Anton Habicht za psie pieniądze pracuje w policji porządkowej Glogau (Głogowa). Gdy na jego drodze staje śledczy Matzke z policji kryminalnej i proponuje, żeby pracował razem z nim, Habicht nie może uwierzyć we własne szczęście. Pomaga Matzkemu przy śledztwie w sprawie śmierci chłopca, którego zwłoki znaleziono w zoo, na wybiegu dla niedźwiedzi.
Tymczasem w oddalonej o 35 km Neusalz (Nowej Soli) znaleziono zwłoki utopionego chłopca. Tamtejsza policja zajęła się śledztwem, a na własną rękę prowadzi swoje pewna hrabina.
Czy zgony młodych chłopców są ze sobą powiązane, a jeśli tak, to kto za nimi stoi? Dochodzenie w Glogau zatacza coraz szersze kręgi i wreszcie podejrzenie pada na pewnego obywatela pochodzenia żydowskiego, ale czy na pewno jest to sprawca, czy może kozioł ofiarny? W jaką grę sekretarz kryminalny Matzke wplątał Habichta i czy prowadząca na własną rękę śledztwo hrabina jest tylko znudzoną panią domu?
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2017-05-17
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 304
Akcja książki toczy się w 1938 roku, tuż przed wybuchem wojny. W miejscowym zoo, na wybiegu dla niedźwiedzia zostają odnalezione zwłoki dziecka. Sprawę rozwiązuje policjant kryminalny- Matzke, który prosi o pomoc funkcjonariusza policji porządkowej. Anton nie może uwierzyć w swoje szczęście- dzięki pracy z Matzkiem ma szansę na poprawę swojego życia, które w prawdzie mówiąc jest dość nędzne. W tym samym czasie, w innej miejscowości ze stawu zostają wyłowione następne zwłoki. Nie tylko policja bada tę sprawę- pewna hrabina, o polskich korzeniach także decyduje się ją rozwiązać. Czy te dwie zbrodnie są ze sobą jakoś powiązane? A może to po prostu zwykły zbieg okoliczności?
Na początku miałam trudności z wieloma nazwami, które były dla mnie po prostu za trudne do zapamiętania. Jednak po jakimś czasie, udało mi się je wszystkie zapamiętać, dzięki czemu mogłam bardziej skupić się na fabule. Rozwiązanie zagadki nie było dla mnie sporym zaskoczeniem, ale mimo to, książka wywoływała we mnie ciekawość. Choć ta pozycja jest krótka, to ma nam wiele do zaoferowania. Jako czytelnicy, nie obserwujemy tylko pędzącej akcji, ale dostajemy także szansę na zobaczenie jak przed wojną wśród Niemców wzrastały nastroje antysemickie, ale nie tylko.
"Siedział więc, nudząc się w towarzystwie milczącego poety i mając nadzieję, że wkrótce także ławki w parku miejskim zostaną udostępnione tylko prawdziwym Niemcom."
Nasz główny bohater był wniebowzięty, gdy ławki przed gmachem zostały zaopatrzone w tabliczkę "Żydom Zakazane". Z niecierpliwością czekał aż z ławkami w parku stanie się tak samo.
"Nie bój się nigdy Polaczków bić, każdy jeden w więzieniu powinien zgnić"
Fraszka wymyślona przez policjanta Matzkiego...
Czytając "Górę Synaj" jeszcze bardziej uświadomiłam, jak Żydzi i nasi rodacy mieli ciężko z Niemcami. Ciężko- to nawet za słabo powiedziane. Byli traktowani gorzej jak zwierzęta. W oczach Niemców byli warci śmiechu. Nasi bohaterowie nieraz zarzucają jakimś kąśliwym komentarzem w stosunku innych ras, przez co po prostu nie potrafiłam ich polubić. Nie jest to w żaden sposób wina autora, bo wykreował on bardzo realistyczne postacie, ale jednak moja niechęć do nich jest duża. Tak jak szybko polubiłam głównego bohatera, tak po tym jak cieszył się z kopania Polaka, od razu miałam go dość.
