Najnowsza powieść autora bestsellerowego Blackoutu.
Czy masz w sobie geny, które zapewnią ci przetrwanie? Oni nas zastąpią!
Czy można wyleczyć poważą chorobę dzięki niewielkiej zmianie kodu DNA? A stworzyć zupełnie nowe gatunki roślin i zwierząt? Czy można genetycznie ,,zaprojektować" małego geniusza? I - co najważniejsze - czy to tylko pojedyncze eksperymenty, czy też celowe działanie na wielką skalę, które ma przygotować nowy, lepszy świat? Czy będzie w nim miejsce dla ciebie?
Marc Elsberg tworzy sugestywną wizję tego, jak wielkie koncerny chcą stworzyć lepszy świat za pomocą ryzykownych badań genetycznych. To, co brzmi jak opowieść science-fiction, już dzisiaj dzieje się w zaciszu laboratoriów, które stają się centrum władzy nad światem.
Media o powieści Blackout:
Mocną stroną tego thrillera katastroficznego jest twarde osadzenie w realiach, oparte na doświadczeniach blackoutów, które miały już miejsce w Europie i USA oraz raporcie niemieckiej komisji, analizującym skutki długotrwałego i wielkopowierzchniowego wyłączenia prądu. Wpisana w nie wartka akcja z pewnością zyskuje dzięki temu na atrakcyjności.
wysokienapiecie.pl
Marc Elsberg (pseudonim artystyczny austriackiego pisarza Marcusa Rafelsbergera) urodził się w 1967 roku w Wiedniu. Współpracował z austriacką gazetą ,,Der Standard", jako pisarz zadebiutował w 2004 roku powieścią Das Prinzip Terz. Sukces przyniosła mu druga powieść, Menschenteufel, która przez rok znajdowała się w pierwszej dziesiątce thrillerów na listach Amazon. Kolejna książka, thriller Blackout (W.A.B. 2015), trafiła na listy bestsellerów magazynu ,,Der Spiegel" i dostała nagrodę Wissensbuch des Jahres 2012. W Polsce książka również stała się bestsellerem. W 2016 r. nakładem W.A.B. ukazał się kolejny thriller Marca Elsberga, Zero.
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2017-03-15
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 540
"Nie znam bardziej zażartej rywalizacji niż ta między dorosłymi z klasy średniej i wyższej o to, kto ma najbardziej utalentowane, najbardziej wysportowane, najbardziej przebojowe i najbardziej sympatyczne potomstwo"
To druga książka tego autora, którą przeczytałam, tamtą (Blackout) oceniłam niezbyt wysoko, tej również wysokiej oceny poskąpię. Autor jest typem opowiadacza, zbyt rozwlekłego opowiadacza. Coś, co się rozwleka w nieskończoność, w końcu wytraca swoje napięcie i staje się po prostu nudne.
Zaczyna się ciekawie i intrygująco, dostajemy cztery historie zupełnie, jak się na początku wydaje, ze sobą niezwiązane. Gdzieś tam na jakiejś konferencji nagle umiera polityk, na oczach tłumu, zdarza się, wszak ci panowie mają bardzo stresującą robotę.? Gdzieś indziej, z domu ucieka nastolatka. Cóż, też się zdarza, nawet dzieciaki bogatych rodziców przeżywają nastoletni bunt.
Dla odmiany gdzieś tam indziej, na jakimś afrykańskim "końcu świata", rodzi się piękna kukurydza, gdy w otoczeniu plony zżarte przez szkodniki, lub zniszczone przez suszę, jeszcze w innym miejscu jakaś para wciąż bezskutecznie stara się o dziecko... Przyznacie, że brzmi intrygująco?
Też tak sobie pomyślałam, moszcząc się dobitniej w moim ulubionym czytelniczym fotelu, przygotowując się na długo godzinne ciekawe spędzenie czasu z interesującą książką. Tak jak już wspomniałam wyżej, książka jest zbyt "przegadana", już nawet pomijam jej techniczną stronę, bo informacji tych też było sporo, jednak były dla mnie zdecydowanie ciekawsze niż informacje dotyczące inteligentnych liczników prądu z poprzedniej książki tego autora. Chodzi mi o przegadanie takie czysto ludzkie, niby miało być gadane o emocjach, ale jednak jakoś tak mętnie i płasko.
Postacie, jak dla mnie zbyt jednowymiarowe. Prezydent kraju (pani prezydent), miałam wrażenie, że zachowuje się jak rozkapryszona dziewczynka, rozpuszczona przez rodziców, której wszystko wolno i która zawsze dostaje to co chce. Reakcje wojska, prezydent i Jessiki Roberts, jakieś zupełnie nieadekwatne do zaistniałych sytuacji. Wtrącony jakiś dziwny flirt, zupełnie nie wiadomo na co i po co? Może po to, by wyhamować napięcie, jakoś je ułagodzić, tylko że tam nie było napięcia, nie było czego łagodzić, przynajmniej ja go nie poczułam.
Owszem, książka przedstawia bardzo ważne problemy. Problemy, być może niedalekiej przyszłości, takie jak spersonalizowana broń biologiczna i inne nieobliczalne skutki grzebania w ludzkim i nie tylko ludzkim, DNA. Ale też masowe medialne oszustwa, które nazywa się ładnie "narracją", zamiast rzeczywiście zaistniałych faktów. Oraz to, co wiedzą wszyscy i wszędzie, że za kasę dziś możesz mieć wszystko
"Jeśli się chce, można kupić te wirusy w różnych laboratoriach na całym świecie"
To ważne sprawy, ale na pokazanie tego wszystkiego wystarczyłaby połowa objętości tej książki. Reasumując, ja się wynudziłam jak mops. Pomimo ciekawego tematu i poruszanych zagadnień. Jednak chyba jeszcze coś tam mam na półce tego pana, więc pewnie przeczytam kiedyś.
Książka ta spłynęła po mnie jak woda po gęsi. O ile uważam, że porusza ciekawy temat, wywołujący gęsią skórkę i dreszcze wzdłuż kręgosłupa (możliwość modyfikowania genetycznie ludzkich zarodków "na zamówienie" i zaludnienie świata transgenicznymi dziećmi), o tyle sposób jego podania jest mdły i nijaki. Styl autora jest dla mnie bezpłciowy i nieciekawy, ta opowieść zwyczajnie nie "płynie". Bohaterowie ani mnie grzali, ani ziębili. Sceny z siłami specjalnymi, agentami itp. sprawiały wrażenie napisanych na podstawie wiedzy wyciągniętej z filmów akcji, wydawały się raczej naciągane i niewiarygodne. Zdecydowanie nie zamierzam sięgać po inne książki tego autora.
Co jakiś czas światem naukowym wstrząsają informację, że kolejna grupa naukowców dokonała przełomu w pracach nad ludzkim genomem, albo wręcz dokonała jego manipulacji. Pod koniec 2018r. świat obiegła informacja, że w Chinach przyszły na świat pierwsze dzieci o zmienionym genomie, czyniącym je odporne na zakażenie wirusem HIV. Marc Elsberg w powieści „Helisa” wydanej w 2017r. wyprzedził wydarzenia, coś, co było futurystyczną powieścią, która może się spełnić za dziesięć lub dwadzieścia lat, zdarzyły się rok później.
Znana jest powszechnie anegdota o Marilyn Monroe i Albercie Einsteinie „– Jak pan sądzi, profesorze, czy nie powinniśmy razem spłodzić dziecka? Miałoby moją urodę, a pański rozum.
– Obawiam się, droga pani, że mogłoby być odwrotnie… – odpowiedział słynny uczony.”
Dziedziczenie cech jest niemalże nie przewidywalne, kiedy zdajemy się na naturę, a gdyby tak można było zaprojektować sobie dziecko? Wyobraźcie sobie, że stajecie przed możliwością, wybrania nie tylko wyglądu swoich dzieci, ale też innych cech: jak inteligencja, wydolność organizmu, sprawność fizyczna. Co zrobicie? Zdecydujecie się na dziecko, które będzie przewyższać was w każdej dziedzinie, czy zdacie się na loterię genową, które cechy dziecko odziedziczy po matce, a które po ojcu?
