Polki budowały legendę światowego himalaizmu. To one były pierwsze. Ich życiorysy to gotowe scenariusze filmowe. Wanda Rutkiewicz nie raz spojrzała śmierci w oczy. Dobrosława Miodowicz - Wolf umarła pomagając innym. Halina Kruger - Syrokomska zasnęła w namiocie na kilku tysiącach metrów i nigdy się nie obudziła. Ale te, które przeżyły, jak Anna Czerwińska, mówią : GÓRY SĄ PO TO, ŻEBY W NICH ŻYĆ, A NIE UMIERAĆ . Przez wiele lat zmagały się z własnym środowiskiem – pełnym męskiego szowinizmu i dyskryminacji. Kiedy ginęli ich najbliżsi, musiały walczyć o siebie i swoje rodziny. Bo jak przyznaje jedna z nich: „prawdziwy Everest jest tutaj”. Kim są? Kogo kochają? Jak wygląda ich prywatność w Polsce, a jak w Himalajach? Dlaczego zostawiają domy, mężów i dzieci, by się wspinać? „Uciekają” czy „gonią”?
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2017-09-27
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 300
Wciągnęła mnie bez reszty. Piękne zdjęcia w środku i kompletnie nieznane mi historie z wypraw w wysokie góry pokazały mi ten świat z innej strony, od kuchni, obozów, dramatów, przyjaźni, wsparcia i niesamowitym samozaparciem. Rewelacja
Z wielką ciekawością przeczytałam tę książkę o Polkach, które zdobyły najwyższe szczyty świata – nierzadko jako pierwsze! Jesteście najlepsze, a reportaż rewelacja.
Dobry reportaż. Zawiera świadectwa nie tylko samych himalaistek, z których większość do dziś ma szczęście wspinać się i eksplorować kolejne przestrzenie wysokogórskie, ale też ich rodzin, które akceptują dziewczyny calościowo – z ich kompletną miłością do gór. Serdecznie polecam :-)
Podążając za trendem literatury wysokogórskiej, który opanował niedawno rynek wydawniczy sięgnęłam po ,,Himalaistki” – kobiety, które pokonają każdy szczyt – ten górski i na ścieżkach życia. Na podstawie wywiadów z bliskimi tych, które w górach straciły życie i tych, które do dziś zdobywają najwyższe szczyty świata, Mariusz Sepioło zabrał nas do krainy lodu i ognia, wiecznej zmarzliny, ale też ogromnej miłości, wsparcia i pasji, której nie da się zmierzyć żadną miarą. Nie mogę uwierzyć jak wiele osiągnęły nasze waleczne i piękne Polki, podziwiane przez cały świat alpinizmu. Rewelacja
Zaczytałam się bez tchu w historiach silnych babek, które udowodniły całemu światu co znaczy upór, nieustępliwość, wiara w siebie i nieskończona miłość do gór. W tej książce czuje się przestrzeń.
Mariusz Sepioło napisał jeden z lepszych reportaży jakie ostatnio miałam przyjemność czytać. Opisane w krótkich biografiach życie 14 kobiet (odpowiednik 14 ośmiotysięczników świata) inspiruje, fascynuje i nie pozwala się oderwać. Jedną z moich ulubionych historii jest ta – jak dwie nasze piękne polskie himalaistki trafiły do szwedzkiego ,,Playboya”! Kawał dobrej roboty.
"Innej drogi niż pod górę po prostu nie ma"
Zapewne to tęsknota pcha mnie ku książkom o tematyce wysokogórskiej. Tęsknota za tym, że ja nie spotkałam się z górami w wieku nastu lat, że tak powolna jest moja do nich droga, a tak wielka miłość i podziw.
Jednak nie chodzi tylko o góry, ale również o dokładną analizę cech charakteru ludzi, którzy mają w sobie tyle siły i determinacji, by przełamując strefę komfortu wspinać się na trudne ściany i najwyższe wierzchołki świata. To również przełamywanie własnych barier, lęku wysokości, bezpieczne współodczuwanie tego, jak jest w tamtych, śmiertelnie niebezpiecznych dla ludzkiego organizmu miejscach.
14 biogramów, rozmów, refleksji poświęconych kobietom Gór- wczoraj i dziś.
Każda na nich pomimo wspólnych cech charakteru (odwagi, determinacji, ciekawości poznawczej i ogromnej wytrzymałości psychicznej) jest inna. Inaczej ukierunkowana na życie, sprawy rodzinne, zawodowe, pasję, zdobywanie kolejnych szczytów.
Czytamy o początkach zainteresowań górskich, przygotowaniach do wypraw, wejściach, sytuacjach pięknych i niebezpiecznych.
