Dzień 7

Ocena: 4.71 (7 głosów)

Martha Honeydew wydostała się wprawdzie z przerażającej Celi 7, ale skorumpowany wymiar sprawiedliwości wciąż śledzi każdy jej krok. A Isaac, jedyny zaufany przyjaciel dziewczyny, przebywa w tym samym siedmiodniowym więzieniu, w którym do niedawna siedziała ona. Przedtem on uratował ją, teraz ona powinna zrobić to samo dla niego. Skoro jednak Marthę nieustannie ktoś ma na celowniku, jej szanse na uratowanie przyjaciela wydają się nikłe. Dziewczyna zaczyna się zastanawiać, czy uwolnienie się od nadzoru władz jest w ogóle możliwe. 

Czy Martha i Isaac znów kiedyś będą razem? 

Czy doczekają się życia w lepszym świecie?
 

„Emocjonująca kontynuacja, wypakowana adrenaliną jak jej poprzedniczka, wśród niesamowitych zwrotów akcji prowadzi czytelnika do wielkiego finału trylogii”.– The Sun

Informacje dodatkowe o Dzień 7:

Wydawnictwo: Sonia Draga
Data wydania: 2018-02-15
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN: 978-83-8057-204-1
Liczba stron: 448
Tytuł oryginału: Day 7
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Iwona Michałowska-Gabrych

więcej

Kup książkę Dzień 7

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Dzień 7 - opinie o książce

Avatar użytkownika - Magnolia044
Magnolia044
Przeczytane:2018-12-15, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2018,

Pierwszy tom serii Cela 7 został zakończony w taki sposób, że od razu chciałoby się sięgnąć po kontynuację. Jednakże wydawnictwo miało inne plany i czytelnicy niestety musieli długo czekać na drugi tom. Zaraz nasuwa się pytanie, czy było warto?


Podobnie jak w Celi 7 autorka rozpisała fabułę na siedem głównych rozdziałów z mniejszymi podrozdziałami. Szczegółowo opisują one każdy dzień pobytu w więzieniu – tym razem Isaaca. Widzimy także, co w tym samym czasie porabiają pozostali bohaterowie. Przed chłopakiem siedem dni spędzonych w siedmiu celach, na koniec zostanie postawionym przed wymiarem sprawiedliwości, który tak naprawdę na podstawie propagandy ma na celu oszukanie i omamienie publiczności przed odbiornikami telewizyjnymi i radiowymi. Karmi się on między innymi kłamstwem i sianymi plotkami zamiast prawdą i co najważniejsze uczciwością. Ten system nie przyjmuje żadnych odcieni szarości, tutaj wszystko jest czarne lub białe innymi słowy, winny bądź niewinny.


Jest to też książka o młodych ludziach, którzy biorą sprawy we własne ręce i próbują walczyć z korupcją. Chcą, aby wymiar sprawiedliwości w ich kraju był w końcu uczciwy, a także, aby zaprzestano stosowania kary śmierci. Czy im się to uda?


„W czasach powszechnego oszustwa mówienie prawdy urasta do rangi rewolucji”.


Przedstawiona historia potrafi zaciekawić czytelnika od pierwszych stron. Pomaga w tym przystępny język oraz sposób, w jaki została opisana fabuła – niektóre podrozdziały widzimy z różnej perspektywy, zależy od bohatera, a niektóre są ukazane jako show telewizyjne. Tutaj bardzo dobrze jest wszystko zobrazowane i naprawdę odczuwa się to tak, jakby siedziało się na widowni bądź przed odbiornikiem telewizyjnym.


Uważam, że ta seria prędzej czy później doczeka się ekranizacji. Moim zdaniem wszystko jest tutaj dopracowane, począwszy od fabuły, przez różnorodnych i barwnych bohaterów, aż po interesujące i żywe dialogi. Mnie się książka podobała i teraz czekam, aż dotrze do mnie finałowa część trylogii Cela 7. Tym bardziej, iż zakończenie książki zostawia wiele niedopowiedzeń i intryguje czytelnika.

Link do opinii

Czy zdarzyło się Wam czekać na kontynuację książki, która autentycznie Was porwała i wierzyć, że emocje jej towarzyszące będą równie intensywne? Cóż, z reguły mało któremu autorowi udaje się stworzyć drugi tom, który byłby równie pasjonujący jak początek serii. Na jego niekorzyść działa choćby brak elementu zaskoczenia - czyli to, co w pierwszej części bardzo silnie na nas oddziałuje. Wiemy już z grubsza, czego możemy spodziewać się po fabule, któremu bohaterowi powinniśmy kibicować, a na którego "uważać". To niekoniecznie oznacza, że lektura kontynuacji ciekawych powieści zawsze musi oznaczać rozczarowanie. Zawsze można do nich wpleść coś nowego, zaskakujący zwrot akcji, niespodziewaną przemianę bohatera. Chyba właśnie tego oczekiwałam od drugiego tomu z serii Cela 7. Niestety tym razem książka bardzo mnie rozczarowała.


Martha Honeydew, cudem ocalona z celi śmierci, nadal nie może odetchnąć. Nie brakuje osób, które utrzymują, że jej uwolnienie jest wynikiem zręcznej manipulacji i niesłusznie uniknęła kary. Jakby tego było mało z każdym dniem przybliża się dzień, w którym może zostać stracony jej ukochany. Jak pomóc Isaacowi nie wpadając w nowe tarapaty?


"Dzień 7" to jedna z tych książek, których raczej nie powinno się czytać oddzielnie, bo nie trzymając się chronologii tracimy sporo cennych informacji. W tym przypadku są to szczegóły działania wyrafinowanego wymiaru sprawiedliwości, w którym (teoretycznie) każdy może zadecydować o czyjejś śmierci. Po lekturze "Celi 7" wiemy już, jak to działa, dlatego też wątek Isaaca, przechodzącego do kolejnych cel jest stosunkowo skąpy, a i tak nudny. Chłopak wspomina swoje dzieciństwo, czasem rozmyśla o swej ukochanej, innym razem nad tym, jak mogą go postrzegać osoby, które mają zadecydować o jego winie. To wszystko jest niemal całkowicie zbyteczne dla rozwoju fabuły, tym lepiej, że przemyślenia chłopaka nie pojawiają się zbyt często. Bardzo rozczarowuje główna bohaterka pierwszej części, Martha. Dziewczyna tuła się od drzwi do drzwi bez większego pomysłu na siebie i na to, jak pomóc człowiekowi, który za parę dni może stracić życie. Trudno wyczuć tu determinację, czy choćby cień inteligencji. Koniec końcem do działania skłania ją osoba, której absolutnie ufać nie powinna. Choć sygnały ostrzegawcze są bardzo wyraźne, Martha bardzo łatwo daje wmanewrować się w kolejną pułapkę. 


Również język powieści tym razem wyraźnie nuży i w bardzo małym stopniu angażuje czytelnika. Często mamy tu do czynienia ze zbiorem pojedynczych słów. Tekst typu - Wybuch. Pył. Krzyk. Ciała. Biegnę. itd robi tak małe wrażenie, że trudno się na nim skupić, o wiele łatwiej tego typu opisy omijać.


Jeśli miałabym wskazać jakiś mocny punkt tej opowieści to jest nim niezmiennie intrygujący model wymiaru sprawiedliwości. Choć teoretycznie już wiemy, jak działa, nadal zmusza nas do przemyśleń. Jak często zdarza się nam wydawać opinie na podstawie bardzo okrojonych informacji? Może nie decydują one o czyimś życiu i śmierci, ale mogą również krzywdzić osoby, których dotyczą. "Dzień 7" pokazuje, jak łatwo można zostać wmanipulowanym, wyłączyć zdroworozsądkowe myślenie i zaprzeczać faktom. Zanim więc wyrazimy jakąś opinię pod kolejnym artykułem, znalezionym w internecie, może warto zapytać się na ile jest on wiarygodny, czy można zweryfikować zawarte w nim informacje? Oczywiście nie należy wszędzie doszukiwać się teorii spisowych, ale może warto czasem wstrzymać się od osądzania, jeśli mamy wrażenie, że nasze wiadomości nie są wyczerpujące. "Dzień 7" z całą pewnością zachęca do tego typu przemyśleń.


Niestety kontynuacja "Celi 7" zupełnie nie spełniła moich oczekiwań, choć wiem, że nie brakuje czytelników, którym bardzo przypadła do gustu. Moim zdaniem nie wniosła niemal niczego nowego do historii i stanowi jednynie jej sztuczne przedłużenie, mam jednak nadzieję, że zakończenie trylogii jeszcze czymś mnie zaskoczy i poruszy. Póki co polecam jednynie tym, którzy poznali i docenili "Celę 7" i po prostu muszą zaspokoić swoją ciekawość. Książka nie powali Was na kolana, ale być może przygotuje na mocny finał? Tego i Wam i sobie życzę...

Link do opinii

Kiedy rok temu czytałam pierwszą powieść z tego cyklu, nie miałam świadomości, że jest ona początkiem trylogii. Na szczęście dla zafascynowanych czytelników, zadających na końcu lektury pytanie 'ale jak to koniec, co dalej?" Kerry Drewery podarowała nam jeszcze dwa tomy. Czy "Dzień 7" jest równie pasjonujący co "Cela 7"? [Kto nie czytał 'Celi' niech nie czyta poniższego akapitu]

Martha Honeydew przeżyła siedem dni piekła, by w finale zobaczyć ukochanego Isaaca, który pokazał wszystkim materiały dowodzące, że dziewczyna jest niewinna. Ale co na to system? Czy pozwoli młodym na szczęście?? Nie tak prędko! Martha teoretycznie jest wolna, ale jednocześnie nieświadoma tego, że każdy jej krok jest śledzony. To istna nagonka, mająca na celu umieszczenie jej w zakładzie, gdyż podobno jest niebezpieczna. A ona próbuje tylko żyć nadzieją, kontaktuje się z niekoniecznie właściwymi osobami, byle tylko pomóc Isaacowi... Wszelkimi dostępnymi sposobami...

Isaac po swoim wystąpieniu w dniu planowanej egzekucji Marthy, został osadzony w bloku śmierci. Przed nim tydzień 'wędrówki' przez kolejne cele, śladem ukochanej. Czy ona czuła to samo? Czy pragnęła czyjejś bliskości podobnie jak on teraz? Nieświadomy wydarzeń ze świata zewnętrznego zastanawia się czy ukochana jest szczęśliwa, czy po jego śmierci dojdzie do czegoś w życiu... Chłopak nie ma nadziei na ocalenie. Wciąż powraca myślami do tych chwil w swojej przeszłości, kiedy był radosny i miał wokół siebie ukochane osoby. Czy poza murami bloku śmierci jest ktoś, komu zależy na jego życiu? Czy chłopak ma szanse na wolność?

Będzie trudno, bowiem społeczeństwo zostało zmanipulowane i zachowuje się jak stado rozjuszonych byków, żądnych krwi! Mimo, że za głosowanie trzeba płacić chętnie wybierają opcję 'śmierć'. Teraz już nie tylko program 'Sprawiedliwością jest śmierć' podnosi napięcie w kraju... Wprowadzono bowiem drugie widowisko - 'Dzwoń po Sprawiedliwość', w którym trzyosobowe jury (które oczywiście musiało uiścić opłatę) specjalnym guzikiem decyduje o karze więzienia dla osób, które według wysoko postawionych urzędników zagrażają systemowi. Premier uważa nawet, że to nowatorskie działania, mające wykluczyć manipulatorów. Tylko czy to na pewno jest sprawiedliwe?

Rząd robi wszystko, by prawda o wydarzeniach dotyczących śmierci Jacksona nie wyszły na jaw. Materiały przekazane przez Isaaca a umieszczone w sieci przez Maxa, zostają wciąż na nowo usuwane. Ludzie mają dostęp tylko do przerobionych filmików, które nie pokazują prawdy - zostały bowiem przerobione.

Moim zdaniem to chory system! Pozwala on ludziom wierzyć, że mają udział w rządzeniu, że żyją w kraju demokratycznym.... Ale nie znają prawdy! Nie wiedzą jak bardzo są sprawdzani, opłacani, manipulowani i śledzeni. Nie ma bezinteresowności a człowiek człowiekowi wrogiem. Nigdy nie wiadomo komu można zaufać...

W powieści spotkamy też innych, znanych nam już z poprzedniego tomu bohaterów - Eve, jej syna Maxa, sędziego Cicero, panią B. czy Gus'a. Jaką odegrają rolę? Musicie to sprawdzić sami - gwarantuję, że nie pozostaniecie obojętni wobec wydarzeń. Sięgnięcie po ten tytuł to jak wyruszenie w trasę... wagonikiem kolejki górskiej - podnosząca się adrenalina, zwroty akcji, nieprzewidywalność tego co nastąpi, brak czasu na spokojne rozważania, bowiem wszystko pędzi i dostarcza nowych doznań.

Nie brakuje tajemnic, napięcia, żądzy władzy i pieniędzy - nie sposób przejść przez kolejne strony tej książki bez galopujących myśli. Jest kontrowersyjnie, zagadkowo i bez szans na przewidzenie zakończenia! Niektórzy popadają w skrajności, inni mają szansę zrozumieć, iż stoją po niewłaściwej stronie, tylko czy ktoś zacznie działać?


Podsumowując - "Dzień 7" jest jeszcze bardziej emocjonującą lekturą niż "Cela 7". To książka o miłości, przyjaźni, nadziei, prawdzie oraz uczciwości. Autorka teoretycznie skierowała ją do młodzieży, ale również dorosły doceni jej wartość. Wartka akcja, zwrócenie uwagi na to co cenne, ważne i istotne w naszym życiu oraz pokazanie, że nie wszystko powinno być na sprzedaż. Wam gorąco polecam serię a sama już wyczekuję na trzeci, ostatni tom - "Finał 7".

recenzja pochodzi z mojego bloga: https://czytelnicza-dusza.blogspot.com

Link do opinii

Okładka tej książki jest rewelacyjna! Zresztą jak cała ona! Tym razem postawiono na kolor zielony oraz czarny. Już widzę jak pięknie wygląda w mojej biblioteczce wraz z Celą 7. Znów mamy oko, zielone oko, a w środku niego drzewo. Czy będzie miało jakiekolwiek znaczenie w tej książce? Zobaczycie sami jak zapoznacie się z treścią recenzowanej lektury. Jej premiera miała miejsce dzień po walentynkach, 15 lutego. Więc z pewnością natkniecie się na nią w księgarni. :)
Nie posiada skrzydełek, co mnie zasmuca, bo nie ma dodatkowej ochrony przed urazami mechanicznymi. Nawet jak gdzieś o coś zahaczymy to potrafi się okładka załamać, a to jest największy ból dla kogoś, kto ceni sobie książki.
Niestety, ale w tekście pojawiło się kilka literówek, co było dla mnie delikatnym zaskoczeniem ponieważ w moich rękach był egzemplarz finalny, a nie recenzencki... Ale nie było ich zbyt wiele, dwie, może trzy literówki, które w tekście przynajmniej ja zauważyłam.
Forma jest urozmaicona ponieważ raz jest historia opowiadana przez jednego bohatera, a w następnym rozdziale mamy np. program telewizyjny Dzwoń po sprawiedliwość czy Sprawiedliwością jest śmierć. Takie urozmaicenie jest jak najbardziej wskazane, bo my wczuwamy się jeszcze bardziej w klimat lektury.
Czcionka jest duża, dzięki czemu czyta się względnie szybko. Odstępy i marginesy zostały zachowane.

Przechodząc powolutku do samej autorki, Pani Kerry... No spodziewałam się tak rewelacyjnej powieści, naprawdę! Wiedziałam, że jak tylko zacznę drugi tom jej trylogii to przepadnę i tak było! Autorka w nie wiem jaki sposób, ale zaczarowała mnie od pierwszych stron i nie pozwoliła oderwać mi się na dłużej niż godzina od lektury, ponieważ mnie do niej przyciągało ponownie. To było uczucie, które rzadko mi się zdarza podczas czytania lektury. Więc kolejny plus leci w stronę autorki. W dodatku jej plastyczne pióro, które jak wspominałam zaczaruje totalnie czytelnika, nie pozwala na myślenie, tylko każe nam obserwować kolejne losy Marthy i Isaaca. Niesamowite uczucie, emocje sięgają wręcz zenitu. Podczas lektury byłam tak podekscytowana, bo autorka zaskoczyła mnie niejednokrotnie, zainteresowała do tego stopnia, że ciężko było mi się oderwać, a za sprawą plastycznych opisów czytało mi się nadzwyczaj lekko, przyjemnie i szybko. Za szybko, ponieważ niecałe pięćset stron pochłonęłam w ciągu jednego dnia. A miałam sobie dawkować, to sobie po dawkowałam.Dlatego z ogromną przyjemnością mogę Wam polecić pióro autorki bo jestem pewna, że Was wciągnie do reszty, tak jak i mnie. :)Martha to główna bohaterka poprzedniego tomu. Pamiętam, że zachwyciła mnie jej postawa podczas lektury pierwszego tomu i do tej pory jestem nią zachwycona. Nie jest to zwyczajna dziewczyna jakiej można by było się spodziewać. To osoba niezwykle odważna, co zresztą wykazuje w trakcie czytania recenzowanej książki. Nie raz pokazuje nam, że warto walczyć o swoje i że się to opłaca mimo, iż nie jest lekko. Jestem z niej ogromnie dumna i muszę to napisać - bardzo za nią tęskniłam.
Co do Isaaca, było mi go żal. Ogromnie. Wydawało mi się, ze gorzej znosił wizytę w celach niż to było w przypadku Marthy. Niemniej jednak jest to kolejny bohater, który nie wstydzi się swojego charakteru, ma swoje zdanie i jest szczery. Nie jest płaski, papierowy czy nijaki. Mogłabym napisać, że taką osobę można spotkać w naszym życiu, ale trzeba by było się nieźle naszukać. Każdego dnia, kiedy przebywał w celi życzyłam mu, by wyniki głosowania była za "niewinny". Jednak to, co przyszykowała dla nas autorka totalnie mnie zaskoczyło.
Mamy również tutaj spory udział Eve, która wcześniej była doradcą Marthy. Teraz, stała się dla niej niemal jak druga matka, której już nie miała. Jednak nie wszystko było takie proste jak zdawać się mogło. Eve ma sporo kłopotów nawet i choćby ze względu na dziewczynę, która wydostała się z celi śmierci.
Nie zdradzę Wam nic więcej, ale przyznać muszę, że pisarka poszalała z tymi naszymi bohaterami. W pewnej chwili niemal się popłakałam, bo nie mogłam znieść straty jednego z postaci, ale... pogodziłam się z tym.
Sięgając po Dzień 7 nie spodziewajcie się szczęścia, czy happy endu. To jeszcze nie koniec.Jednak spodziewać się możecie genialnie wykreowanych postaci, którzy zostaną w waszych głowach z pewnością na długi czas.

Akcja pędzi na łeb na szyję i nie daje nam odpocząć. Wraz z bohaterami biegniemy ile sił w nogach by zdążyć na czas, by uciec. Tempo jest naprawdę szybkie, więc przygotujcie się na wyścig z czasem o śmierć lub życie. Nadal oryginalna fabuła mnie zachwyciła. Sam pomysł jest naprawdę świetny, a kontynuacja... powtarza się część rzeczy z pierwszego tomu, ale to przecież logiczne, bo drugi bohater trafia w to samo miejsce. Jestem przekonana, że autorka trzyma w rękawie największego asa, którym nas powali na ziemię, w trzecim tomie. Tutaj było tyle niespodziewanych zwrotów akcji, tyle wydarzeń, których byśmy się nie spodziewali, że spodziewać się można dosłownie wszystkiego.
Emocje są odczuwalne i to bardzo. Czytając o losach Marthy, Isaaca i pozostałych bohaterów do naszego serca trafia preludium emocji, od tych złych, po dobre. Nie zdradzę Wam jednak dokładnie co i jak, by nie zdradzić się z jakimś wątkiem z powieści.
Chciałabym po prostu Wam powiedzieć, że to niezwykle wciągająca i pełna napięcia historia, który trzyma w poddenerwowaniu od pierwszej do ostatniej strony. Oczywiście autorka zostawia nas znowu w momencie, po którym możemy spodziewać się wszystkiego, a zarazem niczego. Możemy snuć miliony domysłów, ale nie mamy pewności jak to wszystko się skończy. Uwierzcie mi, że ciekawość jest tutaj ogromne.
Tak jak piszę, zakończenie wbija w fotel i pozostawia na naszej twarzy wyraz ogromnego zdziwienia.Reasumując jestem pod ogromnym wrażeniem tego, co dostałam. Świetni bohaterowie, pędząca akcja, oryginalny pomysł na fabułę, lekkie i przyjemne, a zarazem wciągające pióro autorki nie pozostawia wiele do myślenia. Koniecznie musicie się skusić na kontynuację Celi 7, a jeżeli jeszcze nie zapoznaliście się z tomem pierwszym, nalegam to zmienić i sprawdzić, czy mówię prawdę. :P
Jestem przekonana, że autorka wciągnie Was do swojego świata jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki. Jest to książka, która na pewno zostanie długo w mej pamięci.
Mogłabym ją nadal wychwalać i wychwalać, ale już sporo się o niej rozpisałam... Mam nadzieję, że sięgniecie, bo polecam ogromnie mocno!

Link do opinii

Oczekiwałam na ten moment, kiedy ponownie będę mogła wrócić do losów Marthy i Isaaca z niecierpliwością. Pierwszy tom pochłonął mnie bez reszty, czy z drugim było podobnie?

Dzięki swojemu przyjacielowi Martha opuszcza celę 7, ale nie oznacza to brak dalszych kłopotów. Ludzie twierdzą, że powinna ponieść karę za swoje czyny mimo wszystko. A władze monitorują ją na każdym kroku, o czym dziewczyna nie ma zielonego pojęcia. Teraz pragnie za wszelką cenę uwolnić Issaca, nie bardzo jednak wie jak to zrobić. Musi się ukrywać, przemieszczać tak, by nikt jej nie zauważył, gdyż jest poszukiwana.

Moja sympatia do tej dziewczyny nie straciła na wartości. To dziewczyna, która wciąż ma w sobie niezliczone pokłady nadziei, że jeszcze można zmienić ten świat. Za wszelką cenę pragnie uwolnić ukochanego, nie bacząc na to, że sama może narazić się ponownie. Pomaga jej w tym kilka osób, ale cała reszta jest przeciw.

Issac biedny przemieszcza się z celi do celi. Zdaje się, że nie widzi szansy ratunku dla siebie. Powoli się godzi z tym, co nieuniknione. Jedyne czego się boi to cierpienia fizycznego mającego doprowadzić go do śmierci.

Z całą pewnością pamiętacie jak wspominałam Wam, że tutaj to ludzie wymierzają karę osobom osadzonym w więzieniu. Nie ma tutaj miejsca na dochodzenia, śledztwa, szukanie świadków. Tutaj ludzie kochają sensację i są zdolni do wszystkiego, byle tylko ukarać osobę, która została skazana, nawet jeśli jest niewinna. Władza nadal ma potężną moc, korupcja nie zna granic, a niewygodni świadkowie powoli zostają usuwani. Inni natomiast są zmuszani, by postępowali tak jak im dyktuje władza, a nie jak podpowiada serce. Ale czy długo można wytrzymać taką presję? Czy można wciąż walczyć z własnym sumieniem i robić coś wbrew sobie samemu?

"Czasem życie przypomina domek z kart, prawda? Wystarczy przypadkiem trącić jedną, a całość się wali. Teraz wszystko, co pozostało, balansuje chwiejnie na mojej głowie."

Cóż, muszę przyznać, iż autorka utrzymała swój styl i powieść nie straciła na znaczeniu. Nie brak tutaj napięcia i tykającej bomby, która może wybuchnąć w każdym momencie. Akcja toczy się błyskawicznie, a my jesteśmy świadkami tego, jak pieniądz bierze górę nad emocjami. To przykre, że życie ludzkie traci na wartości, kiedy w grę wchodzą potężne kwoty. Jeszcze gorsze okazuje się jednak to, że władza, która rzekomo powinna dbać o bezpieczeństwo i porządek, tak naprawdę doprowadza do wielu zamieszek. Autorka zdecydowanie wie jak budować napięcie, wywoływać w czytelniku emocje i co najważniejsze zaskakiwać. Tutaj nie ma nic przewidywalnego, wszystko ma w sobie jakąś cząstkę tajemnicy, którą my sami pragniemy odkryć.

Wspólnie z Marthą i kilkoma bohaterami po jej stronie pragnęłam zrobić wszystko, by zmienić ten zakichany system jaki wprowadzili. Byłam wściekła, kiedy ludzie płonęli rządzą zemsty i mordu, zamiast przeanalizować, co tak faktycznie się stało i kto tak naprawdę jest winny. Cała ta panująca władza w książce to jakiś czysty absurd, który doprowadzał mnie na skraj szaleństwa. Mimo wszystko, pocieszające stało się dla mnie to, iż znalazło się kilka osób, które potrafiły zobaczyć prawdę, a nie te wszystkie przekręty. To w nich była nadzieja.

Martha za wszelką cenę chciała uwolnić Isaaca. Byłaby w stanie dopuścić się nawet najgorszego, do czego zachęcała ją Patty. Podłożenie bomby i uwolnienie przyjaciela, a cóż to takiego można by pomyśleć, prawda? Ale Martha miała obawy. Czy w końcu zaryzykowała i jednak to zrobiła? Czy udało jej się uwolnić ukochanego?

Muszę powiedzieć, że takiego zakończenia, które całkowicie mnie zaskoczyło się nie spodziewałam. Tyle emocji, napięcia i nagle koniec... i jak człowiek ma tu teraz wytrzymać na kontynuację, żeby dowiedzieć się jak to się wszystko zakończy? To takie znęcanie się nad czytelnikiem.

"Dzień 7" to pełna kontrowersji, sprzeczności, napięcia, ale i nadziei powieść, która pokazuje nam, że władza rządzi się swoimi prawami kompletnie nie bacząc na uczucia jakichkolwiek osób. W tym świecie to sensacja i możliwość decydowania całej ludności sprawia, że zwykli ludzie zaczynają mieć wątpliwości w sprawiedliwość na tym świecie. Zachęcam do przeczytania, warto!

Link do opinii
Avatar użytkownika - klaud
klaud
Przeczytane:2019-01-07, Przeczytałem, 82 książek 2019,

Jak dla mnie ta książka to pokazanie horroru, chaosu i bezprawia, jakie zapanowałoby, gdyby oddać władzę nad jakimkolwiek aspektem władzy w ręce społeczeństwa. Odpowiednia otoczka, nagłośnienie w mediach, wykorzystanie do tego mediów społecznościowych - i w ludziach rodzą się dzikie bestie. Myślimy sobie, że igrzyska w starożytnym Rzymie były okrutne, i nigdy więcej czegoś takiego, że jesteśmy bardziej cywilizowani i nie dopuścilibyśmy do powtórki. Ale jednak w ludzie jako zbiorowość są żądni krwi i okrutni. Po lekturze tej książki chciałabym myśleć, że gdyby u nas wprowadzono taki system sprawiedliwości, to od razu by upadł, lub wręcz w ogóle nie powstał. Mam jednak niejasne wrażenie, że niektórzy powitaliby coś takiego z entuzjazmem...