Krzysztof Koziołek zabrał mnie w podróż do innej epoki, gdzie oprócz miło spędzonego czasu, dowiedziałam się także wielu nowych informacji. Jestem pełna podziwu dla autora, ponieważ czytając książkę, czułam się jakby to wszystko działo się naprawdę. Bardzo dobra historia, zdecydowanie warta waszej uwagi.
Krzysztof Koziołek od wielu już lat należy do grona moich ulubionych autorów powieści kryminalnych, którego to kolejne książki wciąż porywają, cieszą i intrygują nieustannie moją osobę. I niezależnie od tego, czy autor ten oferuje opowieść osadzoną we współczesnych realiach, czy też głęboko w skomplikowanej przeszłości naszej części Europy, za każdym razem ów historia gwarantuje wielkie emocje, barwne wątki, pięknie odzwierciedlony literacki świat oraz wielką inteligencję i logikę wydarzeń, co w tym gatunku jest absolutnie kluczowe. Nie inaczej ma się rzecz także i z najnowszą powieścią Pana Krzysztofa - "Górą Synaj", która to ukazała się nakładem Wydawnictwa Akurat...
Książka ta stanowi pełnokrwisty kryminał retro, przenoszący nas swoją fabułą do jesieni roku 1938, a ściślej rzecz biorąc na tereny ówczesnego niemieckiego Dolnego Śląska. Tam oto pewnego dnia na wybiegu dla niedźwiedzi w miejskim Zoo w Glogau (Głogów), zostają odnalezione zwłoki małego chłopca... Śledztwo nad ów zajściem prowadzi doświadczony, wysoko postawiony i znany ze swego nader nieprzyjemnego usposobienia śledczy Matzke z Kripo, który to, ku wielkiemu zaskoczeniu Antona Habichta - zwykłego policjanta porządkowego w Glogau, proponuje mu posadę swojego asystenta na czas owego dochodzenia. I tak oto tych dwoje stróżów prawda rozpoczyna swoje skomplikowane dochodzenie, które wkrótce odkryje kolejne niewyjaśnione zgony małych dzieci z okolicy, jak i również powiąże ów wydarzenia z tragiczną przeszłością Habichta... Swoje prywatne i stricte amatorskie śledztwo podejmuje w tym samym czasie piękna, bogata i szanowana hrabina von Haften, pragnąca dojść do prawdy o utonięciu pewnego małego chłopca. Jak się szybko okaże, oba śledztwa prowadzą ku jednej odpowiedzi...
"Góra Synaj" to pasjonujący, inteligentny, barwny i kompletnie nieprzewidywalny kryminał, oferujący sobą zarówno świetnie skonstruowaną intrygę, jak i niezwykle barwnie, ciekawie i przekonująco nakreślony na kartach tej opowieści świat przedwojennego, niemieckiego Dolnego Śląska. Uświadczymy tu wartkiej akcji, licznych zaskoczeń i niespodzianek, intrygujących bohaterów i wyjątkowego, niepowtarzalnego klimatu tamtych dawnych czasów, którego to nie ma się ochoty przestawać chłonąć tu długo po dotarciu do ostatniej strony lektury... Tym samym książką tą Krzysztof Koziołek potwierdza raz jeszcze ten oto fakt, iż kryminał retro stanowi bardzo mocną, jeśli nie najlepszą, stronę jego pisarskiej twórczości:)
Powieść ta zasługuje na słowa uznania z kilku powodów. Przede wszystkim z uwagi na ukazaną tu intrygującą, logiczną, porywającą historię kryminalną, która fascynuje nas od pierwszej do ostatniej strony, jak i również odkrywa przed nami swoje karty dopiero w wielkim i spektakularnym finale. To z jednej strony żmudne, dość monotonne i oparte w głównej mierze na inteligencji śledczych dochodzenie, tak bardzo oddające charakter, koloryt i sposób pracy policji u schyłku lat 30-tych ubiegłego wieku, z drugiej zaś kilka naprawdę wielce efektownych scen akcji, z pościgami i wymianą ognia na czele, których to śledzenie powoduje szybsze bicie naszych serc. Ponadto warto zwrócić tu także uwagę na mocny charakter popełnianych zbrodni, czyli zabójstw niewinnych dzieci, co zawsze budzi bardzo silne odczucia u czytelnika...
Po drugie zaś bardzo okazale prezentuje się sam koncept i konstrukcyjny układ tej opowieści, oparty w zasadzie na dwóch osobnych wątkach: śledztwie Matzke i Habichta, a także na amatorskim dochodzeniu hrabiny Franziski von Haften - polki, która wyszła za mąż za bogatego i wpływowego niemieckiego przedsiębiorcę. Dzięki temu sprytnemu zabiegowi, mamy okazję podziwiać tu zawodowe, profesjonalne i jakże specyficzne dla tamtych czasów policyjne śledztwo z jednej strony, z drugiej zaś na wskroś amatorskie, nieco zabawne, ale też i ujmujące nas swoim charakterem dochodzenie kobiety z wyższych sfer, przez co ich konfrontacja ze sobą stanowi bardzo ciekawe doświadczenie czytelnicze. To także umiejętne stopniowanie napięcia, uzyskane za pomocą naprzemiennego ukazywania rozdziałów dotyczących Habichta, oraz hrabiny Franziski, co także przedkłada się na sposobność podziwiania również i około śledczych wątków, chociażby związanych właśnie ze sposobem życia biednych ludzi na przykładzie Antotan, jak i bogatej, luksusowej i dość próżnej egzystencji wyższych sfer, zobrazowanych tu przez hrabinę i jej przyjaciół...
Wreszcie jest i trzeci powód - literacki świat wykreowany tu przez autora. To nie tylko drobiazgowe i szczegółowe odzwierciedlenie dawnego obrazu Głogowa, Nowej Soli, Bolesławca i innych okolicznych miejscowości, ale także i brawurowe oddanie charakteru tamtych czasów i stosunków społecznych, chociażby z powszechnym wówczas antysemityzmem na czele. To zazdrość, złość, czy też wręcz nienawiść do żydowskich mieszkańców tej okolicy, zrodzona chorą ideologią nazizmu, jak i również najzwyklejszą biedą zwykłych Niemców. Wspaniale ukazano tu także codzienne życie tamtej epoki, począwszy od sposobów spędzania wolnego czasu przez wyższe sfery, poprzez odpowiednik tychże zajęć u biednych mieszkańców Dolnego Śląska, a na takich ciekawych drobiazgach jak kulinaria, moda, kultura i sztuka, skończywszy. Te trzy główne elementy czynią tę książkę jedną z najciekawszych pozycji spod znaku kryminału retro, jakie to ukazały się w ostatnim czasie w naszym kraju!
Bardzo ważną stronę tej opowieści stanowią bez wątpienia także i jej bohaterowie, którzy są nie tylko intrygujący i ciekawi w swych rolach, ale także i jak najbardziej autentyczni. W zasadzie to możemy wyróżnić tu trzy główne postacie: Habichta, śledczego Matzke i hrabinę von Haften. Pierwszy z nich to zwykły, prosty, spokojny, dość inteligentny policjant, boleśnie doświadczony przez okrutny los, a do tego wiodący biedne życie u boku pogrążonej w depresji małżonki. To nieszczęśliwy człowiek, któremu nie sposób nie współczuć i nie życzyć polepszenia losu... Z kolei Matzke stanowi jego zupełne przeciwieństwo, będąc pewnym siebie, zuchwałym, niesympatycznym i zadufanym w sobie człowiekiem z wyższych sfer, jawnie okazującym to każdemu gorszemu względem siebie. Niemniej, cechuje go wielka inteligencja, spryt i łatwość odnajdywania się w każdej sytuacji, co stanowi jego główne atuty i siłę... I wreszcie nasza Pani hrabina, czyli wrażliwa, ale też i niezwykle silna, odważna, mądra kobieta, skrywająca własne sekrety i tajemnice, ale przy tym i bardzo czuła na krzywdę innych. To detektyw w spódnicy, której to kroki i czyny śledzimy tu z wielką przyjemnością:)
Dobry kryminał powinien nieść sobą wielkie emocje, częste zaskoczenia i autentyczność przedstawianych wydarzeń, tak by móc w nie uwierzyć bez przeszkód. I dokładnie tak ma się właśnie rzecz z powieścią "Góra Synaj", która spełnia owe powyższe warunki. To klasyczny, dobrze napisany i gwarantujący świetną zabawę kryminał retro, który to z pewnością zachwyci wszystkich miłośników tego gatunku. Ponadto nietrudno wyobrazić mi sobie to, iż dla obecnych mieszkańców miast i miasteczek opisanych w tej książce, spotkanie z nią będzie naprawdę wyjątkowym i bardzo wzruszającym przeżyciem... Polecam - kolejny świetny polski kryminał na rynku!
