Po śmierci matki pięcioletni Miki zostaje adoptowany przez jej brata. Sława uczy chłopca życia i pokazuje mu świat sztuki. Ale nagle w szczęśliwym dzieciństwie Mikiego pojawia się Lew, partner Sławy, surowy lekarz pragnący wprowadzić do rodziny porządek i dyscyplinę. Artystyczna wrażliwość małego Mikiego zostaje wystawiona na próbę - podobnie jak profesjonalne opanowanie Lwa.
Chłopiec nie wie jeszcze, że tarcia w rodzinie to nic w porównaniu ze społeczną homofobią. Pierwszego dnia szkoły zaczyna się życie w kłamstwie, zmyślanie w wypracowaniach, ukrywanie zdjęć, ilekroć z wizytą przychodzą koledzy... Miki poznaje świat, który nie toleruje odmienności. Minie trochę czasu, nim bohater pogodzi się ze swoją sytuacją, a jego rodzina znajdzie dla siebie miejsce.
Wydawnictwo: Dziwny Pomysł
Data wydania: 2022-04-22
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
Liczba stron: 416
Język oryginału: rosyjski
Tłumaczenie: Joanna Krystyna Radosz
Przeczytane:2022-08-08, Ocena: 5, Przeczytałam,
„Na miejscu Kopciuszka nie mogłoby być chłopca. Przecież nie zmieściłyby mu się na stopy kryształowe pantofelki. Chociaż z drugiej strony – pewnie przyszedłby na bal w tych głupich piłkarskich korkach, a u starszych chłopaków na podwórku takie buty stale spadają z nóg, kiedy za mocno kopią piłkę. Takie obuwie to łatwo zgubić, nie to co taki pantofelek…” [1].
Miki odkąd zmarła jego mama – a miał wtedy 5 lat - mieszka z wujkiem Sławą i jego partnerem Lwem w rosyjskim mieście, gdzieś na prowincji. Jako kilkulatek nie zdaje sobie jeszcze sprawy z odmienności swojej sytuacji życiowej, dopiero rozpoczęcie nauki w szkole uświadomi mu jak wiele o sobie i swoich bliskich musi ukrywać przed światem. Konfrontacja z rzeczywistością w której nie liczy się miłość, poszanowanie i więzi emocjonalne, a jedynie wpasowywanie się w sztywne normy obyczajowe wymusi na chłopcu szybkie dorastanie i uwikła go w sieć tajemnic i niedomówień.
Powieść Mikity Franko nie od razu przyciąga uwagę. Przeciwnie mogłoby się wydawać, że jej polskie tłumaczenie trafia w czas, który jej nie sprzyja. Nie dość, że rodziny jednopłciowe wciąż spotykają się z dyskryminacją, to dodatkowo rosyjskie powieści nie cieszą się obecnie popularnością z uwagi na toczącą się wojnę. A jednak wbrew pozorom i mogącym się rodzić uprzedzeniom wobec literatury rosyjskiej, „Dni naszego życia” to pasjonująca opowieść o dorastaniu, roli rodziny i poczucia bezpieczeństwa w życiu człowieka oraz potrzeby akceptacji.
Miki dość szybko przekonuje się, że „dorośli wcale nie są gwarancją bezpieczeństwa. Że nie są wszechmocni, mądrzy, potężni. I że jeśli nie uznają tego za stosowne, to ciebie, dziecka, nie obronią przed niczym” [2]. Chłopiec czuje ciągły dyskomfort, przez to, że nie może powiedzieć prawdy o swojej rodzinie – za każdym razem, chociażby przy okazji wypracowań szkolnych, jest zmuszony do wymyślania nowych wersji własnego życia, w którym może być obecny tylko jeden z ojców. „Było mi przykro, że mam osiem lat, a muszę się zachowywać jak dorosły. Nawet wśród dzieci nie mogłem być dzieckiem. Cały czas wydawało mi się, że zajmują się głupstwami. Cały czas.. ” [3]. A przecież żyje tak samo jak jego rówieśnicy – odrabia lekcje z rodzicami, wspólnie spędza z nimi czas, wykonuje obowiązki domowe, kłóci się, dostaje kary i niejednokrotnie buntuje się z różnych powodów. Natomiast w szkole i poza nią spotyka się z homofobią, agresją i wulgarnością. „Mam dość tego przeklętego rosyjskiego wyboru: między przemocą a przemocą. Tu nawet dzieci mogą co najwyżej wybrać sobie kata” [4] – powie Sława komentując brak reakcji otoczenia na krzywdę dziecka i będzie to smutna refleksja nad społeczeństwem, które gloryfikuje co prawda rodzinę, ale jednocześnie nie da o dobro dzieci.
Jednym z najbardziej interesujących i przykuwających uwagę wątków powieści jest relacja Mikiego z Lwem – trudna, wymagająca poświęceń z obu stron, a jednak trwała i prawdziwa. ”Mogliśmy się kłócić niemal codziennie, mogło mi się ciągle wydawać, że jest nie do zniesienia, że mnie nie rozumie, że specjalnie niszczy mi życie. Ale za każdym razem, gdy zdarzało się coś, co, jak sądziłem, jest nie do przeżycia, był obok mnie. Mogłem tak po prostu się rozpłakać, wtulić w niego i z jakiegoś powodu w takiej właśnie chwili, kiedy niepotrzebne były słowa ani wyjaśnienia, nikt nie rozumiał mnie lepiej niż on [5]”.
„Dni naszego życia” to również, a może przede wszystkim obraz procesu dojrzewania i młodzieńczego buntu. Miki usiłuje odnaleźć swoje miejsce w świecie, ale także zrozumieć siebie i otaczającą go rzeczywistość. Nie ułatwia mu tego jego artystyczna dusza i wysoka wrażliwość. Błądzi, potyka się o brak tolerancji, desperacko szuka akceptacji u innych, aby zaakceptować siebie.
Mikita Franko pisze żywym, łatwym w odbiorze językiem. Swobodnie operuje słowem odmalowując budzące emocje sceny i opisując zwykłe życie. Sprawia, że powieść pochłania i można się w niej zatracić, wejść w świat jej bohaterów. Zmusza do odczuwania wraz z postaciami i podjęcia próby zrozumienia ich odczuć i punktów widzenia. „Dni naszego życia” to powieść, która uwrażliwia, nie pozostawia obojętnym – a czy nie taka jest właśnie rola literatury?
[Recenzja opublikowana na portalach czytelniczych]
[1] Mikita Franko, „Dni naszego życia”, tłum. Joanna Krystyna Radosz, wyd. Dziwny Pomysł 2022, str. 20.
[2] Tamże, str. 67.
[3] Tamże, str. 87.
[4] Tamże, str. 70.
[5] Tamże, str. 186.