. Czy dwie osoby o tak różnych charakterach i usposobieniach mają szansę stworzyć stabilny i trwały związek? Czy zasada przyciągania się przeciwieństw będzie przychylna młodym?
Ta niewielka książeczka licząca raptem 160 stron to ogromne rozczarowanie. Po pięknej okładce, zachęcającym haśle na niej oraz wciągającym opisie liczyłam na naprawdę piękną historię miłosną. Niestety nic takiego nie otrzymałam, mimo, że analizowałam tę pozycję wzdłuż i wszerz.
Akcja cały czas rozgrywała się na tym samym poziomie, zabrakło chociaż jednego wciągającego momentu, który nadałby smaczku całej historii. Główny bohater – Antoni bardzo mnie irytował, był przedstawiony jako mężczyzna z innej epoki, który nie orientuje się, co się dzieje w obecnych czasach, jest prawiczkiem, łatwo się peszy i boi się kobiet. Ogólnie miałam wrażenie, jakby ta opowieść rozgrywała się gdzieś w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku, ale z drugiej strony autor wrzucał takie aktualne wstawki, że w sumie to się trochę pogubiłam, gdyż nie mogłam sobie dopasować czasu akcji.
Sam wątek polowania na faceta, latania za nim i narzucania się był nawet momentami zabawny, ale to chyba jedyna pozytywna rzecz, której się doszukałam. Całą książkę mogłabym określić jako takie słabej klasy czytadło dla zabicia zbyt dużej ilości wolnego czasu.
Wszystko, co działo się w tej powieści, a być może powinnam napisać powiastce, było przewidywalne, podawane na tacy, jak odczytanie zapisu czyjegoś pamiętnika i oczywiście ze szczęśliwym zakończeniem, którego po tego typu historiach się oczekuje.
Dla mnie niestety była to pozycja zupełnie nieudana, bez potencjału i z pewnością nie będę jej polecać, chyba, że ktoś lubi takiego typu nic nie wnoszące czytadła.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie