Od wielu miesięcy gliwicka policja bezskutecznie próbuje złapać tajemniczego Pana Kołysankę, który porywa i zabija dzieci, a ich ciała podrzuca na śląskich placach zabaw. Kiedy znika sześcioletnia Zuza, jej ciocia rozpoczyna prywatne śledztwo, w którym pomaga jej przyjaciel ojca dziewczynki. Od tej pory Gaja Wolf i Oskar Krul mimo wzajemnej niechęci muszą się nauczyć ze sobą współpracować, żeby powstrzymać mordercę.
Korzystając z wojskowego doświadczenia i lekceważąc przepisy prawa, nietypowy duet odkrywa, że rodzice wszystkich zabitych dzieci byli ze sobą powiązani. Kiedy ich śledztwo wykazuje, że morderca jest bliżej, niż mogłoby się wydawać, pojawia się szansa, aby zmusić go do błędu i dotrzeć do porwanej dziewczynki.
Czy uda im się w końcu dorwać Pana Kołysankę i odkryć jego wszystkie tajemnice?
Przygotuj się na bezsenną noc przy dźwiękach Kołysanki.
Wydawnictwo: Editio
Data wydania: 2018-08-01
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 216
Kolejne miesiące śledztwa, następne ciała uprowadzonych dzieci, bezsilność gliwickiej policji. Tym razem Pan Kołyska nie mógł wybrać gorzej. Krewna porwanej dziewczynki, z wojskowym doświadczeniem, nie popuści, dopóki go nie znajdzie.
“Kołysanka” to książka dość niepozorna za sprawą swoich niewielkich rozmiarów. Nie ukrywam, że kiedy przymierzałam się do jej lektury, nieco wątpiłam by mała liczba stron była w stanie zaspokoić mój kryminalny apetyt. Na okładkową obietnicę, że poświęcę dla niej noc, również zerknęłam z przymrużeniem oka. Kolejne rozdziały rozwiały wszystkie moje wątpliwości, sprawiając, że zupełnie zatraciłam się w powieści Piotrowskiego.
Autor w umiejętny i zaskakujący sposób przedstawia historię, która na pierwszy rzut oka mogłaby wydać się dość banalna. Ktoś porywa dzieci, a ich ciała po kilku dniach pojawiają się na placach zabaw. Nie brzmi to zbyt porywająco, prawda? A jednak w opowieści Piotrowskiego drzemał ogromny potencjał, który autor wykorzystał w całości. „Kołysanka” to wspaniałe połączenie rozkręcającej się akcji, charyzmatycznych bohaterów i tajemnic będących dla tej książki taką wisienką na torcie.
Niewielkie rozmiary powieści nie mają wpływu na jej jakość. Fabuła szybko nabiera tempa, angażując czytelnika w książkowy świat i nakłaniając do uczestnictwa w toczącym się śledztwie. Kryminalna zagadka, która wydaje się dość prosta i nieskomplikowana, okazuje się dla nas sporym wyzwaniem. Kolejne szczegóły tylko pogłębiają nasze wątpliwości, sprawiając, że zamiast odpowiedzi w naszej głowie mnożą się pytania. Czytamy szybko, niecierpliwie, wciąż zastanawiając się, co takiego przygotował dla nas autor, bo przekonanie, że w rękawie skrywa niejednego asa, nieznośnie się pogłębia.
Książka zyskała na wartości w dużej mierze za sprawą bohaterów. Byli wojskowi- Gaja i Oscar, to duet, jaki w przypadku powieści kryminalnej sprawdził się znakomicie. Pełnokrwiści, zdeterminowani, konsekwentni, doświadczeni i sprytni- ten wachlarz zalet łatwo byłoby uzupełnić kolejnymi przymiotnikami, choć z przyjemnością dodam, że powinniście przekonać się o tym sami. Ich metody prowadzenia śledztwa mocno mnie zaskoczyły, ale również bardzo przypadły do gustu. Niebanalne rozwiązania, wewnętrzna siła wynikająca z trudnych przeżyć, wojskowe doświadczenia. Przypomnieli mi o ulubionych literackich bohaterach. Jak dla mnie rewelacja.
„Kołysanka” zbudowana została w oparciu o sekrety, które nieśmiało zaczynają wychylać się na światło dzienne. Każdy z bohaterów historii mierzy się z tajemnicami determinującymi jego życie i postępowanie. Ich ujawnienie grozi prawdziwym kataklizmem. Z wielkim zainteresowaniem podążałam śladem autora, licząc, że poznanie wszystkich szczegółów wprawi mnie w osłupienie. I rzeczywiście, na końcu, to oszołomienie poczułam. Prawda mnie przytłoczyła, rozłożyła na łopatki, zadała ostateczny cios. I sprawiła, że książka na dłużej zostanie w mojej pamięci.
Piotrowski zrobił na mnie tym utworem duże wrażenie. Nie spodziewałam się tak mocnej, wyrazistej i miejscami brutalnej historii. To wspaniały dowód na to, że na naszym rodzimym podwórku czeka na nas wiele dających do myślenia książek. Czekam na więcej, głęboko licząc na to, że to dopiero początek tej przygody.
Kiedy wzięłam do ręki książkę niepozornych rozmiarów, a z okładki wyczytałam, że to „mroczny thriller kryminalny”, to przyznaję, że lekko się zdziwiłam. Wolę o wiele grubsze powieści, ale dałam szansę Kołysance Bartłomieja Piotrowskiego. To powieściowy debiut gliwiczanina, absolwenta Wydziału Radia i Telewizji im. Krzysztofa Kieślowskiego Uniwersytetu Śląskiego, finalisty konkursu scenariuszowego Script Fiesta z 2014 r.
Mężczyzna w masce nie spieszył się. Delektował się widokiem maleńkiego, stygnącego ciała. (s. 3)
W Gliwicach od dwóch lat grasuje seryjny morderca. Psychopatę nazwano Panem Kołysanką. Porywa on kilkuletnie dzieci i po kilku dniach je zabija. Ciała swoich ofiar podrzuca na place zabaw. Bezradna policja bezskutecznie próbuje wpaść na trop mordercy dzieci. Po ośmiomiesięcznej przerwie znika kolejne dziecko. To 6-letnia Zuzia. Jej ciocia Gaja Wolf bierze sprawę w swoje ręce i zaczyna prywatne śledztwo. Pomaga jej przyjaciel ojca dziewczynki, Oskar Krul. Z czasem odkrywają, że rodzice wszystkich ukołysanych do wiecznego snu dzieci byli ze sobą powiązani. W pewnym momencie pojawia się szansa, by zmusić psychopatę do błędu i dotrzeć do Zuzi, gdyż jej szanse na przeżycie maleją z każdą minutą…
Huśtawka bujała się rytmicznie. (s. 4)
Początek „mocnego thrillera kryminalnego” jest rzeczywiście mocny. Autor od razu zaczyna od sceny morderstwa. Nie jest ono brutalne, a wręcz przeciwnie – delikatne, prawie poetyckie. To kołysanie do snu, ale wiecznego snu. I potem kołysanie na huśtawce zmarłego dziecka. To makabryczne. Jednak jeszcze bardziej przerażająca wydaje się misja Pana Kołysanki i motyw jego działania. Zanim ukołysze do snu swoją kolejną ofiarę, to przetrzymuje ją w specjalnym pomieszczeniu, którego warunki zaskoczą Was totalnie. Pan Kołyska to psychol jakich mało, autor miał świetny pomysł na wykreowanie takiego mordercy i zrobił to bardzo dobrze. Z drugiej strony autor ukazuje małą Zuzę, jak radzi sobie bez mamy w nowym otoczeniu.
Potwora może pokazać inny potwór. Gaja… Ty jesteś naszym potworem. (s. 24)
Te słowa bratowej motywują Gaję. Porywa się ona na złapanie psychopatycznego mordercy dzieci, choć nie ma pojęcia o prowadzeniu śledztwa. Jej atutem jest jej przeszłość, ukazana dość skrótowo. Ona i jej partner to byli zawodowi żołnierze, którzy mimo wzajemnej niechęci zawierają tymczasowy sojusz i współpracują w imię dobra dziecka. Zima i warstwa śniegu czasem im sprzyja, a czasem przeszkadza w działaniu. Zdeterminowani łamią prawo, korzystają ze znajomości i wojskowego wyszkolenia i zdobyczy techniki. Ich metody są brutalne, ale z reguły skuteczne. Leje się krew. Oni sami stają się celem. Ten specyficzny, charyzmatyczny duet działa krok po kroku, zmierzając do celu, jest skuteczniejszy niż sztab najlepszych policjantów. Nie odpuszcza, dopóki nie złapie Pana Kołysanki. Trwa wyścig z czasem.