Książkę czyta się szybko, trzyma w napięciu, choć schemat w zasadzie jak w części poprzedniej, tylko tym razem to Martha chce uratować Isaaca. Pomysł na fabułę całkiem oryginalny, niedługo zabieram się do lektury trzeciego tomu, żeby przeczytać, jak cały ten system w końcu runie. Bo oddawanie sprawiedliwości w ręce społeczeństwa nie ma prawa bytu.

Link do opinii

Recenzja z bloga: Zatraceni w kartkach

 

Dzisiaj przychodzę do was z drugim tomem trylogii. Jeśli nie czytaliście pierwszego tomu, to przygotujcie się, że niektóre rzeczy mogą być spojlerami, choć postaram się ich unikać. Niestety zakończenie „Celi  7” muszę wam wyjawić, żeby móc opowiedzieć o „Dniu 7”.

 

Mamy to, Martha uwolniona z cel śmierci, jednak jej miejsce zajął Isaac. Władze jeszcze bardziej są wzburzone, ponieważ na jaw wyszły niektóre brudne sprawy wysoko postawionych osób. Główna bohaterka- Martha jest obserwowana na każdym kroku przez wysłanników premiera i innych wysoko postawionych osób. Wciąż grozi jej śmierć, ale musi pomóc Isaacowi.

 

W drugiej części narratorką nadal jest Martha, ale i swój głos ma też Isaac. To właśnie on opisuje nam świat jako więzień i osoba tęskniąca za Marthą. To jest właśnie fajne, że autorka nie wysuwa tego uczucia między bohaterami na pierwszy plan, tylko zostawia go w tle. Na pierwszy plan wyrzuca jednak tą dystopijną skorumpowaną Anglię.

 

Każdy rozdział jest opisywany z punktu widzenia różnych osób. Daje nam to obraz tego, w jaki sposób wydarzenie wpłynęło na życie Marthy, Isaaca, pani B. czy innych bohaterów.

Książka jest bardzo żywa. Wszystkie myśli bohaterów, ich uczucia, reakcje powodują, że i oni jak i my- czytelnicy obserwujemy wszystko z zapartym tchem. Wyczuwa się taki przycisk przyspieszenia. Bardzo się cieszę, że autorka trzyma nas w takim stanie aż do samego końca.

 

Pierwsza część vs druga część

Autorka nie opuściła swojego dobrego stylu pisania i „Dzień 7” jest doskonałą kontynuacją. Nie brakuje napięcia w drugiej części, tak samo jak nie brakuje tej bomby, która wybuchnie niewiadomo kiedy.

 

Ale moja złość nadal była taka sama jak wcześniej. Jejku, myślałem, że zwariuję. Ten chory system władzy frustrował mnie tak bardzo, że nawet znajomym musiałem się wygadywać a oni z zakłopotaniem odpowiadali tylko „aha?” XD

 

Martha jest bardzo zdesperowana w tej części. Jest skłonna zrobić wszystko, żeby uwolnić Isaaca. Jednak czy dokona czegoś, czego może później żałować?

 

Podsumowując, „Dzień 7” jest książką, która budzi różne emocje zależnie od momentu. Kiedy mowa o ustroju, krew się buzuje a kiedy czytamy o więźniach i Marthie, czujemy żal, smutek i chęć niesienia pomocy dziewczynie. Drugi tom to świetna kontynuacja, która odkrywa kolejny skrawek historii bohaterów. Nie mogę doczekać się trzeciego tomu, w którym wszystko się wyjaśni. Niestety do premiery jeszcze długo. To okropne tak torturować czytelników.

Link do opinii
Recenzje miesiąca
Z pamiętnika jeża Emeryka
Marta Wiktoria Trojanowska ;
Z pamiętnika jeża Emeryka
Obca kobieta
Katarzyna Kielecka
Obca kobieta
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Oczy Mony
Thomas Schlesser
Oczy Mony
Rok szarańczy
Terry Hayes
Rok szarańczy
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy