10 sierpnia 1936 roku. Komisarz kryminalny Gustav Dewart wysiada z pociągu na stacji kolejowej w Landeshut in Schlesien (Kamiennej Górze) z duszą na ramieniu. Zignorowanie rozkazu powrotu do macierzystej jednostki oznacza bowiem dla niego same kłopoty. Tym większe, że jego obecność w mieście jest nie na rękę kreisleiterowi Heinrichowi Khnowi oraz komendantowi miejscowej policji Oswaldowi Beerowi. Zrobią oni wszystko, aby pozbyć się znienawidzonego komisarza.
Wydawnictwo: Manufaktura Tekstów
Data wydania: 2021-10-23
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 432
Język oryginału: polski
"Sprawiedliwość powinna karać zbrodnię (...) Jeśli ona nie chce, trzeba znaleźć dla niej zastępcę".
Myśl przewodnia trzeciego tomu tej serii mówi o tym, że niektóre rzeczy nie dzieją się przypadkiem. I widać to dokładnie w dalszych losach komisarza kryminalnego, Gustava Dewarta, którego autor nie oszczędza. Wręcz przeciwnie, kontynuacja jego perypetii to zupełnie nieprzewidywalne wydarzenia nasączone odczuwalnym zamysłem, w którym nie ma miejsca na przypadek.
Krzysztof Koziołek, rocznik 1978 to absolwent politologii na Uniwersytecie Zielonogórskim, który mieszka obecnie w Nowej Soli. Jest dziennikarzem i pisarzem, a także pasjonatem górskich wędrówek i kibicem żużla. Autor zadebiutował w 2007 r. powieścią sensacyjną pt. "Droga bez powrotu", jest częstym gościem bibliotek w całej Polsce.
Komisarz kryminalny Gustav Dewart ignoruje polecenie powrotu do swojej jednostki i wysiada z pociągu na stacji kolejowej w Kamiennej Górze. Aby ukryć swoją niepożądaną obecność w mieście, opracowuje przebiegły plan, dzięki któremu wzrasta szansa na uwolnienie jego przyjaciół. W międzyczasie, w tajemniczych okolicznościach ginie młoda dziewczyna, Amalie Hartwich, chrześnica Klugego.
Nie od dzisiaj wiem, że Krzysztof Koziołek konstruując swoje kryminały retro, dba o każdy aspekt fabularny nowo powstającej historii. W trzeciej odsłonie losów Gustava Dewarta jest to jeszcze bardziej uwypuklone za sprawą nietuzinkowego pomysłu na kreację głównego bohatera, która zaskakuje i jednocześnie zachwyca prostotą połączoną z niebagatelnym ryzykiem. Takiego Dewarta czytelnicy serii jeszcze nie poznali. Jego nowa rola to najbardziej spektakularny element całej fabuły, a maską jaką przywdziewa to kunszt aktorskiej gry.
Zgodnie z konwencją kryminału retro, na drodze komisarza kryminalnego pojawia się kolejna zagadka śmierci i to dość krwawa w swojej istocie, dotycząca młodej, niewinnej dziewczyny. W tej części jednak, wątek ten nie wiedzie prymu w fabule, będąc raczej ciekawym akcentem śledczym, który jak się potem okazuje, posiada niebagatelny wpływ na finał poczynań Dewarta. Mam wrażenie, że płaszczyzna kryminalna w tym tomie została zdominowana przez warstwę perypetii własnych protagonisty, uwikłanego w bezwzględną machinę nazistowskich rozgrywek.
Jest coś, co nie zmienia się w szkielecie każdego kryminału retro Krzysztofa Koziołka, czyli mocno rozwinięta płaszczyzna przemycanych do fabuły ciekawostek historycznych i lokacyjnych dotyczących Kamiennej Góry. Tym razem dowiedziałam się interesującego faktu o wynalazcy torepdo, urodzonym w tym właśnie mieście.
Ważną myślą, dość mocno przebijającą się poprzez karty trzeciej odsłony losów komisarza kryminalnego jest przekonanie, że ciche przyzwolenie na niesprawiedliwość jest równe jej czynnemu szerzeniu. Myśl ta dotyczy lat 30. XX wieku, ale nabiera także niezwykle aktualnego wydźwięku w naszych obecnych czasach.
https://www.subiektywnieoksiazkach.pl/
,,Imię Pani. Cisza" to kolejna książka z Gustavem Dewartem w roli głównej. W każdym tomie komisarz ma inne przygody, więc nie trzeba ich czytać po kolei. Lubię powieści Krzysztofa Koziołka, ponieważ są doprecyzowane do najmniejszego szczegółu. Akcja ostatniego kryminału dzieje się niespiesznie, gdyż autor zawarł w niej mnóstwo historycznych ciekawostek dotyczących Kamiennej Góry i jej okolic. Ponadto, pojawiło się też wiele informacji z zakresu geografii czy architektury, więc aby przyswoić nową wiedzę potrzebowałam spokoju i maksymalnego skupienia. ,,Imię Pani. Cisza" to nie jest prosty kryminał do przeczytania jednego wieczoru. Dla miłośników dziejów Dolnego Śląska to prawdziwa perełka, z której można wynieść dużo cennych relacji z przeszłości. Bogata bibliografia wskazuje, że pisarz po raz kolejny mocno napracował się w szukaniu źródeł, tak aby lektura osadzona w czasach retro brzmiała jak najbardziej realistycznie.
Perypetie komisarza kryminalnego jak zwykle mnie nie zawiodły. Książkę czytałam w podekscytowaniu, ponieważ miałam kiedyś okazję być w Kamiennej Górze, więc czułam się jakbym chodziła ulicami miasta razem z Dewartem. Ze wzruszeniem poznawałam historię rezydencji pałacowej Kreppelhof, której niestety już tylko ruiny widziałam niegdyś na własne oczy. Myślę, że tak barwnie opisana książka jest wspaniałą formą promocji ziemi kamiennogórskiej, ponadto idealnie nadaje się do zobrazowania jej w formie filmowej bądź serialowej. Ponownie zachwyciła mnie klimatyczna okładka lektury Koziołka oraz forma wydania lektury, bowiem stronice zostały wykonane na wzór starodawny.
Policjant, który ścigał bandytów, aż ci wydali na niego wyrok śmierci. Ale to nie przestępcy zniszczyli mu życie... Stanisław Szafran (postać...
Powieść jest kontynuacją przygód Sokoła. Żużlowiec Falubazu Zielona Góra, Marcin Malicki, zostaje oskarżony o zamordowanie kolekcjonera antyków za pomocą...
Przeczytane:2022-02-09, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam,
Skąd znam to nazwisko?? Tłukło mi się to pytanie po głowie i tłukło dość długo, bo mózg był rozleniwiony świętami, ale w końcu zajarzyłam. Eureka! Krzysztof Koziołek to autor tak polubionej przeze mnie powieści Biały Pył! Jak wyszłam z grudniowo- styczniowego marazmu, tak z najnowszą lekturą ruszyłam z kopyta! Dzięki niej znów poczułam, że wciąga mnie czytelniczy wir!
Akcja rozgrywa się w sierpniu 1936 roku w Landeshut in Schlesien (Kamiennej Górze). Komisarz kryminalny Gustav Dewart przybył do tego miasta z pewną ważną misją. Rozgoryczony faktem, że jego ostatnia akcja zakończyła się fiaskiem, chce odpokutować winy i naprawić błędy. Zadanie ma utrudnione, bo po pietach wciąż depczą mu wrogowie z kripo oraz inni szpicle na usługach partii NSDAP. Czy znajdzie sprzymierzeńca? Czy osiągnie założony cel, mimo iż przypadkiem zaplątał się w sprawę o morderstwo?
„Niektóre rzeczy nie dzieją się przypadkiem”.
Lubię klimat, w jakim przedstawione są zdarzenia w kryminałach retro. Jednak na dobrą sprawę sama nie wiem co mam myśleć o tej konkretnej książce. Z jednej strony mi się podobała, z drugiej momentami wręcz nużyła. Może za dużo było opisów architektonicznych i odniesień historycznych do miasta i regionu co przywodziło czasem na myśl przewodnik i wytrącało mnie z toczącej się akcji. Jednak sam pomysł na historię po prostu przedni. Akcja ciekawa, tajemnicza. Postać Dewarta jego pomysły, mistyfikacje i styl bycia były więcej niż interesujące. Widać też, że Autor porządnie przyłożył się do tworzonej historii. Zapoznał się z mnóstwem materiałów z archiwów, muzeów itp., nie zrobił tego „po łebkach”. Jestem pełna podziwu, bo pisanie kryminałów retro, to nie kaszka z mlekiem. Trzeba poświęcić mnóstwo czasu, by jak najbardziej precyzyjnie odzwierciedlić realia, chociażby społeczne, historyczne czy topograficzne. Mimo pewnej specyfiki książkę mogę polecić wielbicielom tego typu kryminałów. Ja jednak wolę Autora w odsłonie, w której popełnił Biały Pył. Niemniej będę bacznie śledziła jego poczynania. Uważam, że jest rozwojowy i w przyszłości niejedną historią zdoła nas-Czytelników pozytywnie zaskoczyć. Zapamiętajcie nazwisko!
Na sam koniec muszę, po prostu muszę wspomnieć o samym wydaniu! Jest rewelacyjne i dopracowane. Nie dość, że wzrok przyciąga piękna okładka, to jeszcze każda strona jest „postarzona”. Naprawdę można przenieść się w czasie!