Fak maj lajf

Ocena: 4 (3 głosów)
Młody jeszcze nigdy nie napisał prawdy, Papa robi zdjęcia, które mogą skompromitować pół Warszawy, Gambit sprzedałby własną żonę dla słupków oglądalności, a Nora – no cóż, potrafi wykorzystywać swoją urodę i jest zdeterminowana. Tylko Trzeźwy wie, jak funkcjonuje ten świat, i potrafi pociągać za odpowiednie sznurki. W końcu przez lata robił w polityce.

Różnią się od siebie wszystkim, a jednak ich ścieżki się przetną.

Bo to działa na każdego. Władza, pieniądze, sława. Są ludzie gotowi zapłacić za nie każdą cenę.

I zapłacą.

Żadna z postaci w tej książce nie jest prawdziwa. I żadne wydarzenie nie miało miejsca. A jednak powieść Kąckiego pokazuje współczesność lepiej niż niejeden reportaż. Powstała ze strzępów informacji, niedopowiedzeń, plotek i miejskich mitów.

To, co nas fascynuje i wydaje się zamknięte w bezpiecznej przestrzeni monitora czy gazety, wysącza się i zmienia nas niepostrzeżenie. I to lubimy. Przerażające?

Informacje dodatkowe o Fak maj lajf:

Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2017-03-29
Kategoria: Inne
ISBN: 978-83-240-3802-2
Liczba stron: 368

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Fak maj lajf

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Fak maj lajf - opinie o książce

Avatar użytkownika - KuLtUrAlNiEbp
KuLtUrAlNiEbp
Przeczytane:2017-05-16, Ocena: 5, Przeczytałam,
Na początku należy zaznaczyć, że jest to pierwsza powieść fikcyjna M. Kąckiego. Zarówno wydarzenia, jak i bohaterowie są wykreowani przez wyobraźnię autora. Cała treść jednak umiejętnie ukazuje prawdziwość rzeczywistego stanu, zaczytanego w tabloidach, społeczeństwa. Mało tego, ukazuje faktyczny stan i poziom prawdziwości świata kolorowych brukowców. Kanwą do napisania powieści były czynione przez autora obserwacje, zasłyszane informacje i po prostu - rozmowy ludzi wokół niego. Fak maj lajf to prosty i zupełnie nieskomplikowany język. Sam tytuł już wysuwa sugestię o stylu reszty treści. Jest tu dość dużo wulgaryzmów, mających być może wprowadzić czytelnika w klimat poruszanego tematu. Autor wykreował kilku bohaterów, którzy "odgrywając" swoje role, mają ujawnić całą prawdę o tabloidach. Mamy tu wobec tego; Papę - nieuczciwego pracownia jednego z brukowców, Młodego, Gambita, Norę i Trzeźwego. Każdy z nich ma ścisłą i określoną funkcję w powieści. Generalnie treść oscyluje wokół zakłamania dziennikarskiego i nieczystych zagrywek ludzi pracujących dla tabloidów. Marcin Kącki bardzo dobitnie ukazuje "ciemną" stronę świata dziennikarzy tabloidów - wręcz w sposób karykaturalny. "Rysuje" świat, w którym "mieć" wygrywa z "być". Świat, gdzie w pogoni za pieniądzem i karierą człowiek jest w stanie zrobić wszystko. Dobrze wiemy, że przysłowiowe "parcie na szkło" nieustanny pęd za "kasą" szybko tracą swą prędkość, prawda wychodzi na jaw,a nieuczciwość poddana zostaje destrukcji.
Link do opinii
Avatar użytkownika - nureczka
nureczka
Przeczytane:2017-04-05, Ocena: 2, Przeczytałam, 52 książki 2017,
,,Fak maj lajf" pióra Marcina Kąckiego to taki dziwny debiut, który w zasadzie nie jest debiutem. Autor ma za sobą wiele lat pracy jako dziennikarz, napisał też kilka książek z gatunku literatury faktu. Teraz postanowił zmierzyć się z materią powieści. Jaki wyszło? No cóż, mówiąc najoględniej kontrowersyjnie. Patrząc na książkę obiektywnie jestem przekonana, że znajdzie ona wielu zwolenników. Subiektywnie natomiast... Powiem bez owijania w bawełnę, rzecz zupełnie nie przypadła mi do gustu. Trudno powiedzieć, czy to że książka jest jaka jest, to wynik przemyślanej kreacji artystycznej, czy raczej efekt uboczny nawyków reporterskich. To, co sprawdza się w prasie, nie zawsze musi wyjść na dobre literaturze pięknej. Po pierwsze, język. Bardzo prosty, wręcz lapidarny. W sam raz do porannego wydania gazety. Wiadomo, czytelnik właśnie pije pierwszą kawę, jeszcze się do końca nie obudził, nie ma go co katować zdaniami podrzędni złożonymi ani wyrafinowanymi metaforami. Lektura nie służy do delektowania się subtelnością stylu, a ma na celu jedynie przyswojenie podstawowych faktów. Tekst ma ,,wchodzić" lekko i szybko, bo na przeczytanie artykułu jest tylko tyle czasu, ile zajmuje zjedzenie kanapki albo przejechanie trzech przystanków w zatłoczonym autobusie. Od powieści oczekuję jednakże czegoś więcej. W końcu określenie ,,literatura piękna" zobowiązuje! Po drugie, wulgaryzmy. Od czasu ,,Psów" Pasikowskiego wulgaryzmy na dobre zadomowiły się w kulturze popularnej. Nie bądźmy hipokrytami. Kto z nas od czasu do czasu nie zaklnie sobie od serca? Wulgaryzm, nawet bardzo mocny, ma obecnie pełne prawo znaleźć się w tekście. Co więcej, może być nawet pożądany, na przykład podczas budowania postaci. Z wulgaryzmami jest jednak tak jak z przyprawami. Dodane w rozsądnych ilościach nadają potrawie smaku, ale stosowane bez opamiętania sprawiają, że danie staje się niejadalne. Kącki wyraźnie ,,przesolił" swą powieść (że pociągnę to kulinarne porównanie). W książce trudno znaleźć stronę, a w niektórych fragmentach chociażby akapit, bez mało literackich słów. To, co miało w zamyśle budować atmosferę, na dłużą metę męczy i nudzi. A przecież można inaczej. Gdy czytamy Gogola, zachwycamy się ironią autora. Pamiętacie ,,Martwe dusze"? ,,Jeden tam tylko jest porządny człowiek: prokurator; ale i ten, prawdę mówiąc, świnia."*). Można piać o łajdactwach bez przekleństw? Można! Po trzecie, subtelność. A właściwie jej brak. Nawiązania do rzeczywistości są delikatne niczym onuce w carskiej armii. Doprawdyż, autor nie jest zbyt wysokiego mniemania o inteligencji ludzi, dla których pisze. Bardzo się boi, że czytelnik nie zrozumie aluzji. Przydałby się trochę wiary w możliwości intelektu wlane bliźnich. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że ktoś, kto sięga po powieść nie jest skończonym głupkiem. Ba!, to osoba, która nie tylko umie, ale i lubi wyszukiwać niuanse i czytać między wierszami. To nie widz sitkomu, któremu trzeba puszczać śmiech zza kadru, bo inaczej nie pojmie, że właśnie opowiedziano dowcip. A jeśli nie zrozumie? Hmmmm... czy aby an pewno warto walczyć o takiego czytelnika? Może zamiast równać w dół warto zmuszać potencjalnych odbiorców do pewnego, chociażby minimalnego, wysiłku intelektualnego? Inaczej zamiast literatury dostajemy nieznośną papkę. Po czwarte, akcja. W zamyśle miała być szokująca. (Przynajmniej tak się zgaduję). W praktyce wyszło tandetnie. Całość nasuwa mi na myśl artykuły portali internetowych, nastawione na dużą ,,klikalność", pisane specjalnie tak by wywołać tanie oburzenie i falę komentarzy. Zabawne jest to, że Kącki w ,,Fak maj lajf" wyśmiewa to zjawisko, a jednocześnie sam stosuje taką samą zagrywkę. Ciekawe czy to świadome działanie, czy po latach pracy dziennikarskiej przyzwyczajenie stało się drugą naturą? Po piąte, postacie. Przerysowane do bólu. Jeden w drugiego szuja, krętacz i karierowicz. Takie rozwiązanie jest dla mnie pochodną wspomnianego przed chwilą nawyku walki o ,,klikalność". Rzecz nie w braku bohatera pozytywnego. Zniechęca przebijająca z kreacji sztuczność. Świat zaludniony przez szubrawców trzeba budować z talentem, a przede wszystkim wiarygodnie. Różne są na to sposoby. Posłużę się tutaj kilkoma wielkimi nazwiskami. Gdy oglądamy filmy Tarantino przemoc, okrucieństwo i łajdactwo mają w sobie jakąś dziwną, prześmiewczą lekkość. Gdy patrzymy na mroczne światy Smarzowskiego, czujemy, że wszystko jest tam spójne, każda niegodziwość z czegoś wynika i czemuś służy. Gdy czytamy Chandlera czujemy, że zło naturalnie wplecione jest w akcję. Czytając Kąckiego mam wrażenie, że autor co i rusz pokrzykuje ,,A teraz, drogi odbiorco tekstu, będę cię szokował". Tyle tylko, że powieść nie szokuje, a jedynie nudzi. Ok. Kończę już marudzenie, bo może nie mam racji. Może tak się teraz pisze, a to po prostu nie jest tekst dla starych ludzi? Widocznie mi z Kąckim nie po drodze. Idę poczytać Gogola. *) Mikołaj Gogol ,,Martwe dusze" str. 50 Wydawnictwo ,,Tower Press" Gdańsk 2001 brak danych tłumacza
Link do opinii
Inne książki autora
Oświęcim. Czarna zima
Marcin Kącki0
Okładka ksiązki - Oświęcim. Czarna zima

PIERWSZY WSPÓŁCZESNY REPORTAŻ O OŚWIĘCIMIU Miejscowe legendy mówią o klątwie, która ciąży nad miastem od stuleci. Marcin Kącki, znakomity...

Poznań. Miasto grzechu
Marcin Kącki0
Okładka ksiązki - Poznań. Miasto grzechu

Duma, porządek, oszczędność, stabilizacja, szacunek dla regulaminów - to poznaniak, Wielkopolanin. Jak jest naprawdę? Poznań według Kąckiego to miasto...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy