Warszawski śledczy Borys Iwanicki przyjeżdża do niewielkiego miasteczka na północy Kaszub, by rozwiązać sprawę makabrycznego morderstwa. Po dotarciu do hotelu nie potrafi wyjaśnić, dlaczego przyjechał na miejsce spóźniony o kilka godzin, skąd wzięło się błoto na jego butach i po co wynajął aż dwa pokoje. Nie ma jednak czasu się nad tym zastanawiać, bo już pierwszej nocy zderza się z kaszubską obrzędowością, w której stare i mroczne rytuały mieszają się z ludowymi przesądami i katolicką religijnością.
W powieści trup ściele się gęsto, jawa miesza się ze snem i szybko okazuje się, że psychopatę schwytać może jedynie drugi psychopata. Morderca zastawia wiele pułapek, ale w tą najniebezpieczniejszą próbuje schwytać czytelnika, który nie raz podczas czytania będzie musiał zadawać sobie pytania o podstawy ludzkiej moralności.
Łukasz Muszyński, zastępca redaktora naczelnego portalu Filmweb, stwierdził, że ta historia to ,,Harry Angel" i ,,Wicker Man" po kąpieli w chłodnej bałtyckiej toni. Gęsty kaszubski wywar z kryminału, folkowego horroru oraz psychologicznego dreszczowca. Pełna zwrotów akcji, rozgrywająca się na granicy jawy i snu opowieść o potworach w ludzkiej skórze. Autor sięga po znajome gatunkowe tropy i z wprawą przenosi je na rodzime podwórko. Mocne wrażenia gwarantowane.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2024-10-31
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 480
Książka "Jo" to debiut literacki Szymona Grota. Zaznaczę już na wstępie recenzji, że bardzo udany debiut. Znajdziemy tutaj wszystko to, co powinno składać się na dobry kryminał. Świetna fabuła, trzymająca w napięciu i zaskakująca zwrotami akcji, mój ulubiony motyw czyli małe miasteczko, w tym przypadku nadmorskie, gdzie wszyscy się znają, no i oczywiście zabójstwo. Wielbiciele dawnych zwyczajów i przesądów, też znajdą tutaj coś dla siebie. Jednym słowem mocna, mroczna historia, która momentami przechodzi wręcz w horror, warta przeczytania. Szczególnie teraz, gdy za oknem klimat sprzyjający takiej lekturze.
Przyznam wam, że nie mogłam się od niej oderwać. Momentami odnosiłam wrażenie, jakbym brała udział w tych wszystkich wydarzeniach. Tak sugestywnie autor zaprezentował swoją opowieść. Dreszcz emocji i podskórnego strachu towarzyszyły mi nieustannie. Do samego końca. Genialnie stworzona fabuła w której rzeczywistość miesza się z halucynacjami, wwierca się w umysł czytelnika i pozostawia w nim trwały ślad, a nerwy pozostawia w strzępach. Tworzyłam w trakcie czytania własne teorie, kto z kim i dlaczego, ale wszystkie zostały zniweczone przez geniusz autora, który jak gdyby pogrywał sobie z czytelnikiem. I bardzo dobrze. Ta nieobliczalność i zaskoczenie, przemawiają na korzyść. Gdybym nie wiedziała, że to debiut, to nigdy bym na to nie wpadła. Zacząć tak mocny uderzeniem... Gratuluję!!!
Przeczytane:2024-11-17,
Czy człowiek rodzi się ze złem czy je nabywa? Są takie historie, które powinny istnieć jedynie na kartach książek.
Borys Iwanicki, warszawski policjant, przybywa do małej kaszubskiej miejscowości, aby wesprzeć miejscowych śledczych w sprawie bestialskiego morderstwa młodej dziewczyny. Policjant zderza się z miejscowymi obyczajami, obrządkami, wierzeniami a czasami językiem. Jawa zaczyna przeplatać się ze snem, giną kolejne osoby. Prawda jest okrutniejsza niż myślimy.
Książka balansuje na granicy prawdy, wierzeń i snu. Autor często wywraca rzeczywistość na lewą stronę. Kaszubskie obyczaje, dawne obrządki zamazują wątek i utrudniają podjęcie właściwego tropu. Czuć, że nic nie będzie w tej powieści proste, że czytelnikowi zostanie rzucone wyzwanie.
Sporo jest tutaj opisów, odnośników do Kaszub oraz tradycji i wierzeń tego regionu. Cudownym kolorytem są pojedyncze słowa lub wyrażenia kaszubskie wrzucane w dialogi.
Autor nie lubi owijać cukierków w papierki i to co jest brudne, jest bardzo brudne, to co jest brutalne, jest zwierzęco brutalne, to co ma dotknąć czytelnika, dotyka go do głębi trzewi. Jego główny bohater jest dziwny, niepokojący, odstręczający momentami, cierpi na natręctwa skręcające niebezpiecznie ku paranojom. Nie lubimy go i nie za bardzo mu ufamy.
Nastrój powieści jest gęsty, czasami niezrozumiały, niepokojący i pozbawiony stabilności, jakbyśmy pływali we mgle.
Niewątpliwie „JO” jest ciekawym i niepowtarzalnym debiutem. Autor wymaga od czytelnika uwagi, otwartości i zaangażowania. Jego opowieść jest klimatyczna i bardzo charakterystyczna. Niestety mnie nie udało się wyciągnąć wszystkich jej walorów i nie do końca mnie porwała. Sięgajcie jednak po nią, bo Autor ma potencjał.
Współpraca @wydawnictwo.najlepsze