Kultowa twórczość legendarnego Poety
„milszy mi jest pantofelek
od ciebie ty skurwysynie”
„mam w dupie małe miasteczka!”
„Panowie jeżeli to się uda
To zalejemy się jak jasna cholera”
Niektóre z jego wierszy cytujemy niemal nieświadomie, inne przez lata czekały na odkrycie. Andrzej Bursa to poeta buntu, nie godzący się na rzeczywistość, poszukujący. Jego przedwczesna śmierć sprawiła, że przeszedł do legendy jako twórca zacierający granicę między dobrem a złem, w centrum stawiający okrucieństwo i sadyzm, „szargający świętości”.
W Utworach (prawie) wszystkich w opracowaniu Wojciecha Bonowicza czytelnik odnajdzie nie tylko wiersze, próby dramatyczne i prozę (również do tej pory nie publikowane!), ale i rysunki kreślone przez Bursę na marginesach rękopisów, wycinków z gazet, w notesach.
To pierwszy tak szeroki obraz twórczości, która – ponad sześćdziesiąt lat po śmierci Poety – po raz pierwszy może zostać odczytana w pełni.
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2018-08-22
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 406
„Poeta cierpi za miliony
od 10 do 13.20
O 11.10 uwiera go pęcherz
wychodzi
rozpina rozporek
zapina rozporek
Wraca chrząka
i apiat'
cierpi za miliony”
(wiersz pt. „Poeta”)
Niepokorny buntownik niegodzący się na kompromisy rzucał otwarcie wyzwanie komunistycznym władzą. Tak właśnie w świadomości wielu odbierany jest Andrzej Bursa. 22 sierpnia po prawie 36 latach oczekiwania ukazała się książka zbierająca (prawie) wszystkie dzieła poety w opracowaniu Wojciecha Bonowicza.
„Dzieła (prawie) wszystkie składają się z trzech obszernych części. W pierwszej znajdziemy wybór wierszy z 1958 r. („Z tomu”). Druga część jest próbą scalenia utworów wydanych w poprzednim zbiorze wszystkich dzieł Bursy. Jej część to „Z tomu Utwory wierszem i prozą”. W części trzeciej („Utwory rozproszone i niepublikowane”) znajdziemy utwory, które przez lata czekały na odkrycie. Całość jest przeplatana rysunkami kreślonymi przez Bursę na marginesach rękopisów, wycinków z gazet czy w notesach. Rysunki estetyką nawiązują do ogromnego materiału.
Co wyróżnia styl Andrzeja Bursy, zaliczanego do Pokolenia ‘56?
- używanie wulgaryzmów i języka potocznego
- krótkie formy, powtórzenia
- niezgoda na zastane normy społeczne i obyczajowe
- dojrzałość dzieł, pomimo bardzo młodego wieku autora
- świat pełen cierpienia, okrucieństwa
Zaskoczyło mnie, że w książce znaleźć można utwory pisane prozą! Gdy myślałam o Andrzeju Bursie automatycznie przychodził mi na myśl jako wyłącznie twórca wierszy. Do tej pory pamiętam wrażenie, jakie wywarł na mnie wiersz „Pantofelek”. Okazuje się, że jednak pisał prozą i w nich także możemy odnaleźć uwielbienie dla groteski, stosowanie języka potocznego. Możliwe, że wraz z rozwojem swojej literackiej kariery to właśnie z utworami pisanymi prozą wiązałaby się twórczość Bursy.
„Dzieła (prawie) wszystkie” to mnóstwo materiału, tego znanego jak i nigdy wcześniej nie opublikowanego. Z książką powinni zapoznać się nie tylko fani twórczości Bursy. Może przy pierwszym spotkaniu nie polubimy utworów poety, może będą dla nas za trudne, za wulgarne, ale z pewnością będą intelektualną przygodą.
Andrzej Bursa był zaliczany do kręgu poetów wyklętych, czyli takich, których twórczość literacka była zazwyczaj odrzucona za życia piszących, a doceniania dopiero po ich śmierci. Działalność artystyczna Bursy trwała krótko, bo zaledwie trzy lata.
„Dzieła (prawie) wszystkie” porządkują znane wiersze, prozę i próby dramatyczne poety. Dostajemy tutaj też o wiele więcej, bo opublikowane zostały nieznane wcześniej utwory oraz kreślone przez Bursę rysunki. Także dziękujmy panu Wojciechowi Bonowiczowi za ich zebranie i stworzenie (prawie po 36 latach) książki, która stoi na moim (wypchanym już) regale.
Książka podzielona jest na trzy części: z tomu „Wiersze” (1958) , z tomu „Utwory wierszem i prozą” (1969) oraz „Utwory rozproszone i niepublikowane”. Jak już wspominałam – lubię poezję, więc długo cieszyłam się ta pozycją. Prawdziwa czytelnicza uczta!
Ktoś rzuca hasło „Andrzej Bursa” to myślę: antyestetyzm, wulgarność, cynizm, kpiarstwo, śmiałość. Autor posługiwał się wieloma powtórzeniami, żargonową i często dosadną polszczyzną, więc każdy powinien ją zrozumieć (a nie mówiłam, że poezji nie trzeba się bać?). Dlaczego tak? Język potoczny jest odpowiedzią na odrzucenie przez Bursę przyjętych form i funkcji poezji. Przecież poeta też wychodzi do toalety „i apiat cierpi za miliony”.
Wiersze wierszami, ale coś co pokochałam to powieść „Zabicie ciotki”. Nie znałam tego wcześniej i byłam bardzo pozytywnie zaskoczona! Bursa niczym Tarantino sprawia, że śmiejemy się z makabry. Wspaniale obrzydliwa, przerażająca i śmieszna historia. A słowa „zabij ciotkę” nabrały dla mnie nowego znaczenia.
„Dzieła (prawie) wszystkie” to pozycja obowiązkowa dla fanów twórczości Andrzeja Bursy, ale nie tylko – polecam ją również tym, którzy kojarzą tego pana od „Pantofelka”. Lektura tej książki stawia przed czytelnikiem kilka wyzwań. Jest to niejednorodna twórczość, testująca naszą wrażliwość na okrutny świat opisywany przez poetę i otwartość na nową formę. Ja nie żałuję!
Przeczytane:2018-08-22, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2018, Książki XXI wieku, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu,
„Dzieła (prawie) wszystkie” to nie tylko publikacja porządkująca zbierająca znane wiersze, prozę i próby dramatyczne Andrzeja Bursy – to także wiele niepublikowanych dotąd utworów oraz rysunki, które poeta miał w zwyczaju kreślić na marginesach rękopisów.
Wojciech Bonowicz pisze o pochopności (był to też jeden z zarzutów Jerzego Kwiatkowskiego w odmowie do wydania debiutu) i niedokończoności literackiego dzieła Bursy. Wspomina o różnorodności, poszukiwaniu, łączeniu wielu sposobów wierszowania. Przyglądając się tej twórczości, trudno z tym polemizować. Niecierpliwy autor „Luizy” w chwili śmierci miał zaledwie dwadzieścia pięć lat. Dopiero zmierzał do wykrystalizowania stylu. Za życia opublikował niespełna czterdzieści wierszy w czasopismach literackich. Nie doczekał upragnionej książki.
„Poeta”
poeta cierpi za miliony
od 10 do 13.20
O 11.10 uwiera go pęcherz
wychodzi
rozpina rozporek
zapina rozporek
Wraca chrząka
i apiatcierpi za miliony
Zaliczany do grona poetów wyklętych legendarny autor obrośniętej mitem „czarnej poezji” otrzymał należny status wybitnego twórcy po swojej śmierci (wcale nie samobójczej, co wielokrotnie mu przypisywano). Dopiero w 1958 r. Wydawnictwo Literackie wydało „Wiersze”, a podczas II Festiwalu Polskiej Poezji Młodych w Poznaniu pośmiertnie uhonorowano go nagrodą za najciekawszy debiut roku.
Trudno odczytywać utwory Andrzeja Bursy w oderwaniu od jego życiorysu, czy może ściślej: jego wizji, obserwacji, oceny, pragnień i potrzeb. Między wierszami bowiem, pod różnymi maskami, ukrył własne fascynacje, pragnienia, lęki, a także sprawy bieżące, którymi żywo się interesował. Buntował się, nie godził na zastaną rzeczywistość, na bierność swojego pokolenia, zarzucając mu m.in. konformizm. Drwił ze stereotypów, szydził z konwencji.
W jego wierszach powracają tematy związane m.in. z rewolucją, socjalizmem, aparatem państwowym w ogóle, życiem zwykłych ludzi i ich troskami (które też doskwierały poecie), jak np.:
Październik z trudem wiąże koniec z końcem
Purpurowa kurteczka nie ukryje biedy
Usiadł sobie w gospodzie pod Nowym Sączem
Żółte piwo popija na kredyt
Jest tu miejsce dla małej żony (poślubionej w 1952 r. Ludwiki Szemioth), synka (Michała, urodzonego w 1952 r.), psa kosmatego czy literatury (Bursa wielokrotnie w wierszach odwołuje się do sylwetek pisarzy, bohaterów literackich czy motywów znanych z dzieł klasyków). A więc znajdziemy w jego utworach wszystko, co otaczało poetę i było mu bliskie. Literatura stała się dla niego polem, na którym mógł nieco oswajać się z traumami, m.in. obozami koncentracyjnymi i wojną w ogóle.
„Oświęcim – Wycieczka”
Wśród wygiętych żeber Oświęcimia
W których pluskał jak krew wieczór
Pętaliśmy się my dziennikarze
Do czarnych otworów krematorium
Do wnętrz baraków
Zaglądaliśmy jak do groty Łokietka
KOLEGO DLACZEGO NIE MA NA ŚCIANACH
NAPISÓW?
Słusznie… napisy
żywa kronika
Matko!
Albo: Polsko!
Albo: Walczmy dalej!
Nie ma… Zamalowali
Skrzypiąc wiosennym obuwiem
Szeleszcząc płaszczami
Szliśmy po ziemi
Na której kiedyś każdy krok parzył
Patrzyliśmy przez oczko obiektywu
Świętokradczo obiektywni
Zastygaliśmy w pozach
I nie rozumieliśmy nic
Ludzie odlegli o miliard epok świetlnych
O dziesięć lat świetlnych socjalizmu
Od prochu ojców naszych rówieśników
Charakterystyczny dla tej twórczości jest jej nastrój. W wierszach Bursa często tworzył napięcie, wyzwalał niepokój. Poeta nie szukał finezyjnych metafor, wielokrotnie zwracał się ku antyestetyzmowi, wyszydzał retorykę socjalizmu, obnażał banalność języka, łączył sacrum z profanum. Chętnie posługiwał się makabrą, m.in. w wierszu „Rankiem w parku” czy stworzonym wespół z Janem Günterem utworze scenicznym „Karbunkuł”, utrzymanym w tzw. nurcie teatru okrucieństwa.
Bardzo ciekawe są wszystkie „próby dramatyczne” Bursy, być może to właśnie mogłoby stać się czymś, w czym autor spełniłby się najbardziej. Żywe dialogi, dynamiczne dysputy, trochę z przekąsem, trochę z humorem. Jest tu miejsce i na prawdę, i na zmyślenie – na popis wyobraźni, ale i pokaz trzeźwego patrzenia na świat. Dominantą są naturalizm oraz groteska, najbardziej bodaj udana figura w prozie Bursy.
Podobnie rzecz się ma z prozą. Bursa nie pisał obszernych narracji. Jego specyficzny styl nie bardzo na to pozwalał – to zwarte opowiadania o oryginalnej tematyce i z zaskakującymi finałami. Pod maską absurdalnych scen i nieoczywistych bohaterów autor ukrywał siebie, położenie jemu współczesnych, ówczesną codzienność.
„Zabicie ciotki”, jedyną (niedokończoną) powieść autora, poprzedza motto, w którym pada kwestia niezwykle ważna dla całej twórczości Bursy – wszystkim tym, którzy stanęli kiedyś przerażeni martwą perspektywą swojej młodości [podkr. K.M.]. Gdy przyjrzymy się fabule i kreacji bohatera, z łatwością dostrzeżemy, że zabójstwo, wokół którego nakreślona jest akcja, to nic innego jak silna potrzeba przeżycia czegoś ludzkiego, prawdziwego, wyzwolenia w sobie emocji, potwierdzenia, że się jest, że się czuje. Ów akt ma sprawić, że oto cała rutyna codziennego życia zniknie. W „Zabiciu ciotki” najpełniej bodaj objawia się zainteresowanie autora nadrealizmem i fascynacja śmiercią.
Bursa to błyskotliwy obserwator i bezkompromisowy komentator rzeczywistości oraz ludzkiej natury. Zwracał szczególną uwagę na absurd, smutek, cierpienie i zło. Do bólu naturalny, cyniczny prześmiewca. Wrażliwy buntownik. Mistrz ironii, służącej mu do demaskowania fałszu i obłudy.
„Dzieła (prawie) wszystkie” to pozycja obowiązkowa nie tylko dla fanów twórczości Andrzeja Bursy. To lektura dla tych, którzy lubią wyzwania. Twórczość poety jest bowiem tak niejednorodna, że nieustannie stawia przed czytelnikiem coraz to nowe zadania, testujące m.in. wrażliwość, otwartość czy choćby gotowość do podjęcia intelektualnej przygody z dziełem literackim.