,,Śmierć każdego człowieka umniejsza mnie, albowiem jestem zespolony z ludzkością. Przeto nigdy nie pytaj, komu bije dzwon: bije on tobie"
Do grupy republikańskich partyzantów działającej w górach na południu Hiszpanii, na terenie kontrolowanym przez faszystów, zostaje wysłany młody amerykański ochotnik. Robert Jordan ma za zadanie wysadzić strategiczny most w określonym czasie, aby ułatwić jednoczesny atak republikanów na miasto Segowia. W ciągu trzech dni spędzonych wysoko w górach Jordan mierzy się z niebezpieczeństwami wojny, ale też zawiązuje braterstwo broni z antyfaszystowskimi partyzantami. I tam spotyka Marię, młodą kobietę, która uciekła przed bojownikami generała Franco...
W 1937 roku Ernest Hemingway udał się do Hiszpanii, aby relacjonować tamtejszą wojnę domową (1936-1939) dla North American Newspaper Alliance. Trzy lata później ukończył swoją największą powieść o lojalności i odwadze, miłości i porażce oraz tragicznej śmierci ideału. ,,Jeśli funkcją pisarza jest odsłanianie rzeczywistości" - napisał redaktor Maxwell Perkins do Hemingwaya po przeczytaniu rękopisu - ,,nikt nigdy nie wykonał tego tak całkowicie". Komu bije dzwon to wyjątkowe dzieło: piękne, brutalne, poruszające i mądre. Uważa się, że jest to jedna z najlepszych i najważniejszych powieści wojennych wszech czasów.
Wydawnictwo: Marginesy
Data wydania: 2024-09-11
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 656
Tytuł oryginału: For Whom the Bell Tolls
Zdarzają się od czasu do czasu książki, które potrafią zadziwić swoją osobnością w języku, formie, narracji czy tematyce. W twórczości Hemingwaya do tej pory takim tekstem były Wiosenne wody, jednak po przeczytaniu Komu bije dzwon widzę, że tu bardziej niż w jakiejkolwiek innej swojej powieści postawił na eksperyment i przedstawił pełnię swoich możliwości. Nowy przekład Rafała Lisowskiego miał na celu oddanie możliwie najwierniejsze oddanie w polskim tego, co Papa nawyczyniał.
Fabuła powieści jest bardzo prosta. W ogarniętej wojną domową Hiszpanii amerykański ochotnik walczący po stronie Republiki, dynamiciarz Robert Jordan, otrzymuje rozkaz wysadzenia mostu podczas natarcia wojsk. W tym celu musi on nawiązać kontakt z grupą partyzantów, którzy pomogą mu w wykonaniu zadania. Kto liczy jednak na pędzącą akcję i sceny jak z Kompanii braci będzie raczej zawiedziony. Zdecydowanie więcej dzieje się w dialogach między postaciami i myślach Jordana, będącego niejako porte parole samego autora. Zawarł Hemingway tyle, ile mógł, by oddać nastrój tamtego czasu i wiernie przedstawić ludzi, z którymi zetknął się w Hiszpanii, działając jako korespondent.
Komu bije dzwon w bardzo niewielkim stopniu skupia się na działaniach wojennych, chociaż akcja jest im podporządkowana - wojna jest cały czas obecna i zdaje się narastać, stanowiąc kulminację powieści. Czytelnik na ponad 600 stronach może przyjrzeć się mocnym, interesującym postaciom. Poza Robertem Jordanem warto zwrócić uwagę na miejscowych, a są to wyraziste portrety. Pilar, silna kobieta gotowa oddać wszystko dla Republiki, potrafi radzić sobie w świecie pełnym mężczyzn, lecz nawet w swoim sprzeciwie pozostaje uległa względem jednego. Pablo jest doświadczonym partyzantem, zmęczonym walką i ukrywaniem się; nie ma złudzeń co do zwycięstwa, przez co traci siłę do działania. Stary Anselmo zostaje przedstawiony jako dobry, twardy człowiek, który nie chce wojny, ale rozumie, że walka jest konieczna - on, razem z kilkoma innymi guerillas, staje się symbolem niezłomności. Ciekawym przypadkiem zdaje mi się Maria - młoda, skrzywdzona dziewczyna, która pasowałaby do typowych postaci kobiecych u Hemingwaya, będących tłem dla głównego bohatera, potrzebujących ciepła i ochrony. Jest w jej przedstawieniu jednak coś nierealnego, co sprawia, że Maria wydaje się uosobieniem tego, co wojna niszczy, czyli życia i miłości.
Tym, co może zadziwić w powieści, zdecydowanie jest warstwa językowa. Hemingway, zachowując charakterystyczne cechy swojego stylu, dokonuje w Komu bije dzwon eksperymentu utrzymanego w duchu modernistycznym. Rafał Lisowski zwraca uwagę w posłowiu na charakter oryginalnego tekstu, gdzie czytelnik "zderza się z angielszczyzną, jaka nie istnieje naprawdę i nigdy nie istniała, czasem znajomą tylko na poziomie brzmienia słów, lecz nie składni, podporządkowanej wyobrażonej hiszpańskiej gramatyce, ani znaczenia, wiodącego na manowce tautonimów". Na potrzeby tej książki Hemingway stworzył Spanglish, dialekt będący mieszanką angielskiego i hiszpańskiego, takim połamanym językiem, którym trudno się skutecznie porozumieć, co w oryginalny sposób oddaje sytuację Roberta Jordana pośród Hiszpanów. Dodatkowo autor zagrał trochę na nosie cenzorom, czepiającym się często jego wulgarnego języka, używając zwrotów nadzwyczaj karkołomnych, ale znajdujących często swoje źródło w hiszpańszczyźnie, co potęguje nie tylko wydźwięk samych inwektyw ("wulgarnię cię w mleko twojej matki"), lecz także dziwność dialektu, nadając jednocześnie humoru scenom, w których atmosfera staje się naprawdę gęsta.
Komu bije dzwon jest powieścią niezwykle intrygującą na wielu polach (nie wspomniałem jeszcze o zmianach narracji w trakcie książki, (które pozwalają na lepszy dobór optyki), która zaskoczyła mnie niejednokrotnie. Choć nie czytało się powieści łatwo, wysiłek bardzo się opłacił - w najlepszej formie Hemingway jest wielki. Niekończące się oklaski należą się autorowi przekładu, Rafałowi Lisowskiemu, którego rozwiązania w oddaniu dziwaczności i mylącej zrozumiałości dialektu dla mnie były powalające.
Książka intrygująca. Czytałam ją... dwa lata. Kiedy się za nią brałam, to nudziła mnie okropnie. Kiedy jej nie czytałam, to myślałam jak się skończy. Gdy w końcu ją skończyłam, pomyślałam "Hemingway zrobił mnie w konia" i cały czas nie wiem, czy mnie zaskoczył pozytywnie, czy zawiodł ;)
Wojna domowa w Hiszpanii jest tylko tłem i nie stanowi sedna tej książki, choć jej okrucieństwo ma bezpośredni wpływ na losy bohaterów. Ernest Hemingway po mistrzowsku rysuje portrety psychologiczne postaci. Kładzie duży nacisk na ich postawy wobec spraw wojny. Równie ważne wydają się próby życia pomimo jej trwania. Losy Roberta Jordana i Marii to znakomita lekcja życia “teraz”, radości z tego co mamy, a co może w każdej chwili bezpowrotnie odejść.
Styl Hemingwaya jest unikatowy - hiszpańskie zwroty i wulgaryzmy nadają powieści niesamowitego kolorytu. Dzięki znajomości iberyjskiej płaszczyzny kulturowej opowieść jest bardzo wiarygodna.
Przeczytane:2024-11-18, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2024 roku, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2024,
Zacznę od tego, że książka była czytana przez moją mamę i to jej wrażenia będą opisywane.
Ta recenzja będzie troszkę inna. Dlaczego? Ponieważ nie napiszę wam zarysu historii, jaką w niej znajdziecie, a opowiem Wam, o czym jest. Wraz z książką udamy się do Hiszpanii, gdzie trwa wojna i poznamy jej różne oblicza. Często brutalne, niesprawiedliwe, gdzie osoby, które powinny stać za nimi murem, potrafią zdradzić. Będzie walka, zdrada, ale również przyjaźń, miłość. To historia pełna emocji, które zostają jeszcze na długo po przeczytaniu.
Według mamy książka nie jest dla każdego. Dlaczego? Bo nie jednokrotnie ukazuje prawdziwe oblicze wojny, które nie jest ani trochę kolorowe. Napisana jest wiele lat temu, co sprawia, że nie każdemu będzie odpowiadał język, jaki w niej znajdzie.
Bohaterowie według mamy zdecydowanie ciekawi, dość dobrze wykreowani. Jednych polubiła, innych zdecydowanie mniej. Jednak powiedziała, że każdy z nich był niezbędny w tej książce.
„Komu bije dzwon” to książka nie dla każdego, pokazująca różne oblicza wojny. Mojej mamie się podobała i poleca.
Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA