Wciągające śledztwo, w którym burzliwa rzeczywistość dzisiejszej Ukrainy splata się czarnobylską tragedią
Ponad 30 lat po wybuchu elektrowni w Czarnobylu Morgan Audic powraca do jednej z najbardziej przerażających historii w dziejach świata. Przez Prypeć, teren dawnej zony, przetaczają się wycieczki turystów zafascynowanych nuklearnym wysypiskiem postsowieckiego świata. Podczas jednej z wycieczek zostaje znalezione zmasakrowane ciało mężczyzny. Do prowadzenia śledztwa zostaje włączony sztab ludzi: Aleksander Rybałko, który jako dziecko mieszkał w Prypeci, Josif Melnyk, policjant pracujący od kilku lat w Czarnobylu, a także ornitolożka Nina. Czy uda im
się odkryć, kto stoi za w makabryczną śmiercią Leonida, syna byłego ministra Wiktora Sokołowa? Czy ta śmierć ma związek z jeszcze jedną, która wydarzyła się w dzień katastrofy w Czarnobylu?
,,Doskonale pamiętam ten dzień, 26 kwietnia 1986 roku, i informacje o tym, co stało się w Czarnobylu. W książce Morgana Audica nie tylko pobrzmiewa groza z tamtego czasu, ale też w rzetelny sposób opisano skomplikowaną sytuację polityczno-społeczną Europy Wschodniej. Wszystko to w cieniu śledztwa makabrycznej zbrodni i przerażających jaskółek. Polecam". - Vincent V. Severski
Wydawnictwo: Illuminatio
Data wydania: 2020-08-12
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 560
Tytuł oryginału: De bonnes raisons de mourir
"Busy z turystami, stalkerzy…, mieszkańcy w wioskach…, nielegalny handel, neonaziści…, zona była miejscem zdecydowanie bardziej uczęszczanym, niż się spodziewał."
Niewątpliwym atutem powieści jest realistycznie wykreowany klimat czarnobylskiej tragedii i jej pokłosie po trzech dekadach. Obracamy się w postapokaliptycznych barwach z perspektywy przeszłości i współczesności. Tragedia z dwudziestego szóstego kwietnia tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego szóstego roku na zawsze odmieniła ukraińską ziemię, pozostawiła rakotwórczą ranę, cierpienie i kalectwo przekazywane z pokolenia na pokolenie. Morgan Audic osadza wątek kryminalny w ponurej i przygnębiającej scenerii, nasyca elementami promieniotwórczego thrillera, a czyni to nader atrakcyjnie. Pomysł na fabułę nośny i silnie wybrzmiewający, tym bardziej, że w tle interesująco wplecione odniesienia do ostatnich krwawych punktów historii Ukrainy.
Płynnie poruszamy się po stronach książki, angażując w dwutorową narrację, różną perspektywę, odmienne warstwy prawdy. Intryga ciekawie skomponowana, większość elementów przekonująco absorbuje uwagę, nakręca pożądaną atmosferę niepokoju, ale kilka dialogów i scen nosi znamiona małego prawdopodobieństwa, za to zgrabnie włączają się w scenariusz, nie wywołują przykrego zgrzytu i fałszywych tonów. Zagadka detektywistyczna nie jest mocno wymagająca intelektualnie, stosunkowo łatwo ją rozszyfrować, ale kusi podążanie ślepymi ścieżkami, niewłaściwymi torami, co frapująco podkręca niepokój i skłania do snucia domysłów. Wiele się dzieje, sporo nagłych zwrotów akcji, dynamiczne rytmy, udane portrety postaci z ujęcia zawodowego i prywatnego.