Tak wiele z nich przypłaciło własnym życiem miłość do gór; każda z nich ma świadomość, jak wysoka jest cena. A jednak na hasło góry wysokie wciąż zapalają im się oczy.
Himalaistki próbują odpowiedzieć na pytanie, dlaczego ta właśnie dziedzina życia stała się im tak bliska.
"- Czego nauczyło cię bycie w górach?- pytam Kingę Baranowską.
- Więcej: ono mnie ukształtowało!- odpowiada. - Góry były i są- chociaż teraz może mniej- podstawą wyobraźni, myślenia o świecie. Gdybyśmy mieli mówić o takich pojęciach jak dobro, szlachetność, miłość, drugi człowiek- większość z nich dojrzała tak naprawdę w górach. Piękno to stanie na szczycie góry- ze szczytu jest dla mnie najpiękniejszy widok na świecie, mistyczny, zahaczający o tajemnicę. Dobro to drugi człowiek, i to, ile mu dałam i od niego otrzymałam: milion rzeczy, głupi kubek herbaty w bardzo trudnych momentach. Przekonanie, że można na ludzi liczyć. Relacje międzyludzkie to partnerzy, przyjaciele górscy [...]mnóstwo osób z Polski i zagranicy, które bezinteresownie coś dla mnie zrobiły i spowodowały, że ja też mogłam otworzyć swoje serce w taki sposób. Nie znałam siebie od niektórych stron, a dzięki górom wiele się o sobie dowiedziałam.
- Czego na przykład?
- Mnóstwa rzeczy. Jest takie zdanie, z którym się poniekąd zgadzam, choć nie pamiętam czyjego jest autorstwa: "Poznać siebie, to więcej, niż wskrzeszać umarłych". Mocne. Całe życie będziemy siebie poznawać. Nie mówię o takim "kręceniu się wokół siebie". Dla mnie poznawanie siebie odbywa się przede wszystkim w relacji z drugim człowiekiem. W górach poznałam też mnóstwo swoich słabości, ale też rzeczy, w których radzę sobie dobrze. Kiedy poznasz siebie "po całości", przyjmiesz to, zaakceptujesz- w tym rzeczy, które wcale nie są przyjemne- dopiero wtedy możesz powiedzieć, że trochę siebie znasz. Wbrew pozorom daje to większy spokój i wewnętrzną siłę, harmonię. Jeśli znasz siebie od słabych stron, nabierasz też więcej pokory i wyrozumiałości dla słabości innych ludzi."
Mówi Aleksandra Dzik:
- "W górach z ludzi wychodzi ich małość. Zwłaszcza z tych, którzy góry traktują instrumentalnie, jako narzędzie podniesienia poczucia własnej wartości, zbudowania prestiżu społecznego w kolejnej dziedzinie życia. Wtedy porażka bardzo boli, bo pokazuje, że nie wszędzie, nie w każdej sytuacji człowiek jest dla siebie bogiem. I że nie jest na tym świecie sam."
Sylwia Bukowicka:
-"A ja zwyczajnie nie wiem, może po prostu jestem osobą bardzo wrażliwą na piękno, sztukę, przyrodę, na cierpienie? Jako mała dziewczynka stworzyłam sobie idealistyczny świat i myślę, że udaje mi się w nim cały czas żyć. To wszystko kwestia tego, co w nas. To, co mamy w sobie, widzimy na zewnątrz. Jeśli nosimy w sobie dużo bólu, to tak widzimy świat. Romantyzm jest w nas. Jeśli mamy go w sobie, to czujemy go także wokół siebie. Myślę, że ja widzę świat przez miłość. Mimo wszystko. Miłość zawsze zwyciężała, dawała mi nadzieję na lepsze jutro. Nigdy nie straciłam uczucia do gór. Nawet wtedy. Nawet po tamtym."
Jeszcze raz Kinga Baranowska:
"Przed każdą trudną wyprawą [człowiek] musi sobie odpowiedzieć na pytanie: czy jeśli nie zdobędę szczytu, mam do czego wracać?
- Jak na nie odpowiadasz?- pytam Kingę.
- Świadomie nie chcę stawiać gór w moim życiu na pierwszym miejscu. One są ważne, kocham je, ale nie chce by przesłaniały mi w życiu inne rzeczy. Ważna jest dla mnie rodzina, przyjaciele, relacje z ludźmi bliższymi i dalszymi, praca i niestanie w niej w miejscu, czyli całe mnóstwo rzeczy- mówi pewnie. (...)
Nie jest dobrze być oderwanym od rzeczywistości- mówi. - Super jest być w górach, uwielbiam to w każdej postaci- tatrzańskiej, himalajskiej, bieszczadzkiej. Ale aby być w górach, ponad chmurami, trzeba też twardo stąpać po ziemi. Żeby nie odlecieć. I pamiętać, że moje życie jest tu, na nizinach."
Joanna Piotrowicz snuje rozważania na temat książki Sterbovej "Tęsknota i przeznaczenie. Kobiety na ośmiotysięcznikach":
- "Dina Sterbova w książce o wspinających się kobietach z całego świata podaje najważniejsze- jej zdaniem- usprawiedliwienie ludzkiej obecności w górach, zwłaszcza Himalajach. Pragnienie wspinania się na najwyższe szczyty i podejmowania ryzyka po prostu tkwi w wybitnych jednostkach. "Ta podstawowa i niezbędna dla przetrwania gatunku potrzeba zapisana jest w naszych genach"- pisze Sterbova. Dzięki temu ludzkość wciąż ewoluuje. Sterbova uważa podejmowanie ryzyka za warunek konieczny ludzkiego rozwoju. "Motywacja ludzi pragnących narażać życie i zdrowie w najwyższych górach, jest rodzajem atawizmu, mającego źródło u samego początku cywilizacji. (...) Niewątpliwie z jakiegoś powodu istotne jest, żeby ludzkość pielęgnowała tę cechę swojego gatunku, by ta nie zanikła i się nie zdegenerowała"- pisze. W przeciwnym razie zostalibyśmy niewolnikami cyfrowych technologii, którzy zapomnieliby o bożym świecie.
Według Sterbovej istnieje jeszcze inne uzasadnienie zdobywania górskich szczytów. Autorka ma na myśli aspekt etyczny, którego ludzie są spragnieni. Góry są piękne, jeśli nie najpiękniejsze. "Wspaniale i nieokiełznane, wciąż się zmieniają. Swoim ogromem przybliżają nam wyobrażenie nieskończoności, zarówno w czasie, jak i w przestrzeni, i dają nam tak potrzebne poczucie, że oto przekraczamy kolejne granice. Umożliwiają dialog z absolutem i pomagają porównać hierarchie wartości, odróżnić istotne od nieistotnego, małostkowe od prawdziwego. Człowiek religijny powiedziałby, że góry są dziełem bożym". Ale nie chodzi tu bynajmniej, o zawłaszczenie gór dla religii, wręcz przeciwnie: o nadanie im uniwersalnego znaczenia. Choć buddyjskie przysłowie przytoczone przez Sterbovą głosi: "Człowiek musi wejść na prawdziwe wyżyny, by mógł spojrzeć na dno swej duszy". W góry nie ucieka się przed sobą, ale właśnie wychodzi na spotkanie z sobą samym, tym prawdziwym, nie pozbawionym wad".
Kalejdoskop historii kobiecych na tle zmieniających się czasów i warunków do uprawiania górskiej wspinaczki jest poruszający i wywołuje milion refleksji u ludzi myślących i wrażliwych. Że góry to nie tylko lans w postaci fotek w portalu społecznościowym, nie lajki pod filmikiem, nie odhaczone trasy i szczyty. To spotkanie z Nienazwanym; szansa na to, by stanąć z Nim twarzą w twarz i zastygnąć na moment w zachwycie. To trud przygotowań, mozół wspinaczki, przełamywanie własnych barier.
Głębia oddziaływania gór jest niezmierzona i ta książka mnie w tym utwierdziła.
Świetna książka! Opowiada zwięźle o wybitnych polskich himalaistkach. Niesamowite kobiety, które pokonują najróżniejsze przeszkody.
Co prawda schemat historii jest prawie identyczny, co prawda miejsca, ludzie, historie się powtarzają, przeplatają, ale mimo tego warto poczytać o kobietach z pasją, realizujących się na nieco ponad 8 tysiącach metrów. Nie ma tu żadnych peanów na ich cześć, nie ma również krytyki. Autor pokazuje ich życie widziane oczami bliskich, towarzyszy z gór, albo w przypadku nowego pokolenia widziane przez nie same. Zaciekawiające, wciągające, nawet dla ludzi takich jak ja, którzy nie w pełni popierają aż takie poświęcenie dla swoich pasji. Ale z drugiej strony, gdyby nie te pasje realizowane w tak ekstremalny sposób, w wielu miejscach jeszcze byśmy nie byli.... Polecam!
Przeczytane:2019-03-10,
Naturą nie da się nie fascynować, a ludzie, którzy poświęcają jej dużą część swojego życia są dla mnie Zawsze ogromną fascynacją. Autor reportażu o 14 polskich himalaistkach – Mariusz Sepioło w bardzo ciekawy sposób przybliża nam ich sylwetki. Jest to żywy, wciągający reportaż. Polecam