Trzymam w rękach świeżutki, jeszcze pachnący farbą drukarską egzemplarz Góry Synaj Krzysztofa Koziołka. Wypukły, złocisty tutuł cieszy oko czytelnika, mroczna okładka zapowiada nielada tajemnicę. A zawartość jest jeszcze lepsza.
Góra Synaj jest kolejnym kryminałem retro po książce Furia rodzi się w Sławie, za którą autor otrzymał nominację do "Kryminalnej Piły", jest także z nią mocno powiązana. Wydarzenia w Górze Synaj poprzedzają te z Furii... Znów spotykamy, Antona Habichta i hrabinę Franziskę von Häften, głównych bohaterów pierwszej części. Z tym, że znajdują się w zupełnie innych okolicznościach, ponad to są młodsi, mniej doświadczeni. Anton Habicht jest funkcjonariuszem policji porządkowej. Niemcy tkwią w głębokim kryzysie gospodarczym, szerzy się nazim. Bieda trzyma w szachu także Habichta. W dodatku nie może porozumieć się z żoną po utracie syna. Ofertę pracy ze strony śledzczego Matzke traktuje jako los na loterii. Właśnie wokół tego wątku autor zbudował główną oś akcji.
Tymczasem Franziska tkwi u boku męża, Niemca, sama ma polskie korzenie. Ich związkowi daleko do ideału. On pracuje a ona spędza sporo czasu z przyjaciółmi, Margarete i Gustawem von Hellmich. Gustaw jest starszym asystentem kryminalnym, stąd Franziska jako jedna z pierwszych dowiaduje się o śmiertelnym wypadku dziecka na Kaczej Górce w Nowej Soli. Ale czy aby na pewno był to wypadek?
I tak toczą się dwa śledztwa naraz, oficjalne Matzkego i Habichta oraz prywatne Franziski. Autor z właściwą sobie zręcznością prowadzi akcję, łączy wątki. Nie można się nudzić. Postaci są nieszablonowe, a co ważniejsze nieprzerysowane, ani groteskowe, co często się zdarza u innych pisarzy za wszelką cenę chcących nakreślić postać wyrazistą i soczystą. Koziołkowi udało się to osiągnąć nie tworząc postaci karykaturalnych, a takie z krwi i kości.
Górę Synaj czyta się więcej niż przyjemnie. Głęboki ukłon w stronę autora, który wykonał ogrom pracy przy zdobywaniu informacji o architekturze Nowej Soli i Głogowa oraz okolic "budując scenografię" książki, która nadaje jej niepowtarzalny klimant końca lat trzydziestych dwudziestego wieku. W ogóle fakty historyczne dotyczące miejsc, jak i obyczajowości tamtych czasów są mocnym atutem książki. Jednak najmocniejszym tajemnicze zgony dzieci z Nowej Soli i Głogowie, których zagadkę śmierci warto odkryć wraz Habichtem i hrabiną Franziską.
" [...] Na szkoleniu wkładano mi do głowy, żeby mieć zawsze otwarte oczy, a szczególnie w trakcie, przed i po spotkaniu z łącznikiem. [...]"
Było to moje pierwsze i nie ostatnie czytelnicze spotkanie z twórczością Krzysztofa Koziołka. Jego "Góra Synaj" wzbudziła we mnie dużo emocji.
"Góra Synaj" jest wspaniałym retro kryminałem, który zabiera nas w przedwojenne czasy, a dokładniej do roku 1938. Będziemy musieli rozwiązać między innymi bardzo trudną sprawę związaną ze znalezieniem zwłok sześcioletniego chłopca na wybiegu dla niedźwiedzi w ogrodzie zoologicznym. Ciało znalazła córka burmistrza, więc tej sprawy nie można było zamieść pod dywan, tylko trzeba było ją doprowadzić do końca. Czy to był nieszczęśliwy wypadek? A może ktoś celowo pozbawił życia tego chłopczyka? Jak do tego doszło? Czy zwłok będzie więcej? O tym oczywiście dowiecie się podczas czytania lub słuchania "Góry Synaj".
Postacie występujące w tej powieści posługują się specyficznym językiem, dzięki temu poczułam się, jakbym przeniosła się do przedwojennych czasów. Autor idealnie odwzorowała tamte czasy. Czułam atmosferę tamtych czasów. Dodatkowo Krzysztof Koziołek opisał wszystko w takich szczególikach, że ta historia moim zdaniem jest idealnym scenariuszem na film.
Poznacie tutaj między innymi: hrabinę Franzisce von Häften, młodszego wachmistrza Antona Habichta i sekretarza kryminalnego Karla Matzkego.
Historia Antona Habichta jest warta waszej uwagi. Ten bohater nie miał łatwego początku swojego życia. Mimo wszystko wyrósł na porządnego mężczyznę. Tylko coś w jego życiu prywatnym działo się niedobrego. Musiałam to odkryć. Obecnie ma żonę Frydę i jakoś tak jest chłodno między nimi. Anton Habicht jest młodszym wachmistrzem i ma ręce pełne roboty. Obecnie ma trzydzieści lat. Więcej o tej postaci dowiecie się z książki "Góra Synaj".
Hrabina Franziska von Häften jest również ciekawą postacią z tej historii. Warto się jej przyjrzeć bliżej. Jest drugą główną bohaterką. Cieszę się, że autor zwrócił uwagę na kobiety i stworzył silną postać. Na pozór wygląda delikatnie i łagodnie, ale uważajcie na nią. Potrafi jeździć automobilem. Została zwerbowana przez polski wywiad. Jak sobie radzi w konspiracji? Kibicowałam tej bohaterce. Bardzo ją polubiłam, dlatego się o nią martwiłam.
Karl Matzke, to bardzo niebezpieczny człowiek. Jest sekretarzem kryminalnym i niczego się nie boi. Wie, jak zrobić, żeby dostać to, co chce. Czy szybko poradzi sobie z odkryciem prawdy o martwym chłopcu na wybiegu dla niedźwiedzi?
Jestem zachwycona tym kryminałem. Podobały mi się zwroty akcji, które tam spotkałam. Przyznam szczerze, że nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Końcówka tej powieści wywołała łzy w moich oczach.
Książkę "Góra Synaj" autorstwa Krzysztofa Koziołka wysłuchałam pod postacią audiobooka, czytał wyjątkowy lektor, Maciej Kowalik. Jestem zachwycona z jego interpretacji tego tekstu. Taki lektor, to wyjątkowy skarb. Zachęcam was do wysłuchania tego audiobooka.
Jeżeli tak jak ja uwielbiacie retro kryminały, to śmiało sięgnijcie po "Górę Synaj".
Z przyjemnością przeczytam następny tom z Antonem Habichtem w roli głównej. Jestem bardzo ciekawa kolejnych jego przygód.
Okładka "Góry Synaj" jest bardzo tajemnicza i zachęcająca do poznania ukrytej w niej historii.
Kolejny (i chyba już niestety ostatni) kryminał retro autorstwa Krzysztofa Koziołka za mną. Cóż to była za uczta! Pojawiają się bohaterowie znani z poprzednich powieści, niekoniecznie lubiani, ale miło było ich znów spotkać. Tym razem mamy do czynienia z zagadką śmierci dzieci, za rozwiązanie której zabiera się hrabina von Haften i Anton Habicht. Które z nich lepiej sobie poradzi? Czy kobieca intuicja lepiej się sprawdzi? Musicie przekonać się sami.
Kryminały retro to nie jest (chyba) łatwy dla pisarza gatunek. Wyobrażam sobie, że wymaga on solidnych podstaw historycznych, geograficznych, wielu godzin spędzonych w bibliotekach na czytaniu źródeł. A to wszystko po to, by czytelnik poczuł, że jest w 1938 roku. Cudownie jest móc to poczuć, siedząc w fotelu z książką (albo czytnikiem) w ręku ?
Fajny kryminał retro - opis ulic tak realistyczny, jakby chodziło się samemu po znajomych miejscach
Wiesław Fidler, tajniak głęboko zakonspirowany w strukturach mafijnych, zostaje zdradzony. Mafia wydaje wyrok śmierci na niego i jego żonę. Cudem udaje...
Ksiądz Sambor wysłuchuje wyznań zabójcy ośmiolatka. Związany tajemnicą spowiedzi nie może o tym poinformować policji. Kiedy ginie kolejne dziecko...
Przeczytane:2018-05-22, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2018,
„(…) gdyby przestępcy myśleli logicznie, mielibyśmy do czynienia z samymi zbrodniami doskonałymi”.
Kryminał to jeden z najstarszych i najbardziej popularnych gatunków literackich. W ostatnich latach autorzy często łączą go z powieściami historycznymi, co daje nam kryminał w stylu retro. Podobnie, jak w zwykłym kryminale, jego fabuła powiązana jest ze zbrodnią, jej dokonaniem i stopniowym wyjaśnieniem przyczyny, a tym samym ujawnieniem zbrodniarza, przy tym, że akcja toczy się w dalszych czasach, np. w przedwojennej Polsce.
Uważam, że napisanie kryminału retro, jest dla autora większym wyzwaniem, aniżeli skrojenie zwykłego kryminału przedstawionego w czasach współczesnych. Ponieważ musi on z jak największą dokładnością odwzorować realia historyczne, czy społeczno-kulturalne danego okresu, a co za tym idzie, powinien spędzać długie godziny w bibliotece na studiowaniu książek historycznych, czy zwiedzaniu muzeów. Jeżeli autor wzorowo „odrobi lekcje”, to odda nam powieść, którą czyta się bardzo dobrze, z dużym zainteresowaniem, i możliwością przeniesienia się do innej epoki.
Krzysztof Koziołek ewidentnie „odrobił lekcje”, bo wraz z bohaterami Góry Synaj mamy możliwość wybrać się na wycieczkę w czasie do Glogau (Głogów) i Nausalz (Nowa Sól) – do roku 1938. Z przyjemnością obserwowałam akcję i ciekawie poprowadzone śledztwa przez Antona Habichta i drugie prywatne przez hrabinę Franziskę von Häften. Ich postaci, moim zdaniem, są idealnie wkomponowane w przedstawione tło. Niespodzianką jest również samo zakończenie, które moim zdaniem zaskakuje. W trakcie lektury chyba, jak każdy, również szukam zbrodniarza. I raz udało mi się go dobrze wskazać, jednak autor szybko zmylił i wyznaczył nowe tropy. Przez co i ja obrałam inny kierunek.
Bardzo cenię sobie twórczość Krzysztofa Koziołka, który należy do grona moich ulubionych autorów. Po Jego książki mogę sięgać w ciemno i wiem, że się nie zawiodę, bo przedstawi historię intrygującą, porywającą, wzbudzającą szereg emocji, a do tego z precyzyjnie dopracowanym tłem. Krótko mówiąc, Krzysztof Koziołek jest perfekcjonistą w tym, co robi. I za to Go cenię.
Lektura Góry Synaj była dla mnie czystą przyjemnością. I szczerze zachęcam do sięgnięcia po rozwinięcie cyklu w postaci książki Wzgórze Piastów, które ukaże się już wkrótce. Jak również polecam Waszej uwadze książkę, Furia rodzi się w Sławie, stanowiącą czwarty tomem w serii, ale którą można śmiało czytać, jako odrębną powieść.
Kończąc. Góra Synaj to pełnokrwisty kryminał retro, który polecam w szczególności fanom tego gatunku.