Aleksander Rybałko, moskiewski policjant, zostaje wynajęty za grube pieniądze, przez potentata naftowego i dawnego ministra energetyki, do zlecenia znacznie wykraczającego poza granice legalności. Jego misja to zebranie informacji, kto stoi za bezwzględnym i okrutnym morderstwem syna zatwardziałego komunisty, a następnie natychmiastowe wyeliminowanie sprawcy. Haczyk tkwi w lokalizacji miejsca zbrodni i śledztwa, Rybałko udaje się na radioaktywne tereny Prypeci, miasta widma i jego okolic. W tym czasie, Josif Melnyk, kapitan z czarnobylskiego komisariatu, rozwikłuje tożsamą zagadkę. Nie brakuje szemranych interesów, drastycznych inscenizacji miejsc zbrodni i dowodów w postaci wypchanych ptaków. Seryjny morderca pozostaje w cieniu, lecz nie ukrywa swoich zbrodni. Wiele nici i zależności obu dochodzeń zbiega się tworząc niepokojący obraz czarnej historii, mrocznych tajemnic, ludzkich ułomności i nierozliczonych grzechów.
bookendorfina.pl
Myślę, że nie ma osoby, której nie fascynowałby Prypeć, miasteczko widmo, po którym swobodnie poruszają się zdziczałe psy. Nie oszukując, głównie dlatego wzięłam w ogóle pod uwagę czytanie „Jaskółek z Czarnobyla”, ale ta powieść to nie tylko miejsce, choć ono naprawdę robi bardzo dużo dla klimatu — a tu jest on genialny — to również zagadkowa śmierć (chociaż bardziej bym ją nazwała egzekucją) i swoisty podpis sprawcy — wypchany ptak, tak realny jakby za chwilę miał się wzbić do lutu. Piękno i makabra w jednym.
W powieści jest wiele odniesień do katastrofy, teorii spiskowych krążących w tamtych czasach, opowieści o ludziach i ich życiu po wybuchu, czy tego, jaki wpływ miała na nich sama katastrofa. Czy są one jedynie wymysłem autora? Nie wiem, nie sprawdzałam, jednak dzięki nim powieść nabiera charakteru i nadaje odpowiedni ton do prowadzonego śledztwa. Ono samo z początku wydaje się banalne, jednak z czasem przestaje być oczywiste, a staje sprawnie poprowadzoną grą. Kto będzie górą?
Bohaterowie Aleksander Rybałko oraz Josif Melnyk, w gruncie rzeczy są do siebie podobni, twardzi, oszczędni w słowa i gesty, za to nadrabiający intuicją. Właściwie mają oni cechy bohaterów, jakich wielu jest w kryminałach, jednak nie ma się odczucia, że są schematyczni. Inaczej jest z Niną, ornitolożką pracującą w Zonie, to kobieta, o której od początku mało wiemy, tajemnicza profesjonalistka. Dopiero z czasem, kiedy odkrywane są kolejne karty, przychodzi pewne zaskoczenie.
„Jaskółki z Czarnobyla” przesiąknięte są radioaktywnym pyłem, mrokiem i napięciem nie tylko związanym z morderstwem, ale głównie z obrazem Ukrainy, Rosji, konfliktów tych dwóch państw. Wydawnictwo Mova zrobiło wszystko, by przyciągała wzrok i bardzo dobrze! Nie omijajcie tej książki, naprawdę warto po nią sięgnąć.
„To naprawdę fatalne miejsce na umieranie” [1].
W zamkniętej strefie wokół czarnobylskiej elektrowni dochodzi do zabójstwa. Turyści zwiedzający opuszczone miasto widmo – Prypeć zauważają makabrycznie pozostawione zwłoki. Tak rozpoczyna się trzymający w napięciu thriller Morgana Audic, którego fabuła została osadzona na Ukrainie, w najbardziej zagadkowym i budzącym grozę miejscu.