„Helisa” to wielowątkowa i wielopłaszczyznowa powieść z pogranicza science-fiction i kryminału. W poszukiwaniu bioterrorystów i biohakerów zagłębiamy się wraz z główną bohaterką Jessiką Roberts w świat modyfikacji genetycznych roślin, zwierząt i ludzi. Autor porusza ciekawe zagadnienie dotyczące etyczności modyfikacji genetycznej ludzi i jej wpływu na świat, a zwłaszcza tak zmodyfikowanych ludzi. Poznajemy też wielki biznes żyjący z modyfikacji genetycznych roślin - GMO.
Czy pokusa stworzenia nadczłowieka, nie poprzez dobór partnerów, co mogłoby zabrać całe pokolenia, ale wyhodowania go w laboratorium nie będzie zbyt duża. Czy w krótkim czasie nie będzie świadkami kolejnego wyścigu, jak nasi rodzice obserwowali wyścig, kto pierwszy stanie na księżycu, tak teraz będziemy czekać, kto pierwszy wyhoduje idealnego człowieka. Czy wkrótce nie będziemy „hodować” super żołnierzy w laboratoriach, super sprawnych fizycznie, o ograniczonych zdolnościach poznawczych i gotowych wypełnić każdy rozkaz?
„Helisa” stawia więcej pytań, niż udziela odpowiedzi i zmusza czytelnika do refleksji na potęgą genetyki. Polecam tę powieść wszystkim lubiącym science-fiction.
Najsłabsza z trójki wizyjnych książek Elsberga. Niby wciąga, niby dobra, ale jednak niezbyt dobra. Pomysł super, ponownie oparty na realnych postępach naukowych/technicznych, ale cała historia jest jakaś irytująca. Pominę zbyt przerysowane psychicznie i fizycznie postacie 'super dzieci' które w wieku 10 lat są geiuszami i maszynami bojowymi (bardziej logicznie byłoby dać im chociaż te 15 lat), ale samo podejście postaci "rozwiązujących kryzys" jest idiotyczne. O ile wielkie koncerny - rozumiem, o tyle idea rządu walczącego z wizją sprawienia, że następne pokolenia będą pod wieloma względami lepsze niż wszystkie dotychczasowe jest bezsensowny. Sama wizja roztoczona w książce - do której ostatecznie oczytwiście nie dochodzi - jest jednak genialna - rozpowszechniane za darmo GMO chroniące zbiory i ludzie super rozwinięci intelektualnie i fizycznie.
Wyobraź sobie, że masz wpływ na klimat... Kogo ocalisz przed globalnym ociepleniem? Swoją ojczyznę, Grenlandię czy Afrykę? Gdy nad chińską przestrzenią...
Ponura wizja przyszłości z książek Marca Elsberga już się dzieje. Po bestsellerowym Blackoucie, Zero i Helisie pisarz podjął się gorącego tematu kryzysu...
Przeczytane:2020-08-28, Ocena: 5, Przeczytałam, E-booki, 52 książki 2020, 2020, Thriller,sensacja,kryminał,
"Helisa" Marc Elsberg
To już druga książka tego autora z którą miałam przyjemność się zapoznać. Powieść porusza poważny problem i jest napisana bardzo dobrze. Przyjemnie się ją czyta. Należy do gatunku kryminału, sensacji, thrillera.
Jak myślicie czy można wyleczyć poważną chorobę dzięki niewielkiej zmianie kodu DNA? A stworzyć zupełnie nowe gatunki roślin i zwierząt? Czy można genetycznie "zaprojektować" dziecko ?
Książka napisana jest ciekawie i zdecydowanie jest godna polecenia. Można tutaj znaleźć dużo informacji p genetyce, więc polecam szczególnie tym, którzy się tym interesują albo mają o tym jakiekolwiek pojęcie.
Ta książka nie przypomina mi niczego, co dotąd czytałam i otwiera oczy na zupełnie inne sprawy.