Dawne więzienie stało się domem dla ocalałych. Zrobią wszystko, by przetrwało.
Rok 2147, tereny Stanów Zjednoczonych Ameryki. Sto lat wcześniej wojna atomowa niszczy znany dotąd ludziom świat. Ocaleni robią, co mogą, by przetrwać na skażonej i napromieniowanej planecie.
Charyzmatyczna naczelnik Brass przewodzi społeczności, która za dom obrała sobie dawne więzienie stanowe koło zrujnowanej Atlanty – Karcer. Jego mieszkańcy codziennie muszą bronić się przed menelsami – zmutowanymi, bezmyślnymi, za to nadnaturalnie rozwiniętymi fizycznie istotami, dotkniętymi przez promieniowanie.
Jeden z brutalnych ataków hordy zbiega się w czasie z zaginięciem patrolu z Karceru. Specjalna grupa zostaje wysłana na poszukiwania, nie wiedząc, co czeka na nich poza bezpiecznymi murami… Już wkrótce ocaleni będą musieli stawić czoła znacznie poważniejszym wyzwaniom niż walka z mutantami. Prawdziwy wróg dopiero nadciąga.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2024-11-07
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 336
Język oryginału: polski
Książka Grzegorza Juszczaka pod tytułem „Karcer” jest jedną z wielu historii opowiadających o świecie po zagładzie. Sięgając po nią miałem pewne obawy, a już sama nazwa jednej z ras mutantów – menelsi – zapowiadała chłam. Sama nazwa wydała mi się i głupia, i zabawna. Jednak im bardziej zagłębiałem się w powieść, tym bardziej okazywało się, że zbyt szybko oceniłem tę pozycję. Książka okazała się zaskakująco… dobra. Przyznaję, że świetnie się bawiłem. Ale do rzeczy.
Głównym wątkiem są rozgrywki wewnętrzne pomiędzy ludźmi, którzy żyją w jednej z kolonii ludzkich po zagładzie. Mamy 2147 rok. Świat jest wyniszczony wojną atomową. Po świecie krążą mutanci oraz spotęgowane zjawiska pogodowe. Ludzkość wprawdzie przetrwała w niewielkich enklawach, ale jest podzielona dużymi odległościami. Co więcej, ośrodki te albo nie utrzymują, albo kontaktują się ze sobą sporadycznie. Można powiedzieć, że mamy taki ustrój państw-miast jak w starożytnej Grecji. Jedyną różnicą jest posiadanie nieco lepszej technologii – choć i to zmienia się na niekorzyść ludzkości.
Początkowo sądziłem, że głównym przeciwnikiem będą zoombie-mutanci, zwani menelsami. Jak to z nami często bywa, największym wrogiem człowieka jest drugi człowiek. I to pomimo faktu, że na horyzoncie pojawiają się zarysy nowych niebezpieczeństw.
Główny pomysł Juszczaka polega na tym, że kolonia ocalałych mieści się w dawnym więzieniu. Po latach względnego spokoju i samozachwytu nad jakością życia w kolonii, okazuje się, że życie obiektu wisi na włosku. Brakuje leków, pokarmu, sprzętu do walki z mutantami. Bez ziaren zbóż nie będzie żywności. Hodowla zwierząt które nadają się do uboju również grozi katastrofą. W wyniku chowu wsobnego zwierząt, ich populacja zaczyna się kurczyć, a w wyniku narastających chorób genetycznych, wymiera. Dotychczasowe zapasy lekarstw i broni są na wyczerpaniu. Jedynym rozwiązaniem jest opuszczenie „domowych pieleszy” i zagłębienie się w odmętach dawnego świata. Co z tego wyniknie? Sprawdźcie sami.
Powieść ma wiele zalet. Po pierwsze – ciekawa fabuła. Wszystko toczy się szybko, wciągająco. Pomysł może nie do końca jest oryginalny, ale przyciąga oko. Postaci wydają się być prawdziwe – nie ma w nich jakiegoś bohaterstwa na miarę herosów kina akcji. Wszyscy są na wskroś ludzcy, ze swymi wadami, zaletami i rozterkami. Co rusz natykamy się na rubaszne lub cięte uwagi. Nie da się znudzić.