W końcu porywacz musi popełnić błąd. Wtedy go dorwiemy. (s. 73)
Pierwsze rozdziały to scenki z życia bohaterów, początkowo pozornie ze sobą niezwiązanych. W toku akcji ich relacje się zazębiają, a losy łączą. Razem z Wolf i Krulem czytelnik poznaje rodziców trzech pierwszych ofiar i szuka wspólnego mianownika, uczestniczy w prywatnym śledztwie, który z czasem okazuje się bardzo skomplikowanym. Akcja się rozkręca, tempa wydarzeniom nadają liczne dialogi, a fabuła wciąga z każdą stroną. Cierpienie dziecka to chyba najbardziej drażliwy i poruszający temat, nic dziwnego, że pochłania się strony, byle znaleźć odpowiedzi na mnożące się pytania, poznać kolejne tajemnice i rozwiązanie zagadki kryminalnej. A bohaterowie mają tych sekretów sporo! Jeden pociąga drugi, a ten kolejny. Dzieje się!
Upewnij się, że na pewno jesteś dobrze umyty. Kto wie, gdzie się włóczyłeś. (s. 86)
Wątkiem pobocznym jest związek dwojga homoseksualistów, Oskara i Igora. Autor nie spycha ich na margines, ale przedstawia ich zagmatwane relacje, kotłujące się w nich uczucia, codzienne życie i wyzwania niesione przez los. Nie boi się pisać o erotycznej stronie związku homoseksualnego. Miłość, zazdrość i zdrada przeplatają się w tym związku, ponieważ Oskar jest nie tylko homoseksualistą.
Sami to skończymy. (s. 108)
Wprawdzie nocy nie poświęciłam na przeczytanie tego cienkiego thrillera, tylko dwa popołudnia ze względu na małą czcionkę, która spowalniała moje czytanie. Powieść najlepiej czytać zimą, by poczuć ten zimny i ciemny klimat. Pozwólcie się porwać Kołysance, a nie zaśniecie tak szybko. Prawda Was zaskoczy.
Życie kolejnego dziecka jest zagrożone.
Moi kochani, nadszedł czas, aby zaprezentować Wam kolejny debiut literacki na polskim rynku wydawniczym. Jak zapewne zauważyliście, w ostatnim czasie grono debiutujących twórców na naszym rodzimym „podwórku” ciągle rośnie i prężnie się rozwija. Dla nas czytelników, to oczywiście powód do radości i dumy, natomiast dla początkującego twórcy, aspekt ten może stanowić niemałe wyzwanie, ponieważ muszą znaleźć sposób na to, aby na tyle zaciekawić odbiorcę swoją twórczością, aby poczuł, że to właśnie jego książkę spośród tych wszystkich oferowanych mu propozycji chce przeczytać. Jak wiadomo, nie jest to zadanie łatwe i nie każdemu się to udaje. Dziś sprawdzimy, czy zadaniu sprostał Bartłomiej Piotrowski autor powieści „Kołysanka”
Zanim jednak opowiem Wam kilka słów o książce, pozwólcie, że najpierw przybliżę Wam osobę samego autora, a to dlatego, że jestem pewna, że jeszcze nie raz o Nim usłyszymy.
Bartłomiej Piotrowski jest młodym, dwudziestodziewięcioletnim twórcą urodzonym w Gliwicach. Jest absolwentem Wydziału Radia i Telewizji im. Krzysztofa Kieślowskiego Uniwersytetu Śląskiego. Wydanie „Kołysanki” nie jest jednak jego jedynym sukcesem, bo w roku 2014 był finalistą konkursu scenariuszowego Script Fiesta. Jest również autorem opowiadań, które zostały opublikowane w serwisie Spider’s Web.
A teraz przekonajcie się, czy „Kołysanka” jest sukcesem autora, tylko ze względu na to, że udało się ją wydać, czy też, jest sukcesem samym w sobie.
W Gliwicach bardzo źle się dzieje. W mieście grasuje seryjny morderca dzieci. Nieznany mężczyzna zabija małe dzieci, a ich ciała porzuca na pobliskich placach zabaw, Po kilku tygodniach spokoju psychopata znów wyrusza na łowy. Tym razem ofiarą pada sześcioletnia Zuzia. Mimo starań tamtejszej policji „Pan Kołysanka” nadal pozostaje na wolności, a szanse dziewczynki na przeżycie maleją. Matka dziewczynki wie, że jedyną osobą, która może uratować jej jedyne dziecko, jest jej szwagierka Gaja Wolf. Choć kobieta nie darzy siostry męża sympatią, zdaje sobie sprawę, że jej pomoc jest ostatnią deską ratunku dla jej córeczki.
„- Znajdź ją.Ta prośba zaskoczyła Gaję.- Zrobię wszystko, aby uratować Zuzę – Ale wiesz, że nie mam pojęcia o tropieniu przestępców.- To bez znaczenia. Jeśli w ogóle ktoś może ją uratować, to tylko ty.- Gdybym była w stanie pomóc Zuzce, od razu bym to zrobiła.- Chociaż jesteśmy rodziną, to obydwie wiemy, że jesteś inna. Dlatego nawet wtedy, gdy między mną a Arturem wszystko dobrze się układało, tak rzadko zapraszaliśmy cię do siebie. Twoja obecność zawsze w jakiś sposób mroziła mi krew w żyłach. Bałam się ciebie.- Dalej się mnie boisz?- Nie… Boję się tylko o życie mojej córki. Porwał ją potwór, którego policja na pewno nie schwyta.- Gdybym potrafiła zrobić to, o co mnie prosisz, to nie zawahałabym się nawet przez sekundę. Ale...- Potwora może pokonać tylko potwór – przerwała jej Dorota… Ty jesteś naszym potworem".
Kobieta w duecie z przyjacielem ojca dziewczynki Oskarem Krulem postanawiają zrobić wszystko, bu dziewczynka wróciła bezpiecznie do domu. A musicie wiedzieć, że nie będzie to łatwa współpraca, ponieważ ci dwoje to bardzo specyficzny duet. Działając poza prawem, odkrywają, że wszystkie zbrodnie dokonane przez tajemniczego Pana Kołysankę są ze sobą powiązane. Zaczyna się wyścig z czasem.
Co łączy te wszystkie sprawy? Czy uda się odkryć tożsamość Pana Kołysanki? Dlaczego zabija bezbronne dzieci oraz czy nie będzie za późno, aby ocalić Zuzię? Tego już musicie dowiedzieć się sami, a to nic trudnego, wystarczy przeczytać „Kołysankę”, do czego gorąco Was namawiam i zachęcam, ponieważ to nie wszystko, co dla swoich czytelników przygotował Bartłomiej Piotrowski.
Jeśli jesteście ciekawi, co takiego autor jeszcze ma w zanadrzu i czym nas zaskoczył, zapraszam serdecznie na bloga.:)
https://kocieczytanie.blogspot.com/2018/08/zycie-kolejnego-dziecka-jest-zagrozone.html
Przeczytane:2018-12-07, Ocena: 5, Przeczytałam, Zmieniły właściciela, 52 książki 2018,
Muszę przyznać, że w tym roku pozwoliłam debiutantom rozgościć się na półkach mojego regału. Wyjątkowo ich wielu, a przy tym (na szczęście!) rzadko kiedy zawiedli. Bartłomiej Piotrowski to kolejny z nich. Jemu pozwoliłam na w paradowanie w moje życie z dwóch powodów, które w sumie łączą się w jeden. Tak jak ja urodził się w Gliwicach i właśnie w naszym mieście dzieje się akcja jego niepozornej powieści! Tylko raz jak do tej pory udało mi się za sprawą pisarskiego duetu czytać książkę gdzie po ulicach własnych i okolicznych miast mogłam podróżować wraz z głównymi bohaterami. Nie mogłam więc sobie darować kolejnej takiej możliwości. To dopiero sprawia czytelnikowi wyjątkową frajdę.