Śledztwo podejmują ukraińscy policjanci, jednak ojciec ofiary – wysoko postawiony Rosjanin – nie zamierza czekać na efekt oficjalnych działań i wysyła do Czarnobyla detektywa – zwerbowanego moskiewskiego policjanta. Akcja toczy się dwutorowo, z Moskwy przybywa Rybałko i rozpoczyna poszukiwania mordercy w przeszłości swojego zleceniodawcy, natomiast w Czarnobylu Melnyk wraz z absolwentką akademii policyjnej sprawdzają wszelkie tropy. Szybko wychodzi na jaw, że zamordowany był synem jednej z ofiar niewyjaśnionej zbrodni, do której doszło w wieczór wybuchu reaktora. Czyżby zabójca powrócił?
Czarnobylska zona zdaje się kryć wiele tajemnic. Opuszczone w pośpiechu miasta i okoliczne wioski przedstawiają postapokaliptyczny widok i stają się łupem szabrowników oraz poszukiwaczy mocnych wrażeń. Pozbawiona ingerencji człowieka przyroda łapczywie pożera siedliska cywilizacji – po opuszczonych blokowiskach grasują sfory dzikich zwierząt, przez asfalt przebijają drzewa. W opustoszałych mieszkaniach przerażenie wzbudzają porzucone w pośpiechu i nieładzie przedmioty codziennego użytku. Poszukiwania zabójcy prowadzone w tej scenerii wbrew pozorom napotykają sporo trudności, a morderca nie próżnuje. Atmosfera się zagęszcza, zagadki się mnożą, a śledztwo zatacza coraz szersze kręgi.
„Jaskółki z Czarnobyla” to nie tylko pasjonujący thriller, ale także próba odtworzenia życia codziennego mieszkańców Prypeci i okolic sprzed katastrofy. Audic zagłębia się w przeszłość swoich bohaterów i usiłuje przybliżyć ich życie w Związku Radzieckim oraz konsekwencje katastrofy w Czarnobylu, które wpłynęły na ich życie. Rybałko, który dzieciństwo spędził w Prypeci, wciąż pamięta, jak „matka opowiadała mu, że ojciec gasi pożary spowodowane przez smoka zamkniętego w elektrowni. Mówiła, że rosyjscy naukowcy pojmali tego smoka i zmusili do posłuszeństwa. Wykorzystują jego oddech do ogrzewania domów i produkowania elektryczności, dzięki której świecą latarnie na ulicach i gra telewizor w ich salonie” [2]. Śmierć ojca pracującego w elektrowni, ewakuacja z miasta i późniejsza choroba matki – to wszystko wywarło piętno na jego życiu, co zdeterminowało jego późniejsze wybory. Melnyk natomiast wciąż nie potrafi pogodzić się z zesłaniem na czarnobylski komisariat i spowodowanym tym konfliktem z żoną bojącą się panicznie promieniowania. W tle rozgrywa się dramat ukraińskiego narodu, walczącego na wojnie, której oficjalnie nie ma.
Jednocześnie „Jaskółki z Czarnobyla” są przejmującym obrazem społeczeństwa dotkniętego skutkami katastrofy – ekonomicznymi i gospodarczymi (tereny obecnej zony należały do najżyźniejszych, a przesiedlenia oznaczały często bezrobocie), zdrowotnymi (choroby nowotworowe, deformacje u noworodków i psychiczne traumy) oraz emocjonalnymi (pozostawienie nagle ziemi przodków i całego życia). Nie bez powodu jedna z bohaterek zauważa, że „niektóre ofiary katastrofy nawet się jeszcze nie urodziły” [3]. Porażające są także opisy losu zwierząt domowych po wybuchu i sposobu rozwiązania problemu.
Morgan Audic stworzył ciekawy, trzymający w napięciu thriller, którego akcja toczy się szybko, obfituje w nagłe zwroty i zaskakuje dokładnością przedstawienia realiów życia. Czytelnik śledzi rozwój zdarzeń z punktu widzenia obu policjantów – moskiewskiego i ukraińskiego. Audic posługuje się prostym językiem, objaśnia specyficzne rosyjskie pojęcia i kreśli interesujące portrety głównych bohaterów. Zaznajamia także czytelników z procesem preparowania zwierząt i pojęciem taksydermii.
„Jaskółki z Czarnobyla” czyta się z zapartym tchem, nawet jeśli odgadnięcie głównej intrygi nie nastręcza szczególnych trudności, to ciąg zdarzeń zaskakuje i trzyma w niepewności. To fascynująca lektura, która nie tylko jest dobrym thrillerem, ale także przybliża temat czarnobylskiej katastrofy.
[Recenzja opublikowana także na innych portalach czytelniczych.]
[1] Morgan Audic, „Jaskółki z Czarnobyla”, przeł. Paweł Łapiński, wyd. Mova 2020, str. 9.
[2] Tamże, str. 57.
[3] Tamże, str. 323.
26 kwietnia 1986 roku doszło do wybuchu reaktora numer cztery w elektrowni w Czarnobylu. Za sprawą genialnego serialu „Czarnobyl” emitowanego na HBO temat bardzo mnie zaciekawił.
„Jaskółki z Czarnobyla” jest świetnym kryminałem, który przenosi nas do opuszczonej strefy. Okazuje się, że przez miasto Prypeć za sprawą wycieczek organizowanych do tego miejsca jest możliwość odwiedzić nuklearne wysypisko dawnego ZSRR. W dniu wybuchu doszło do brutalnego zabójstwa dwóch kobiet. Po ponad 30 latach podczas jednej z wycieczek turyści dostrzegają zwłoki zamordowanego człowieka. Śledztwo zaczyna prowadzić Aleksander Rybakow, który dzieciństwo spędził w Prypeci, Josif Melnyk policjant pracujący w Czarnobylu, a także Ninel, ornitolożka. Poznanie prawdy jest trudne, gdy okazuje się, że zmordowany mężczyzna był synem byłego ministra Wiktora Sokołowa, sprawy nabierają nowego znaczenia.
*
Ta książka jest rewelacyjna. Wciągająca, czasem przerażająca, jest w niej pełno zwrotów akcji. Na początku przerażała mnie swoją objętością, ale zupełnie niepotrzebnie.
Czyta się ją naprawdę bardzo szybko, bo wciąga od samego początku. Fabuła jest bardzo ciekawa, a miejsce zdarzeń powoduje, że z jeszcze większym zainteresowaniem przeniosłam się do zony. Okazuje się, że skażony teren nie jest opuszczony, jak mogłoby się wydawać. Zona żyje swoim życiem za sprawą przemytników, osób, które chciały wrócić do swojego miejsca zamieszkania sprzed wybuchu z braku perspektyw, a także licznych wycieczek dla ludzi zafascynowanych tematem. Autor przemyca temat stosunków rosyjsko-ukraińskich, działań militarnych na wschodzie Ukrainy, emocji ludzi, którzy przeżyli katastrofę oraz świetnie ukazuje sposób działania KGB i urzędników dawnego ZSRR. Kryminał jest świetny, nie brakuje brutalnych zbrodni, trzyma w napięciu do ostatniej strony. Uważam, że miłośnicy gatunku będą bardzo zadowoleni.
*
„Ludzie chcą wierzyć, że Czarnobyl należy do przeszłości. Tymczasem niektóre ofiary katastrofy nawet się jeszcze nie urodziły".
*
Bardzo Wam polecam tę książkę.
Moja ocena 9/10
26 kwietnia 1986 to dzień który w historii świata zapisał się jako jedna z największy katastrof nuklearnych w dziejach ludzkości.
Tej samej nocy, w nieodległej od Czarnobyla daczy, zamordowane zostają dwie kobiety.
Tej brutalnej śmierci, towarzyszy pewna (powtarzalna jak się okazuje) symbolika….
Trzydzieści lat później, położoną tuż obok Czarnobyla Prypecią, wstrząsa kolejne brutalne i symboliczne morderstwo, niepokojąco powiązane ze zbrodnią sprzed lat.