Po drugie – przemierzanie „podziemnych miast” w poszukiwaniu różnego rodzaju prezentów, przeprowadzono wyśmienicie. Co więcej – bohaterowie co rusz napotykają na nieprzewidziane zdarzenia, co dodatkowo wzbogaca książkę. Gdy już wydaje się, że sprawa zakończy się sukcesem, wszystko się wywraca do góry nogami. Dzięki temu bawimy się przednie i nie do końca jesteśmy w stanie przewidzieć, w którym kierunku zaprowadzi nas Autor. Uwielbiam taką literaturę.
Po trzecie – w pewnych fragmentach czułem się jakbym brał udział w Tomb Riderze. Nie wiem czy wszyscy to czytający wiedzą o czym mówię, ale to była wspaniała gra. Książka ma w sobie ten sam pociągający smak, nieprzewidywalność i mroczny charakter.
Na minus dałbym jednak degradację intelektualną potworów. Dlaczego wszyscy uważają, że napromieniowanie powoduje tylko zniszczenia? Fakt, tutaj mamy ogromny przyrost siły fizycznej, ale okupiony utratą intelektu. Czyż nie lepiej brzmiałoby walczenie z kimś inteligentnym, co najmniej dorównującym nam? No, ale wydaje mi się, że dostrzegłem w „Karcerze” zarys wydarzeń w kolejnym tomie. Bo jestem święcie przekonany, że powieść będzie miała kontynuację. Prawda?
Książkę czytało się naprawdę fajnie. Nie znudziłem się. Nie było w niej jakiś dziwnych tworów, które mogłyby się nie wydarzyć naprawdę. Autor przekonał mnie do swojej kreacji świata. I mogłem się pośmiać i zastanowić się nad tym, jakby sam egzystował w postapokaliptycznym świecie. Tak więc i bawi i uczy. Moim zdaniem to pozycja, którą cieszyć może się każdy czytelnik, bez jakichkolwiek ograniczeń czy tak zwany „ale”. Polecam.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Mam słabość do takich książek. Science fiction na temat katastrof, zagłady, fikcyjnej przyszłości, to wszystko wciąga mnie niesamowicie. Zazwyczaj też wyobraźnia autorów nie zna granic i serwują nam niesamowitą przygodę.Grzegorz Juszczak w książce ,,Karcer" skupia się na przyszłości i walce o przetrwanie. Ukazuje nam obraz świata, a dokładnie terenów Stanów Zjednoczonych sto lat po wybuchu wojny atomowej, która zniszczyła, skaziła i napromieniowała planetę. Konsekwencją tej wojny były różnego rodzaju mutacje dotykające ludzi, brak podstawowych środków do życia, wielkie niebezpieczeństwo i brak perspektyw na przyszłość. Jedyną walką, którą codziennie toczyli, była walka o przetrwanie. Jak długo im się to uda? Czy czeka ich coś lepszego? Co kryje się za murami Karceru?Autor tej książki tworząc fikcyjny obraz świata, zrobił to bardzo realistycznie. Tak bardzo, że czytając, mamy w sobie pewnego rodzaju strach o to, co czeka nas, nasze dzieci w przyszłości.Na uwagę zasługują również świetnie wykreowane postacie. Naczelnik Brass kobieta, która dla swojej społeczności zrobi wszystko, aby tylko przetrwali. Jednak jest to bardzo trudne, patrząc na to, że wszystkiego brakuje i trzeba grzebać w ziemi z nadzieją, że może coś się znajdzie. Poza tym widzimy społeczeństwo, które mocno przewartościowało swoje życie. Oczywiście realia ich do tego zmusiły, ale też widzimy ludzi, którym nie marzą się domy, chcą po prostu żyć, potrzebują łączności. Zmutowani tzw. menelsi też nie są przekombinowani i dodają tej książce mroku, nutki grozy, która wywołuje ciarki na plecach. Są ogromnym niebezpieczeństwem dla ludzi z Karceru, ale nie tylko oni. Kto jeszcze może im zagrażać? Tego dowiecie się, czytając tę książkę.Bardzo, ale to bardzo podobał mi się świat przedstawiony przez autora. Akcja tutaj jest wartka. Historia wywołuje oczekiwane w takich książkach napięcie. Z intensywnością śledzimy losy naszych bohaterów. Szkoda, że ta historia już się skończyła. Jestem jak najbardziej za tym, aby była kontynuacja. Takie mądrze napisane książki, aż chce się czytać. Ta pozycja kusiła mnie już od jakiegoś czasu i teraz już wiem dlaczego. Rewelacja.Polecam, czytajcie.
Powieść Karcer Grzegorza Juszczaka jest postapokaliptyczną wizją świata przedstawioną nam przez autora. Premiera książki miała miejsce na początku listopada ubiegłego roku.
Akcja powieści rozpoczyna się w 2147 roku w okolicach Atlanty w Stanach Zjednoczonych w byłym więzieniu stanowym, w którym żyje około trzech tysięcy ludzi. Fabułę stanowi opis kilku miesięcy życia tej społeczności. Od czasów, kiedy przez Ziemię przetoczyła się apokalipsa, ponieważ użyto broni atomowej, biologicznej i chemicznej doprowadzając do wyniszczenia populacji ludzkiej i degradacji środowiska minęło już 100 lat. Ci, którzy przeżyli wyszli spod ziemi i próbują żyć w większych lub mniejszych skupiskach na mniej skażonych terenach. W powieściowym Karcerze przebywają od kilkunastu lat przystosowując kompleks do swoich potrzeb. Jego mieszkańcy starają się być samowystarczalni uprawiając rośliny, hodując zwierzęta, wytwarzając biopaliwo. Funkcjonuje tutaj także szpital i szkoła. Rządy w tej enklawie sprawuje demokratycznie Rada Ocalonych. O bezpieczeństwo społeczności dbają grupa wyszkolonych żołnierzy i Samotnicy. Zagrożenie stanowią menelsi, osobnicy silni fizycznie, ograniczeni umysłowo, agresywni, nastawieni na zaspokajanie podstawowych potrzeb fizjologicznych. Ta mutacja ludzi jest skutkiem promieniowania i użytych środków biologicznych i chemicznych, ale ich ograniczeniem jest ślepota nocna.
Mieszkańców społeczność poznajemy w momencie kiedy funkcjonowanie Karceru zakłóca niespodziewany atak dużej grupy menelsów i zniknięcie grupy zwiadowców wysłanych do pobliskiego miasta. Okazuje się także, że należałby wyruszyć poza mury w celu przeszukania ruin miasta i dalszej okolicy i uzupełnienia zapasów różnych materiałów i środków pozostałych po zniszczonej cywilizacji oraz żywności i nasion. Razem z grupą mieszkańców ruszamy na ekscytujące wyprawy, żeby dowiedzieć się co stało się z zaginionymi, zdobyć broń, materiały medyczne i nie tylko, a także żywność. W trakcie tych ekspedycji okazuje się, że mieszkańcom Karceru zagrażają nie tylko menelsi.
Autor najpierw starannie opisuje wygląd i funkcjonowanie Karceru oraz panujące między członkami rady i grupą głównych bohaterów relacje. Pozwala to czytelnikowi wczuć się w klimat powieści. Jak w każdej grupie ludzi wytworzyły się tu różnego rodzaju sympatie i antypatie, a grupa starszych przeciąga młodszych na swoją stronę. W początkowym okresie funkcjonowania tej społeczności celem było przeżycie, teraz po upływie pewnego czasu pojawiają się rozbieżności dotyczące kierunku dalszego rozwoju. Grzegorz Juszczak znakomicie pokazuje te wewnętrzne rozgrywki i zdobywanie sojuszników.
Wizja zniszczeń i trudności życia ludzi w świecie po apokalipsie jest ciekawa i dopracowana. Bardzo ekscytujące są opisy przeszukiwania gruzów Atlanty. Opisy walk z menelsami i nie tylko są bardzo brutalne, ale i obrazowe.
W powieści Grzegorza Juszczaka trudno wskazać głównego bohatera, ponieważ autor nie koncentruje się tylko na wydarzeniach związanych z jedną postacią. Jest to interesujący zabieg, bo pozwala przenosić akcję pomiędzy różnymi miejscami w tym samym czasie zgodnie z miejscem pobytu jakiejś postaci lub ich grupy. Mimo różnych miejsc akcji i wielu bohaterów nie czujemy się zagubieni. Autor dba o synchronizację wydarzeń. Sceny spokoju, wyciszenia przeplatają się z bardzo brutalnymi, okrutnymi wręcz scenami walki czy dramatycznymi scenami eksploracji zniszczonego miasta.
Mimo kilku bohaterów są oni starannie wykreowani, zróżnicowani pod względem osobowości i charakteru. Zmuszeni są oni podejmować trudne decyzje, czasem wbrew sobie ale dla dobra społeczności w której żyją. Zachowania niektórych postaci bywają zaskakujące a nawet heroiczne. Wśród mieszkańców Karceru w zasadzie nie ma tu postaci negatywnej.
W swojej opowieści o przyszłości autor otwiera wrota swojej wyobraźni przed czytelnikami. Zabiera nas do wykreowanego przez siebie świata i zapełnia różnorodnymi postaciami. Okazuje się, że postapokalipytyczna rzeczywistość w wydaniu autora nie odbiega aż tak bardzo od naszego świata, szczególnie w zakresie ludzkiego funkcjonowania, myślenia i pragnień. Nadal cenne są takie wartości jak lojalność, przyjaźń, odpowiedzialność. Bardzo budująca była dla mnie w chwili zagrożenia dbałość o ocalenie młodego pokolenia.
Język narracji jest prosty i nieskomplikowany, ale w dialogach jest bardziej grubiański i pełen wulgaryzmów, co jest uzasadnione sytuacyjnie. Czasami pojawia się w nich również rubaszny humor.
Książki postapokaliptyczne są odmianą fantastyki a co za tym idzie autor takiej powieści ma pełną dowolność w kreowaniu miejsca akcji i postaci. Świat opisany w Karcerze przemawia do mojej wyobraźni i z łatwością się w nim odnalazłam. Zakończenie pozostawia niedosyt i oczekiwanie na dalszy ciąg.
Karcer pokazuje, że autor dobrze odnalazł się w tym gatunku literackim. Struktura powieści jest przemyślna i dopracowana, a ciąg przyczynowo-skutkowy wydarzeń jest zachowany. Powieść czyta się szybko, z zainteresowaniem śledząc losy bohaterów, dynamiczna akcja nie pozwala się nudzić. Jak każda z powieści tego rodzaju skłania do refleksji nad przyszłością naszego świata.
Zachęcam do zajrzenia do Karceru. Ja na pewno tu wrócę.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl
Wraz z bohaterami książki "Karcer" znajdujemy się w 2147 roku na terenach Stanów Zjednoczonych, jednak są zupełnie inne niż te które znamy my! Świat jest zniszczony, ponieważ doszło do wojny atomowej... Doszło do zniszczenia jak wiecie oraz do smażenia ziemi. Kto przeżył żyje na terenie byłego więzienia, którym zarządza naczelnik Brass. Jest hardą kobietą, która walczy o przetrwanie swoje i innych ludzi. Jednak ich życie to ciągła walka, atakują ich menelsi, którzy są bardzo niebezpieczni. Szybko okazuje się, że nie jest to ich jedyny przeciwnik. Dodatkowo, muszą szukać broni, łączności, czy środków leczniczych .. Czy Karcer przetrwa? Czy uda im się obronić?