W Gliwicach grasuje seryjny morderca małych dzieci. Ochrzczony pseudonimem "Pan Kołysanka" czyje się bezkarny. Ciałka swych ofiar porzuca na placach zabaw. Jednak od jakiegoś czasu jest spokój i mieszkańcy liczą, że to koniec. Że nie będzie więcej ofiar. Niestety to cisza przed burzą. Zostaje porwana sześcioletnia Zuzia. Policja bezradnie rozkłada ręce i mimo wciąż trwającego śledztwa nie jest w stanie ruszyć sprawy nawet o krok. Matka małej dziewczynki prosi o pomoc jedyną osobę, jaka przychodzi jej do głowy. Swoją szwagierkę Gaję. Kobiety nigdy za sobą nie przepadały, ale ta druga jest była wojskowa i jeśli ona niczego nie zadziała to Dorota wie, że nikt inny tego nie zrobi.
"- Znajdź ją. Ta prośba zaskoczyła Gaję.
- Zrobię wszystko, aby uratować Zuzę - odpowiedziała. - Ale wiesz, że nie mam pojęcia o tropieniu przestępców.
[...] chociaż jesteśmy rodziną, to obydwie wiemy, że jesteś inna. [...] Bałam się ciebie.
- Dalej się boisz?
- Nie... Boję się tylko o życie mojej córki. Porwał ją potwór, którego policja na pewno nie schwyta.
- Gdybym potrafiła zrobić, to o co mnie prosisz, to nie zawahałabym się ani przez sekundę. Ale...
- Potwora może pokonać tylko inny potwór - przerwała jej Dorota. - Gaja... Ty jesteś naszym potworem." *
Kobieta zgadza się, chociaż powód jej działania nie jest tak oczywisty. Robi to zarówno dla bratanicy, jak i zmarłego brata. Ale też dla wcześniejszych ofiar, a także dla siebie. Pomaga jej Oskar Krul. Kochanek jej brata, który również jest byłym wojskowym. Chcą rozwikłać sprawę "Pana Kołysanki" i dowiedzieć się jaki motyw kieruje seryjnym zabójcą dzieci. Pierwsze co rzuca się w oczy to fakt, że rodziny wszystkich ofiar się znają. Oskar i Gaja czują, że to nie może być przypadek. Że owszem zbiegi okoliczności istnieją, ale nie w takich sytuacjach i nie aż takie.
Przed śledczym amatorami będzie sporo zawiłości. Wiele pytań i tym razem równie wiele odpowiedzi, ale nie wiele one pomagają. Do czasu...
Jest kilka rzeczy, które mnie naprawdę pozytywnie zaskoczyły w tej niepozornej nie tyle książce ile książeczce. Po pierwsze spodziewałam się raczej skromnej w akcję, a już na pewno detale historii. Po drugie nie sądziłam, że Bartłomiejowi uda się namieszać na zaledwie 212 stronach! Po trzecie, to już całkiem moje osobiste odczucie, czyli podróżowanie po ulicach, lokalach i miejscach, które tak dobrze znam! Także nic bardziej mylnego niż objętość „Kołysanki”. Autor, mając do dyspozycji raptem kilka nazwisk, zrobił z nich taki użytek, że niejednokrotnie musiałam cofać się o kilka stron, by uzmysłowić sobie, kto kim był, bo się mieszałam. Wszystko to jednak (dla mnie) na plus – w końcu przerzucania wielu kartek nie miałam. Myślę, że jest to idealna pozycja dla tych, którzy nie lubią zbędnych opisów i nic niewnoszących szczegółów. Dla mnie, choć pozycja genialna to troszkę z tej objętości zabrakło (może to zgubny nałóg czytania grubych tomiszczy?). Ale cudnie się sprawdza na zabranie np. do autobusu lub jeśli chcemy przeczytać coś szybko i na tak zwane już.
* - cytat z „Kołysanka” Bartłomiej Piotrowski, str. 23 – 24.