Dziecię ognia


Tom 1 cyklu Dwadzieścia Pałaców
Ocena: 4.25 (4 głosów)

Moc run przeciw sile ognia.

W prowincjonalnym miasteczku rodem z filmów Davida Lyncha bije źródło złowrogiej magii. Strzeże go drapieżca, który poświęca dziesiątki niewinnych dzieci w zamian za nadnaturalną moc. Ray Lilly, były więzień i złodziej samochodów, z charakteru cynik wrażliwy na krzywdę innych, musi ten proces powstrzymać. Tym bardziej że musi odkupić winy u swojej szefowej, która tylko szuka pretekstu, aby go unicestwić lub posłużyć się w tym celu kimś innym.

Informacje dodatkowe o Dziecię ognia:

Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2014-04-04
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN: 978-83-7574-922-9
Liczba stron: 480
Tytuł oryginału: Child of Fire
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Pawlak Maciej

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Dziecię ognia

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Dziecię ognia - opinie o książce

Avatar użytkownika - agatrzes
agatrzes
Przeczytane:2014-04-06, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2014,
Andrzej Sapkowski we wstępie do książki 'Wojna o dąb” stwierdził, że w powieści urban fantasy wkracza magia, a wraz z nią wkraczają mieszkańcy magicznych krain. Najczęściej po to, by cholernie narozrabiać. Nie będę ukrywać, że sięgając po pierwszy tom cyklu „Twenty Palaces” Harrego Connolly byłam ciekawa czy mieszkańcy prowincjonalnego miasteczka Hammer Bay narozrabiają na tyle, aby dostarczyć mi fantastycznych czytelniczych wrażeń. Były więzień i złodziej samochodów Ray Lilly zostaje skazany na współpracę z Towarzystwem Dwudziestu Pałaców. Jego nowa szefowa Annalise Powliss nie ukrywa swojego stosunku do podwładnego oraz celu w jakim został zatrudniony. W Hammer Bay bije źródło złowrogiej magii i dochodzi tam do samospaleń dzieci, a reakcja najbliższych i lokalnego społeczeństwa na te incydenty wydaje się dziwna i budzi mnóstwo wątpliwości. Annalisse została wyznaczona do zbadania i rozwiązania problemu. Na miejscu okazuje się, że miasteczko skrywa więcej mrocznych tajemnic niż przypuszczała, a nieprzewidziane komplikacje sprawią, że będzie musiała zweryfikować swoje plany wobec Raya.



Harry Connolly stworzył ciekawą rzeczywistość, w której magia zależna jest od rytuałów i artefaktów. Księgi czarów są źródłem nie tylko wiedzy, ale też niebezpiecznym narzędziem w rękach niepowołanej osoby. Powołał do życia drapieżców, których można przywołać określonymi typami magii. Stworzenia niebezpieczne, trudne do okiełznania i kontrolowania. A jednak nie brakuje śmiałków, którzy dla osiągnięcia własnych korzyści wchodzą z nim w układy. Nie zabrakło też magicznych run i tatuaży, które pełniły różnorakie funkcje i nacechowane były określonymi właściwościami. Hammer Bay to typowe małe miasteczko, w którym hermetyczna społeczność żyje z dala od wielkomiejskiego zgiełku. Tu nikt nie jest anonimowy, a zachowanie prywatności jest wręcz niemożliwe. Mieszkańcy są wobec siebie bardzo lojalni, a przede wszystkim względem rodziny Hammerów - założycieli miasta i jego dobroczyńców zapewniających pracę i źródło utrzymania większości współmieszkańców. I choć na pierwszy rzut oka miejscowość wyróżnia jedynie lokalizacja fabryki zabawek, to dobry obserwator szybko dostrzeże, że nie burmistrz sprawuje tu władzę, a tajemnice poliszynela wpisane są w tą rzeczywistość. Czytelnik porusza się po tym świecie trochę po omacku, ponieważ autor nie zdradza zbyt wielu mechanizmów i reguł rządzących wykreowaną rzeczywistością. Informacje na temat Towarzystwa Dwunastu Pałaców są zdawkowe i nie przynoszą odpowiedzi na wiele pytań pojawiających się podczas lektury. Podobnie jest z bohaterami, którzy nie do końca odkrywają się przed czytelnikiem, a ich zachowanie wzbudza pewne obiekcje. Dotyczy to też samych zjawisk i magii, które nie wyjaśnione do końca porozstawiają odbiorcę w niewiedzy. Pierwszoosobowa narracja sprawia, że wydarzenia śledzimy z perspektywy Raya, który obnaża przed czytelnikiem swoje myśli i odczucia, niejednokrotnie bawiąc go niewybrednymi i trafnymi komentarzami oraz spostrzeżeniami. Tempo akcji jest szybkie i od pierwszych stron czytelnik wpada w wir wydarzeń, a jego ciekawość zostaje rozbudzona. Nie brakuje zwrotów akcji, zaskoczenia, makabrycznych i krwawych scen. Jednak rozwiązanie samej zagadki nie wprawiło mnie w osłupienie, ponieważ autor krok po kroku prowadził mnie do rozstrzygnięcia zapominając pozostawić na koniec asa, którym mógłby sprawić niespodziankę. Niewątpliwie największym atutem książki są bohaterowie. Wrażliwy złodziej nie potrafiący zachować obojętności wobec niektórych krzywd i oszczędna w słowach kobieta terminator, która dobro ogółu przedkłada nad interes jednostki. Tych dwoje więcej dzieli niż łączy, dlatego ich wzajemna relacja jest bardzo burzliwa. Od początku wiadomo, kto w tym związku jest szefem, a kto musi się podporządkować, ale czasem złośliwy los sprawia, że nawet najsilniejsze charaktery czasem muszą zweryfikować swój światopogląd. „Dziecię ognia” to dobry choć nie zachwycający początek serii pozwalający na obcowanie z ciekawym i intrygującym rodzajem magicznych mocy. Choć autor nie do końca wykorzystał potencjał swojego pomysłu, to myślę, że był to zabieg zamierzony i miał na celu pozostawienie czytelnika z niezaniepokojoną ciekawością do kolejnego tomu. Książkę mogę polecić wszystkim, którzy mają ochotę na interesującą przygodę przyprawioną szczyptą magii i dobrego humoru.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Uleczkaa38
Uleczkaa38
Przeczytane:2014-07-03, Ocena: 5, Przeczytałam, 26 książek 2014, Mam,

 

  Literatura fantasy,  większości osób kojarzy się głównie z książkami dla dzieci i młodzieży, które to fascynują się opowieściami o niezwykłych krainach, przedziwnych gatunkach zamieszkujących ów światy oraz o wszechobecnej magii. Zazwyczaj ów pogląd jest trafny i pokrywa się ze stanem faktycznym tejże literatury. Niemniej istnieje również pewien wąski podgatunek literatury fantastycznej, ukierunkowany na gusta dorosłych czytelników, o czym świadczą przede wszystkim przedstawiane mroczne wydarzenia, brutalne i krwiste opisy czy też nie do końca dyplomatyczny język, jakim to posługują się bohaterowie. Książki takie mają swój nieodparty urok, pozwalający nieco starszym czytelnikom, pasjonować się i cieszyć fantastyką  w takim samym stopniu, jak i ich młodszym kolegom. Osobiście jestem wielką zwolenniczką takich powieści i dlatego z wielką radością i równie dużymi nadziejami przystąpiłam do lektury właśnie takiej pozycji, którą to jest "Dziecię ognia", autorstwa Harryego Connolly.

 

 Książka przedstawia wydarzenia z kilku dni życia dwojga głównych bohaterów - Ray'a Lilly i Annalise Powliss, którzy to trafiają do malutkiego miasteczka o nazwie Hammer Bay. Otóż w miasteczku tym dzieją się bardzo dziwne i przerażające rzeczy, których rezultatem jest znikanie dzieci w płomieniach, o których istnieniu po chwili nikt, włącznie z ich rodzicami, nie pamięta. Ponieważ Ray i Annalise nie są zwykłymi śmiertelnikami - On jest byłym skazańcem uwolnionym w zamian za pracę na rzecz tajemniczego Towarzystwa Dwudziestu Pałaców (organizacji zajmującej się zwalczaniem magii i tzw. drapieżników - demonów, które trafiają z innego wymiaru do Naszego świata), Ona zaś jest przedstawicielką ów organizacji i jego szefową, postanawiają rozwikłać tajemnicę tego przeklętego miasteczka i pokonać raz na zawsze zło, jakie nim zawładnęło.  Oboje, On w mniejszym, Ona w znacznie większym stopniu, posiadają zdolności posługiwania się magią, co niewątpliwie bardzo przyda im się w konfrontacji ze Złem. Kłopot jednak w tym, że Annalise nie zależy na życiu ludzi, a już najmniej na życiu samego Ray'a, lecz jedynie na zlikwidowaniu sprawców makabrycznych wydarzeń, nawet kosztem życia niewinnych osób. Tym samym to właśnie Ray staje przed tym trudnym zadaniem, pokonaniem zła i pozostawieniu jak najmniejszej liczby ofiar..

 

 Fabuła książki z pozoru nie wydaje się specjalnie zaskakująca i nowatorska, gdyż oto wielokrotnie czytaliśmy już o przygodach dwojga pozytywnych bohaterów, którzy wkraczają w życie małego miasteczka, zmagając się tym samym z nieprzychylnością jego mieszkańców jak i również tajemnicą, jaką skrywają jego wszelkie zakamarki. Jednak na tym ów podobieństwo się kończy, gdyż tym razem poznajemy przede wszystkim dwoje bohaterów, którzy wcale nie są dobrzy z natury, prawi i uczciwi. Ponadto nie są nie omylni, niezwyciężeni i nie wychodzą ze wszelakich kłopotów zawsze obronną ręką. Wreszcie doświadczamy wydarzeń, które są bardzo brutalne, przerażające i które zazwyczaj nie kończą się szczęśliwym happy endem. Dzięki temu powieść ta jest kompletnie nie przewidywalna, zaskakująca i trzymająca w napięci udo ostatniej strony.

 

 Wielką wartością książki jak i  równie dużą zasługą samego autora jest fakt, iż w książce tej istnieje pewna równowaga pomiędzy światem fantastycznym (zwanym powszechnie nadprzyrodzonym) a światem jak najbardziej realnym. Oto bowiem po jednej stronie mamy magie, demony, wilkołaki, po drugiej zaś senne miasteczko, skorumpowane władze i policję, miejscową mafię, która jest tak naprawdę nie tyle grupa przestępczą, ile szansą na zarobienie niewielkiej sumy dolarów, potrzebnej do przetrwania okresu zimowego. Myślę, że to bardzo rozsądne i korzystne posuniecie dla atrakcyjności fabuły książki, która nie zamyka się jedynie na magię lecz pozostaje również otwarta na sprawy jak najbardziej ludzkie.

 

Bardzo interesujące jest tutaj oddanie w jak najbardziej wiarygodny sposób realiów małomiasteczkowej prowincji Stanów Zjednoczonych, dla której to wszyscy z zewnątrz są podejrzani o niecne zamiary i tym samym stanowią zagrożenie dla ustalonego od lat porządku. Są to ludzie których trudno polubić, choć z pewnością można zrozumieć. Bar, kościół, kilka sklepów, policja trzęsąca okolicą, burdel, jedna wielka fabryka i wielopokoleniowa rodzina, która wyprowadziła miasteczko na prostą dając zatrudnienie większości mieszkańców. Typowe, prawdziwe i bardzo przerażające.., rodem z filmów Davida Lyncha ze słynnym "Twin Peaks" na czele. I w ten oto świat trafia dwoje obcych ludzi, tajemniczych, dziwnych, rozpowiadających niezbyt pozytywne plotki i szukający czegoś, czego nikt z mieszkańców nie dostrzega. Ta małomiasteczkowa, duszna atmosfera nadaje niezwykłego klimatu całej opowieści, który to udziela się także czytelnikowi. Fascynujące i straszne jednocześnie - wielkie brawa dla Harryego Connolly.

 

 Powróćmy  jednak to sfery fantastycznej, która jednak odgrywa dominującą rolą w całej powieści. Oto otrzymujemy bowiem naprawdę inteligentną układankę, w której po jednej stronie stoją Ona i On - członkini organizacji zwalczającej demony i jej pomocnik, a ściślej mówiąc przynęta, której to życie nie specjalnie się liczy, po drugiej zaś tajemnicza siła, kontrolująca umysły mieszkańców, zapoczątkowana lata temu przez założyciela miasta.  Walka miedzy tymi dwoma stronami opiera się głownie na magii, ale także i na sile fizycznej, sprycie i inteligencji, pozwalającej odkrywać krok po kroku kolejne stopnie tajemnicy. W odróżnieniu do wielu tego typu książek, magia i czary w tym przypadku, nie rażą w oczy, nie wzbudzają powątpiewania i uśmiechu, są wręcz jak najbardziej logiczne, oczywiście w odniesieniu do gatunku fantasy. Czary oparte na mocy tajemnych ksiąg, tatuaży, kręgów, brzmią jakoś bardziej prawdziwie i mądrzej, aniżeli formułki słowne w stylu "Hokus, pokus.."

 

 Pierwsze strony lektury wywołują pewien chaos, powodowany nie wyjaśnieniem okoliczności w jakich to główni bohaterowie znaleźli się w zaistniałej sytuacji. Wydawać by się mogło wręcz, że książka ta jest kontynuacją poprzedniego tomu, w którym wszystko zostało wyjaśnione, w tym motywy antypatii pomiędzy dwojgiem bohaterów. Jednak o ile Mi wiadomo, jest to pierwsza cześć cyklu, bynajmniej na polskim rynku wydawniczym. Wraz z kolejnymi stronami wiele pytań odnośnie przeszłości bohaterów, choć nie wszystkie, zostaje wyjaśnionych i zaczynamy rozumieć więcej. Być może taki zamysł towarzyszył autorowi od początku, być może to kwestia pewnego niedopatrzenia, lecz wraz z kolejnymi rozdziałami zaczynamy zapominać o tych wątpliwościach, ciesząc się bardzo emocjonującym rozwojem wypadków.

Opowieść prowadzona jest w bardzo dynamiczny sposób, zaś nagłe zwroty akcji towarzysza średnio co 3, 4 strony. Nie ma tutaj momentów statycznych, wszystko dzieje się nagle, zaskakująco i z wielkim rozmachem. Poszczególne wydarzenia łączą się w jedną całość, zmierzającą do zaskakującego finału. Lektura tej powieści to wielka przyjemność, choć czasami wymagająca też sporej dawki mocnych nerwów i odporności na brutalne opisy scen walki. Niemniej jest to czas bardzo przyjemny i wart poświęcenia swojego czasu.

 

 W książce tej znajdziemy w zasadzie wszystko to, czym dobra powieść fantasy powinna się charakteryzować.  Pominąwszy tak oczywiste kwestie jak zjawiska nadprzyrodzone, złe i dobre charaktery oraz misternie zaplanowaną układankę kryminalną, doświadczymy również sporej dawki humoru. Humoru, bardzo ironicznego, wysmakowanego i na najwyższym poziomie. Głównym obiektem ale i autorem tegoż dowcipu jest Ray Lilly, czyli człowiek umiejący śmiać z siebie samego jak i wszystkich dookoła. Niestety, mimo jego usilnych starań, jego poczucie humoru nie odnajduje uznania w oczach mieszkańców Hammer Bay..Dla szczególnego grona czytelników ważna informacją będzie również fakt, iż nie zabrakło tutaj niewielkiej dawki erotyki.., co jak wiemy, zawsze wpływa korzystnie na każdą książkę:) Dzięki tym wszystkim składnikom literackiej układanki, otrzymujmy  powieść, która powinna zaspokoić oczekiwania bardzo różnorodnej grupy czytelników, od fanów typowego fantasy począwszy, a na miłośnikach solidnej sensacji skończywszy. 

 