Aby wyjaśnić te koszmarne zbrodnie, do śledztwa przystępują równolegle dwaj Milicjanci, Aleksander Rybałko jego życie na zawsze zostało naznaczone piętnem Czarnobyla oraz, Josif Melnyk, policjant który za brak posłuszeństwa został na pracę w Czarnobylu skazany.
Czy uda się im rozwiązać zagadkę okrutnych i brutalnych morderstw, które wiąże ze sobą ornitologiczna symbolika?
“Jaskółki z Czarnobyla” to dobrze napisany, mocny i brutalny kryminał. Autor nie szczędzi brutalnych i sugestywnych opisów, a klimat który tworzy jest ciężki, lepki i niepokojący. Jeśli dodamy do tego realia około Czarnobylskich terenów, brutalny obraz krajów byłego Związku Radzieckiego i sporo nawiązań do nie tak dawnych wydarzeń (konflikt na Ukrainie, wojna na Krymie, konflikty etniczne) otrzymamy książkę mroczną, a po jej lekturze aż czuje się na sobie ten radioaktywny osad ;-)
Ktoś zakwalifikował książkę jako kryminał czy thriller. I to właściwa kwalifikacja. Jednak mnie bardziej wciągnęła otoczka wydarzeń wokół wątku kryminalnego. Absolutnie wciągnął mnie opis terenów skażonych po wybuchu w Czarnobylu, opis przyrody, opis ludzi, którzy zdecydowali się tam powrócić do swoich domów i tego jak usiłują tam nadal żyć. To, że w takim miejscu pojawiają się przestępcy, złodzieje czy mordercy było nieuniknione i umiejscowienie w Czarnobylu akcji kryminalnej jest tego naturalnym następstwem. Na prawdę polecam książkę przeczytać.
Mistrzostwo kryminału i rzeczowe podejście do tematu. Widać olbrzymi research autora przed wydaniem książki. Niesamowita sceneria, budowanie klimatu i sama sprawa kryminalna. Cudo!
Podchodzilam sceptycznie do tej ksiazki i jestem zachwycona. Swietny kryminal, bardzo wciagajacy i trzymajacy w napieciu. Bardzo podobalo mi sie polaczenie przeszlosci i terazniejszosci. Morderstwa w mrocznym miescie widmo- Czarnobyl- Prypec a wszystko polaczone z katastrofa nuklearna w Czanobylu w 1986roku.
Jest wiele dobrych powodów aby przeczytać tę powieść, której zakres wykracza daleko poza dobry kryminał: klasyczna fabuła, ale zapierający dech w piersiach i niezwykle rozwinięty tekst. Morgan Audic zapewnia niezwykle udokumentowaną pracę na temat Czarnobyla, jej historii oraz przeszłej i obecnej wojny politycznej pomiędzy Rosją a Ukraina.
Katastrofa jądrowa w Czarnobylu miała miejsce 26 kwietnia 1986 roku. To wydarzenie miało straszne konsekwencje dla mieszkańców i całego regionu z powodu napromienowania, które doprowadziło do zamknięcia obszaru z powodu skażenia. Nie trzeba wspominać, że to napromiewonie do dzisiaj zbiera swoje żniwo.
Już pędzę z wyjaśnieniem dlaczego tak bardzo spodobał mi się ten kryminał: mamy w niej niepewność, niewyjaśnione morderstwa i nieuchwytnego morderce na tle napromieniowanego Czarnobyla oraz fantastycznych bohaterów, którzy mają swoje wady i zalety, którzy dają się lubić i którzy są zdeterminowani aby odkryć prawdę.
Mogłabym wychwalać tę książkę na lewo i prawo jaka była dobra, jak dobrze się przy niej bawiłam i jak niesamowicie mi się podobała.
O Czarnobylu i Prypeci słyszał chyba każdy z nas. Czy to na historii, od rodziców czy w kulturze masowej. Temat ten fascynuje, przyciąga i działa na wyobraźnię. Ta katastrofa stała się również tłem dla powieści "Jaskółki z Czarnobyla". Już w zapowiedziach ten tytuł mnie zainteresował, bo połączenie kryminału i autentycznych zdarzeń z przeszłości, musiało zaowocować świetną powieścią.
Pierwsze co uderza w nas w tej książce to niesamowicie rosyjski, radziecki klimat. Chyba nigdy wcześniej nie czytałam powieści, której akcja toczy się wspołcześnie gdzieś na Wschodzie. Autor świetnie oddał realia jakie panują na Białorusi i pokazał tło polityczne, a także historyczne. Sama zagadka kryminalna jest intrygująca, wciągająca i wręcz nieodkładalna. Nie chcę zdradzać szegółów, ale zakończenie jest dużym zaskoczeniem, dobrze przemyślanym, spójnym i logicznym.
Jeśli szukacie dobrego, oryginalnego kryminału to jest to idealna propozycja. 500stron świetnego śledztwa, niesamowitego klimatu i nietuzinkowej fabuły. Książka jest mroczna, zawiera w sobie trochę dokumentu, trochę fikcji, w wyważonych proporcjach. Bardzo polecam.
Przeczytane:2020-10-07, Ocena: 5, Przeczytałam,
„Jaskółki z Czarnobyla” to powieść do której z początku byłam sceptycznie nastawiona. Niepotrzebnie jak się okazuje, bo po kilku ostatnich książkach, które nie do końca mnie zadowoliły – „Jaskółki …” to był niezły strzał w dziesiątkę.
Przez Prypeć przetaczają się wycieczki turystów zafascynowanych nuklearnym wysypiskiem postsowieckiego świata.
Podczas jednej z takich wypraw zostaje znalezione zmasakrowane ciało mężczyzny, w którym znajduje się wypchana jaskółka. Para policjantów , Josif Melnyk i Galina Nowak, ustalają, że ciało należy do Leonida Sokołowa, syna niegdysiejszego wysokiego funkcjonariusza partii w Prypeci.
Były gliniarz, Aleksander Rybałko, w dniu katastrofy w Czarnobylu stracił ojca. Pewnego dnia przyjmuje on prywatne zlecenie od Wiktora Sokołowa. Ma rozwiązać zagadkę tajemniczej śmierci swojego syna.
Rozpoczyna się śledztwo oraz wyścig z czasem. W Zonie dochodzi do kolejnych morderstw…
Powiem szczerze, że książkę czytało mi się naprawdę bardzo dobrze. Fabuła powieści jest świetnie skonstruowana, a napięcie tutaj budowane jest z rozdziału na rozdział. Autor świetnie też wprowadza nas w temat tego co działo się w dawnych czasach, w latach 1986 co jeszcze bardziej rozbudza naszą ciekawość, prowadzone tu śledztwo sprawia, że książka jest coraz bardziej wciągająca.
Autor w bardzo ciekawy oraz realistyczny sposób oddaje nam klimat jaki panuje w akcji powieści oraz sprawia, że wszystkie rzeczy których dowiadujemy się w śledztwie nie nużą nas ani nie zniechęcają do czytania.
Historia, którą przekazuje nam tu autor jest niesamowicie wciągająca i przy okazji możemy dowiedzieć się także kilku ciekawych rzeczy na temat Prypeci, wszechobecnego promieniowania oraz Ukrainy. Fabuła powieści nie jest wcale tak przewidywalna ale niektórych rzeczy można się domyśleć jeśli czytało się choć kilka książek na temat Czarnobyla.
Ogólnie powieść bardzo Wam polecam! Nie rozczarowała mnie ona ani trochę, czytało się ją naprawdę dobrze i szybko. A zaskoczenie tej powieści jest dokładnie takie jak powinno być.