Strzeż się tego dworu. Nie wiadomo, jakie skrywa tajemnice...
Kraków, rok 1941. Irena Kornacka, artystka i właścicielka kliniki lalek od dłuższego czasu oczekuje na wieści o losach swego męża, który jakiś czas temu został schwytany w ulicznej łapance. Niespodziewanie otrzymuje zaproszenie od swej dawno niewidzianej krewnej sprawującej pieczę nad rodzinnym majątkiem w Uroczyskach. Gdy za radą bliskich postanawia przyjąć propozycję i opuszcza swe mieszkanie na Dębnikach, by zamieszkać w oddalonym o setki kilometrów od miasta, powoli niszczejącym dworze, szybko uświadamia sobie, że w miejscu tym panuje przedziwna atmosfera, a niektóre obszary jego historii objęte są ścisłą zmową milczenia. W pewnej chwili podjęte na własną rękę dochodzenie zaczyna wymykać jej się spod kontroli.
Dwór na Martwym Polu to subtelna, błyskotliwie poprowadzona opowieść grozy z tajemnicą w tle. Fascynujące miejsce akcji, świetnie nakreśleni bohaterowie i zaskakująca fabuła porwą najbardziej wymagającego czytelnika!
Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 2021-04-06
Kategoria: Horror
ISBN:
Liczba stron: 336
Język oryginału: polski
Są takie miejsca, których sama nazwa wzbudza niepokój. Joanna Pypłacz zabierze nas do jednego z nich. W Uroczyskach znajduje się jałowa ziemia, zwana Martwym Polem, a przy niej wznosi się, co prawda zamieszkany, ale zniszczony i ponury dwór. Poznamy jego tajemnice.
Główną bohaterką powieści jest Irena Kornacka, która otrzymuje zaproszenie od starej ciotki do jej domu. Długo waha się czy pojechać bo oczekuję na wiadomości o mężu schwytanym w łapance[*], oraz odczuwa niepokój przed odwiedzeniem starego dworu. Nie może sobie przypomnieć co, ale jest pewna, że kiedyś wydarzyło się w nim coś strasznego. Niechcący stare wspomnienia przywołuje spotkany na miejscu znajomy – Rafał Szczęsny – co przyspiesza bieg przerażających wypadków.
„Dwór na Martwym Polu” to świetna historia, ale – moim zdaniem – trochę niefortunnie opowiedziana. Bardzo lubię książki o miejscach czy rodzinach, które skrywają jakąś mroczną tajemnicę i chciałam poznać sekret starego dworu. Drogę do jego odkrycia przebyłam dość sprawnie, bo jest to książka niewymagająca, ale zabrakło mi porządnej dawki grozy, którą zabił m.in. przydługi wstęp.
Irena i Rafał to dwie postacie, które muszą dotrzeć do Uroczysk. Kiedyś tam mieszkały, ale ich dorosłe życie toczy się gdzie indziej. Joanna Pypłacz zadbała o to, abyśmy dobrze ich poznali – czym się zajmują, co ich trapi itp. To jest cudowne, kiedy autor widzi swoje postacie w szerszej perspektywie niż wymaga tego fabuła powieści, tylko z punktu widzenia owej fabuły nie zawsze potrzebne. I tak jest tutaj. Na zmienię przyglądamy się dwójce bohaterów zajętych codziennymi sprawami, którzy w pewnym momencie decydują się wyjechać do miejsca swojego dzieciństwa, a kiedy tam docierają, to co o nich wiemy spada na drugi plan, bo porywa ich wir niecodziennych wydarzeń.
Akcja zaczyna coraz bardziej gęstnieć. Irena czuje się w dworze coraz gorzej, jednak coś ją trzyma na miejscu i zachęca do eksploracji domostwa, co powoduje powrót wspomnień i budzi zjawę. Znowu pojawiają się tu zagrywki, które niestety tłumią grozę sytuacji np. zbyt częste budowanie napięcia na fundamencie niepokoju, albo bardzo fragmentaryczne przypominanie sobie przez Irenę wydarzeń z młodości, czyli znowu bazowanie na jednym sposobie wyrazu. W końcu Joanna Pypłacz serwuje nam bardzo widowiskowy finał. Teoretycznie czytelnik powięzienie być zadowolony, aczkolwiek ja, pomimo że czytałam wieczorem, czułam zero strachu. Trzaśniecie podłogi czy wiatr za oknem nie powodowały myśli, że zaraz coś wyskoczy z ciemnej kuchni. A po sięgam po literaturę grozy, żeby mnie wystraszyła.
„Dwór na Martwym Polu” ciężko mi sklasyfikować. Fabuła zawiera cechy horroru, ale emocje, które mi towarzyszyły podczas czytania, są bliższe powieści kobiecej z tajemnicą w tle. Być może jest to powieść dla osób, które maja ochotę na coś strasznego, ale zbyt się boją? Joanna Pypłacz opowiada ciekawą historię i robi to ładnym, nieco poetyckim językiem. W sumie przeczytałam ja z zainteresowaniem, a problem mam tylko taki, że mnie nie przeraża.
