Dwa serca bijące we wspólnym rytmie...
Igor i Gaja są dla siebie wszystkim, jednak w ich życiu pojawia się moment, gdy jedno z serc zwalnia.
Zaczyna się walka o życie.
Czy wystarczy im czasu na spełnienie
wszystkich swoich marzeń?
"Jeszcze jedno marzenie" to opowieść o stracie, chorobie, smutku,
nadziei, wewnętrznej sile, przyjaźni oraz miłości na dobre i na złe.
Wydawnictwo: Vectra
Data wydania: 2019-10-22
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 280
Oczekiwałam po tej książce czegoś lepszego. Tymczasem nawet nie wiem jak mam się do niej odnieść. Jestem jednak pewna, że dobrze, iż ją wreszcie skończyłam, bo kilku następnych stron bym nie zniosła. Zwłaszcza po ostatnich dwóch rozdziałach. Tak naprawdę nie jestem w stanie powiedzieć nic pozytywnego o "Jeszcze jedno marzenie" oprócz tego, że pomysł na fabułę był bardzo dobry. Niestety kompletnie niezrealizowany i potraktowany po macoszemu. A tych emocji, o których huczał bookstagram promując tą książkę jakoś nie doświadczyłam. W zasadzie wszystko łącznie z bohaterami zostało potraktowane po macoszemu. Przez co nie sposób było zżyć się z nimi, bo jedyne co o nich wiedzieliśmy to, że Igor jest chory i jakiej herbaty fanką jest Gaja. Powtarzające się i sztuczne dialogi też nie ułatwiły mi polubienia się z "Jeszcze jednym marzenie". Nie jest to zła książka, ale wymaga jeszcze wiele pracy nad nią.
Kolejny debiut po który sięgałam z wielką niewiadomą jakie wywrze na mnie wrażenie. Sam opis z książki bardzo mnie zachęcił, by dać jej szansę. Czy zatem było warto?
Maja i Igor to para, która jest ze sobą już od pięciu lat. Prowadzą wspólnie firmę architektoniczno-wnętrzarską wraz z przyjacielem Julio. Ich życie wywraca się do góry nogami, kiedy Igor zaczyna coraz bardziej podupadać na zdrowiu wskutek przewlekłej niewydolności serca. Jego jedynym ratunkiem na życie jest przeszczep serca. Jak wiadomo nie jest to coś, co można otrzymać od ręki. Oczekiwanie zazwyczaj jest długie. Aby nie zwariować Gaja wymyśla, że napiszą listę marzeń, którą w miarę możliwości będą spełniać. Czy wystarczy im czasu na spełnienie wszystkich marzeń z listy?
„Kiedy stoimy w obliczu śmierci bliskiej osoby, nagle przewartościowujemy całe swoje dotychczasowe życie. Uświadamiamy sobie, że do tej pory byliśmy szczęśliwi i mieliśmy wszystko, co do szczęścia jest potrzebne. Jednak mimo wszystko narzekaliśmy na pogodę, wysoką cenę masła, niemiłą panią w sklepie lub nawał pracy, nie dostrzegając, że te problemy to pikuś w porównaniu z tym, co los może nam zgotować.”
Muszę powiedzieć, że po przeczytaniu tej powieści mam mieszane uczucia. Z jednej strony uważam ją za dobrą, a z drugiej ma ona swoje wady. Z całą pewnością urzekła mnie fabuła i jej przesłanie. Nie ma co ukrywać, ale wielu z nas nie docenia tego co ma, narzeka na wiele rzeczy, które w rzeczywistości okazują się być zwyczajną błahostką w porównaniu z problemem z jakim borykają się nasi bohaterowie. Bo czy może być coś ważniejszego, niż walka o każdy kolejny dzień przeżycia? Nie sądzę. W książce został również poruszony bardzo ważny temat dawstwa narządów. Chyba nie czytałam jeszcze książki, która by o tym opowiadała, a przynajmniej sobie nie przypominam. Nie mniej uważam, że jest to bardzo ważne w dzisiejszym świecie. Bycie dawcą narządów jest dobrowolne. Ja osobiście jestem za, bo jeśli moja śmierć mogłaby przywrócić czyjeś życie to czemu miałabym tego nie zrobić? Jeśli mi nic już w stanie nie będzie pomóc, to przynajmniej ja będę mogła pomóc komuś innemu. Autorka w swojej książce dobrze to opisuje i być może dzięki temu, więcej ludzi zdecyduje się na ten krok.
Każdy rozdział książki poprzedzony jest cytatem pochodzącym z książki Oskar i Pani Róża Erica-Emmanuela Schmitt. Nie czym czy ją czytaliście (ja tak, wylałam przy niej ogrom łez), ale jeśli nie to koniecznie to nadróbcie. Cytaty te świetnie komponują się z każdym rozdziałem i do tego skłaniają do refleksji o których zresztą autorka pisze. Magdalena Zeist w swoim debiucie porusza ważne tematy. Stara się nam uświadomić, że nawet ciężka choroba nie oznacza, że mamy się poddawać, że to właśnie w tym czasie powinniśmy żyć pełną piersią i czerpać z życia garściami, gdyż nie wiadomo ile nam tego czasu pozostało. Że tak naprawdę nie możemy skupiać się tylko i wyłącznie na cierpieniu, gdyż to doprowadzi nas do załamania i w niczym nie pomoże.
Urzekła mnie charakterystyka dziadka Lucjana, którego pokochałam od pierwszego momentu. Dawno tak dobrze się nie ubawiłam, słysząc cięte riposty z jego ust. To niezwykle oddany człowiek, ale także bardzo doświadczony przez los. I to jego z całej powieści polubiłam najbardziej.
Kaja i Igor to sympatyczni młodzi ludzie, których los okrutnie doświadcza. Jednak momentami nie czułam z nimi tej więzi.
Wątek ze schroniskiem to ciekawy pomysł, jednak niezbyt dopracowany. Widać, że autorka w tym temacie nie do końca się przygotowała. Zabranie psa ze schroniska trochę zbyt przedmiotowe. Szkoda, bo to też wątek, który jest niezwykle ważny w społeczeństwie. Tylko, że zabranie psa ze schroniska opisane w książce nie ma nic wspólnego tego z rzeczywistym.
Zabrakło mi również opisów miejsc w których przebywali bohaterzy. Tym bardziej, że np. Gliwice, które tutaj się pojawiają wcale nie są mi obce, gdyż przez pewien okres w swoim życiu mieszkałam tuż obok.
Momentami odniosłam wrażenie, że książka jakby była pisana w pośpiechu i nie wszystkie wątki zostały dobrze dopracowane. Co do stylu pisarskiego też mam lekko mieszane uczucia. Momentami zdania które czytałam nie miały dla mnie sensu, jednak muszę przyznać, iż całość czyta się błyskawicznie. Niemniej uważam, że autorka ma potencjał i z wielką przyjemnością przeczytam kolejną książkę. To do czego muszę się jeszcze przyczepić to korekta książki, która moim zdaniem nie wyszła najlepiej, np. pojawia się zmiana płci w trakcie jednej rozmowy, są też liczne literówki.
Zakończenie książki wbiło mnie w fotel. Kompletnie się go nie spodziewałam, a przede wszystkim jeszcze w żadnej książce takiego nie spotkałam. Brawo dla autorki za ten pomysł. Nie ukrywam też, że wylałam przy tej książce mnóstwo łez, chyba ostatnio zrobiłam się zbyt wrażliwa nawet na to co czytam.
Przeczytana przeze mnie książka jest nowością na którą mimo swoich niedociągłości warto zwrócić uwagę.
„Wiesz, jaki błąd popełniliśmy? – zapytał ze łzami w oczach. – Nie walczyliśmy o to, by jej ostatnie chwile były pełne szczęścia. Skupiliśmy się na śmierci i grzecznie, załamani, czekaliśmy, aż przyjdzie i zabierze moją żonę na zawsze. Żałuję tego każdego dnia. Dlatego nie pozwolę, by z wami było tak samo. Choroba Igora zawładnęła waszym światem, chodzicie przybici i obumieracie za życia. Zamiast cieszyć się, każdą chwilą, to biernie czekacie na najgorsze.”
"Jeszcze jedno marzenie" to debiut, który uważam za poprawny. Książka ma swoje plusy jak i minusy, ale mimo wszystko ma wiele ważnych przesłań, a przede wszystkim skłania swojego czytelnika do wielu refleksji. Zachęcam do przeczytania.
Niestety książka mnie nie zachwyciła. Zabrakło mi w niej jakiś uczuć. Temat był poważny, bo dotyczył choroby jednego z bohaterów, ale zupełnie mnie to nie ruszało. Plusem było zakończenie. Z takim się jeszcze nie spotkałam.
Ostatnio sięgam po książki, których pewnie sama od siebie bym nie przeczytała. Tak właśnie było z książką Magdaleny Zeist „Jeszcze jedno marzenie”. Przeglądając instagrama wpadło mi zdjęcie Bajkowelove z tą właśnie książką oraz opinią. Poczułam się zaintrygowana i zachęcona do tego by tę książkę przeczytać. Nie czekając długo, odpaliłam Legimi, wrzuciłam książkę na półkę, zsynchronizowałam czytnik i oddałam się lekturze.
Gaja i Igor to młodzi ludzie, prowadzący własną firmę. Poznali się kilka lat wcześniej. Pewnego zimowego dnia Gaja była świadkiem wypadku starszego pana. Odprowadziła go do domu. Okazało się, że ten pan był właśnie dziadkiem Igora. I tak zaczęła się miłość. Miłość, która do łatwych nie należy. Igor bowiem poważnie choruje na serce. Z każdym dniem, jego stan się pogarsza. Konieczny jest przeszczep serca. Po jednej z rozmów z dziadkiem Luckiem, młodzi tworzą listę rzeczy, które chcą zrealizować w najbliższym czasie. Czy im się uda zrealizować plan? Czy może życie pokrzyżuje im plany? Tego nie zdradzę, doczytajcie sami.
Powiem Wam, że jak na debiut to książka jest naprawdę dobrze napisana. Serio. W szczególności, że autorka nie bała się poruszyć bardzo ważnego tematu, jakim jest dawstwo narządów. Mam wrażenie, że niewiele się o tym mówi. Nie ma zbyt wielu autorów, którzy o tym piszą. Ja osobiście w chwili obecnej nie potrafię sobie przypomnieć żadnego tytułu, w którym bym o tym czytała. Myślę, że głośniej było o dawcach szpiku. Jeśli chodzi o temat dawstwa narządów, to autorka przygotowała się bardzo dobrze.
Książkę przeczytałam z jeszcze większą przyjemnością, bo akcja rozgrywała się w miastach bliskich memu sercu. A konkretnie w Zabrzu (tam się urodziłam) w Śląskim Centrum Chorób Serca, w którym nie tak dawno temu bywałam codziennie (na kardiologii). A także w Gliwicach w mieście w którym mieszkam. Brakowało mi tylko szczegółów miejsc, w których bywali i mieszkali bohaterowie. No nie oszukujmy się, ciekawość moja wzięła górę i chciałam wiedzieć, gdzie dokładnie mieściło się mieszkanie Gai oraz Igora. Ale umówmy się, nie można mieć wszystkiego.
Jeśli poszukujecie książki, która jest pełna miłości, tej prawdziwej, najczystszej, która jest sensem naszego życia, to ta właśnie książka jest dla Was.
Powiem Wam jeszcze na ucho, że jak dotrzecie do końca to złapiecie się za głowę. Bo jest twist i czytelnik zbiera szczękę z podłogi. Acha i jeszcze jedno! Nie zapomnijcie o chusteczkach, myślę, że będą Wam potrzebne.
Polecam.
Igor i Gaja to bohaterowie tej książki, można by rzec para idealna, świata poza sobą nie widzą, kochają się do szaleństwa, wspierają się i ufają.. jest jednak coś co rzuca cień na ich związek.. a mianowicie choroba... z początku niewinna, lecz z upływem czasu coraz bardziej dająca o sobie znać.. Jak dwoje młodych ludzi to zniesie? Otóż.. powiem Wam, nie poddadzą się, są silni, mają siebie i dosłownie dwoje wspaniałych przyjaciół, rodziców oraz najlepszego dziadka na świecie, który nigdy nie pozwoli im się poddać i załamać, uważam że właśnie w takich chwilach, rodzina i przyjaciele to nasze największe skarby, bo choć nie niestety nie zawsze mamy wpływ na nasze życie, to nigdy nie możemy ustać w walce... Zawsze przyjdzie ktoś, kto chociażby swoją obecnością sprawi, że będzie lepiej..
Jestem zaskoczona tematyką tej książki, jest trudna, bolesna, a jednocześnie piękna i dająca nadzieję dla każdego człowieka na lepsze jutro .. ?. Dodatkowo podoba mi się wprowadzenie osoby starszej do fabuły, to niezwykle cenny dodatek. Ta książka złamała mi serce momentami... by zaraz wywołać na mojej twarzy uśmiech... coś niesamowitego! Dziękuję Madzia.. ?
Zdecydowanie Wam polecam, to książka dla każdego i młodego i starszego czytelnika ??
Lucjan stracił w swoim życiu zbyt dużo.Halina została skrzywdzona za bardzo.Ścieżki ich losu przecięły się w najmniej oczekiwanym momencie...Czy ludzie...
Przeczytane:2022-12-11,
Tytuł: "Jeszcze jedno marzenie"
Autor: Magdalena Zeist
Data premiery: 22.10.2019r.
Wydawnictwo: Vectra
Zdarza Wam się płakać podczas czytania? Jaka książka ostatnio wzbudziła w Was takie emocje, że poleciały Wam łzy?
.
.
"Jeszcze jedno marzenie" to powieść, którą już dawno miałam na liście książek do przeczytania. Kiedy wydawnictwo Vectra zrobiło nabór na recenzentów zgłosiłam się. Otrzymałam dwie książki do recenzji. Gdyby nie to pewnie obie historię Magdy przeczytałabym dużo później...
A tak... Moje serducho zostało rozdarte na kawałki już teraz 💔
.
Emocje były tak duże, że nie sposób wyrazić mi słowami co czuje po zakończeniu tej historii. Trochę się identyfikowałam z bohaterami... choroba. Spełnianie marzeń. Wiem co nieco na ten temat.
I...
Jako, że jest końcówka listopada mogę śmiało napisać, że ta książka ląduje na liście najlepszych książek przeczytanych w tym roku.
Cieszę się, że poznałam tę historię...
Że mogłam się wzruszyć...
I przeżyć to wszystko z bohaterami...
.
.
Gaja i Igor.
Piękna historia poznania... romantyczna. Miłość jak z filmu...
Lecz po czasie to wszystko prysło jak bańka mydlana.
Przyszła choroba.
Igor czeka na przeszczep serca.
Dawcy nie ma, a jego stan z dnia na dzień się pogarsza...
.
Pojawia się pytanie: dlaczego?
Dlaczego tak młodzi ludzie muszą przejść przez takie cierpienie?
Przecież mają całe życie przed sobą...
Rozpoczyna się walka z czasem.
Gaja i Igor za sprawą dziadka Lucjana stworzyli listę marzeń do spełnienia.
Postanawiają wykorzystać każdą chwilę i czas by korzystać ze swojego życia, bo nigdy nie wiadomo co przyniesie im jutro...
.
.
Co znalazło się na tej liście?
Jaki był finał tej historii?
Nie powiem.
Nie chcę.
Zachęcam by sięgnąć po tę książkę i to koniecznie!
Nie zwlekajcie tak długo jak ja to robiłam...
.
.
Droga autorko. Gratuluję ❤️
Cieszę się jak dziecko z zakończenia tej historii, a łzy...leciały jeszcze jakiś czas po zamknięciu książki.
Ta powieść zostanie na długo w moim sercu, a może i na zawsze!
I z całą pewnością jeszcze do niej powrócę...
.
.
Także jak sami widzicie jestem oczarowana.
Wy też będziecie.
Jestem o tym przekonana!