 Powieść ta nie była by jednak tak dobra, gdyby nie jej głowni bohaterowie. Powiedzieć o tych postaciach, że zostali solidnie i wyraziście zarysowany przez autora, to stanowczo za mało. Tych dwoje bohaterów to osoby, które pochłaniają całkowicie Naszą uwagę, intrygują Nas, fascynują, ciekawią i nie pozwalają zapomnieć o sobie przez długi czas po zakończeniu lektury. Ray jest typem urokliwego gangstera z dawnych czasów, który stara się unikać niepotrzebnych ofiar w swym fachu jak i również kierować pewnym kodeksem, nakazującym Mu chronić słabszych. Nie znamy jego przeszłości, o której to dowiadujemy się bardzo niewiele z jego własnych wspomnień i przemyśleń, a która to z pewnością odcisnęła głębokie piętno na tym, jakim człowiekiem się stał.  A stał się człowiekiem znajdującym się na rozdrożu, szukającym swojej szansy na odkupienie win jak i również na wyjście cało z sytuacji, w której się znalazł. W pewnym sensie budzi on Nasze współczucie, gdyż chyba nikt nie zazdrości mu jego położenia, w którym to jego życie zależy w równym stopniu od jego sprytu, umiejętności, skuteczności w walce z demonami jak i również łaski, ze strony Annalise. Ona - stanowiąca jego niemalże całkowite przeciwieństwo, skupiona jedynie na wykonywaniu swych obowiązków, nie zważająca na takie kwestie jak śmierć niewinnych ludzi. Podobnie jak w przypadku jej podwładnego, nie wiele wiemy o jej przeszłości. Jedyne pewne fakty to te, iż żyje już bardzo długo, posiada ogromne umiejętności w posługiwaniu się magią i ma wielki żal, pretensje, gniew, skierowany ku Ray'owi, za to, że ten w jakiś sposób wpłynął na śmierć jej dawnej przyjaciółki..Mimo to, wbrew zdrowemu rozsądkowi, lubimy tę dziewczynę i kibicujmy jej w jej poczynaniach. Musze przyznać, iż bardzo dawno nie poznałam tak dwóch różnych ale i na swój sposób podobnych, a przede wszystkim fascynujących, postaci literackich.

 

 "Dziecię ognia" to doskonała porcja rozrywki na najwyższym poziomie, która zapewni Wam moc przeżyć i emocji na najbliższe kilka dni. Książka ta,  to wyprawa do pewnego niezwykłego, sennego, tajemniczego ale i przerażającego miasteczka gdzieś na peryferiach wielkiej Ameryki.., w którą zaprasza Nas autor. Grzechem byłoby nie skorzystać z owego zaproszenia..