[*] Akcja książki ma miejsce w 1941 roku. Autorka stara się oddać tło historyczne i wprowadza postacie Niemców prześladujących Polaków, jednak nie są to elementy istotne dla fabuły, a i wojna nie przebija się na stronach tej powieści.
„Dwór na Martwym Polu” to siódma powieść w dorobku Joanny Pypłacz. Dla mnie było to jednak pierwsze spotkanie z jej prozą, więc nie byłam pewna, co na mnie czeka.
Pochłonęłam całość jednym tchem!
Akcja zaczyna się w 1941 roku, w Krakowie i Breslau.
W stolicy Irena Kornacka stara się wiązać koniec z końcem i tęskni za mężem, który przepadł w ulicznej łapance.
W Breslau znany pianista, Rafał Szczęsny, zmaga się z małżeńskimi problemami i zawodowymi dylematami.
Czy coś łączy te dwie postacie? To pytanie pojawia się już po przeczytaniu dwóch pierwszych rozdziałów. Na odpowiedź trzeba jednak poczekać.
Pewnego dnia Irena dostaje zaproszenie do majątku dawno niewidzianej ciotki. Uroczyska to miejsce, w którym spędzała dzieciństwo. Pamięta je jak przez mgłę, ale decyduje się na wyjazd.
Na miejscu młoda kobieta zastaje zapuszczony majątek, schorowaną ciocię i bezczelną służącą.
Wyczuwa też szóstym zmysłem niepokojącą, dziwną aurę, która powoli, ale systematycznie przywołuje wspomnienia sprzed lat…
Z dnia na dzień atmosfera się zagęszcza, robi się coraz bardziej tajemniczo i niebezpiecznie.
Ten klimat udziela się też czytelnikowi, który w pewnym momencie zdaje sobie sprawę z tego, że głównym bohaterem staje się nie konkretny bohater, lecz niepokój (co ciekawe, tak właśnie miał brzmieć pierwotny tytuł powieści).
Więcej w kwestii treści zdradzić nie mogę, gdyż popełniłabym śmiertelny grzech spojlerowania.
Dużym plusem, oprócz klimatu pełnego grozy i suspensu, są kreacje bohaterów. Każda postać ma swoją historię i sekrety, które stara się ukryć przed światem i przed bliskimi. A to jeszcze bardziej buduje napięcie.
Oprócz tego każdy bohater zmaga się z realnymi, rzeczywistymi problemami osobistymi.
Naturalnie i przekonująco wypadają dialogi, a to nie zdarza się często we współczesnej prozie, nie tylko rodzimej.
Cały czas autorka przypomina, że akcja rozgrywa się podczas wojny. To dodatkowo komplikuje życie bohaterów i wpływa na ich życiowe decyzje.
Po tym pierwszym spotkaniu z twórczością Joanny Pypłacz mam ochotę sięgnąć po jej inne powieści i opowiadania.
Polecam szczerze, nie tylko fanom gatunku. BEATA IGIELSKA
Rok 1791. Znany wenecki lekarz, nieślubny syn niemieckiej śpiewaczki operowej Dorothei Nacht oraz hiszpańskiego arystokraty księcia de Valsombra, po śmierci...
Bliźniaczki Sybillę i Sabinę łączy silna, ale też skomplikowana więź, oparta na dominacji, podporządkowaniu oraz wytworzonym przez nie w dzieciństwie prywatnym...
Przeczytane:2024-02-26, Ocena: 4, Przeczytałam,
Niezrozumiała strona rzeczywistości...
Zimny chłód otaczający dwór...
Lodowate powietrze od samego patrzenia...
Martwe ptaki...
Brak zieleni wokół, tylko jakaś tajemnicza, niewidzialna siła i poczucie czyjejś obecności na karku...
A we dworze brudna, zardzewiała woda w rurach, metaliczny posmak, dziwne brzmienie w uszach, niby szepty dobiegające zza ścian i stęchłe powietrze.
To wszystko poczuła Irena, która zjawiła się w starej posiadłości niedołężnej już ciotki Mili, od której dostała list z prośbą o przyjazd.
Od tego czasu dzieją się niezwykle dziwne rzeczy.
Zamierzchła przeszłość zaczęła powracać.
Irena nie pamiętała, co wydarzyło się na strychu tego domu w dzieciństwie.
Kim ty jesteś? - pytała nieznajomej dziewczyny z obrazu...
Kim ja jestem? - Dziewczyna patrzyła w odbicie portretu...
Ból w skroni, poświata w pokoju, postać w czarnej szacie, poruszająca się sztywno jednak bardzo szybko.
Przedziwna istota, przez którą Irena ogarniała zgroza, dreszcze, traciła oddech i pochłaniała ją otchłań.
Jak przez mgłę miała świadomość, że gdzieś się już to wszystko wydarzyło...
Kim jest zjawa, na którą nie działają nawet egzorcyzmy?
Co się wydarzyło w przeszłości? Dlaczego Irena ponownie doświadcza czegoś, czego sama nie rozumie i nie pamięta?
Na swojej skórze te same zjawiska odczuwa Rafał, przyjaciel Ireny z dzieciństwa.
Teraz ich losy ponownie krzyżują się na tym strychu...