Kochani sięgając po tą książkę, powiedziałam sobie jedno. Podejdź do tego z otwartą głową. Nie oczekiwałam niczego, a więcej co się stało? Na maksa zostałam zainteresowana tym światem. Tutaj ogromne brawa dla Autora. Stworzył świat z przyszłości, trudny, nowy... Jednak mimo wszystko taki "realny" .
Czułam, że autentycznie tak może wyglądać świat po wybuchu takiej wojny, co jest straszne!
Dodatkowo mamy tutaj bardzo ciekawych bohaterów, nie sposób znaleźć tego jednego bohatera. Bo każdy z nich ma inne cechy charakteru... A co najważniejsze, myślę, że jeszcze Autor nie powiedział ostatniego słowa...
Zakończenie? Totalne zaskoczenie! Myślałam że już wszystko się wyjaśniło, i tu bum. Autor rzucił bombę i postawił kropkę! Jak tak można?
Proszę mi tu szybko pisać drugi tom!!! ???
Polecam! Znajdziecie tu wszystko co w takich książkach jest istotne: pomysł, walka o przetrwanie i o władzę, opisy, ale też akcję i wspaniałych bohaterów. No i oczywiście Autor ma świetny potencjał! Zdecydowanie liczę na więcej ?
Przeczytane:2025-01-11, Ocena: 6, Przeczytałem,
"Karcer" Grzegorza Juszczaka to porywająca podróż w postapokaliptyczny świat, gdzie przetrwanie staje się najwyższym prawem. Autor przenosi nas do roku 2147, w którym ludzkość zmaga się z konsekwencjami katastrofy nuklearnej. Społeczeństwo schroniło się w dawnym więzieniu stanowym, nazwanym Karcerem, gdzie walczy o przetrwanie, otoczone przez hordy zmutowanych istot.
Powieść tę wyróżnia żywy, postapokaliptyczny świat, który Juszczak tworzy wiarygodny obraz świata po zagładzie, gdzie natura odzyskuje swoje prawa, a ludzie muszą walczyć o każdy dzień.
W świecie zniszczonym przez wojnę nuklearną ocalała ludzkość schroniła się w dawnym więzieniu stanowym, nazwanym Karcerem. W tym surowym miejscu, gdzie panują własne prawa, bohaterowie walczą o przetrwanie, zmagając się zarówno z zagrożeniami zewnętrznymi, takimi jak zmutowane stworzenia, jak i wewnętrznymi konfliktami. Książka to mroczna opowieść o nadziei, odwadze i sile ludzkiego ducha w obliczu zagłady.
Bohaterowie to intrygujące złożone i wieloaspektowe postacie. Charyzmatyczna naczelnik Brass, który przewodzi społeczności w Karcerze, to postać zarówno fascynująca, jak i budząca wątpliwości.
Akcja trzymająca w napięciu, ponieważ Autor umiejętnie buduje napięcie, prowadząc czytelnika przez kolejne niebezpieczne sytuacje.
"Karcer" to nie tylko przygoda, ale także powieść, która skłania do refleksji nad ludzką naturą, wartościami i tym, co pozostaje ważne w obliczu zagłady.
Zmusza do myślenia co by było, gdyby...
Powieść stawia pytania o to, co czyni nas ludźmi i jakie wartości są naprawdę ważne.
Świat przedstawiony w powieści jest brutalny, a niektóre sceny mogą być trudne do zaakceptowania dla wrażliwych czytelników.
Akcja powieści jest dynamiczna, ciekawa, trzymająca w napięciu a nieoczekiwane zwroty akcji zapewnią rozrywkę na wiele godzin.
"Karcer" to powieść, która wciąga od pierwszych stron i nie pozwala oderwać się, dopóki nie poznamy finału. To mroczna, ale jednocześnie pełna nadziei opowieść o przetrwaniu, odwadze i sile ludzkiego ducha. Jeśli szukasz dobrej powieści science fiction, "Karcer" jest pozycją obowiązkową.