Link do opinii
Avatar użytkownika - Tala_1986
Tala_1986
Przeczytane:2014-04-04, Ocena: 3, Przeczytałam, 52 książki 2014, Do recenzji,
Resocjalizacja to, jak twierdzi Wikipedia, proces modyfikacji osobowości jednostki społecznej w celu przystosowania jej do życia w danej zbiorowości, a w węższym rozumieniu w społeczeństwie. Polega on na tym, iż poprzez odpowiednie zabiegi kształtuje się u tej jednostki normy społeczne i wartości, których nie miała ona możliwości przyswoić wcześniej w trakcie socjalizacji. W każdym społeczeństwie istnieją odpowiednie instytucje, dzięki którym może odbywać się resocjalizacja. Funkcję osób dokonujących resocjalizacji mogą pełnić zarówno szamani, księża, pedagodzy jak i psychologowie. Jednak, z tego, co pamiętam z wykładów, jest to bardzo uproszczona definicja. Tak naprawdę resocjalizacja może mieć najróżniejsze formy. Czy jednak można za nią uznać wszelkie działania, nawet te nielegalne, które mają jednak na celu odnalezienie złoczyńcy działającego na szkodę całego miasteczka (szczególnie dzieci)? Czy dobrym tego wytłumaczeniem jest fakt, że złoczyńca posługuje się magią? Co ma zrobić mężczyzna, za jedyną osłonę mający magiczne tatuaże i jedno jedyne zaklęcie, a jego szefowa traktuje go jak ,,drewnianą kukłę"? Odpowiedzi na te, i inne, pytania znajdziecie w czasie lektury powieści Harry'ego Connolly'ego - Dziecię ognia. Ray Lilly jest byłym więźniem i złodziejem samochodów. Jego ostatnia sprawa o popełnienie morderstwa jakimś cudem została zakończona jeszcze nim się rozpoczęła. Wszystko z powodu ludzi należących do Towarzystwa Dwudziestu Pałaców. Od tamtej pory pracuje dla jednej z ich magicznych zabójczyń - Annalise, która darzy go ogromną nienawiścią i tylko rozkaz jej przełożonych, trzyma w ryzach jej chęć mordu na Ray'u. Oboje zostają wysłani do Hammer Bay, z którego bije źródło złowrogiej magii na straży, którego stoi nie tylko Drapieżca, ale także całe miasteczko (chociaż nie do końca mają o tym pojęcie). Co łączy istotę z równoległego świata z dziećmi stającymi w płomieniach bez żadnej przyczyny? Tego Ray będzie musiał się dowiedzieć. Uwielbiam powieści urban fantasy i raczej nie mogę powiedzieć, aby do tej pory trafiła na jakąś historię z tego gatunku, która nie przypadłaby mi do gustu. Jednak z Dziecięciem ognia mam nie lada zagwozdkę. Z jednej strony książka jest naprawdę ciekawa i wciągająca, ale z drugiej - czegoś mi w niej brakowało. Duża odpowiedzialność za taki stan rzeczy, ponosi kreacja głównego bohatera, który od samego początku wywoływał u mnie nie lada konsternację. Ray Lilly w ogóle nie pasuje do ogólnie przyjętego schematu męskich bohaterów urban fantasy, przede wszystkim, dlatego że nie dąży do celu ,,po trupach". W jego przypadku jest wręcz odwrotnie, stara się robić wszystko, aby szkody zarówno w ludziach jak i miejscach oraz rzeczach, były jak najmniejsze. Naprawdę nie bardzo mi to pasowało, zwłaszcza, że Conolly od samego początku (co jakiś czas to powtarzając) dość mocno podkreślał, że protagonista swoje za uszami ma. Jeżeli chodzi o fabułę i akcję, to ,,fajerwerków" tu również nie znalazłam. Sam początek historii jest ciężki do przebrnięcia zwłaszcza, że nie mam w nim żadnego punktu zaczepienia, który przykułby uwagę i pobudził ciekawość. Tempo akcji... jest raczej nie stabilne. Autor, co prawda, uraczył czytelników kilkoma sytuacjami, w których wszystko znacząco przyspiesza i to w dość niespodziewany sposób. Niestety wszystko kończy się równie szybko jak się zaczęło, po czym ponownie wraca do monotonnego ,,parcia" naprzód. Wszystko zaczyna się zmieniać po dotarciu go, gdzieś tak 3/4 powieści. Akcja wskakuje na dość szybkie obroty i pozostaje w takim stanie, aż do samego końca. Można spokojnie powiedzieć, że od tego momentu, Connolly zaczął wodzić nas za nos na każdym kroku. Przewracanie kolejnych stron stało się niczym jazda po drodze pełnej strych zakrętów, za którymi nie wiadomo, co czeka. To w dużej mierze niweluje wszelkie poprzednie niedostatki tak bardzo ,,uwierające" mnie w trakcie lektury. Jedyną rzeczą, a właściwie to wątkiem, który intrygował mnie od początku do końca, była relacja pomiędzy Ray'em i Annalise. Nie znajdziemy w niej, bowiem żadnego zalążka nadciągającego romansu. Jest wręcz odwrotnie, pomiędzy tą dwójką aż iskrzy od wrogości... nie to raczej za łagodne określenie... oboje pałają do siebie nienawiścią zahaczającą wręcz o chęć mordu (ze strony Annalise). Z biegiem jednak fabuły możemy obserwować niewielkie zmiany zachodzące w tym układzie, co byłoby naprawdę świetną sprawą gdyby nie zbycie przez autora wyjaśnienia genezy zaistnienia takiej wrogości. Jak dla mnie Connolly zrobił to, dosłownie, po łebkach i bez większego zagłębiania się w temat. Jak więc łatwo zauważyć, Dziecię ognia nie jest ani lekturą złą, ani też dobrą. Jak dla mnie plasuje się gdzieś tak po środku i nawet samo zakończenie nie daje żadnej nadziei na wydźwignięcie tej serii, chociaż ciut wyżej. Dlatego, nie mam zamiaru jej polecać, czy też odradzać. Sami zdecydujcie. http://ogrodpelenksiazek.blogspot.com/2014/04/dziecie-ognia-harry-connolly.html
Link do opinii
Avatar użytkownika - viktoria12
viktoria12
Przeczytane:2014-04-04, Przeczytałam,
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Zły Samarytanin
Jarosław Dobrowolski ;
Zły Samarytanin
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy