Wielka Stopa. Sasquatch. Yeti. Tajemnicza człekokształtna istota od dekad zapładnia ludzkie umysły ziarnem ciekawości i lęku, będąc obiektem naukowych oraz paranaukowych dociekań, pop-kulturową maskotką, a także przerażającym monstrum z niezliczonych opowieści grozy.
Wydana w 1977 roku powieść Thomasa Page’a „Duch” z wielu powodów uchodzi za najlepszą z nich. W tej wypełnionej wartką akcją historii naukowe teorie łączą się błyskotliwie z metafizycznymi interpretacjami, a typowo horrorowy wizerunek Wielkiej Stopy jako brutalnej i niebezpiecznej bestii – z niebanalnym studium maniakalnej fascynacji, jaką od dziesięcioleci potwór ten wzbudza w ludziach.
Dla szalonego Indianina Johna Moona jest on nadnaturalnym bytem, mającym wskazać mu życiową ścieżkę. Dla białego myśliwego Raymonda Jasona, rzadką zwierzyną, którą pragnie upolować. Dla obu – treścią egzystencji, obsesją, za którą będą podążali do upadłego.
„Duch” – jedna z pereł „złotej ery” amerykańskiego horroru – pojawia się w Polsce po raz pierwsz
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2023-12-15
Kategoria: Horror
ISBN:
Liczba stron: 222
Tytuł oryginału: The Spirit
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Piotr Sawicki
Przeczytane:2024-04-03, Przeczytałem, Mam, 52 książki 2024, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2024 roku, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2024,
Brakujące ogniwo
To jedna z tych książek, których nie potrafiłam tak po prostu odłożyć i pójść spać. Nie ważne jak bardzo czułam się zmęczona, ciekawość tego „co dalej” była wielokrotnie silniejsza. I nic w tym dziwnego skoro „Duch” to absolutny klasyk, książka-perełka złotej ery amerykańskiego horroru. Wciąż jestem w szoku, że nikt wcześniej nie wydał tego tytułu w Polsce. Zwłaszcza, gdy weźmie się pod uwagę, że sam Phantom Press podczas niecałych czterech lat działalności (1990-1994) wyprodukował sześćdziesiąt cztery horrory, a Amber (lata 80 i 90) coś około pięćdziesięciu. Wielu „skarbów” nie mieliśmy jeszcze okazji poznać – dziękujemy ci więc Wydawnictwo Akabra za to że jesteś. I za Thomasa Page’a**.
Wydany po raz pierwszy w 1976 roku „Duch” zaczyna się z przytupem. Czterech mężczyzn wyrusza na ekspedycję naukową do Kandy, by tropić karibu i łosie. Po kilku dramatycznych chwilach, dwóch urwanych głowach i nieudanym pościgu za nieznanym stworzeniem, przy życiu pozostaje tylko jeden. I to dlatego, że tajemniczy napastnik uznał go za martwego. Raymond Johnson postanawia udowodnić światu, że nie oszalał i zdeformowana kreatura, która zabiła jego współtowarzyszy istnieje naprawdę. Wyrusza więc na polowanie. Szybko okazuje się, że nie tylko on obsesyjnie tropi tajemniczą bestię. Podąża za nią również straumatyzowany weteran wojny w Wietnamie - uzbrojony w własnoręcznie wykonany łuk Indianin. John Moon ma jednak zupełnie inne plany względem Sasquatcha niż biały, „wściekły” biznesmen.
W powieści pojawia się uchylający rąbka tajemnicy, z naukowej strony, pracownik uniwersytetu, antropolożka znająca się na indiańskim folklorze, czujne śledzenie prasowych doniesień o nietypowych szkodach i kończące się fiaskiem karkołomne próby konfrontacji z Wielką Stopą (z nieudolnym zakładaniem pułapek włącznie). Wszystkie tropy prowadzą - obu bohaterów, ale różnymi drogami - do ośrodka narciarskiego, gdzie podczas zamieci dochodzi do ostatecznego starcia z prastarą tajemnicą. Klasyczne polowanie na potwora chciałoby się rzec. Byłoby to jednak zbyt krzywdzące względem tej powieści uproszczenie. Wokół głównego, przygodowego wątku dzieje się bowiem zdecydowanie więcej niż w przeciętnej historii. Przeplata się tutaj kilka istotnych, czyniących tę lekturą wyjątkową, smaczków. Trudno nie docenić mistycznych poszukiwań Indianina, przeplatających się z jego wspomnieniami, gdy samotnie siał w dżungli postrach pośród członków Wietkongu oraz podróży, którą, poniekąd wbrew sobie, odbywa Johnson. To wszystko zostało dopełnione zgrabnymi teoriami na temat Bigfootów, „gadającym” psem, sporem o zoofilię, szarpaniną o zgniłego palucha i rewelacyjnym, zaskakującym zakończeniem – dostajemy w nim naprawdę świetny, dający do myślenia twist. Lepiej być nie mogło!
Nie byłam pewna czy powinnam o tym wspominać, bo to się jednak wpisuje w konwencję i trochę rozumie samo przez się, ale niech będzie: momentami powieść została napisana w mocno kanciastym, twardo ciosanym stylu (tłumacz Piotr Sawicki, zapewne robił co mógł, byśmy jak najmniej to odczuwali). Co jednak (i na szczęście) ważniejsze, ów miejscowy brak miękkości narracji i płynności przejść niespecjalnie wpływa na odbiór całościowy książki. Fani dzieł złotej ery na pewno nie będą narzekać. Pokochają „Ducha” za samą historię, dynamikę przygodowej powieści, naturalistyczną nieprzesadzoną przemoc, klimat grozy i niepowtarzalną, pozbawioną subtelności, duszną atmosferę, która ze strony na stronę staje się coraz bardziej klaustrofobiczna.
„Duch”, to powieść napisana z polotem i wyobraźnią. Absolutnie niebanalna.
*koniecznie zerknijcie do „Paperbacks From Hell” Grady’iego Handrixa
P.S. Wydawnictwo wrzuciło właśnie kolejną zapowiedź. Koniecznie sprawdźcie.
[współpraca reklamowa barter]